Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Cogito ergo sum
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 4 maja 2017, o 11:46

4 sierpnia 2017, o 12:27

Witam.Towarzyszy mi uczucie euforii, mam humor,energię ale po chwili tak jakby ból głowy z tyłu i uczucie,że zaraz zwariuję,I taka kontrola swojego zachowania.Pozdrawiam
sebastian86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1491
Rejestracja: 25 marca 2016, o 18:02

4 sierpnia 2017, o 12:50

mam wrazenie ze po zwiekszeniu dawki leku jest mi gorzej...
Mistrz 2021 (L)
Cafi
Świeżak na forum
Posty: 6
Rejestracja: 3 maja 2017, o 22:38

5 sierpnia 2017, o 01:56

Panicznie boję się manipulacji, bycia zabawką, psem. Moja nerwica zrodziła się z cudzych kłamstw, niedopowiedzeń i gier, połączonych z moim przeczuciem, które okazało się podpowiadać mi prawdę o ludziach, na których zaczynało mi zależeć. Gdyby nie to, że moje (na pozór niepoparte konkretem) przeczucia się potwierdzały, pewnie dalej wierzyłbym w ludzi. Nie mogę spać przez rodzące się w mojej głowie lęki, przez tą przerażającą układankę drobnych zwrotów i gestów. Nie wiem co robić. Nie mam znajomych, z którymi mógłbym zamienić na ten temat choćby słowo. Nie mam przyjaciół, którzy byliby dla mnie w takich chwilach. Rodzina oczekuje, że się ogarnę. Troska, jednak odbierana przez pryzmat mojej choroby z nutą poczucia winy, niecierpliwości wobec samego siebie i otoczenia.

Czuję się uziemiony. Nie mając obok żadnej duszy, zdolnej do prowadzenia głębszych rozmów i doświadczania świata w podobnej wrażliwości, wszystko traci smak. Ambicje i chęć zrobienia czegokolwiek, znikają w bezsensie samotności. Nigdy nie potrafiłem skoncentrować się na sobie i myśleć o tym, co byłoby dla mnie dobre. Kierując się dobrem innych, bądź jakimś wspólnym celem, widzę sens istnienia - do tego potrzebne jest jednak zaangażowanie i zaufanie, od których choroba mnie odcięła. Gdzieś w duchu mam nadzieję, że ktoś mnie znajdzie, a z drugiej strony, najbardziej prawdopodobnym scenariuszem będzie to, że moja głowa pomaluje taką osobę na czarno i albo będzie miała rację (jak w początkach choroby), albo skrzywdzę niewinną osobę swoimi podejrzeniami. W obu przypadkach, rozwiązaniem jest ucieczka, albo przed prawdą ukrytą w przeczuciach, albo przed potencjalną krzywdą wobec osoby, na której mogłoby mi zależeć.

Tkwię w sytuacji bez wyjścia, dlatego włóczę się po mieście, popijając samotnie herbatę w kilku ulubionych miejscach i wracam do pustego pokoju, o obrzydliwie pomarańczowych ścianach, nie wiedząc właściwie, czy jest sens być gdziekolwiek, skoro nic mnie nigdzie nie trzyma.
Awatar użytkownika
eyeswithoutaface
Moderator
Posty: 1516
Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44

5 sierpnia 2017, o 10:43

Cafi pisze:
5 sierpnia 2017, o 01:56
Panicznie boję się manipulacji, bycia zabawką, psem. Moja nerwica zrodziła się z cudzych kłamstw, niedopowiedzeń i gier, połączonych z moim przeczuciem, które okazało się podpowiadać mi prawdę o ludziach, na których zaczynało mi zależeć. Gdyby nie to, że moje (na pozór niepoparte konkretem) przeczucia się potwierdzały, pewnie dalej wierzyłbym w ludzi. Nie mogę spać przez rodzące się w mojej głowie lęki, przez tą przerażającą układankę drobnych zwrotów i gestów. Nie wiem co robić. Nie mam znajomych, z którymi mógłbym zamienić na ten temat choćby słowo. Nie mam przyjaciół, którzy byliby dla mnie w takich chwilach. Rodzina oczekuje, że się ogarnę. Troska, jednak odbierana przez pryzmat mojej choroby z nutą poczucia winy, niecierpliwości wobec samego siebie i otoczenia.

Czuję się uziemiony. Nie mając obok żadnej duszy, zdolnej do prowadzenia głębszych rozmów i doświadczania świata w podobnej wrażliwości, wszystko traci smak. Ambicje i chęć zrobienia czegokolwiek, znikają w bezsensie samotności. Nigdy nie potrafiłem skoncentrować się na sobie i myśleć o tym, co byłoby dla mnie dobre. Kierując się dobrem innych, bądź jakimś wspólnym celem, widzę sens istnienia - do tego potrzebne jest jednak zaangażowanie i zaufanie, od których choroba mnie odcięła. Gdzieś w duchu mam nadzieję, że ktoś mnie znajdzie, a z drugiej strony, najbardziej prawdopodobnym scenariuszem będzie to, że moja głowa pomaluje taką osobę na czarno i albo będzie miała rację (jak w początkach choroby), albo skrzywdzę niewinną osobę swoimi podejrzeniami. W obu przypadkach, rozwiązaniem jest ucieczka, albo przed prawdą ukrytą w przeczuciach, albo przed potencjalną krzywdą wobec osoby, na której mogłoby mi zależeć.

Tkwię w sytuacji bez wyjścia, dlatego włóczę się po mieście, popijając samotnie herbatę w kilku ulubionych miejscach i wracam do pustego pokoju, o obrzydliwie pomarańczowych ścianach, nie wiedząc właściwie, czy jest sens być gdziekolwiek, skoro nic mnie nigdzie nie trzyma.
Nie ma sytuacji bez wyjścia - to jest aksjomat. Pragniesz zaangażowania i zaufania, potrzebujesz bliskości, chciałbyś doświadczać świata z KIMŚ, ale co robisz, by tak własnie wyglądało Twoje życie? Zakładasz czarne scenariusze, zamiast... zaprzyjaźnić się z kimś. Wiesz ilu wartościowych ludzi chodzi po świecie?

Co masz na myśli pisząc o "chorobie"? Masz nerwicę?
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
Awatar użytkownika
twist_dance
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 178
Rejestracja: 22 września 2014, o 20:21

5 sierpnia 2017, o 12:34

Jak sobie radzić z przeszłością i wiecznym przejmowaniem się czymś oraz tworzenie samych czarnych scenariuszy?
Szukam sposobów. ;)
"Lęki nerwicowe atakują największe wartości ale my bojąc się o nie i pozwalając rządzić stanowi emocjonalnemu i pozwalając mu bezkarnie chorować sobie, tracimy największą wartość – życie, nasze własne życie." -Victor ;witajka
Cafi
Świeżak na forum
Posty: 6
Rejestracja: 3 maja 2017, o 22:38

5 sierpnia 2017, o 20:10

eyeswithoutaface pisze:
5 sierpnia 2017, o 10:43
Nie ma sytuacji bez wyjścia - to jest aksjomat. Pragniesz zaangażowania i zaufania, potrzebujesz bliskości, chciałbyś doświadczać świata z KIMŚ, ale co robisz, by tak własnie wyglądało Twoje życie? Zakładasz czarne scenariusze, zamiast... zaprzyjaźnić się z kimś. Wiesz ilu wartościowych ludzi chodzi po świecie?

Co masz na myśli pisząc o "chorobie"? Masz nerwicę?
Zmagam się z nerwicą i stanami lękowymi. Staram się wychodzić do ludzi, ale szybko męczy mnie zupa pomidorowa, przez co ciężko znaleźć mi kogokolwiek bliskiego. Nie wiem, w jaki sposób ludzie się zaprzyjaźniają - zazwyczaj trwa to latami, od szkół, przez studia, pracę. Ja od kilku lat idę w przeciwnym kierunku, bo najpierw depresja zamknęła mnie w domu, a po próbie wyjścia, do niewłaściwych ludzi, nerwica i kilka długotrwałych epizodów psychotycznych wystraszyły ostatnie z bliskich mi osób, z którymi nie udało mi się odnowić kontaktu. Rok nieznania nikogo. Lubię rozdrabniać rzeczy, bawić się interpretacją rzeczywistości, bo nie mogąc pozbyć się ciągłej analizy, jedynym wyjściem wydaje się czerpać z niej to co najlepsze, przy okazji gubiąc się w tym, co jest prawdziwe, a co jest tylko niekontrolowaną podpowiedzią lęku, natrętną myślą. Nerwica, lęki, dla mnie to tylko inny rodzaj wrażliwości, nieco głębszej, wzbogacającej. Szukam w niej inspiracji do życia. Aby tworzyć z ich pomocą bajki, potrzeba ludzi, wymiany myśli, osób rozumiejących ten stan i potrafiących umiejętnie wykorzystywać go w celach twórczych. Tylko nie za bardzo wiem, gdzie szukać takich osób.
mlodanerwica
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 315
Rejestracja: 13 stycznia 2017, o 22:22

5 sierpnia 2017, o 21:36

mlodanerwica pisze:
31 lipca 2017, o 19:58
Wiecie co, zastanawiam się nad jedną rzeczą. Jak odróżnić prawdziwe problemy zdrowotne od nerwicy i stresu? Wiadomo, że gdy pochłonie nas jakieś zajęcie to nie myślimy o objawach psychosomatycznych i one znikają na jakiś czas. A czy nie jest tak samo z prawdziwymi chorobami? Jeśli naprawdę boli nas głowa, nie od napięcia, a od jakiejś choroby, to czy nie jesteśmy w stanie zapomnieć o tym bólu? Mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi. :P

Ponawiam pytanie, bo zaginęło :D Odpowie ktoś?
Awatar użytkownika
twist_dance
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 178
Rejestracja: 22 września 2014, o 20:21

5 sierpnia 2017, o 21:56

mlodanerwica pisze:
5 sierpnia 2017, o 21:36
mlodanerwica pisze:
31 lipca 2017, o 19:58
Wiecie co, zastanawiam się nad jedną rzeczą. Jak odróżnić prawdziwe problemy zdrowotne od nerwicy i stresu? Wiadomo, że gdy pochłonie nas jakieś zajęcie to nie myślimy o objawach psychosomatycznych i one znikają na jakiś czas. A czy nie jest tak samo z prawdziwymi chorobami? Jeśli naprawdę boli nas głowa, nie od napięcia, a od jakiejś choroby, to czy nie jesteśmy w stanie zapomnieć o tym bólu? Mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi. :P

Ponawiam pytanie, bo zaginęło :D Odpowie ktoś?

Wystarczy się zbadać :DD
"Lęki nerwicowe atakują największe wartości ale my bojąc się o nie i pozwalając rządzić stanowi emocjonalnemu i pozwalając mu bezkarnie chorować sobie, tracimy największą wartość – życie, nasze własne życie." -Victor ;witajka
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

5 sierpnia 2017, o 22:28

mlodanerwica pisze:
5 sierpnia 2017, o 21:36
mlodanerwica pisze:
31 lipca 2017, o 19:58
Wiecie co, zastanawiam się nad jedną rzeczą. Jak odróżnić prawdziwe problemy zdrowotne od nerwicy i stresu? Wiadomo, że gdy pochłonie nas jakieś zajęcie to nie myślimy o objawach psychosomatycznych i one znikają na jakiś czas. A czy nie jest tak samo z prawdziwymi chorobami? Jeśli naprawdę boli nas głowa, nie od napięcia, a od jakiejś choroby, to czy nie jesteśmy w stanie zapomnieć o tym bólu? Mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi. :P

Ponawiam pytanie, bo zaginęło :D Odpowie ktoś?
Po pierwsze jak wyżej zbadać.

Po drugie jakimi chorobami? ;p
A bolał Cię kiedyś ząb jak miałaś stan zapalny?
Na drugi raz zapomnij o tym bólu. ;p
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
mlodanerwica
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 315
Rejestracja: 13 stycznia 2017, o 22:22

5 sierpnia 2017, o 22:53

I jakiekolwiek poważne choroby, które dają masę objawów wychodzą na podstawowych badaniach? Zaliczyłam paru lekarzy, ale nie chcę robić badań typu tomografy, rezonansy itd. I zastanawia mnie, dlaczego mam tyle nerwicowych objawów, dosłownie codziennie coś nowego, skoro to tylko nerwica. Jak to w ogóle jest możliwe, że nerwica daje tyle różnorodnych objawów od bólów głowy, po biegunki, pieczenie skóry, bóle kończyn itd? Każdy objaw z innej beczki. Czasami nawet już nie mam lęków (tak mi się wydaje), dopiero jak pojawia się objaw somatyczny to zaczynam się bać. Fakt, nerwicę mam 4 lata, ale no kurczę. Jak żyć, skoro ciągle coś boli? Tak jak mówię, badania krwi podstawowe i rozszerzone, echo serca i EKG, badania u laryngologa, endokrynologa itp. wyszły dobrze. Przypuszczam, że choroba, która daje tyle objawów już dawno by wyszła? Ale nadal nie mogę tego wszystkiego pojąć, ciągle mam wrażenie, że jestem na coś chora, że zaraz umrę... :roll:
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

5 sierpnia 2017, o 23:01

mlodanerwica pisze:
5 sierpnia 2017, o 22:53
I jakiekolwiek poważne choroby, które dają masę objawów wychodzą na podstawowych badaniach? Zaliczyłam paru lekarzy, ale nie chcę robić badań typu tomografy, rezonansy itd. I zastanawia mnie, dlaczego mam tyle nerwicowych objawów, dosłownie codziennie coś nowego, skoro to tylko nerwica. Jak to w ogóle jest możliwe, że nerwica daje tyle różnorodnych objawów od bólów głowy, po biegunki, pieczenie skóry, bóle kończyn itd? Każdy objaw z innej beczki. Czasami nawet już nie mam lęków (tak mi się wydaje), dopiero jak pojawia się objaw somatyczny to zaczynam się bać. Fakt, nerwicę mam 4 lata, ale no kurczę. Jak żyć, skoro ciągle coś boli? Tak jak mówię, badania krwi podstawowe i rozszerzone, echo serca i EKG, badania u laryngologa, endokrynologa itp. wyszły dobrze. Przypuszczam, że choroba, która daje tyle objawów już dawno by wyszła? Ale nadal nie mogę tego wszystkiego pojąć, ciągle mam wrażenie, że jestem na coś chora, że zaraz umrę... :roll:
Musisz zrozumieć że to jest tylko nerwica i aż nerwica !!! wszystkie emocje rozyebane ;) to wszystko musi poskładać sie na nowo do kupy , i Ty musisz nad tym pracować żeby się poskładało .
Dać sobie czas , ciągle się wspierać , oczywiście korzystać z rad na forum i wcielać je w życie :friend:
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

5 sierpnia 2017, o 23:03

mlodanerwica pisze:
5 sierpnia 2017, o 22:53
I jakiekolwiek poważne choroby, które dają masę objawów wychodzą na podstawowych badaniach? Zaliczyłam paru lekarzy, ale nie chcę robić badań typu tomografy, rezonansy itd. I zastanawia mnie, dlaczego mam tyle nerwicowych objawów, dosłownie codziennie coś nowego, skoro to tylko nerwica. Jak to w ogóle jest możliwe, że nerwica daje tyle różnorodnych objawów od bólów głowy, po biegunki, pieczenie skóry, bóle kończyn itd? Każdy objaw z innej beczki. Czasami nawet już nie mam lęków (tak mi się wydaje), dopiero jak pojawia się objaw somatyczny to zaczynam się bać. Fakt, nerwicę mam 4 lata, ale no kurczę. Jak żyć, skoro ciągle coś boli? Tak jak mówię, badania krwi podstawowe i rozszerzone, echo serca i EKG, badania u laryngologa, endokrynologa itp. wyszły dobrze. Przypuszczam, że choroba, która daje tyle objawów już dawno by wyszła? Ale nadal nie mogę tego wszystkiego pojąć, ciągle mam wrażenie, że jestem na coś chora, że zaraz umrę... :roll:
Układ emocjonalny steruje Twoim życiem na co dzień. Nawet o tym nie wiesz. Zaburzenie tego układu to nie tylko trzęsawki rąk ale może to być zaburzenie wszystkiego co ten układ obejmuje, a obejmuje wszystko ;p
post108328.html#p108328
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
mlodanerwica
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 315
Rejestracja: 13 stycznia 2017, o 22:22

5 sierpnia 2017, o 23:10

To wszystko jest takie trudne do wyobrażenia. Ostatnio miałam świetny okres, już myślałam, że to początek tego właściwego odburzania, a tu jeb i znowu kryzys. Teraz nerwica skupiła się na układnie krwionośnym, a to są chyba jedne z najgorszych objawów. Dziękuję Wam za wsparcie, pomimo wszystko uważam, że jest coraz lepiej, ale muszę to wszystko jakoś poukładać i zrozumieć.
Awatar użytkownika
monika98
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 245
Rejestracja: 26 października 2014, o 14:26

6 sierpnia 2017, o 05:33

Pfff czlowiek kladzie sie spac bez nerwy a tu jebs w nocy menda wybudza :dres: niepotrzebnie dzisiaj poszlam odwiedzic kuzyna w szpitalu ktoremu pekl tetniak jego opowiesci i oddzial neurologiczny w tej chwili jak mam objawy na glowe nie sa teraz pomocne :DD
Awatar użytkownika
eyeswithoutaface
Moderator
Posty: 1516
Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44

6 sierpnia 2017, o 09:21

Cafi pisze:
5 sierpnia 2017, o 20:10

Zmagam się z nerwicą i stanami lękowymi. Staram się wychodzić do ludzi, ale szybko męczy mnie zupa pomidorowa, przez co ciężko znaleźć mi kogokolwiek bliskiego. Nie wiem, w jaki sposób ludzie się zaprzyjaźniają - zazwyczaj trwa to latami, od szkół, przez studia, pracę. Ja od kilku lat idę w przeciwnym kierunku, bo najpierw depresja zamknęła mnie w domu, a po próbie wyjścia, do niewłaściwych ludzi, nerwica i kilka długotrwałych epizodów psychotycznych wystraszyły ostatnie z bliskich mi osób, z którymi nie udało mi się odnowić kontaktu. Rok nieznania nikogo. Lubię rozdrabniać rzeczy, bawić się interpretacją rzeczywistości, bo nie mogąc pozbyć się ciągłej analizy, jedynym wyjściem wydaje się czerpać z niej to co najlepsze, przy okazji gubiąc się w tym, co jest prawdziwe, a co jest tylko niekontrolowaną podpowiedzią lęku, natrętną myślą. Nerwica, lęki, dla mnie to tylko inny rodzaj wrażliwości, nieco głębszej, wzbogacającej. Szukam w niej inspiracji do życia. Aby tworzyć z ich pomocą bajki, potrzeba ludzi, wymiany myśli, osób rozumiejących ten stan i potrafiących umiejętnie wykorzystywać go w celach twórczych. Tylko nie za bardzo wiem, gdzie szukać takich osób.
Bo lęk, w ogóle negatywne emocje, tez są potrzebne i też wzbogacają. Wiem z autopsji, wszystkie moje najlepsze prace zawsze powstawały wtedy, kiedy czułam się najbardziej nieszczęśliwa. Tylko widzisz, powinieneś postawić wyraźną granice między 1. lękiem typowo nerwicowym i irracjonalnym, który niczego dobrego nie wnosi, jedynie wyniszcza psychicznie i utrudnia funkcjonowanie na co dzień, bo jest zaburzoną , nie pracująca poprawnie częścią Ciebie i 2. tym, co jest w Tobie jedynie skłonnością do lęku, cechą osobowości, łącząca się właśnie z wrażliwością i takim, a nie innym odbiorem świata. Łącząc jedno z drugim robisz sobie krzywdę. A wracając do przyjaźni - myślę, że nawet tutaj na forum jest sporo osób, które spełniają Twoje oczekiwania :))
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
ODPOWIEDZ