Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
AnxietyDisorder0
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 228
Rejestracja: 27 lutego 2017, o 19:44

3 sierpnia 2017, o 13:12

Słuchajcie, za tydzień jadę na kilkudniowy odpoczynek nad morzem. No i jak to nerwicowiec, boję się, że nie będzie to odpoczynek, a walka o przetrwanie i trauma. Nawrót nerwicy miałam właśnie w tym samym miejscu, do którego jadę, w wakacje 2 lata temu. Dziś trudno stwierdzić, czy jest lepiej niż wtedy. Wtedy pojechałam niczego nieświadoma, o nerwicy nawet nie myślałam i ona nagle nadeszła. A teraz jak pojadę to już będę przygotowana, ale znowu zalękniona. Nie wiem, co mam zrobić. Zrezygnować, czy szukać jakiegoś innego wyjścia i po prostu jechać? Nie wiem, czy jak zajadę na miejsce to nie wrócą złe wspomnienia sprzed 2 lat, kiedy miałam okropne ataki paniki i myślałam, że już nie wrócę do domu... Od dwóch tygodni nie mierzę ciśnienia, ciągle mnie ciągnie, ale nie zwracam na to uwagi i robię swoje. Nadal mam masę objawów sercowych i nie tylko, ale wyrabiam sobie myślenie "chu* mnie to obchodzi" i staram się korzystać z dnia, a nie zamartwiać. Jednak wyjazd 500 km od domu na kilka dni to dla mnie nie lada wyczyn. Kocham morze, to moje marzenie w końcu dobrze odpocząć, chcę skorzystać z tego czasu jak najlepiej, ale lęk zostaje. Co jeśli to jakaś choroba i na miejscu nikt mi nie pomoże? Co jeśli sytuacja sprzed 2 lat się powtórzy i będę żałować wyjazdu? Mam te myśli w głowie już od kilku tygodni. Co radzicie? Jeśli jednak pojadę (co raczej zrobię, nie będę tej okazji marnować) to jakie są Wasze taktyki na nagły lęk na wyjazdach?
alicjac
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 12 maja 2017, o 17:21

3 sierpnia 2017, o 14:00

Trzeba jechać i już teraz zaakceptować to że może to być gorszy czas. Może ale nie musi. Ucieczka nic nie da. Staniesz oko w oko ze swoim strachem to jest
Konfrontacja przez duze K.
Jakie taktyki - takie jak zawsze Rozumienie Konfrontowanie i Ignorowanie. Masz cel wypocząć więc zaakceptuj to ze może być różnie- odpuść. Wspomnienia niestety sa jak sztylet mogę boleć ale nie.pozbedziesz się tego jak nie stawisz czoła. Podam przykład kiedyś silny atak dopadł mnie na schodach jak wychodziłam z domu i za każdym razem gdy tamtędy szłam przypomniałam sobie o tamtym ataku. Trzeba "odczarowac" to miejsce. Ja zrobiłam tak. Jak szłam kiedyś z synkiem po schodach on dawał mi buziaka i sciskał miał niezłą frajdę a mi te schody zaczęły się kojarzyć nie z atakiem a z buziakami i usciskami od syna.
e_milka84
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 20 maja 2017, o 20:37

3 sierpnia 2017, o 18:40

Jechać :friend:
Direct
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 415
Rejestracja: 9 września 2013, o 19:32

3 sierpnia 2017, o 19:37

Witam Was po długiej przerwie.. 3 lata byłem na psychoterapii lecz depresja wraca. Ostatnio wkrecilem sobie raka jelita grubego(zauwazylem krew w stolcu). Pierw to olałem lecz później zauważyłem ze to sie nasila. Przez 5 dni chodziłem w ogromnej panice, dopiero gdy zrobiłem kolonoskopie, bylem pewny ze jestem zdrowy(3lekarzy mi mowilo ze na raka jestem za młody). Wyszło ze to tylko hemoroidy i zrobiła mi sie jakąś szczelina(niegrozna).

Ale gdy miałem ten ogromny lęk, zacząłem strasznie bać sie śmierci. Myśleć że po tym jak nasze ciała umierają jest pusta, wszystko sie zamazuje. Nawet jak idziemy do nieba, czy sie przeistaczamy. To.. Giniemy.. Mnie już nigdy nie będzie.. I od kilku dni boje sie cholernie tej śmierci. Pomimo tego ze mam dopiero 21 lat.. Nie widze sensu życia. Nie widze sensu skoro umrzemy i nic juz nie będzie.. Nie widzę sensu tego istnienia, nie wiem co mam robić..

I tak czuje ze mam w sobie ciągle lęk z tego powodu. Mam wszystko, mieszkanie dziewczynę, zdrowie.. Pasje.. A jednak teraz wszystko to wydaje mi sie bez sensu..

Proszę o pomoc :/ czy też tak macie? Czy to objaw depresji.. Nie mam z kim o tym porozmawiać..
Direct
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 415
Rejestracja: 9 września 2013, o 19:32

3 sierpnia 2017, o 19:41

Dodam ze przytlacza mnie jak ten czas szybko płynie.. Jak rok temu byłem w innym miejscu, ze jesteśmy tylko czasem.. Moi rodzice robią się coraz starsi.. Ludzie robią się coraz starsi.. Czuje ze wielkimi krokami zblizam sie do śmierci. A po tym.. Nic nie ma.. Moje Ja się kończy.... ://
Awatar użytkownika
Relaxis
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 104
Rejestracja: 21 kwietnia 2017, o 17:13

3 sierpnia 2017, o 19:49

No ale jednak przezyjesz ileś tam lat i możesz wtedy sie starac, przezywac dobre jak i złe chwile. Na tym polega ta "pielgrzymka" ;p Mozesz tez przezyc 60 lat myslac ze nic nie ma sensu ale po co?
Direct
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 415
Rejestracja: 9 września 2013, o 19:32

3 sierpnia 2017, o 20:17

Ale na co.. Skoro i tak po bedzie pustka. Skoro po tym nie bede pamiętał nic. Bedzie tak jak przed narodzinami. Czyli.. Zero.. Nic.. ://
Awatar użytkownika
Relaxis
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 104
Rejestracja: 21 kwietnia 2017, o 17:13

3 sierpnia 2017, o 21:43

Nawet gdyby to tu i teraz masz wybor jak chcesz to przezyc :)
bertlam
Gość

3 sierpnia 2017, o 22:32

Wszystkich nas czeka to samo, też kiedyś myślałem o tym ale pomyśl sobie, że życie to gra. Walczysz cały czas a na game over przyjdzie czas. Życie jest jedno i trzeba je przeżyć jak najlepiej, pozostawić coś po sobie i być szczęśliwym. Ciesz się, że nie urodziłeś się w czasie wojny albo nie jesteś uchodźcą, nie jesteś psem albo chomikiem, ciesz się że jesteś zdrowy, masz dwie ręce, dwie nogi i w miarę zdrową głowę na karku. Rzeczy materialne nie mają znaczenia, dziś je masz jutro nie i na odwrót. Życie to wielki dar, który trzeba szanować i pielęgnować. Każdy z nas jest częścią tego świata, kurczę to jest niesamowite.
Cogito ergo sum
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 4 maja 2017, o 11:46

3 sierpnia 2017, o 22:36

Witam.Dzisiaj rano padła mi listwa i zero prądu w domu.I od razu myśl jak teraz to zrobić,kto to naprawi?Oczywiście wszystko naprawiłem mój znajomy ale myśląca już od rana mnie nakręciła.Obiecałem rodzinie morze no to pojechaliśmy.Było pochmurno ale później zrobiło się gorąco,ludzi na plaży coraz więcej i dziwnie się nagle poczułem.Miałem głupie i nawet zboczenie myśli.Czułem napięcie i zaraz chciało mi się spać.Później obiadek,lody i było lepiej.Ale ciągle ten ból głowy i napięcie.Jak wracaliśmy do domu to byłem bardzo nerwowy,do tego deszcz i ogólnie zadżumiony się czuję.Ale było fajnie ;-) :-D
bertlam
Gość

3 sierpnia 2017, o 22:48

Cogito ergo sum pisze:
3 sierpnia 2017, o 22:36
Witam.Dzisiaj rano padła mi listwa i zero prądu w domu.I od razu myśl jak teraz to zrobić,kto to naprawi?Oczywiście wszystko naprawiłem mój znajomy ale myśląca już od rana mnie nakręciła.Obiecałem rodzinie morze no to pojechaliśmy.Było pochmurno ale później zrobiło się gorąco,ludzi na plaży coraz więcej i dziwnie się nagle poczułem.Miałem głupie i nawet zboczenie myśli.Czułem napięcie i zaraz chciało mi się spać.Później obiadek,lody i było lepiej.Ale ciągle ten ból głowy i napięcie.Jak wracaliśmy do domu to byłem bardzo nerwowy,do tego deszcz i ogólnie zadżumiony się czuję.Ale było fajnie ;-) :-D
Fajnie i niefajnie ale co w związku z tym? Chciałeś się pochwalić morzem? :D
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

3 sierpnia 2017, o 23:00

Direct pisze:
3 sierpnia 2017, o 20:17
Ale na co.. Skoro i tak po bedzie pustka. Skoro po tym nie bede pamiętał nic. Bedzie tak jak przed narodzinami. Czyli.. Zero.. Nic.. ://
jak dla mnie to sa rozkminy egzystencjalne. Olac i wypieprzyc mysli do smietnika ! Przetsan analizowac, to samo minie i wszystko stanie sie jasne: zycie to zycie, przemija, i to jest normalne.
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

3 sierpnia 2017, o 23:05

AnxietyDisorder0 pisze:
3 sierpnia 2017, o 13:12
Słuchajcie, za tydzień jadę na kilkudniowy odpoczynek nad morzem. No i jak to nerwicowiec, boję się, że nie będzie to odpoczynek, a walka o przetrwanie i trauma. Nawrót nerwicy miałam właśnie w tym samym miejscu, do którego jadę, w wakacje 2 lata temu. Dziś trudno stwierdzić, czy jest lepiej niż wtedy. Wtedy pojechałam niczego nieświadoma, o nerwicy nawet nie myślałam i ona nagle nadeszła. A teraz jak pojadę to już będę przygotowana, ale znowu zalękniona. Nie wiem, co mam zrobić. Zrezygnować, czy szukać jakiegoś innego wyjścia i po prostu jechać? Nie wiem, czy jak zajadę na miejsce to nie wrócą złe wspomnienia sprzed 2 lat, kiedy miałam okropne ataki paniki i myślałam, że już nie wrócę do domu... Od dwóch tygodni nie mierzę ciśnienia, ciągle mnie ciągnie, ale nie zwracam na to uwagi i robię swoje. Nadal mam masę objawów sercowych i nie tylko, ale wyrabiam sobie myślenie "chu* mnie to obchodzi" i staram się korzystać z dnia, a nie zamartwiać. Jednak wyjazd 500 km od domu na kilka dni to dla mnie nie lada wyczyn. Kocham morze, to moje marzenie w końcu dobrze odpocząć, chcę skorzystać z tego czasu jak najlepiej, ale lęk zostaje. Co jeśli to jakaś choroba i na miejscu nikt mi nie pomoże? Co jeśli sytuacja sprzed 2 lat się powtórzy i będę żałować wyjazdu? Mam te myśli w głowie już od kilku tygodni. Co radzicie? Jeśli jednak pojadę (co raczej zrobię, nie będę tej okazji marnować) to jakie są Wasze taktyki na nagły lęk na wyjazdach?
Brawo, ze nie mierzysz cisnienia ! Super Jedz nad morze, w to samo miejsce, spojrze lekowi prosto w oczy i wysmiej go; Dwa lata temu, to dwa lata temu, dzisiaj to dzisiaj; Jak wroca zle wspomnienia, racjonalizuj je. Przegadaj im do rozsadku, wez je za leb i doprowadz do porzadku. Zmien podejscie: jestes z nami na forum, masz wsparcie i pomoc. Nie jestes w tym samym bagnie, co 2 lata temu. Jestes swiadoma tego, z czym walczysz. Mozesz uspokoic podswiadomosc, ktora zapisala sobie w pamieci, ze wtedy, tam bylo fatalnie. Logika zadzialaj na podswiadomosc. Mow do niej. "Wtedy bylo zle, co nie oznacza, ze teraz bedzie zle, a jesli nawet bedzie zle, to dam rade".
Jak sie boisz lekow, to znaczy, ze nie akceptujesz ich. A akceptacja jest bardzo wazna przy wychodzeniu z zaburzenia. Posluchaj jeszcze raz nagran o akceptacji, hum?
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
bertlam
Gość

4 sierpnia 2017, o 10:48

Słuchajcie, relaks to najlepsza rzecz jaka nas może spotkać w nerwicy. Sam tego doświadczyłem rok temu jak jeszcze nie wiedziałem co mi jest....
Dokładnie rok temu zaczęły się jakieś dziwne fazy, uczucie omdlenia, jakiś dziwny wkurw, przelewanie w głowie, dd i objawy somatyczne. Jeszcze wtedy nie wiedziałem co mi jest więc zacząłem latać po lekarzach i robić badania. jedno nakręcało drugie. Odczucia były spotęgowane a ja czułem się fatalnie i to codziennie. Nie wiedziałem co mi jest, nikt nie wiedział, bo badania były ok. Przestałem się spotykać ze znajomymi, tylko praca i dom. normalnie obłęd. Pewnego dnia dziewczyna mówi, że potrzebne mi wakacje, nie miałem na nie siły choć czułem się wykończony. Wiedziałem, że na lotnisko w takim stanie nie dojadę, cały czas wydawało mi się, że dopadła mnie jakaś tajemnicza choroba, która niszczy mnie od środka. Tak więc postanowiliśmy, że pojedziemy do Chorwacji autem:) Dzień wyjazdu, to zawroty głowy, szumy w uszach i dd - kumulacja na maxa, organizm robił wszystko żeby nie jechać ale jakoś udało się. Po przyjeździe na miejsce wskoczyłem w japonki i wiecie co? Prawie 3 tygodnie wakacji i co? I nic!!!! Czułem się fantastycznie, wszystko odeszło. Niestety w styczniu tego roku wróciło ale wtedy już wiedziałem co to jest i szukałem pomocy w tym kierunku, także uważam, że trzeba się wyłączyć, odpocząć i zmienić otoczenie.
Iwona29
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1904
Rejestracja: 10 maja 2017, o 08:53

4 sierpnia 2017, o 10:57

Wyladowalam na sorze przez ten cholerny żołądek :(:
Walcz ! Nie uciekaj bo wygrasz😉
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"🙂
ODPOWIEDZ