Cześć

Wskoczyłem tutaj znienacka więc do rzeczy.
Moje zainteresowania a właściwie moje nastawienie do nich ciągle ewoluuje.
Interesowałem się muzyką i psychologią.
Sporo czytałem,uczyłem się gry na gitarze,potem coraz bardziej zagłębiałem się w teorię żeby się rozwijać jako muzyk
nie tylko od strony technicznej i wizualnej ale przede wszystkim psychicznej,chciałem zadbać o swoją wyobraźnię.
Byłem totalnym maniakiem,olałem kontakty z ludźmi,relacje z dziewczyną,wolałem się oddać sztuce i tworzeniu.
Podobne podejście miałem do książek o tematyce filozoficznej.
Psychologia,filozofia,trochę historii ,głównie wszystko to co dotyczy tradycji indo-europejskiej.
Duchowość też ale nie ta "objawiona" z pustyni wymyślona przez ludzi dla ludzi przeciwko ludziom :p
Zbierałem informacje na temat tradycji rdzennych,naturalnych,prawdziwych bo rodzących się w danej kulturze przez pokolenia
a nie z dnia na dzień wymyślone przez elitę rządzącą ze względów politycznych.
W wolnych chwilach między komponowaniem muzyki a zbieraniem na jej temat informacji
czytałem różne starożytne teksty lub współczesne analizy tychże tekstów
a oprócz tego żeby rozluźnić mózg szwendałem się po lasach etc
Czyli muzyka,filozofia,rower,spacery,las,wieś,natura,kulinaria,zdrowa dieta itd itp
Nagle pewnego dnia wszystko się załamało i posypało.
Zacząłem wyprzedawać swoje zbiory,wszystkie białe kruki,zarówno książki jak i kasety,płyty oraz winyle.
Przestałem słuchać muzyki,drażniło mnie radio i dowolna melodyjka czy piosenka.
Unikałem robienia czegokolwiek co wsześniej sprawiało mi przyjemność.
Zacząłem od pozbycia się swojej gitary,tej na której grałem pierwsze moje koncerty,pierwsze próby
z pierwszym zespołem,pierwsze demo w czasie pierwszej wizyty w studiu nagraniowym.
Sprzedałem za byle co żeby tylko pozbyć się wszystkiego.
Zachowywałem się jak osoba która zaraz umrze i chce przed śmiercią rozdać niepotrzebne już rzeczy.
Mało tego,w akcie autoagresji zgoliłem włosy,na zero,miałem do kolan przez wiele lat
i nagle w minutę stałem się dresiarzem
Wtedy jeszcze nie miałem pracy i siedziałem sam ze sobą w czterech ścianach.
Niedawno znalazłem pracę(z której musiałem zrezygnować,wypracowałem sobie w niej tylko astmę,na szczęście już mi przeszła)
W pracy siedziałem czasem od rana do nocy,nie dlatego że musiałem,po prostu chciałem.
Po co mam siedzieć w domu skoro mogę posiedzieć na kolejnej dniówce,zająć się czymś i jeszcze dostać za to kasę.
Wtedy dotarło do mnie że w taki sposób dążę jedynie do starości w samotności.
Wcześniej jakoś nie przeszkadzała mi wizja bycia singlem ale skąd mogłem wiedzieć że mi się odmieni?
Gdyby mi ktoś powiedział że sprzedam gitarę i swoje zbiory muzyczne to bym go wyśmiał
a jednak stało się,impuls,żadnego planu i strategi żeby tak postąpić,po prostu instynkt,TRACH i zrobione.
Boje się żeby kiedyś nie popełnić np samobójstwa ze względu na swoją..emocjonalność.
Emocje to najgorszy doradca

na szczęście apatia która mnie ogarnia od pewnego czasu wzięła górę
i dzięki niej potrafię ignorować różne pomysły jakie wpadają mi do głowy pod wpływem emocji.
Podobnie jak ze sprzedażą gitary i innych moich rzeczy,tak samo zrezygnowałem z policealnego studium
Pani dyrektor krzywo na mnie spojrzała i powiedziała coś nie takim tonem jak należy więc uznałem że pierxxxxxxczę
ją i jej szkołę i niech zarabia na innych ale nie na mnie.
...miało być o zainteresowaniach a robi się z tego historia życia.
Starczy,obecnie moje zainteresowania to:
- sztuka spania
- dziewczyny*(tzn związek,relacja,interakcje etc etc wszystko to co nigdy mnie nie interesowało
* jestem ciekawy jak ktoś tak ułomny jak ja ma sobie znaleźć partnerkę na życie.
Fobia społeczna i nerwica lękowa (już opanowane przez leki ale im dłużej je biorę tym większą mam depresję,skutek uboczny "leczenia"
No,takie są moje zainteresowania.
Wstaję rano,łykam leki,idę spać,czasem wstaję żeby coś zjeść ,wysłać gdzieś swoje CV.
Może od przyszłego tygodnia będę miał nową pracę,wtedy znów będę w niej siedział tyle na ile starczy mi sił.
Praca dom,jedzenie i spanie,kompletne przeciwieństwo mnie sprzed paru lat.
Dlaczego?
Ponieważ to wszystko czym ludzie żyją jest takie..puste.
Rodzimy się i uczymy całe życie,a potem umieramy i nasza wiedza ginie razem z nami.
Niczego ze sobą nie zabierzemy,nawet żadnych wspomnień,czyli zbieranie wiedzy i doświadczeń
jest stratą czasu i energii.