Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
wszystko zaczyna się w domu
-
- Hardcorowy "Ryzykant" Forum
- Posty: 1759
- Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09
Paulina, nie zgadzam sie z toba. Rodzice zawsze wszystko robili za moja matke. Nie kazali jej nawet ruszyc palcem naczyn, ktore sterczaly w zlewie. "Poloz sie kochanie, jak zle ci". Moja babcia brala taksowke, jechala do szkoly, by poinformowac nauczycielke o chorobie rzekomej matki. Oczywiscie to bylo dawno. Podstawiali jej wszystko pod nos: jedzenie, ciuchy, pieniadze. Matka nie robila nic. Wszystko za nia zalatwiano. Za nia decydowano. Nie pozwalano jej niczym sie zajac, gdyz to mogloby jej zaszkodzic. Moja mama nie nauczyla sie zyc. Paulino, myslisz, ze taki tym nadopiekunczosci i rozpuszczania swojego dziecka, nie jest bolesne ??? Mysle, ze to boli bardziej, niz ci sie zdaje. I na pewno nie mniej, niz obelgi, czy dostanie po dupsku. I nie sadze, by byla to skrajnosc.
Oczywiscie nie istnieja perfekcyjni rodzice i perfekcyjnie wychowane dzieci. To jest niemozliwe. Ale osoba wychowana przez rodzicow nadopiekunczych badz "ostrych" ma szanse na nerwice. Oczywiscie nie zawsze i nie jest to zasadnicze. Natomiast osoba, ktora zostala wychowana przez rodzicow nerwicowych sila rzeczy wsiaka zachowania rodzicow nerwicowe jak gabka. Dziecko jest jak gabka. Dla dziecka rodzic jest wszystkim. Zatem postepuje, tak, jak on. Byl kiedys taki film, nie pamietam tytulu o dziecku wychowanym w dzungli. Dorosl i przyszedl czas na "normalnosc". Przez wiele lat uczyl sie, jak "normalnie" funkcjonowac jak czlowiek, a nie jak malpa, czy inne zwierze, zyjace w dzungli. Nie pamietam, zajelo mu to sporo czasu.
Tak samo dziecko wychowane w dzungli lekow i niepokojow, obaw, niepewnosci, wahan, placzu i zachowan depresyjnych.
Tak samo dziecko, ktoremu wszystko podstawia sie pod nos.
Tak samo dziecko, ktore dostawalo po dupie: raz czy nie raz, czy wiele razy, czy codziennie. Co z tego? Blizna krwawi tak samo!
-- 15 lipca 2016, o 23:19 --
dziwny 123 nie oceniaj wypowiedzi innych mowiac, ze "pieprzy bzdury". Nie obrazaj nikogo! Wypowiedz swoje zdanie i zaakceptuj opinie innych. Takie krytykowanie innych za ich wypowiedzi to negatywna strona twojej osobowosci, ktora podtrzymuje i upieksza nerwice. Wyluzuj. Nie krytykuj. Masz inna opinie, napisz ja. Ale toleruj innych wypowiedzi
Oczywiscie nie istnieja perfekcyjni rodzice i perfekcyjnie wychowane dzieci. To jest niemozliwe. Ale osoba wychowana przez rodzicow nadopiekunczych badz "ostrych" ma szanse na nerwice. Oczywiscie nie zawsze i nie jest to zasadnicze. Natomiast osoba, ktora zostala wychowana przez rodzicow nerwicowych sila rzeczy wsiaka zachowania rodzicow nerwicowe jak gabka. Dziecko jest jak gabka. Dla dziecka rodzic jest wszystkim. Zatem postepuje, tak, jak on. Byl kiedys taki film, nie pamietam tytulu o dziecku wychowanym w dzungli. Dorosl i przyszedl czas na "normalnosc". Przez wiele lat uczyl sie, jak "normalnie" funkcjonowac jak czlowiek, a nie jak malpa, czy inne zwierze, zyjace w dzungli. Nie pamietam, zajelo mu to sporo czasu.
Tak samo dziecko wychowane w dzungli lekow i niepokojow, obaw, niepewnosci, wahan, placzu i zachowan depresyjnych.
Tak samo dziecko, ktoremu wszystko podstawia sie pod nos.
Tak samo dziecko, ktore dostawalo po dupie: raz czy nie raz, czy wiele razy, czy codziennie. Co z tego? Blizna krwawi tak samo!
-- 15 lipca 2016, o 23:19 --
dziwny 123 nie oceniaj wypowiedzi innych mowiac, ze "pieprzy bzdury". Nie obrazaj nikogo! Wypowiedz swoje zdanie i zaakceptuj opinie innych. Takie krytykowanie innych za ich wypowiedzi to negatywna strona twojej osobowosci, ktora podtrzymuje i upieksza nerwice. Wyluzuj. Nie krytykuj. Masz inna opinie, napisz ja. Ale toleruj innych wypowiedzi
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 366
- Rejestracja: 25 czerwca 2015, o 15:06
Zalezy tutaj bardziej od osoby, dlatego tym bardziej nie stawiałabym tego na tym samym poziomie.Dzieci co sama zauwazyłam, są teraz ciągle rozpieszczane w tych czasach, inne skrajnie inne mniej.Dlatego moim zdaniem nie wyrządza to takich skrajnych i czasami tragicznych szkód w psychice dziecka jak bicie.Bo sam klaps czasami moze wyrządzić krzywde w psychice jeśli idziemy az w takie skrajności i tragizm tego problemu.
I chętnie potwierdziłabym tezę iz zalezy od osoby, ale bicie w niektórych przypadkach MOŻE wyrządzić trwałe szkody w psychice.Wystarczy sama pamięć o tym wydarzeniu, która pozostanie na zawsze w zyciu dziecka i to juz moze być juz trwałą szkoda w psychice tłumacząc łopatologicznie.Wystarczy przynajmniej z dystansem ( czyli najlepiej po odburzeniu) przeczytać ksiazke "toksyczny wstyd" w której ludzie czasami juz w podeszłym wieku jeszcze rozpamiętują krzywdy od rodziców jakim było bicie bądź gwałt.
I musze jeszcze dodać to jest wyłącznie moje zdanie więc chyba nie ma potrzeby na az takie wzburzenie.Rozumiem, ze mozna cierpieć po wychowaniu w rozpieszczeniu, ale w tym wypadku nic nie pozostaję innego, jak wziąć się za ten problem, a nie porównywać dwa odmienne problemy.
Plus jesli nie umiesz się wypowiadać normalnie, bez uzywania wulgaryzmów radze nie wypowiadać się wcale.
-- 15 lipca 2016, o 23:26 --
Oczywiście jesteśmy ludźmi i kazdy ma swoje zdanie na ten temat Jakby kazdy myslał tak samo ta dyskusja by sie tak nie rozwinęła
I chętnie potwierdziłabym tezę iz zalezy od osoby, ale bicie w niektórych przypadkach MOŻE wyrządzić trwałe szkody w psychice.Wystarczy sama pamięć o tym wydarzeniu, która pozostanie na zawsze w zyciu dziecka i to juz moze być juz trwałą szkoda w psychice tłumacząc łopatologicznie.Wystarczy przynajmniej z dystansem ( czyli najlepiej po odburzeniu) przeczytać ksiazke "toksyczny wstyd" w której ludzie czasami juz w podeszłym wieku jeszcze rozpamiętują krzywdy od rodziców jakim było bicie bądź gwałt.
I musze jeszcze dodać to jest wyłącznie moje zdanie więc chyba nie ma potrzeby na az takie wzburzenie.Rozumiem, ze mozna cierpieć po wychowaniu w rozpieszczeniu, ale w tym wypadku nic nie pozostaję innego, jak wziąć się za ten problem, a nie porównywać dwa odmienne problemy.
Plus jesli nie umiesz się wypowiadać normalnie, bez uzywania wulgaryzmów radze nie wypowiadać się wcale.
-- 15 lipca 2016, o 23:26 --
Halina pisze:Paulina, nie zgadzam sie z toba. Rodzice zawsze wszystko robili za moja matke. Nie kazali jej nawet ruszyc palcem naczyn, ktore sterczaly w zlewie. "Poloz sie kochanie, jak zle ci". Moja babcia brala taksowke, jechala do szkoly, by poinformowac nauczycielke o chorobie rzekomej matki. Oczywiscie to bylo dawno. Podstawiali jej wszystko pod nos: jedzenie, ciuchy, pieniadze. Matka nie robila nic. Wszystko za nia zalatwiano. Za nia decydowano. Nie pozwalano jej niczym sie zajac, gdyz to mogloby jej zaszkodzic. Moja mama nie nauczyla sie zyc. Paulino, myslisz, ze taki tym nadopiekunczosci i rozpuszczania swojego dziecka, nie jest bolesne ??? Mysle, ze to boli bardziej, niz ci sie zdaje. I na pewno nie mniej, niz obelgi, czy dostanie po dupsku. I nie sadze, by byla to skrajnosc.
Oczywiscie nie istnieja perfekcyjni rodzice i perfekcyjnie wychowane dzieci. To jest niemozliwe. Ale osoba wychowana przez rodzicow nadopiekunczych badz "ostrych" ma szanse na nerwice. Oczywiscie nie zawsze i nie jest to zasadnicze. Natomiast osoba, ktora zostala wychowana przez rodzicow nerwicowych sila rzeczy wsiaka zachowania rodzicow nerwicowe jak gabka. Dziecko jest jak gabka. Dla dziecka rodzic jest wszystkim. Zatem postepuje, tak, jak on. Byl kiedys taki film, nie pamietam tytulu o dziecku wychowanym w dzungli. Dorosl i przyszedl czas na "normalnosc". Przez wiele lat uczyl sie, jak "normalnie" funkcjonowac jak czlowiek, a nie jak malpa, czy inne zwierze, zyjace w dzungli. Nie pamietam, zajelo mu to sporo czasu.
Tak samo dziecko wychowane w dzungli lekow i niepokojow, obaw, niepewnosci, wahan, placzu i zachowan depresyjnych.
Tak samo dziecko, ktoremu wszystko podstawia sie pod nos.
Tak samo dziecko, ktore dostawalo po dupie: raz czy nie raz, czy wiele razy, czy codziennie. Co z tego? Blizna krwawi tak samo!
-- 15 lipca 2016, o 23:19 --
dziwny 123 nie oceniaj wypowiedzi innych mowiac, ze "pieprzy bzdury". Nie obrazaj nikogo! Wypowiedz swoje zdanie i zaakceptuj opinie innych. Takie krytykowanie innych za ich wypowiedzi to negatywna strona twojej osobowosci, ktora podtrzymuje i upieksza nerwice. Wyluzuj. Nie krytykuj. Masz inna opinie, napisz ja. Ale toleruj innych wypowiedzi
Oczywiście jesteśmy ludźmi i kazdy ma swoje zdanie na ten temat Jakby kazdy myslał tak samo ta dyskusja by sie tak nie rozwinęła
Miej wyjebane, a będzie ci dane :)
- dziwny123
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 994
- Rejestracja: 24 kwietnia 2016, o 16:56
Gdy ktoś pisze nieprawdę, to działa na mnie jak płachta na byka.Halina pisze:dziwny 123 nie oceniaj wypowiedzi innych mowiac, ze "pieprzy bzdury". Nie obrazaj nikogo! Wypowiedz swoje zdanie i zaakceptuj opinie innych. Takie krytykowanie innych za ich wypowiedzi to negatywna strona twojej osobowosci, ktora podtrzymuje i upieksza nerwice. Wyluzuj. Nie krytykuj. Masz inna opinie, napisz ja. Ale toleruj innych wypowiedzi
-
- Hardcorowy "Ryzykant" Forum
- Posty: 1759
- Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09
zamiast bawic sie w byka idz do mojego nowego wpisu i zacznij oddychac i zbruzgaj kogos dopiero po cwiczeniach oddychania
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 366
- Rejestracja: 25 czerwca 2015, o 15:06
Jeśli nie odpowiada ci czyjeś zdanie, bo masz inne poglądy na ten temat nie oznacza, iz jest to nieprawda.NIkt nie udowonił naukowo twoich "prawd" więc troche pokory, a będzie wszystkim lepiej.
Miej wyjebane, a będzie ci dane :)
-
- Gość
Przyjaciele, nerwusy! za bardzo po sobie jedziecie. Dziwny, nie ma co brać wszystkiego tak poważnie. Paula ma charakterek i jest jeszcze bardzo młoda, ale potrafi przyznać się do błędu, co jest wielką sprawą. Słuchajcie; tak się zastNawiam kto z grona był rozpieszczany, a kto zbierał lanie? Mnie się wydaje że nie ma reguły i inna rzecz jest decydująca "co z kogo wyrośnie" ale nie powiem jaka
- elala73
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 439
- Rejestracja: 5 listopada 2014, o 09:44
Odnośnie wychowywania dzieci , to psycholodzy twierdzą ,że zarówno bicie jak i zbytnie rozpieszczanie , czy nadopiekuńczość może wyrządzić dziecku krzywdę . Oczywiście granice pewnie są tu płynne , bo czy klaps to już bicie ? Ostatnio widziałam na boisku matkę , która dała kilka klapsów dziecku za to że się zsikało , okraszając całą sytuację wulgaryzmami .Dla mnie ,osoby postronnej , było to bicie . Ja bym co najmniej współczuła mojemu dziecku ,że się zsikało a nie jeszcze go karała .
Z drugiej strony i z własnego doświadczenia wiem ,że nadopiekuńczość może prowadzić do zab.lękowych , które niedawno zdiagnozowano u mojego syna.
Z drugiej strony i z własnego doświadczenia wiem ,że nadopiekuńczość może prowadzić do zab.lękowych , które niedawno zdiagnozowano u mojego syna.
-
- Administrator
- Posty: 6548
- Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54
Rzadko ze skrajności wychodzi coś dobrego więc nie są one dobre, szczególnie przy wychowywaniu dzieci.
Natomiast samo wychowanie to jeden z czynników, baaaaaardzo zresztą istotny ale nakłada się on także na inny choćby biologiczny aspekt. Z tego trzeba sobie zdać sprawę bowiem czasem wychowując dzieci rodzice chcą aby były one takie jakie sobie oni wymarzą, a czasem nie jest to niestety realne.
Moim zdaniem rzeczą bardzo ważną są umiejętności emocjonalne przekazywane dzieciom. Kiedy potrafimy obchodzić się z własnymi emocjami, rozumieć co czujemy i dlaczego, kiedy umiemy nie karcić się za negatywne emocje i gdy rozumiemy potrzebę istnienia tak dużego wachlarza rozmaitych emocji (nie tylko pozytywnych) to wiąże się to z poczuciem szacunku do samego siebie, własnej wartości i radzenia sobie z różnymi sytuacjami.
Prawie zawsze wszystko kręci się wokół tego.
Natomiast samo wychowanie to jeden z czynników, baaaaaardzo zresztą istotny ale nakłada się on także na inny choćby biologiczny aspekt. Z tego trzeba sobie zdać sprawę bowiem czasem wychowując dzieci rodzice chcą aby były one takie jakie sobie oni wymarzą, a czasem nie jest to niestety realne.
Moim zdaniem rzeczą bardzo ważną są umiejętności emocjonalne przekazywane dzieciom. Kiedy potrafimy obchodzić się z własnymi emocjami, rozumieć co czujemy i dlaczego, kiedy umiemy nie karcić się za negatywne emocje i gdy rozumiemy potrzebę istnienia tak dużego wachlarza rozmaitych emocji (nie tylko pozytywnych) to wiąże się to z poczuciem szacunku do samego siebie, własnej wartości i radzenia sobie z różnymi sytuacjami.
Prawie zawsze wszystko kręci się wokół tego.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
-
- Gość
Wiecie, myślę że dziecko patrzy. Ono nie chce by mu wszystko podtykać pod nos, ale jeśli to robisz to się przyzwyczai że to jest norma i może zostać niesamodzielne nawet do końca życia. Jednak jeżeli taki mały przychodzi i jest zainteresowany np tym co robisz, to potrzeba go uczyć i poświęcić ten czas. Uwagę. I jeszcze; znależć wspólny język - czułości, milości. W taki prosty sposób widze bycie rodzicem. Victor, jestem pod wrażeniem wpisu.
Ostatnio zmieniony 16 lipca 2016, o 12:28 przez kucyki46, łącznie zmieniany 1 raz.
- twist_dance
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 178
- Rejestracja: 22 września 2014, o 20:21
Mój ojciec wychowywał mnie w dżungli lęków i niepokojów, a moja mama nadopiekuńcza, starając się naprawić krzywdy ojca, robiła za mnie wszystko.Halina pisze:Paulina, nie zgadzam sie z toba. Rodzice zawsze wszystko robili za moja matke. Nie kazali jej nawet ruszyc palcem naczyn, ktore sterczaly w zlewie. "Poloz sie kochanie, jak zle ci". Moja babcia brala taksowke, jechala do szkoly, by poinformowac nauczycielke o chorobie rzekomej matki. Oczywiscie to bylo dawno. Podstawiali jej wszystko pod nos: jedzenie, ciuchy, pieniadze. Matka nie robila nic. Wszystko za nia zalatwiano. Za nia decydowano. Nie pozwalano jej niczym sie zajac, gdyz to mogloby jej zaszkodzic. Moja mama nie nauczyla sie zyc. Paulino, myslisz, ze taki tym nadopiekunczosci i rozpuszczania swojego dziecka, nie jest bolesne ??? Mysle, ze to boli bardziej, niz ci sie zdaje. I na pewno nie mniej, niz obelgi, czy dostanie po dupsku. I nie sadze, by byla to skrajnosc.
Oczywiscie nie istnieja perfekcyjni rodzice i perfekcyjnie wychowane dzieci. To jest niemozliwe. Ale osoba wychowana przez rodzicow nadopiekunczych badz "ostrych" ma szanse na nerwice. Oczywiscie nie zawsze i nie jest to zasadnicze. Natomiast osoba, ktora zostala wychowana przez rodzicow nerwicowych sila rzeczy wsiaka zachowania rodzicow nerwicowe jak gabka. Dziecko jest jak gabka. Dla dziecka rodzic jest wszystkim. Zatem postepuje, tak, jak on. Byl kiedys taki film, nie pamietam tytulu o dziecku wychowanym w dzungli. Dorosl i przyszedl czas na "normalnosc". Przez wiele lat uczyl sie, jak "normalnie" funkcjonowac jak czlowiek, a nie jak malpa, czy inne zwierze, zyjace w dzungli. Nie pamietam, zajelo mu to sporo czasu.
Tak samo dziecko wychowane w dzungli lekow i niepokojow, obaw, niepewnosci, wahan, placzu i zachowan depresyjnych.
Tak samo dziecko, ktoremu wszystko podstawia sie pod nos.
Tak samo dziecko, ktore dostawalo po dupie: raz czy nie raz, czy wiele razy, czy codziennie. Co z tego? Blizna krwawi tak samo!
-- 15 lipca 2016, o 23:19 --
dziwny 123 nie oceniaj wypowiedzi innych mowiac, ze "pieprzy bzdury". Nie obrazaj nikogo! Wypowiedz swoje zdanie i zaakceptuj opinie innych. Takie krytykowanie innych za ich wypowiedzi to negatywna strona twojej osobowosci, ktora podtrzymuje i upieksza nerwice. Wyluzuj. Nie krytykuj. Masz inna opinie, napisz ja. Ale toleruj innych wypowiedzi
Dziś i to, i to ma niestety skutki, z którymi walczę.
"Lęki nerwicowe atakują największe wartości ale my bojąc się o nie i pozwalając rządzić stanowi emocjonalnemu i pozwalając mu bezkarnie chorować sobie, tracimy największą wartość – życie, nasze własne życie." -Victor ;witajka
- dziwny123
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 994
- Rejestracja: 24 kwietnia 2016, o 16:56
Ja nie wiem, czy matka chciała zrekompensować problemy z ojcem, czy po prostu uważa, że dzieciom trzeba usługiwać i pobłażać.
W wychowywaniu dzieci priorytetem powinno być uczenie ich radzenia sobie w życiu.
W wychowywaniu dzieci priorytetem powinno być uczenie ich radzenia sobie w życiu.
-
- Hardcorowy "Ryzykant" Forum
- Posty: 1759
- Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09
Faktem jest, ze nasze nerwice maja swoje zrodlo w wychowaniu nas przez rodzicow. OK. Ale pod zadnym pozorem nie nalezy ich za to winic. Robili, co mogli w danym momencie i my nie ponosimy odpowiedzialnosci za ich zaburzone stany tylko oni ponosza ODPOWIEDZIALNOSC, ze nie mieli na tyle sily i odwagi, by cokolwiek ze swoimi zaburzeniami zrobic. Cokolwiek innego, niz przekazywanie im nam, dzieciom! Do niedawna winilam rodzicow, to nie jest tak, ze umialam ich nie winic. Po prostu dzieki jednej z mich terapeutek zrozumialam, ze nie nalezy ich winic, gdyz to nic nie da, i pogorszy nasz stan nerwicy.
Nalezy zaakaceptowac fakt, ze to, co bylo, tego nie zmienimy. Ale ...... ?!! Mozna wplynac na podswiadomosc (nawet w starczym wieku), w ktorej zakodowane sa: brak milosci, brak opieki nad nami, samotnosc jako dziecko, brak uwagi ze strony rodzicow, krytykowanie nas, ponizanie roznego rodzaju (slowne i fizyczne). Mozna zrobic to samo jesli bylo sie skrajnie, przesadnie rozpieszczanym (kazdy ma swoja wlasna skale i wlasna definicje skrajnosci na podstawie wlasnych przezyc. Dla mnie skrajne jst to, ze ojciec mi dawal w dupe bez powodu, krytykowal mnie, mowil, ze nic nie umiem, zamiast tlumaczyc darl sie jak idiota, przywalil raz czy dwa matce, matka bezbronna ryczala.... To dla mnie jest skrajnosc. Wszsytko to, co nie powinno miec miejsca jest dla mnie skrajne, bo boli tak samo i absolutnie nie bede sie porownywac do sytuacji innych, kogos, kto na przyklad byl bity codziennie, co chwile etc..... Nie obchodzi mnie to. Ja to ja.)
A jak wlynac na podswiadomosc, jak zmienic to, co zostalo zapisane i jeszcze nadal krwawi?
Jesli moge sie podzielic, stazem, spotkaniami grupowymi, na ktore chodze, i jesli komus maja byc pomocne, to super!
Otoz: wazne jest by wywalic z siebie, to, co nas gryzie. Boli. Meczy. Po drugie, nie nalezy pod zadnym pozorem bronic rodzicow i zaslaniac ich dpowiedzialnosc jakimikolwiek argumentami. Ja to robilam do niedawna. Na przyklad: jesli ojciec mnie zbil, nie panowal nad soba, to dla tego, ze sam byl bity! Jesli matka sie mna nie zajmowala, to dlatego, ze miala obsesje! A i co z tego? Kazdy rodzic jest ODPOWIEDZIALNY ZA SWOJE DZIECKO I SWIADOMY JEST SWOICH CZYNOW. Zrozumialam, ze obrona moich rodzicow, pogarsza mj stan napiecia !!!!
Po trzecie: nalezy sobie znalezc jakas maskote, najlepiej z dziecinstwa i zajac sie nia! Wydaje sie moze wam glupie, pisalam o tym. To proces, ktory trwa w czasie. Chodzi o to, ze jak sie ma jakas mysl nerwicowa, to nalezy pocieszyc ta maskotke, czy lalke, czy cokolwiek. Mowiac jej "kochanie, nie ma zagrozenia, jestem z toba, ja jestem twoim rodzicem, jestes samotna ?ja sie toba zajme, nie boj sie"........ etc
Glupie nie glupie, ale ja uszylam se lale i biore ja ze soba. Zajmuje sie nia. Tak, jak chcialabym, by mna sie zajmowano. Czesze ja, ubieram, szyje jej bluzki. Spe z nia czytam jej bajki. To symboliczna lalka jest moim dzieckiem, ktore tkwi we mnie i prosi, by sie nim zajac. Przeciez czesc mozgu odpowiedzialna za stany nerwicowe odpowiada wiekowi 4-letniego dziecka !!!! To jest czesc irracjonalna. Powiedz sobie-dziecku, ze jest w porzadku, z enie ma zagrozenia. Albo, ze jestem w stanie sama sobie dac rade w zyciu, a nie ze mama czy tata sie zajmie tym, czy tamtym.
Po czwarte (primo jak mowi Kiepski) nalezy zerwac z rodzicami TOKSYCZNE WIEZY.
O co chodzi ??? Dotad staralam sie za kazdym razem zmienic obsesyjnie zaburzona matke + do tego jaies inne zmiany osobowosci, na ktore sobie zapracowala cale zycie, lykajac leki, ktore nic nie dawaly i siedzac w domu na tylku i nic nie robiac. Moja matka jest tak negatywna, w kolko wszystko powtarza, placze, mowi, ze sobie nie poradzi, zycie w samotnosci to bol, "Boze, co to bedzie, boze, jak ja sobie poradze". Siedzi i mysli, majac twarz spuszczona, to sa jej zachowania.
Wiec ja za kazdym razem "mamo idz do lekarza, mamo lecz sie". znalazlam jej terapie, bedac we Francji, a ona miala na terapie chodzic w Poznaniu. raz byla. "Wez, to do dupy, daj mi swiety spokoj " - odpowiedziala mi, krzyczac i wrzeszcac...... Kilkanascie miesiecy marnowalam energie, by mamie przekazac to, czego sie ucze. I na co? Na nic.
ZROZUMIALAM ZE MOJA CHEC ZMIANY MATKI NA LEPSZE TO OBSESYJNE DZIALANIE BEZ ZADNEGO SKUTKU. Po co? GDYZ CALY CZAS CZEKAM, ZE DOSTANE ODNIEJ TO, CZEGO IE OTRZYMALAM BEDAC DZIECKIEM, CZYLI PRAWDZIWEJ MILOSCI!
ZATEM po piate : PRZESTAN OCZEKIWAC,, ze dostaniesz cos czego nie dostales ani od ojca, anni od matki.
(kazdy telefon od matki ja czekalam az powie "co u ciebie kochanie opowiadaj, jak leci kochanie, moja kochana coreczka etc etc". ) Gowno, za kazdym razem bylo (i jest) "cholera jasna, ale zycie ciezkie jak nie wiem, tak goraco w pracy, ze wytrzymac nie idzie, te prace drogowe mnie wykoncza, wiesz ten moj facet dowiedzial sie, ze mam 5 lat wiecej, co to bedzie, jak myslisz ? Powiedz mi ????
I tak bedzie. Ja nie zmienie jej i konie ! Jedyne, co moge zrobic, to sie CHRONIC PRZED JEJ WPLYWEM TOKSYCZNYM.
Napisalam je mejla, ze nie zycze sobie by pisala mi negatywne teksty po kilknascie raz dziennie w mejlu, nie zycze sobie, by mowila o swoich problemach, jesli chce zapraszam, bo bardzo ja kocham, ale do rozmowy POZYTYWNEJ i budujacej. Jesli tego nie umiesz - powiedzialam jej- twoja sprawa. Tkwij w nericy, jesli masz ochote. Ja mam swoje zycie,, ty masz swoje. Jesli raz jeszcze wyslesz mi mejla, typu "aga aleja zle sie dzisiaj czuje, masakra, nie wiem, co robic, boze tragedia" to cie zablokuje wszedzie i wymarze twoj numer.
Cisza, nie pisala nic. Kilka dni temu napisala, ze fajne dalam fotki na fejsie
Cisza, nic.....
Mysle, ze ktos, kto nie chce sie leczyc na nerwice to identycznie jak alkoholik : albo jestes ostry, albo nic z tego nie bedzie. Bo walka z zaburzona osoba, to walka z waitrakami. Jesli nie chce, to nie i juz.
No i sie rozpisalam...... Piszcie, co myslicie !!!!!!!!
Nalezy zaakaceptowac fakt, ze to, co bylo, tego nie zmienimy. Ale ...... ?!! Mozna wplynac na podswiadomosc (nawet w starczym wieku), w ktorej zakodowane sa: brak milosci, brak opieki nad nami, samotnosc jako dziecko, brak uwagi ze strony rodzicow, krytykowanie nas, ponizanie roznego rodzaju (slowne i fizyczne). Mozna zrobic to samo jesli bylo sie skrajnie, przesadnie rozpieszczanym (kazdy ma swoja wlasna skale i wlasna definicje skrajnosci na podstawie wlasnych przezyc. Dla mnie skrajne jst to, ze ojciec mi dawal w dupe bez powodu, krytykowal mnie, mowil, ze nic nie umiem, zamiast tlumaczyc darl sie jak idiota, przywalil raz czy dwa matce, matka bezbronna ryczala.... To dla mnie jest skrajnosc. Wszsytko to, co nie powinno miec miejsca jest dla mnie skrajne, bo boli tak samo i absolutnie nie bede sie porownywac do sytuacji innych, kogos, kto na przyklad byl bity codziennie, co chwile etc..... Nie obchodzi mnie to. Ja to ja.)
A jak wlynac na podswiadomosc, jak zmienic to, co zostalo zapisane i jeszcze nadal krwawi?
Jesli moge sie podzielic, stazem, spotkaniami grupowymi, na ktore chodze, i jesli komus maja byc pomocne, to super!
Otoz: wazne jest by wywalic z siebie, to, co nas gryzie. Boli. Meczy. Po drugie, nie nalezy pod zadnym pozorem bronic rodzicow i zaslaniac ich dpowiedzialnosc jakimikolwiek argumentami. Ja to robilam do niedawna. Na przyklad: jesli ojciec mnie zbil, nie panowal nad soba, to dla tego, ze sam byl bity! Jesli matka sie mna nie zajmowala, to dlatego, ze miala obsesje! A i co z tego? Kazdy rodzic jest ODPOWIEDZIALNY ZA SWOJE DZIECKO I SWIADOMY JEST SWOICH CZYNOW. Zrozumialam, ze obrona moich rodzicow, pogarsza mj stan napiecia !!!!
Po trzecie: nalezy sobie znalezc jakas maskote, najlepiej z dziecinstwa i zajac sie nia! Wydaje sie moze wam glupie, pisalam o tym. To proces, ktory trwa w czasie. Chodzi o to, ze jak sie ma jakas mysl nerwicowa, to nalezy pocieszyc ta maskotke, czy lalke, czy cokolwiek. Mowiac jej "kochanie, nie ma zagrozenia, jestem z toba, ja jestem twoim rodzicem, jestes samotna ?ja sie toba zajme, nie boj sie"........ etc
Glupie nie glupie, ale ja uszylam se lale i biore ja ze soba. Zajmuje sie nia. Tak, jak chcialabym, by mna sie zajmowano. Czesze ja, ubieram, szyje jej bluzki. Spe z nia czytam jej bajki. To symboliczna lalka jest moim dzieckiem, ktore tkwi we mnie i prosi, by sie nim zajac. Przeciez czesc mozgu odpowiedzialna za stany nerwicowe odpowiada wiekowi 4-letniego dziecka !!!! To jest czesc irracjonalna. Powiedz sobie-dziecku, ze jest w porzadku, z enie ma zagrozenia. Albo, ze jestem w stanie sama sobie dac rade w zyciu, a nie ze mama czy tata sie zajmie tym, czy tamtym.
Po czwarte (primo jak mowi Kiepski) nalezy zerwac z rodzicami TOKSYCZNE WIEZY.
O co chodzi ??? Dotad staralam sie za kazdym razem zmienic obsesyjnie zaburzona matke + do tego jaies inne zmiany osobowosci, na ktore sobie zapracowala cale zycie, lykajac leki, ktore nic nie dawaly i siedzac w domu na tylku i nic nie robiac. Moja matka jest tak negatywna, w kolko wszystko powtarza, placze, mowi, ze sobie nie poradzi, zycie w samotnosci to bol, "Boze, co to bedzie, boze, jak ja sobie poradze". Siedzi i mysli, majac twarz spuszczona, to sa jej zachowania.
Wiec ja za kazdym razem "mamo idz do lekarza, mamo lecz sie". znalazlam jej terapie, bedac we Francji, a ona miala na terapie chodzic w Poznaniu. raz byla. "Wez, to do dupy, daj mi swiety spokoj " - odpowiedziala mi, krzyczac i wrzeszcac...... Kilkanascie miesiecy marnowalam energie, by mamie przekazac to, czego sie ucze. I na co? Na nic.
ZROZUMIALAM ZE MOJA CHEC ZMIANY MATKI NA LEPSZE TO OBSESYJNE DZIALANIE BEZ ZADNEGO SKUTKU. Po co? GDYZ CALY CZAS CZEKAM, ZE DOSTANE ODNIEJ TO, CZEGO IE OTRZYMALAM BEDAC DZIECKIEM, CZYLI PRAWDZIWEJ MILOSCI!
ZATEM po piate : PRZESTAN OCZEKIWAC,, ze dostaniesz cos czego nie dostales ani od ojca, anni od matki.
(kazdy telefon od matki ja czekalam az powie "co u ciebie kochanie opowiadaj, jak leci kochanie, moja kochana coreczka etc etc". ) Gowno, za kazdym razem bylo (i jest) "cholera jasna, ale zycie ciezkie jak nie wiem, tak goraco w pracy, ze wytrzymac nie idzie, te prace drogowe mnie wykoncza, wiesz ten moj facet dowiedzial sie, ze mam 5 lat wiecej, co to bedzie, jak myslisz ? Powiedz mi ????
I tak bedzie. Ja nie zmienie jej i konie ! Jedyne, co moge zrobic, to sie CHRONIC PRZED JEJ WPLYWEM TOKSYCZNYM.
Napisalam je mejla, ze nie zycze sobie by pisala mi negatywne teksty po kilknascie raz dziennie w mejlu, nie zycze sobie, by mowila o swoich problemach, jesli chce zapraszam, bo bardzo ja kocham, ale do rozmowy POZYTYWNEJ i budujacej. Jesli tego nie umiesz - powiedzialam jej- twoja sprawa. Tkwij w nericy, jesli masz ochote. Ja mam swoje zycie,, ty masz swoje. Jesli raz jeszcze wyslesz mi mejla, typu "aga aleja zle sie dzisiaj czuje, masakra, nie wiem, co robic, boze tragedia" to cie zablokuje wszedzie i wymarze twoj numer.
Cisza, nie pisala nic. Kilka dni temu napisala, ze fajne dalam fotki na fejsie
Cisza, nic.....
Mysle, ze ktos, kto nie chce sie leczyc na nerwice to identycznie jak alkoholik : albo jestes ostry, albo nic z tego nie bedzie. Bo walka z zaburzona osoba, to walka z waitrakami. Jesli nie chce, to nie i juz.
No i sie rozpisalam...... Piszcie, co myslicie !!!!!!!!
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
- schanis22
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 2199
- Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28
Bardzo fajnie napisane Halinka , ja już wiem to wszystko z forum bez szycia laleczki uspokoiłam w sobie zapłakane dziecko .
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 1006
- Rejestracja: 5 kwietnia 2016, o 22:09
Co do zmian to nie jest to dla mnie zaskoczeniem. Jedyną rzeczą, która uniemożliwia zmiany w sobie jest brak elastyczności mogący wynikać z np negatywnych doświadczeń (gadanie właśnie typu: chodziłam na tę terapię i dalej czuje się źle! terapeuci ssą, bo mnie nie wyleczyli z zaburzenia!), uprzedzeń, niedowierzania w to że może być lepiej. Jedyna rzecz na którą w tym wypadku wiek ma wpływ to ilość tych doświadczeń ("chodze po tym świecie dłużej od ciebie i wiem, że życie jest ciężkie i tak musi być! życie to nie bajka! Jak będziesz w moim wieku to zobaczysz"). Moja terapeutka mówiła, że zaburzona osobowość jest wtedy gdy właśnie tej elastyczności brakuje.
Co do Twoich refleksji to zgadzam się z nimi. Jest to prawda nieco smutna, ale wymagająca zaakceptowania. Mi jeszcze nieco zajmie poukładanie sobie wszystkiego.
Co do Twoich refleksji to zgadzam się z nimi. Jest to prawda nieco smutna, ale wymagająca zaakceptowania. Mi jeszcze nieco zajmie poukładanie sobie wszystkiego.
Jak szukać objawów bez nakręcania się -> http://www.zaburzeni.pl/viewtopic.php?p=100011#p100011