Nigdy wcześniej nie miałam styczności z tego typu forum. A więc.. od 9 lat cierpię na zaburzenia nerwicowe, od 4 lat także na lękowe. Zachorowałam jako 11-sto latka jednak sama nie byłam świadoma swojej choroby. Leczę się dopiero od pół roku i uważam to za cud, że jeszcze żyję w jednym kawałku ;p
Jest mi tak cholernie źle i smutno, tracę nadzieję na wyjście z choroby tym bardziej, że nie mam żadnego wsparcia (nawet w rodzinie). Czuję się niezrozumiana, odepchnięta przez społeczeństwo. Jest mi przykro, że nikt nigdy w domu nie przejął się stanem mojej psychiki, zawsze było coś ważniejszego ode mnie. A tak poza tym zrobię wszystko by spełnić swoje największe marzenia - dostać się na medycynę i wyprowadzić na stałe do większego miasta
