Wiesz Wojtas ale w sumie kim ja jestem żeby móc oceniać Twoją 4 letnią terapię

Czy twoją psycholog.
Znacie się od tych 3 lat, nie mam przecież pojęcia jak ta terapia wygląda a do tego wiesz Wojtas... nierzadko czytam wiadomości od osób, które zarzekają się, że mają od 2 lat terapię np poznawczo - behawioralną, że robią wszystko na niej, ale nic im nie mija, nic im nie pomaga, po czym za chwilę piszą, że w lusterku zobaczyli, że maja jakieś "rzadsze" włosy i polecieli na pogotowie czy to nie rak układu odpornościowego

Więc czesto jest tak, ze terapia, słuchanie, uczenie się to jedno a nasze realnie działanie i realne zmiany to drugie.
Skąd więc mam wiedzieć czy i ty ta terapię traktujesz poważnie
To jedna sprawa.
Drugą sprawą jest to, że nie dam się zmylić teorią, że aby pozbyć się STRACHU PRZED atakami paniki, natrętami, aby wyjśc z lękowego koła trzeba dojśc do sedna problemu bo jest to teoria popularna ale błędna.
Zgodze się z tym, że jakiś konflikt wewnętrzny w człowieku, nieuświadomione reakcje mogą powodowac presje.
Dla przykładu ktoś kto był w dzieciństwie poniżany, potem w ciągu zycia jest zbyt uległy i to rodzi czesto w różnych sytuacjach presje, stresy i taka osoba to powinna przepracować, powinna uświadomić sobie (poprzez terapię) oraz zmieniać taką reakcję bo inaczej może w takich sytuacjach z nadmiernym stresem doświadczać czy to ataków paniki, czy natrectw czy DD
ALE ALE ALE ALE ALE
wcale nie musi nawet poznawać konfliktu wewnętrznego aby przestać się bać tych objawów, aby przestac nimi zyc, aby przestać się w nie wkrecać i aby przestać odczuwać te objawy codziennie poprzez zła uwagę i nadawanie im zbytniej wartości.
Dla mnie to są 2 oddzielne sprawy.
I ty możesz tak samo przestać się bać ataków paniki, natręctw chocbyś do 90 roku życia nie doszedł w czym lezy problem z twoimi głębokimi przyczynami, bo przyczyny moga powodowac objawy jak od stresu, nie trzeba wpadać z ich powodu w nerwicę, mechanizm lękowy. A jak już się wpadło, można się z tego wyplątywać, sumiennie, cierpliwie, narzucając logikę i troszkę szalonej odwagi nerwicy.
Tego żaden psycholog ani psychiatra mi nie wmówi, że nie można inaczej.
Więc tak to wygląda moim zdaniem.
Natomiast trochę zrewiduj czego dowiedziałeś się o sobie podczas tych 4 lat, bo nic o tym nie wspominasz, skoro terapia ma się kończyć to chyba ją jakoś podsumujecie sobie, prawda?
Więc wówczas też ustal czy coś z tymi tematami zrobiłeś, szczerze z ręka na sercu

A co do stosunku co do samych objawów, natretow to coz jest juz duzo o tym napisane
