Victor pisze:Postanowiłem zrobić taki temat, spis, który będzie zawierał elementy, które utrudniają odburzenie albo powodują, ze stoimy w miejscu.
Spróbuję zrobić taką listę ale temat jest otwarty, więc kto będzie chciał coś dodać od siebie to niechaj dopisuje.
Oczywiście nie podaję tutaj oczywistego faktu, że jeżeli nie pracujemy nad nastawieniem do zaburzenia samego w sobie jako całokształtu, oraz nakręcamy się dzień w dzień albo wtedy kiedy się gorzej czujemy, bądź po prostu wierzymy nerwicowym lekowym myślą, natrętnym i podążamy za nimi to jest to główny powód dla, którego nerwica trwa.
Jeżeli też w życiu mamy problemy, nie rozwijamy się poprzez pracę, nie żyjemy aktywnie, i nie robimy z trym nic bo uważamy, ze nerwica na to nie pozwala, bądź czekamy aż "TO" minie, to również jest to jednym z głównych powodów dla których pozwalamy aby nerwica nami rządziła.
- Liczenie tylko na działanie leków w przypadku zaburzeń lękowych. Jeżeli zamykamy się w myśleniu, ze tylko leki są nam w stanie pomóc, to blokujemy się na poznawanie własnej psychiki, blokujemy się na naukę umiejętności wpływania świadomością/logiką, na stan emocjonalny, podświadomość. A także pozbawiamy się szansy na nauczenie się umiejętności akceptacji cierpienia, samego zaburzenia, blokujemy sobie drogę na umiejętnośc odczuwania emocji, nawet lęku z dystansem, nie potrafimy wówczas przyzwolić na lęk czy objawy czy np derealizację.
- Jeżeli odczuwamy stany lękowe, rozmaite objawy i po paru miesiącach bez przerwy pytamy "co to jest" "czy to umieranie" "zwariowanie" i tak wkoło brniemy w te zapytania, pozbawiamy się co chwila akceptacji tych stanów.
Wprowadzamy tym siebie w ciąg dalszego niepokoju o nasz stan. Jeśli codziennie choćby pare razy dołujemy się tym "co nam jest" i brniemy w to utrudniamy sobie odburzenie.
- Ciągłe czytanie postów i porad innych ludzi przy jednoczesnym kwitowaniu " JA MAM GORZEJ" " JA MAM INACZEJ" " TY WIDOCZNIE MIAŁEŚ SŁABSZE TO" w zasadzie jest tym samym co byś w ogóle nikogo nic nie czytał ani nie słuchał, bo stawiasz siebie pod murem, i blokujesz na możliwość zmian według porad innych ludzi, w tym i psychologów. Jest to zatrzymanie się i stanie w miejscu jeśli ciągle tak powtarzamy i tak uważamy.
Bo zmiany same nie nadejdą, a samemu mając takie przemyślenia nie działamy bo wewnętrznie uważamy, ze ktoś miał słabiej i mi się tak to nie uda.
- Kiedy po kilkunastu czy więcej próbach akceptacji, działania z lękiem, myślami lękowymi, przy próbach przyzwalania itd przestajemy to robić całkiem mówiąc, że " NIE DA SIE' " TO JEST ZA SILNE" " NIE DA SIE NIE MYSLEC O TYM" oznacza to tyle, że ulegamy lękowi i objawom, nie robimy tego sumiennie. I chociaż jest to zrozumiałem bo lek to silna emocja, a objawy dają wielkie cierpienie należy nadal starać się mimo wszystko.
Bo w tym wypadku priorytetem jest wasze życie, wartościowe życie z umiejętnością odczuwania nie tylko lęku ale wszelkich innych presji.
- Kiedy tylko czekamy aż "ktoś" nam pomoże, kiedy mamy nadzieje ze rozmowa z psychiatrą sprawi, ze on powie coś i nam to minie albo psycholog zrobi to samo, bądź jakas osoba, która wyszła z nerwicy, oznacza to, zę nie rozumiemy głownej zasady, iż w przypadku zaburzonych stanów emocjonalnych, tylko my możemy na nie realnie wpływać - działaniem, umiejętnością przyzwalania na to, akceptacją a przede wszystkim przemyśleniami i nastawieniem.
Cała reszta to podpora na której można się oprzeć bądź wzorować.
- Kiedy po pierwszych sukcesach oraz polepszeniu stanu, nagle nam się pogorszy to słowa "cała praca poszła na marnę" są wręcz tragedią, bo pokazuje nam, zę nie rozumiemy, iż stan emocjonalny dopóki trwa nerwica jest rozchwiany i nadal moga przychodzić załamania samopoczucia, mimo, ze już dużo wiemy i dużo robimy.
Dodatkowo myśląc tak stawiamy się jakby na poczatku drogi, co jest nieprawdą, bo nauka akceptacji, oswajania, nastawienia normalnościowego jest nauka czasową, w którą coraz bardziej się wkręcamy.
Tak więc załamanie stanu nie oznacza, ze wszystko przepadło ale właśnie w takich momentach najbardziej musisz działać, te momenty są kluczowe.
Bo jezeli w takich załamania od nowa zaczniesz przezywać lęk, nakrecać się, bac itd to w sumie ponownie robisz to co na poczatku, zawierzasz nerwicy i się wkręcasz dalej i dalej.
Więc jeśli przyszedł stan pogorszenia a ty nawet uległeś, jak najszybciej wracaj na ściężkę.
- Palenie marihuany mając nerwicę czy zażywając inne środki, powoduje, że masz dużą szansę na pogorszenie stanu albo po prostu podtrzymywanie stanu zagrożenia.
- Nie chodzenie na terapię w myśl " co ona mi da" powoduje, że zamykasz się być może na poprawę swojego stanu i życia w innych płaszczyznach. Terapia może ci pomóc w teraźniejszych stresach, pomóc dotrzeć do innych sfer gdzie w sposób zły reagujesz na różne wydarzenia (np nadmiernie lękowo, wybuchowo itp)
- Błędem jest zamykanie się w domu i małe uczestnictwo w życiu (praca, szkoła) z uwagi na nerwice, lęk czy objawy. Siedząc zbyt często w domu bardzo trudno jest przerwać lękowe błędne koło. Bowiem zmiana otoczenia myślowego powoduje, ze częściej zapominamy o tym co nam jest bądź po prostu uwalnia nas to z ustawicznego siedzenia w objawach i zamartwiania się. Co jest niezmiernie potrzebne.
- Frustracja, ze nie mija. Jeżeli często pytamy siebie i innych "kiedy minie" powodujemy napięcie nawet o tym nie wiedząc, a po drugie oznacza to, że akceptacja tych stanów jest u nas słaba.
- Codzienne i ciągłe przężywanie swoich objawów, myśli i stanów, nawet po paru miesiącach ciągła chęć mówienia o nich, rozmawiania, pokazywania swojego cierpienia, jest szkodliwe. A to dlatego, ze ciągle zamyka nas w tym kręgu braku akceptacji tego złego samopoczucia i stawiania nas w sytuacji takiej, że "ciągle chorujemy i ciągle cierpimy i nie da się normalnie żyć" a to utrudnia odburzenie.
- Nagminne czytanie o chorobach i latanie po lekarzach zamyka nas, na odburzenie bo bez przerwy stwarzamy sobie krąg "chorujemy, coś nam jest" a to utrudnia odburzenie i widać całkowity brak akceptacji i zmiany nastawienia.
- Traktowanie swoich stanów emocjonalnych jako coś pobocznego, mówienie: nie mam na to czasu" " nie chce mi sie z tym pieprzyc" "przecież to niemożliwe aby nerwica takie coś dawała".
W sumie można to podsumować słowami jakie słyszałem ostatnio z ust Koriwna - " a siedź i żryj" innymi słowy
"a siedź i konsumuj"
Czyli jeśli chcesz tylko szczęścia i tylko dobrego materialnie życia a stany emocjonalne i twoja własna psychika jest dla ciebie czymś pobocznym, to nie dziw się, ze cię to łapie, skoro sam nie rozumiesz własnej emocjonalności.
Oczywiście nie ma polegać to na zajmowaniu się objawami...myślami lękowymi czy nagminnym czytaniu postów ludzi z nerwicami ale uświadomieniu sobie czym jest twoja psychika, twój stan emocjonalny, twoja podświadomośc (bez jakiś zawikłanych teorii psychologicznych) i branie tego pod uwagę ogólnie w życiu, kiedy odczuwamy stresy, presje czy przeżywamy różne emocjonalne wydarzenia.
- Obecny stres, jeżeli mamy stany nerwicowe, dd, i obecny jest jakiś stresor ciągły bądź okresowy możemy odczuwac większy jego wpływ na nas. Bowiem w stanie zagrożenia, jestesmy bardzo chwiejni emocjonalnie i kazdy stres może nas dobijać.
Oczywiście wielu z was pomyśli "to stres zawsze jest to się nie odburze?" Nie w tym rzecz.
Po pierwsze trzeba pamiętać żeby w momencie stresu nie dziwić się wielce, że gorzej się czujemy czyli jak zwykle nie skupiać się na naszym stanie, ze się pogarsza to "coś się dzieje", tylko skupiać się dalej na zyciu i na możliwościach rozwiązania sytuacji, która powoduje ten stres.
Czyli przechodzimy do po drugie, aby nasilenie nie zatrzymywało nas przed układaniem sobie życia ani w ogóle stany lękowe.
A po trzecie ucz się tym sposobem aby nie unikac stresu, bo stres to także emocja jak i lęk, traktuj go jak lęk w nerwicy i nie chciej go odepchnąć, tylko zaakceptuj oraz szukaj aktywnie rozwiązania z przyzwoleniem sobie na porażkę.
Tak uczysz się dystansu.
- Upieranie się, ze robie wszystko i nie pomaga i zaniechanie wszelkich przez to działań.
Często czytam "ale mi nic nie daje, że mówię sobie, że zaryzykuję i wyjdę z atakiem paniki, że nich się dzieje co chce" Pytam: "no ale wychodzisz tak myśląc?" " no nie bo się boję a myślenie nic nie daje"
Oczywiście, ze nie daje NIC samo myślenie, bo do tego są wszystkiego potrzebne wszystkie elementy, a przed wszystkim działanie mimo obaw i strachu, akceptacja wobec objawów, myśli i przyzwalanie na to, ze możemy się czuć źle czy mieć atak paniki.
To w sumie tyle na ten moment, jak ktoś ma własne przemyślenia to dzielmy się.
Proszę nie pytać w tym temacie o objawy ani jak to czy owo robić, do tego są inne tematy. Tutaj mówimy co przeszkadzać może w odburzeniu.
-
Ciekawy punkt spojrzenia na to wszystko. No to jeszcze troche mi brakuje ale wiele juz za mna