Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Utrata sensu życia w derealizacji i dp. Czarna Pustka
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 143
- Rejestracja: 26 listopada 2010, o 21:52
mam pytanie czy macie czesto uczucie calkowitej porazki i braku celu zycia? odkad mam depersonalizacje wydaje mi sie wszystko bezsensu zupelnie jakbym nie musial robic nic bo nic nie ma sensu. wszystko jest malostkowe praca dom moje zycie osobiste wydaje sie nic nie warte a samo zycie wogole pustym celem ktore konczy sie wiadomo czym. takie mysli mnie lapia a dzis to ciagle mam uczucie pustki w sobie.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 29
- Rejestracja: 15 grudnia 2010, o 18:48
Tak, ja mam coś takiego, szczególnie jak się zacznę zastanawaić za bardzo nad sobą, otoczeniem i swoim stanem. Dochodzę wtedy do wniosku, że życie jest bezsensowne, bo i tak sie umiera, wiec po co to wszystko?? Patrzę na ludzi w autobusie i sobie myślę, że oni wszyscy są też jacyć glupi, że tak sobie żyją bez sensu, robią, rzeczy, które są nic nie warte. To jest okropne;/ Staram sie o tym nie myśleć, bo wtedy włącza mi się produkcja innych myśli, które dają mi taką d/d, że czuję się dosłownie psychicznie chora i spanikowana.
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 143
- Rejestracja: 26 listopada 2010, o 21:52
tez tak robie albo jade i patrze na ludzi i im zazdroszcze ze sa tacy wlasnie beztroscy i moga myslec tak na luzie o glupotach. smiac sie a ja w srodku mam taki koszmar ze hej. jazda bez tzrymanki.....tez nie moge za bardzo o tym rozmyslac bo sie boje ze to jakies magiczne myslenie i oznacza ze zwariowalem. ale dol nie wiem czy to depresja jakas czy co....ale nawet i to jest bezsensu
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 214
- Rejestracja: 13 grudnia 2010, o 11:22
Frezio mam to samo!
Ale próbuję to zwalczać. Robię co popadnie. Wtedy tych złych myśli jest mniej.
Muszę kupić sobie jakąś książkę o pozytywnym myśleniu. Ono bardzo dużo daje w naszym stanie.
Pozdrawiam.
Ale próbuję to zwalczać. Robię co popadnie. Wtedy tych złych myśli jest mniej.
Muszę kupić sobie jakąś książkę o pozytywnym myśleniu. Ono bardzo dużo daje w naszym stanie.
Pozdrawiam.

"Nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, oraz trzeźwego myślenia"
-
- Administrator
- Posty: 6548
- Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54
Jasne, mam takie niestety dosyć często okresy a kiedyś miałem w sumie codziennie. Jest to uczucie, że absolutnie żadna czynność a nawet ruch nie ma sensu. Wszystko zdaje się zmierzać do jednego, śmierci. A jak zacznie się zagłębiać temat śmierci to wtedy naprawdę w głowie ma się taką sieczkę jakby w zasadzie miało to zaraz nastąpić.
Uczuć tych dobrych, pozytywnych nie ma, sam smutek i bez-cel plus frustracja, że tak to wszystko wygląda.
Czasem ta bezsens dopada w trakcie robienia czegokolwiek i od razu chęci i motywacja spadają na dno. Nie chce się nic, tylko po głowie krążą beznadziejne pytania i "ciekawe" (być może z filozoficznego punktu widzenia:) ) pomysły dotyczące ludzi, życia, nas samych.
I sposobem na to jaki w ogóle ma jakiś sens, to nie analizowanie tych naszych "ciekawych" tematów, i nie zagłębianie się w ten stan beznadziei. Próba robienia czegoś mimo wszystko dosyć czesto przynosi dobre rezultaty.
Uczuć tych dobrych, pozytywnych nie ma, sam smutek i bez-cel plus frustracja, że tak to wszystko wygląda.
Czasem ta bezsens dopada w trakcie robienia czegokolwiek i od razu chęci i motywacja spadają na dno. Nie chce się nic, tylko po głowie krążą beznadziejne pytania i "ciekawe" (być może z filozoficznego punktu widzenia:) ) pomysły dotyczące ludzi, życia, nas samych.
I sposobem na to jaki w ogóle ma jakiś sens, to nie analizowanie tych naszych "ciekawych" tematów, i nie zagłębianie się w ten stan beznadziei. Próba robienia czegoś mimo wszystko dosyć czesto przynosi dobre rezultaty.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
- Frida
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 30
- Rejestracja: 1 stycznia 2011, o 17:25
Ja też tak mam i siedzi mi to z tyłu głowy cały czas. Taka beznadzieja i bezsens wszystkiego - życie zupełnie straciło kolory, smak, wartość. Nawet najbliższe osoba jest mi często obojętna. Logicznie staram się sobie tłumaczyć, że to nieprawda, ale tak odczuwam.
Przyszłość jest przede mną zamknięta, w ogóle przestałam o niej myśleć. Przeszłość też, czarna dziura, nie jestem nawet pewna, czy to, co pamiętam, to moje wspomnienia, czy to ja naprawdę robiłam. Czas skurczył się do rozmiarów małej bańki tu i teraz, co nie znaczy, że jest bardziej realny.
Przyszłość jest przede mną zamknięta, w ogóle przestałam o niej myśleć. Przeszłość też, czarna dziura, nie jestem nawet pewna, czy to, co pamiętam, to moje wspomnienia, czy to ja naprawdę robiłam. Czas skurczył się do rozmiarów małej bańki tu i teraz, co nie znaczy, że jest bardziej realny.
"Jest taka cierpienia granica, za którą się uśmiech pogodny zaczyna"
Czesław Miłosz
Czesław Miłosz
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 72
- Rejestracja: 9 listopada 2010, o 19:20
wiem o czym muwicie i mam takie depresyjne stany wlasnie. ale ogolnie nie mam tak ze nie chce mi sie zyc tylko ze zycie wydaje mi sie marne i nic nie warte cos jak podczas upojenia alkocholem kiedy jest ci wszystko jedno co sie z toba dzieje ale wtedy jest chociaz milo i pzyjemnie a w tym moim stanie wszystko jest straszne i tez jest wszystko obojetne. szkola dla mnie to nic nie warty karton nauka znajomi wszystko jest umieszczone w 4 literach. nie wiem jak ja skoncze bude w tym stanie ale mysle ze leczenie postawi mnie na nogi
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 12
- Rejestracja: 18 grudnia 2010, o 00:56
Nie chce w kazdym poscie pisac "mam tak samo"... ale... mam tak samo
Czasami lepiej, czasami gorzej. Ogolnie to co mi pomaga, to moje hobby/zainteresowania, mam kilka. Zazwyczaj zawsze jest cos czego chce sie nauczyc/co lubie robic/co chce wyprobowac i jestem ciekawy rezultatu, tak wiec mam takie uczucie oczekiwania na cos.
Po takim dluzszym epizodzie martwienia sie/czucia sie depresyjnie, ktory nic nie daje, po prostu staram sie myslec choc przez kilka minut o czyms milym, cos z czego jestem zadowolony/cos co lubie/cos z czego jestem dumny. Czasami kiedy czuje chroniczny lek/przygnebienie mysle: ok, czuje sie niezbyt specjalnie, ale nawet jesli sie tak czuje, to przynajmniej porobie cos, co jest przyjemne!
Pozdrawiam!

Czasami lepiej, czasami gorzej. Ogolnie to co mi pomaga, to moje hobby/zainteresowania, mam kilka. Zazwyczaj zawsze jest cos czego chce sie nauczyc/co lubie robic/co chce wyprobowac i jestem ciekawy rezultatu, tak wiec mam takie uczucie oczekiwania na cos.
Po takim dluzszym epizodzie martwienia sie/czucia sie depresyjnie, ktory nic nie daje, po prostu staram sie myslec choc przez kilka minut o czyms milym, cos z czego jestem zadowolony/cos co lubie/cos z czego jestem dumny. Czasami kiedy czuje chroniczny lek/przygnebienie mysle: ok, czuje sie niezbyt specjalnie, ale nawet jesli sie tak czuje, to przynajmniej porobie cos, co jest przyjemne!
Pozdrawiam!
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 214
- Rejestracja: 13 grudnia 2010, o 11:22
Teravita tak. Mówię o pozytywnym myśleniu. Odkąd zaczęłam robić co popadnie i pozytywnie myśleć to jest lepiej. Już nie mam takich strasznych jazd jak miałam. Czuję, że powoli przechodzi. Powiedziałam sobie, że akceptuję to co się działo w ostatnim czasie. Że życie idzie na przód i musi być lepiej bo gorzej już być nie może. Schizy już się nie boję. Nie myślę o tym, że wariuję. Ciężko się z tym przełamać... ale po jakimś czasie gdy będziesz pozytywnie myśleć to zakoduje się to w Twoim umyśle. Pozdrawiam 
-- 18 stycznia 2011, o 11:35 --
Frezio wyznacz sobie cele i dąż do nich! Twój post mówi sam za siebie. Mówisz o braku celu życia. Zrób coś, żeby mieć cel. I nie czekaj aż sam się pojawi bo to błędne koło. Tkwisz w próżni bo nie masz o czym myśleć i się nie spełniasz tak jakbyś chciał. Jak to gdzieś wyczytałam DD to takie wołanie prawdziwego "ja". Trzeba się podnieść, otrzepać, zacisnąć zęby i iść do przodu..
Btw, Moja psycholożka kazała mi kupić kalendarz i planować sobie co będę robić i wyznaczać cele. Pomaga. Bo myślę o tym co mam zrobić. Oczywiście ja sama jeszcze tkwię w tym bagnie, ale już nie tak bardzo. Wiem, że to może mieć koniec.

-- 18 stycznia 2011, o 11:35 --
Frezio wyznacz sobie cele i dąż do nich! Twój post mówi sam za siebie. Mówisz o braku celu życia. Zrób coś, żeby mieć cel. I nie czekaj aż sam się pojawi bo to błędne koło. Tkwisz w próżni bo nie masz o czym myśleć i się nie spełniasz tak jakbyś chciał. Jak to gdzieś wyczytałam DD to takie wołanie prawdziwego "ja". Trzeba się podnieść, otrzepać, zacisnąć zęby i iść do przodu..
Btw, Moja psycholożka kazała mi kupić kalendarz i planować sobie co będę robić i wyznaczać cele. Pomaga. Bo myślę o tym co mam zrobić. Oczywiście ja sama jeszcze tkwię w tym bagnie, ale już nie tak bardzo. Wiem, że to może mieć koniec.

"Nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, oraz trzeźwego myślenia"
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 143
- Rejestracja: 26 listopada 2010, o 21:52
ale mnie w sumie nie brakuje celu w zyciu tak realnie. mam prace, mama na co pracować i mnie moja praca zawsze cieszyła. dawała mi satysfakcję, nie tylko praca majsterkowałem sobie trochę zawsze, robiłem coś "ala" ikony bo mam nawet talent mały do tego
ale teraz po prostu to wszystko jest bez celu, ta cała praca, to wszystko wydaje się całkiem bezsensu. i pierwszy raz w zyciu poznalem co to znaczy ze czegos sie bardzo nie chce robic. to jest potworne uczucie brak sil i checi na cokolwiek. ja mam plany i cele ale to wszystko mnie zwyczajnie nie interesuje. macie tak?

-
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1939
- Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49
Ja tak mialem. Mnie tez realnego celu nie brak bylo. A nawet wrecz odwrotnie. Zawsze mialem pelen plan jakis zajec, uczelnia, znajomi, robilismy wystawy zdjec wiec hobby tez ale kiedy dostalem depersonalizacji wszystko mnie przestalo interesowac. Calkowicie sie odcialem od swoich dotychczasowych spraw i obowiazkow. Nie ochodzilo mnie nic poza moim stanem psychicznym. Ktory byl bardzo ciezki.
Ale to juz jest za mna im bardziej depersonalizacja mija tym bardziej tez wracam do swich spraw i prawdziwego zycia. Mam nadzieje ze calkiem skonczy sie ta moja wegetacja.
Ps. jakie Frezio ikony?
Ale to juz jest za mna im bardziej depersonalizacja mija tym bardziej tez wracam do swich spraw i prawdziwego zycia. Mam nadzieje ze calkiem skonczy sie ta moja wegetacja.
Ps. jakie Frezio ikony?

-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 214
- Rejestracja: 13 grudnia 2010, o 11:22
Frezio to ja już nie wiem... Ta terapia by Ci się przydała..
U mnie to już końcówka z DD. Czasami jak mi się przypomni to się wkręcam. Ale już nie tak bardzo. Jeszcze jakiś czas temu, gdy siedziałam w swoim pokoju to płakałam bo za nim tęskniłam. Byłam w domu a nie czułam, że w nim jestem. Rodzina nierealna, życie jak sen... Bałam się patrzeć w lustro bo się nie poznawałam. Ciągle zadawałam sobie pytanie kim jestem bo wydawało mi się jakbym była czystą, niezapisaną kartką...
Chyba tabletki zaczynają działać... no i moja wiara. Ku*wa... chyba popłaczę się jak przejdzie całkowicie!! Będę ryczeć i dziękować sobie, że jestem silna!
Trzymajcie się!
U mnie to już końcówka z DD. Czasami jak mi się przypomni to się wkręcam. Ale już nie tak bardzo. Jeszcze jakiś czas temu, gdy siedziałam w swoim pokoju to płakałam bo za nim tęskniłam. Byłam w domu a nie czułam, że w nim jestem. Rodzina nierealna, życie jak sen... Bałam się patrzeć w lustro bo się nie poznawałam. Ciągle zadawałam sobie pytanie kim jestem bo wydawało mi się jakbym była czystą, niezapisaną kartką...
Chyba tabletki zaczynają działać... no i moja wiara. Ku*wa... chyba popłaczę się jak przejdzie całkowicie!! Będę ryczeć i dziękować sobie, że jestem silna!
Trzymajcie się!
"Nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, oraz trzeźwego myślenia"