Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
-
qweasdzxc
- Gość
10 września 2012, o 21:21
Powiem wam, że mi naprawdę pomogła technika Derealizacji, a dokladnie tego co mu powiedziala psychoterapeutka, ze sie starzejemy, i tracimy tylko cenne chwile z naszego zycia na lękaniu się.
Nie mam czasu na lęk.
-- 13 września 2012, o 21:46 --
Hohoho juz ładnych parę miesięcy tego nie widziałem, dziś z lekka jakby mnie łapał atak paniki na lekcji

-
seveth
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 49
- Rejestracja: 28 sierpnia 2012, o 17:16
16 września 2012, o 20:29
Witam,
jednym z objawów dd jest wrażenie utraty osobowości. Chciałbym żeby ktoś podzielił się tymi przeżyciami. Jak to przeżywacie, jak to u Was wygląda?
Czy występują przy tym problemy z pamięcią i intelektem? Dajcie znać.
Mnie już szlag trafia :/
"Bez cierpienia nie rozumie się szczęścia" F. Dostojewski
-
sarna87
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 202
- Rejestracja: 12 sierpnia 2012, o 09:51
16 września 2012, o 20:59
Hej:)ja przez pierwszy i najgorszy okres dd mialam okropne problemy z pamiecia a intelektu to ja w ogole nie mialam,tak sie czulam jakby moje IQ spadlo do 0.Nie umialam niczego przeczytac bo nie rozumialam o czym czytam,pisalam smsa a potem 100 razy sprawdzalam czy naprawde go napisalam,patrzylam na czajnik i sie zastanawialam jak sie gotuje w nim wode(choc dobrze wiedzialam jak sie to robi)oraz masa innych rzeczy ktore doprowadzaly mnie do granic wytrzymalosci. Zaczelam brac leki i zaczelo mi powoli przechodzic.Teraz natomiast czuje sie odcieta od swoich emocji,niby normalnie funkcjonuje ale czuje sie jakbym nie byla soba,taka obcosc wobec siebie.Moje wspomnienia wydaja mi sie obce,robie cos rano a potem sie zastanawiam czy to ja rzeczywiscie robilam bo tego nie czuje..O i tak w kolko,z roznym natezeniem:)Pozdrawiam!
-
seveth
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 49
- Rejestracja: 28 sierpnia 2012, o 17:16
16 września 2012, o 21:09
Dzięki za odpowiedź, naprawdę.
Jak długo to u Ciebie trwa? Jakie leki dostałaś?
Mnie się z kolei wydaje, że przez ów brak intelektu pewnych sytuacji nie rozumiem i przez to nie robią na mnie wrażenia, czyli nie wzbudzają emocji. A jeśli chodzi o emocje, to jako takich u siebie praktycznie nie zauważam, poza zniecierpliwieniem wobec tego co się ze mną dzieje. Ale jak tu czuć się normalnie kiedy prawie każdy dialog pokazuję mi co się ze mną stało (nie rozumiem, nie czuję). No właśnie, stało, czy tylko się dzieje i to jest stan przejściowy?
"Bez cierpienia nie rozumie się szczęścia" F. Dostojewski
-
sarna87
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 202
- Rejestracja: 12 sierpnia 2012, o 09:51
17 września 2012, o 07:05
Zaczelo sie w czerwcu.Potem w lipcu juz tak sie balam twgo stanu ze dostawalam atakow paniki.Biore frisium(benzo),zoloft i quentapil.I wlasnie po nich,stopniowo zaczslo przechodzic.Co do dialogow to jak moi znajomi kolo mnie gadali ro sie zastanawialam:po co oni to mowia?dlaczego tak mowia?nie rozumialam wielu,naprawde wielu rzeczy.Co do emocji to wogolw ich nie mialam.Wszystko robilam automatycznie bez jakichkolwiek uczuc.Nie umialam ani sie smiac ani plakac.Teraz juz jest z tym lepiej,chodze do psychologa i cos tam zaczyna mi sie odblokowywac.Jest to stan jak najbardziej PRZEJSCIOWY!!!nic sie z Twoja glowa nieodwracalnego nie stalo!!!jak dlugo masz dd?
-
seveth
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 49
- Rejestracja: 28 sierpnia 2012, o 17:16
17 września 2012, o 12:52
DD mam od końca maja. Cholernie silny lek po terapii psychodynamicznej, presja napisania licencjatu i nowotwór ojca. Żeby sobie ulżyć sięgnąłem po trawę. I tego sobie nie wybaczę!!!. W każdym razie tak wygląda mój przypadek. Lekarka skierowała mnie na oddział leczenia nerwic. Tam mi się tylko pogorszyło. Jedna poza mną osoba miała depersonalizacje. Reszta leciała na normalnej nerwicy. Bezpośrednim sąsiedztwem tego oddziału był ciężki oddział psychiatryczny. Resztę można już sobie dopowiedzieć. Wypisałem się na własne żądanie. Zaczęła się jazda bez trzymanki.
A jak Ty funkcjonowałaś w tym najgorszym okresie? Ja do tej pory ograniczam do minimum kontakty z innymi. Siedzę w domu. Spotykam się tylko rzadko z przyjaciółmi, bo nie chce żeby ktoś widział mnie w takim stanie. Nawet z przyjaciółmi jest problem nie rozumiem o czym do mnie mówią często przez to cofnięcie się intelektu :/
"Bez cierpienia nie rozumie się szczęścia" F. Dostojewski
-
sarna87
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 202
- Rejestracja: 12 sierpnia 2012, o 09:51
17 września 2012, o 13:18
Ja tez postanowilam pewnego pieknego dnia zajarac przed snem zeby jakos zasnac bo tez mialam mase stresow(smierc ojca itp itd).I na drugi dzien zaczela sie dd.Staralam sie robic wszystko normalnie,nie mialam wyjscia bo mam mala corke.ale bylo zajebiscie ciezko.Wszystko wydawalo mi sie obce,nawet rodzina,czulam sie jak jakas malpa bez mozgu,wszystko za szyba,ciagly lek..to byl NAJGORSZY okres w moim zyciu.Z powodu dd dostalam leku napadowego(tetno 200,szpital itp).Tracilam swiadomosc,juz sobie moj pogrzeb wyobrazalam.Po tej akcji zaczelam brac leki choc tez sie choletnie balam ale zaczelo dzialac.Leki ustaly prawie od razu ale taki prawdziwy efekt odczuwam dopiero teraz,po 2 miechach brani lekow.Wiem ze sie odechciewa..ale zmus sie!!!na przekor!!Moi najblizsi mowili ze nic po mnie nie bylo widac,moze troche tylko bylam nieobecna ale tak to nie widzieli roznicy.Najgorsze ci mozesz zrobic to zamknac sie w domu,uwierz
-
seveth
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 49
- Rejestracja: 28 sierpnia 2012, o 17:16
17 września 2012, o 17:05
Problem polega na tym, że kiedy zaczęło mi się nasilać to automatycznie blokowało mnie to na ludzi. Byłem skupiony tylko na tym co mi się działo, wypatrywałem kolejnych objawów itd. Nie miałem ochoty z nikim o niczym gadać i jedyna chęć jaka wtedy we mnie żyła żeby mi to przeszło samo. Kładłem się i czekałem co będzie dalej. Chciałem się zabić bo nie widziałem rozwiązania.
Masakra, teraz jestem kompletnie zdezorientowany i martwię się tylko czy znowu będę taki jak przed tym całym szajsem. Ani gorszy ani lepszy, po prostu taki sam...
"Bez cierpienia nie rozumie się szczęścia" F. Dostojewski
-
kasiak
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 132
- Rejestracja: 9 kwietnia 2012, o 10:34
17 września 2012, o 17:33
ja wierzę w to, że się wraca do stanu sprzed. przeciez kazdy, kto wyzdrowiał tak właśnie mówi, ze jest wszystko jak dawniej.

bardziej mnie martwi czas choroby by nie trwała zbyt długo. rok czy dwa ok ale więcej to już trochę mnie martwi, więc wole o tym nie myśleć. i Wam także radze nie zadręczać się! bo każdy lęk utrzymuje derealizację, wiec po co Wam to?
-
sarna87
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 202
- Rejestracja: 12 sierpnia 2012, o 09:51
17 września 2012, o 18:34
Ja tez juz sie chcialam zabijac ale boje sie smierci,przeraza mnie to.W poczatkowej fazie dd nie widzialam dla siebie wyjscia,myslalam ze juz tak mi zostanie,ze nigdy juz nie wroce do normalnego swiata.Kasiak ma racje,lek utrzymuje ten syf-nie bedzie leku,nie bedzie dd.Wszyscy ktorzy z tego wyszli pisza ze sa tacy jak "przed".Dlatego trzeba ogromu cierpliwosci oraz wiedzy na temat dd,ktora pomoze uzmyslowic sobie ze to nie jest nic nieodwracalnego.I praca nad soba..mi pomaga psychoterapia,za kazdym razem jak wychodze stamtad to czuje jak ten lek sie zmniejsza i z tygodnia ma tydzien ubywa mi objawow choc do pelnego zdrowia jeszcze duuuuuzo czasu..
-
Wojciech
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1939
- Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49
17 września 2012, o 21:16
seveth pisze:Problem polega na tym, że kiedy zaczęło mi się nasilać to automatycznie blokowało mnie to na ludzi. Byłem skupiony tylko na tym co mi się działo, wypatrywałem kolejnych objawów itd. Nie miałem ochoty z nikim o niczym gadać i jedyna chęć jaka wtedy we mnie żyła żeby mi to przeszło samo. Kładłem się i czekałem co będzie dalej. Chciałem się zabić bo nie widziałem rozwiązania.
Masakra, teraz jestem kompletnie zdezorientowany i martwię się tylko czy znowu będę taki jak przed tym całym szajsem. Ani gorszy ani lepszy, po prostu taki sam...
Kiedy zaczyna się chorować na depersonalizację albo derealizację to zapomina się jak to było kiedy było się zdrowym, czuje się tylko DD i ogromny strach. Nie skupiaj się własnie na tych objawach, pozwól im trwać a ty rób swoje rzeczy tak samo jakbyś robił kiedy nie miałem DD. Skupiani esię na tym utrzymuje ten stan a życie pełną parą nawet z DD powoduje że stan ten znika.
Ja chorowałem na to i zaręczam Wam że po wyzdrowieniu wszystko jest takie same. Żadne myśli nie powodują już faz, żadne rozmyślania o świecie, nic nie powoduje strachu, jesteś wolny od tego.
Nie bójcie się dd i pokochajcie ją i żyjcie z nią a ona zniknie. To jest klucz do tej zagadki wyzdrowienia.
-
kasiak
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 132
- Rejestracja: 9 kwietnia 2012, o 10:34
18 września 2012, o 07:22
Wojciech pisze:
Nie bójcie się dd i pokochajcie ją
to mnie rozjebało
jak mi już przejdzie to może pokocham . . . lol.
-
sarna87
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 202
- Rejestracja: 12 sierpnia 2012, o 09:51
18 września 2012, o 10:59
Kasiak hehe..z tym pokochaniem to dobre bylo:)bo ja tego nienawidze,nienawidze uczucia jak sie budze rano i nie wiem kim jestem,po co zyje,po co chodze itp i ten radosny! lek odbierajacy mi normalne zycie.Dzis mam gorszy dzien,po tygodniu w miare wolnym od dd.Dzis po prostu czulam jak sie zapadam..brrr
-
Wojciech
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1939
- Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49
18 września 2012, o 18:13
Ja pokochałem zanim mi przeszło i to było 50 % sukcesu, reszta to zaciśnięcie zebów leki i terapia. Wiem że brzmi to strasznie ale to najlepsze co można zrobić.
-
qweasdzxc
- Gość
18 września 2012, o 18:15
Co tam u was ostatni tydzień nie myślę o niczym innym, tylko aby coś rozwalić wściekłość mną miota
