Myślę, że zaczynam inaczej patrzeć na derealizację, może przekonuję się, że to nic takiego. Czytam artykuły o dd przed samym snem i dobrze to na mnie działa

Pojawia się myślenie, że mam się nie dziwić że tak się czuję, bo to derealizacja, a wcześniej myślałam jak się mogę czuć taka senna, że to nie normalne że ciągle jakby śnię, że człowiek jak śpi ileś tam to w końcu powinien się wyspać i czuć się lepiej a tu nic z tych rzeczy, nie przechodzi. Chodzi o to że nigdy wcześniej nie przyszłoby mi do głowy takie samopoczucie, objawy i że może istnieć takie zaburzenie. Po czasie dociera do mnie, że istnieje i nic nie da że się np. wyśpię więcej bo to jest trochę poważniejszy stan niż zarwana jedna noc.
Ale zawsze pojawia się jakieś ale i dlatego piszę w tym wątku. Nie to że wątpię co do objawów, tylko trudno odróżnić mi które myśli są tylko lękowe. Co wrzucić do jednego worka z objawami a co jest częścią mojego zdrowego jednak umysłu. Bo np. w myśleniu moim jest teraz czego przed dd nie było, taka myśl - po co ludzie pracują, uczą się, głupio mi to pisać nawet nie wiem jak to nazwać. Myśle że gdybym z tym nastawieniem zaczynała życie od urodzenia to nie osiągnęłabym nic, ani żadnej szkoły, studiów pracy, nic. Ale jednak to myślenie jest, nie miałam tego jak było wszystko w porządku, więc chyba to powiązane i ma przejść jak wszystko inne, ale w tej chwili to trudno mi jeszcze w to uwierzyć, czy to tylko lękowe czy tak już będę myśleć bo się np. zestarzałam

I mam tak też że czuje jakoś wszędzie jakby mi ciemno było, żarówki za słabe, choć innym nie przeszkadzają. Ostatnio oglądałam "Zmierzch", oglądałam go przed zaburzeniem i chciałam obejrzeć teraz mimo że o wampirach jest ale to raczej romans. Jak ktoś widział to mam porównanie widzenia świata w zaburzeniu do obrazu jak z tego filmu, cały czas jakby w napięciu, pochmurnie, mrocznie. A przed zaburzeniem to jakby np. "Klan" oglądać
