
Brzmi to jak opis derealizacji/depersonalizacji. Wiesz, pracując nad sobą musimy spodziewać się rezultatów stopniowo, zawsze jest jakiś progres, ale pewne rzeczy wymagają czasu i jest to naturalne, stąd jeszcze masz pewną listę rzeczy, z którymi dalej musisz się uporać. Porzucanie kontroli to bardzo częsta sprawa, z którą zmagają się zaburzeni. Pamiętaj, że żaden z tych stanów, w które popada się w zaburzeniu nie może zrobić Ci krzywdy, więc ja wiem, że to jest przerażające i niechciane uczucie bycia zdezorientowaną, albo pustki w głowie , ale pamiętaj, że to jest tylko tymczasowe zaburzenie, a więc zakłócenie normalnego funkcjonowania, a nie jakieś permanentne upośledzenie. Nerwica jest filtrem nałożonym na tzw. normalność, ale ten filtr w końcu zejdzie.Wydaje mi się, że miałam wtedy derealizację i depersonalizację, wcześniej nigdy czegoś takiego nie miałam. Mój głos wydawał mi się obcy, byłam cały czas w lęku, czasem miałam wręcz wrażenie że nie rozumiem co mówię, byłam przerażona, nie mogłam spać. Lekarz stwierdził u mnie OCD, biorę sertralinę, chodze na terapię, jest niby lepiej, ale pewien niepokój cały czas pozostał, nie potrafię porzucić kontroli, cały czas zastanawiam się jak się czuję, czy czuję się realnie, sprawdzam czy dobrze mówię… Cały czas się boję, że będę zdezorientowana, nie będę wiedziała gdzie jestem, kim jestem, albo że zapomnę słów i nie będę mogła się wypowiedzieć, albo nie będę rozumiała, co mówią inni.


Czasem jest tak, że w zaburzeniu podważa się wszystko- to, co do tej pory wydawało sie oczywiste nagle jest jakieś dziwne, chce się jakby wszystko kwestionować. Tak jakby przyglądać się rzeczywistości na nowo i jej dziwić, ale przy tym z jakimś lękiem, który sprawia, że wszystko to odbywa się w atmosferze niepokoju.Mam takie coś, że czasem jak widzę jakieś słowo napisane, albo jak ktoś mówi, albo nawet jak sama je wypowiem, to mam poczucie że to słowo jest dziwne… Nie umiem tego lepiej wytłumaczyć, to są takie zwykłe oczywiste słowa, np. łazienka, żarówka, warzywa, albo czasowniki: nasypać, posmarować. To nie jest tak, że ja nie pamiętam tych słów, czasem sama coś powiem a potem mam taką myśl, czy to naprawdę się tak nazywa? Czy ja to dobrze powiedziałam, odmieniłam? To jest takie uczucie dziwności, niepewności, że to słowo jest dziwne, dziwnie brzmi… Czy to też może być objaw derealizacji?
To bardzo bardzo powszechny objaw. Osobom zaburzonym często wydaje się, że z jakiejś przyczyny nabawiły się większego prawdopodobieństwa śmiertelność i i zapadania na wszelkie możliwe choroby. Często ludzie szukają listy objawów najstraszniejszej choroby jaką tylko mogą sobie wyobrazić, a potem usiłują dopasować objawy, zupełnie niepotrzebnie... Bez względu na to czy jest się zaburzonym czy nie wcale nie ma się mniejszej lub większej szansy na to,by chorować.Cały czas wkręcam sobie guza mózgu, albo jakąś inną chorobę. Czy ktoś też miał coś takiego?
To jest obsesyjna potrzeba kontroli,również popularna w zaburzeniu. Chęć posiadania takiej centrali, która kontroluje całą rzeczywistość.Przez to boję się, że w końcu zapomnę słów. Mam też potrzebę sprawdzania wszystkiego, która jest godzina, jaki jest dzień, potrzebę kontrolowania tego co mówię, jak mówię, czy dobrze dobieram i odmieniam słowa. Jak zapomnę jakiegoś słowa, jakiejś nazwy, to od razu to sprawdzam, cały czas się boję że mam problem z pamięcią, chociaż obiektywnie wiem, że jak raz coś sprawdzę, to już potem to pamiętam, więc chyba jednak pamięć jest zachowana.
Jeśli chodzi o pamięć, to czasem w nerwicy zdarza się pustka w głowie, a wynika to z reakcji stresowej- odcięcia. Jednak nie jest to stan permanentny, a tym bardziej uszkodzenie pamięci, a jedynie takie zamglenie tymczasowe.
Jest możliwe. Czas jest zdecydowanie dobrą odpowiedzią moim zdaniem. Adaptacja do leków trwa jakiś czas i wszystko się może zdarzyć.Jeśli jest to bardzo uciążliwe warto też spytać lekarza prowadzącego.Mam jeszcze jedno pytanie: biorę sertralinę od 8 tygodni, od 10 dni jest na dawce150mg, oczywiście wszystko pod kontrolą lekarza, i mam wrażenie, że od kiedy zwiększyłam dawkę, to jest gorzej, mam bardziej nasilone lęki i potrzebę kontroli. Czy to w ogóle możliwe, żeby wzrost dawki spowodował pogorszenie? Czy może potrzeba czasu, żeby nastąpiła poprawa?

