Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Wątpisz co do swoich objawów? Dyskusja, opisy, wyjaśnianie.

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
vresz
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: 23 kwietnia 2015, o 14:03

25 czerwca 2015, o 23:36

Ehh...
Trzyma dlugo te Dd .
Zostalo poczucie pustki , taki dziwny strach przed medytacja , brak motywacji i najwredniejsze - poczucie przemijajacego czasu .
Czy to jeszcze Dd ? Wszystko zeszlo , leki , zawieszenie w przestrzeni , brak poczucia czasu , przyklejone ręce , napady paniki , egzystencjalne myśli .Ja juz nie wiem , obawiam sie ze mi tak zostanie . W sumie da sie zyc tylko nie na 100 a 95% :D
Ps. Wielki heejt dla ewolucji za derealizacje
Ps 2. Jezeli komus sie przyda to mi bardzo pomaga mówienie sobie ze przeciez kiedys wszystko bylo w porządku nie bylo tego .... tego czegos wiec mogę przywrócić dawny stan , banalne strasznie ale mi pomaga . Pozdrawiam
Awatar użytkownika
kasia333
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 73
Rejestracja: 13 grudnia 2014, o 22:03

26 czerwca 2015, o 10:44

Vresz nie wszystko naraz :) U mnie tez mija to powoli, tak chyba juz jest w wiekszosci wypadkow, co widac po historiach tych co z tego wyszli. Czy to dd? Na pewno nadal jakies emocjonalne zamieszanie, myske ze nie chodzi to o nadawanie latek czy dd czy nerwica bo to sie miesza ze soba, na pewno stan jeszcze zaburzonych emocji i przez to umysl sie tak ratuje.

Co do ostatniego to mnie akurat to nie pomaga bo po tygodniu dd juz nie pamietalam jak to jest byc tym "normalnym" ale z drugiej strony przeciez wiem ze tak bylo i na pewno bedzie, bo ze stanu bardz mocnego zrobil sie juz stan prawie slaby.
Awatar użytkownika
MaksiaKasia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 248
Rejestracja: 15 maja 2015, o 21:23

26 czerwca 2015, o 17:37

Znowu wątpliwości. Znowu dd z potężną siłą.

1. Dlaczego ja istnieję, mówię, myślę, piszę, jem, śpię?
2. Czym/kim jestem?
3. Czy inni istnieją? Jestem sama na świecie?
4. Czuję obezwładniające poczucie niebezpieczeństwa.
5. Jak to jest, że inni się nie zastanawiają nad tym, czy są zdrowi/chorzy - czy inni w ogóle są?
6. Wszystko jest obce.
7. Jak patrzę za okno, to mnie wszystko przeraża.
8. Ciągłe przerażenie, odczucie ogłupienia, inności siebie, braku pamięci (niby pamiętam, ale słabo i jest to wszystko takie rozmyte).
9. Ogrom myśli na sekundę.
10. Tylko ja tak mam. Inni tego nie mają.
11. Nigdy już nie będę czuła się normalnie. To nie przejdzie.
12. Boję się, że zwariuję w końcu (albo już jestem wariatem).

Błagam, pomóżcie :(
Żyję w klatce. Od lat. Chcę nauczyć się żyć na nowo...
helpmi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 535
Rejestracja: 18 stycznia 2014, o 20:43

26 czerwca 2015, o 17:54

I znowu brak akceptacji i ta sama fatalna taktyka, czyli objawy silniejsze i od razu panika ze to cos innego, ze to nie minie, od razu pelne wpelzanie we wlasne zaburzone emocje.
To co opisalas to sa podstawowe objawy odrealnienia i lęku, to czym jest odrealnienie jest genialnie wytlumaczone tu na forum, co jest 100 % prawda o tych stanach bowiem w taki sam sposob cho cmniej ludzki opisywane jest dd w zagranicznych ksiazkach lekarskich.
To czym jest stan lekowy tak samo.

I teraz mozesz znowu masakrycznie przezywac te objawy, googlowac, wysylac eski do lekarki, zameczac chlopaka, rodzine, ze umierasz, wariujesz i nigdy z tego nie wyjdziesz a mozesz powiedziec sobie, co mi sie wlasciwie dzieje?
Mam oczywiscie objawy ale moge byc w 100000 % procentach pewna czemu je mam (bo panikuje i sie tego boje) i generalnie nic mi nie grozi, a do tego stany te mijaja bo ludzie tu na forum mieli to niektorzy dluzej, bardziej rozbudowane (bo takie objawy mieli caly czas) a z tego wyszli i to bez uzycia lekow.
Postanawiam puscic to i zaryzykowac, niech plynie a tym sposobem ja sama stane sie pewna tego co o stanach dd zaczynam uwazac, ze sa niczym, ze warto je zbyc smiechem.

Opisalem ci mniej wiecej jak ja sie przekonywalem, skutek? Rok czasu i zostalo mi 2 % calosci zaburzenia a objawow to mialem tyle ze moglbym je napisac i opisac w 50 stronicowej ksiazke z czcionka ariala wielkosci 9.

Najpierw zbuduj zaufanie do tego co tym sama myslisz o dd i nerwicy, potem sie przekonuj i masz szanse z tego wyjsc.
Mysli ze tylko ty tak masz i to nie mija to sa podstawy w nerwicy, malo kto ich nie mial i nie mozna sie o to zaczepiac.
Fine
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 211
Rejestracja: 10 stycznia 2015, o 23:43

26 czerwca 2015, o 17:55

Też to mam, ale to olewam, bo wiem że to bujdy. Nie próbuję sobie udowadniać, że istnieję lub nie, bo wiem jak jest faktycznie i tylko stracę energię. Polecam to samo ;)
I tak, lęk cały czas we mnie trwa. Niech sobie trwa. Jakbym nie patrzeć, to jest oznaka, że istnieję, bo organizm tak funkcjonuje :)
No pain - no gain
Rezygnowanie staje się nawykiem
Awatar użytkownika
MaksiaKasia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 248
Rejestracja: 15 maja 2015, o 21:23

26 czerwca 2015, o 18:04

U mnie problem dodatkowo polega na tym, że nie wierzę (albo nie dochodzi to do mnie), że da się z tego wyjść. Uważam, że jest to już tak zaawansowane, że nie może być lepiej. Nie umiem żyć :(
Żyję w klatce. Od lat. Chcę nauczyć się żyć na nowo...
Fine
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 211
Rejestracja: 10 stycznia 2015, o 23:43

26 czerwca 2015, o 18:14

Kłamstwo jakich tysiące, które potrafi podsunąć lęk. Zrozum, że w stanie lękowym poddawane wątpliwościom jest wszystko, co jest dla Ciebie ważne. Organizm szuka zagrożenia, nie widzi go naocznie, więc musi się zaczepić o coś innego.
No pain - no gain
Rezygnowanie staje się nawykiem
Awatar użytkownika
MaksiaKasia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 248
Rejestracja: 15 maja 2015, o 21:23

26 czerwca 2015, o 18:52

U mnie nie ma zagrożenia, więc sobie mózg wymyśla przykładowo: przyjedzie po mnie pogotowie, zwariuję, jest duszno, zemdleję, jakoś mi dziwnie. Po prostu dramat. Jak ta nerwica potrafi zeszzmacić człowieka ;/ dosłownie!
Żyję w klatce. Od lat. Chcę nauczyć się żyć na nowo...
bart26
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 2216
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 13:00

26 czerwca 2015, o 18:53

Nie to nie nerwica sama sobie pozwalasz na to traktowanie . Nerwica pokazuje ci juz dlugo ze powinnas sie ockonac i zrobic cos z zyciem.
DOPOKI NIE PODEJMIESZ WYSILKU , TWOJ DZIEN DZISIEJSZY BEDZIE TAKI SAM , JAK DZIEN WCZORAJSZY
Fine
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 211
Rejestracja: 10 stycznia 2015, o 23:43

26 czerwca 2015, o 18:57

Fajnego masz psa w avatarze. Jakbym ja miał ze sobą psa, to ciągle bym wychodził z nim na spacery i przekonywał się, że lęk jest bezsensowny ;) Samemu to głupio chodzić bez celu ;)
No pain - no gain
Rezygnowanie staje się nawykiem
Awatar użytkownika
MaksiaKasia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 248
Rejestracja: 15 maja 2015, o 21:23

26 czerwca 2015, o 19:00

bart26 pisze:Nie to nie nerwica sama sobie pozwalasz na to traktowanie . Nerwica pokazuje ci juz dlugo ze powinnas sie ockonac i zrobic cos z zyciem.
Masz rację, 3 miesiące temu, kiedy nie miałam jeszcze dd i brałam więcej leków, powinnam być już po terapii i sama działać z forum. Niestety, wtedy było mi wygodnie, bo mimo ograniczeń czułam się w domu dobrze, a zakupy online i praca w domu dodatkowo ,,pieściły" moje nerwy. Teraz, po zjeździe z leków, po nawrocie choroby z ogromnym nasileniem, nie wiem już co się dzieje. 3 miesiące temu bym mogła robić wiele z tego, co tu jest napisane. Teraz muszę najpierw opanować swój lęk przed lękiem przed lękiem i nad lękiem ...

Mam Jorka, Amstaffa, kota i żołwia - takie małe zoo :) Amstaff jest narzeczonego :) ja wychodzę z jorkiem. Póki co wychodzę na 5 minut i blisko domu. Zwiększam dystans.
Żyję w klatce. Od lat. Chcę nauczyć się żyć na nowo...
Fine
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 211
Rejestracja: 10 stycznia 2015, o 23:43

26 czerwca 2015, o 19:16

Na smyczy go wyprowadzasz? Jeśli tak, to spróbuj bez. Wtedy może ci zacznie zwiewać i dogonienie go może Ci zająć dłużej niż 5 minut ;) No i przy okazji bieganie, lepsze samopoczucie, dotlenienie, endorfiny. A jak gdzieś będzie duży pies, to pojawi się realne zagrożenie, a nie lękowe wymysły, bo może ci zeżreć Yorka i na moment na bank zapomnisz o lękach :D
Dobra, trochę popłynąłem ;)
No pain - no gain
Rezygnowanie staje się nawykiem
Awatar użytkownika
MaksiaKasia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 248
Rejestracja: 15 maja 2015, o 21:23

26 czerwca 2015, o 19:25

Fine pisze:Na smyczy go wyprowadzasz? Jeśli tak, to spróbuj bez. Wtedy może ci zacznie zwiewać i dogonienie go może Ci zająć dłużej niż 5 minut ;) No i przy okazji bieganie, lepsze samopoczucie, dotlenienie, endorfiny. A jak gdzieś będzie duży pies, to pojawi się realne zagrożenie, a nie lękowe wymysły, bo może ci zeżreć Yorka i na moment na bank zapomnisz o lękach :D
Dobra, trochę popłynąłem ;)
Hahahaha :D tak bardzo trafiłeś w sedno, że sobie nie wyobrażasz. jak tylko tego małego gamonia puszczam, to mi ucieka na drugie osiedle. już kilka razy tak było. sama po nią nie poszłam - musiałam prosić o pomoc narzeczonego. ale rozbawiłeś mnie do łez ;P
Żyję w klatce. Od lat. Chcę nauczyć się żyć na nowo...
hardi_85
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 8 stycznia 2015, o 15:25

28 czerwca 2015, o 13:12

Witam. Moje problemy z psychika zaczely sie jak mialem 18 lat i w sumie na wlasne zyczenie. Wczesniej bylem dzieckiem w sumie wesolym lecz wrazliwym i wstydliwym szczegolnie do plci przeciwnej. Z racji tego dokuczli mi kolwdzy co powodowalo u mnie stres i wycofywanie sie z zycia. W wieku okolo 16 lat wszedlem w dragi duzo palilem marihuany zadko ale bywalo zazywanie amfetaminy. Gdy mialem 18 lat kolega namowil mnie na tabletki extazy. Dzien po tym pojawily sie u mnie takie jazdy i taki dol ze bylem bliski samobojstwa. I to byl ten sondny dzien od ktorego wszystko sie zaczelo. Silne leki depresyjne trwaly muesiac moze poltora po czym delikatnie odposcily lecz po miesiacu znow wrocily. Bylem w szoku z racji tego iz nigdy nie mialem problemow z psycha a tu nagle takie cos. Lata mijaly ja probowalem zwalczac to sam ,oczywiscie od tamtej pory percepcja postrzegania swiata sie zmienila tzn wszytko bylo inne bez uczuc smutne. Tak jak wspomnialem lata mijaly a ja walczylem sam i poprawa z roku na rok nastepowala oczywiscie nie bylo tak jak przed atakiem (a juz nie pamietam jak to bylo :( ) ale bylo znacznir lepiej. Jak mialem 29 lat urodzila mi sie cora i juz wtedy zaczolem odczuwac ze cis jest nie tak. Nie potrafilem sie cieszyc z narodzin a jak juz mieszkalismy razem zaczely mnie nachodzic impulsy typu zabij corke lub wiele gorszych roznych tzeczy. Odposcilo mi to jak zaczokem pracowac w lutym lecz w grudniu ubieglego roku znow wrocilo. Po piereszym ataku dostakem cisnienia 150/100 od tej pory (od grudnia) dzieka sie rzeczy ktorych nigdy nie doswiadczylem. Swiat sie zmienil do takiego stopnie iz wogole go nie poznaje (tz wiem gdzie jestem lecz czuje obcosc) . Ja sam czuje sie mega dziwnie jak bym nie byl soba jak bym zupelnie zwariowal do tego dochodza jakies dziwne natretne dialogi w glowie np. Autentyczna sytuacja podjezdzam na parking parkuje obok auta i np w glowie mi sie pojawia taka w sumie analiza ze gosc sie do mnie zwala ze zle zaparkowalem i ja mysle co mu odpowiedziec i mu cos tam odpowiadam. Czasami towarzysza mi przy tym uczucia jak by to bylo naprawde chodz doskonake wiem ze to bzdury i przy tym mam zachowany pelny krytycyzm. Czesto ostatnio przed snem ale i czasami podczad dnia nie ktore slowa z tych moich mysli jak bym slyszal w glowie tzn nie z zewnatrz tylko tak glosnoo w glowie. Zdarza sie ze ktos krzyknie slowo a jak mi sie ono przypomi za minute to jak by krzyczal w mojej glowie i zaraz sie pojawia lek ze to schiza. Czasami wszystko razem z moja osoba jest takie dziwne ze czuje ze odlatuje ale zawsze mimo wszystko zachowuje ten krycytyzm i bardzo oslabiona swiadonosc. Probowalem rozmawiac o tym z parterka lecz twierdzi ze sobie cos wkrecam i w sumie z boku patrzac na mnie nie widac zadnych objawow wiec nie dziwie sie jej ze tak mowi to dzieje sie w mojej glowie. Jedyne zewnetrzne objawy to kompletny brak checi do robienia rzeczy ktore kiedys uwielbialem. Zeby pograc w pilke musze sie zmusic i jak na nia ide to czyje sie tak dziwnie i zastanawiam sie po co to robie. Jak slysze info w radiu o jakims psychiatryku to lek mnie dopada ze mnie tez zaraz tam zamkna ze bedzie wstyd ze mnie beda palcami wytykac. Oglonie mialem bardzo ciezkie ostatnue dwa lata ,ciagly stres z nowa praca , dzieckiem. Nie spalem po nocach mnostwo kawy. Jestem ba skraju zwariowania i nie czuje sie soba ale jakos jeszcze pracuje i kontaktuje chodz mam dziwne wrazenie ze sie trace coraz bardziej kontak z rzeczywistoscia. Przepraszam za tak dlugi post lecz mam dla kogo walczyc i potrzebuje pomocy. Mam nadzieje ze to nie jakis poczatek schizy ....
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

28 czerwca 2015, o 15:23

hardi nie masz shizy tylko derealizację od stresów i stanów lękowych.
Te obajwy które opisujesz ja też miałam i czasami miewam ale nie reaguje na nie lękowo
bo się juz uodporniłam.
Słowa, jakieś obrazy myślowe... to wszystko przjdzie jak sie uspokoisz bo tak naprawde
poza tym że masz umysł zmęczony stresem i lekiem to nic sie nie dzieje.
Ja całą derealizację przeszłam bez leków, na samej walerianie i melisie i jakoś przeszło samo.
Gwarantuje Ci że za jakis czas to przjejdzie a jeśli sobie o tym przypomnisz to już bez lęku.

Kasia pod Twoją lista rozmyślan moge sie podpisac obiema rękami
i jeszcze dopisać pare punktów.
Ja się bałam wszystkiego w dd, włącznie ze swoimi zdjęciami, drzewami, ptakami i lampą.
Z lampą miałam wyjątkoy problem ;)
Do tego dochodziły pytania o sens życia, istnienia i doprawdy nie wiem jak ja wtedy dałam
rade bez forum to przejść, ponieważ nie zdawałam sobie sprawy że to derealizacja.
Miałam jazde na słońce też, że świeci zbyt przytłumionym światłem chociaż jest takie jasne
i zastanawiam sie czy ludzie na prawde nie zauważają tego?;)
Byłam przekonana że to juz nie minie nigdy.
Niestety z moich obserwacji wynika że dd przechodzi stopniowo, powoli.
Po prostu z czasem zaczniesz zauważać że o czymś zapomniałaś i juz nie rozkminiasz tego,
że wyszłaś po zakupy i zapomniałaś się że masz dd itd.
Aż w ogole umysł sie nie wyciszy.

Wiem że cięzko jest sie czyms zajac w dd bo czlowiekowi sie chce wyć i ciagle
rozmysla o tym o czym myśli i o tym jak sie czuje ale warto sie czymś mocno zajac
nawet na jakis czas bo to przyspiesza wyjscie z dd:)
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
ODPOWIEDZ