Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Wątpisz co do swoich objawów? Dyskusja, opisy, wyjaśnianie.
- Joana
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 155
- Rejestracja: 4 kwietnia 2015, o 18:17
Hej .Ja mialam dd jszcze miesiac temu i bylam przekonana ze to nigdy nie minie .Dzis jest pierwszy dzien od roku kiedy obudzilam sie bez leku .Poprawa zaczela sie kiedy zaczelam stosowac rady z forum i niestety brac leki
- MaksiaKasia
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 248
- Rejestracja: 15 maja 2015, o 21:23
Ja jestem w fazie zmniejszania dawki cloranxene z 15 na 10. Już 3-4 tydzień. Biorę antydepresant 20 mg Elicea od lat. Nie uważam, żeby było to dużo. Cloranxenu niektórzy biorą i 90 mg (tak mówi moja lekarka) i sobie na lajcie żyją. Ale ja tak nie chcę - chcę mieć dzieci i nauczyć się z tym walczyć. Leki to najprostsze wyjście, ale benzo bardzo uzależniają, więc pora coś z tym robić. Teraz wiem jak trudne jest wyjście z benzo, bo 5 mg to dawka dla dziecka, a ja po zmniejszeniu mam takie jazdy, że fju fju.
Do tego doszła masa stresów. Na komunię na którą MUSIAŁAM pojechać, nie pojechałam - pretensje narzeczonego, teściów, pobyt z mamą cały dzień plus nerwy przez 3 tygodnie przed komunią, że trzeba jechać.
Mam takie przeBŁYSKI podczas dnia, że jest chwilowo lepiej, że jakoś tak normalniej myślę i pozytywniej. Chwilę później robi się już bardzo źle i depresyjnie. To takie okropnee
((((
Do tego doszła masa stresów. Na komunię na którą MUSIAŁAM pojechać, nie pojechałam - pretensje narzeczonego, teściów, pobyt z mamą cały dzień plus nerwy przez 3 tygodnie przed komunią, że trzeba jechać.
Mam takie przeBŁYSKI podczas dnia, że jest chwilowo lepiej, że jakoś tak normalniej myślę i pozytywniej. Chwilę później robi się już bardzo źle i depresyjnie. To takie okropnee

Żyję w klatce. Od lat. Chcę nauczyć się żyć na nowo...
-
- Gość
Kasia, tak duzo chaosu w Twoim zyciu. Powinmas z kims porozmawiac o tym co Cie boli, od samego poczatku, znalezc geneze problemow i otrzymac wsparcie. Teraz strasznie sie wkrecasz i gmatwasz.
- MaksiaKasia
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 248
- Rejestracja: 15 maja 2015, o 21:23
Myślisz że nie obejdzie się bez terapii? Nie dam sobie rady sama z radami z forum?
Żyję w klatce. Od lat. Chcę nauczyć się żyć na nowo...
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 211
- Rejestracja: 10 stycznia 2015, o 23:43
Forum pomoże Ci z codziennym zmaganiem się z lękami, jednak warto zlokalizować przyczynę zaburzeń, szczególnie jeśli są to kwestie traum, wychowania, emocji itp. Wtedy można zobaczyć co robi się źle i po prostu zacząć to zmieniać. Bo tak w skrócie to nerwica daje nam sygnał: człowiek, weź w końcu coś zmień w swoim życiu, żeby żyło Ci się lepiej 
Oczywiście lęki mogą też powstać nagle, z powodu silnego stresu, bez zakorzenionych problemów.

Oczywiście lęki mogą też powstać nagle, z powodu silnego stresu, bez zakorzenionych problemów.
No pain - no gain
Rezygnowanie staje się nawykiem
Rezygnowanie staje się nawykiem
- Ciasteczko
- Administrator
- Posty: 2682
- Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01
MaksiaKasia, dasz sobie radę w dowolny sposób, który tylko dla Ciebie zadziała. Każdy z nas jest inny- osobiście nie widzę żadnego powodu by wierzyć, że nie masz wyjścia i nie dasz sobie rady sama. Tylko po prostu sprawdź co najlepiej będzie działać. Ale nigdy, moim zdaniem, nie ma co zakładać, że jesteś skazana na coś przy walce z zaburzeniem. Jeśli nie chcesz jakiejś formy walczenia z nerwicą, to nie stosuj jej. Chyba, że dane działanie czy metoda są zaprzeczeniem pozytywnego działania.
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy.

- MaksiaKasia
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 248
- Rejestracja: 15 maja 2015, o 21:23
Dziękuję
tym razem mam trochę inny dylemat. Otóż od kilku dni zaczęłam się odburzać. Zaczęłam akceptować i walczyć. Wychodzę na siłę (z narzeczonym póki co) i gadam w myślach do nerwicy - zauważyłam, że to mi bardzo pomaga. W lęku trwam już ponad 10 lat, więc wszystko jest porządnie zakorzenione. W związku z ,,obowiązującą" derealizacją, mam takie wrażenie, jakbym nie umiała żyć na tym świecie. Niby coś robie, ale nawet nie wiem czy mam na to ochotę, czy nie, czy mi się to podoba, czy nie. Jestem na tym świecie, ale nie jestem. Taki mam stan, że nie umiem go opisać - jestem w domu rodzinnym od 2 dni. Niby wszystko poznaję, ale jest to takie... obce. Mimo, że racjonalnie wiem że to dd i w ogóle, to i tak ciągle czuję się jak nowy człowiek, obcy. Nosz kuźwa - słów mi brakuje. Jakbym nie umiała żyć, nie pamiętała (mimo że pamiętam), była z boku. Nie rozkminiam różnych filozoficznych pytań - staram się zlewać wszystko, co i do łba przychodzi. Przeganiam myśli związane z dd i pomaga, ale jakoś tak ciągle jest dziwnie 
Może nieświadomie boję się wyjścia z choroby? Może boję się tych zmian, normalnego życia? Pfff. I tak wszystko jest dziwne :/


Może nieświadomie boję się wyjścia z choroby? Może boję się tych zmian, normalnego życia? Pfff. I tak wszystko jest dziwne :/
Żyję w klatce. Od lat. Chcę nauczyć się żyć na nowo...
- Ciasteczko
- Administrator
- Posty: 2682
- Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01
Pewnie, że to jest całkiem prawdopodobne. Ja to gdzieś nazwałam przywiązaniem do poczucia beznadziei. Wiem, że to się wydaje trochę nielogiczne, ale ludzie przywiązują się do stanu rzeczy i swoich stanów psychicznych nawet jeśli one są negatywne i nawet jeśli ich nienawidzą. I paradoksalnie cięzko jest na początku sobie odpuścić nawet poczucie beznadziei, nawet depresję i lęki. Bo one moim zdaniem potrafią się stawać integralną częścią nas. Nagle się okazuje, że mimo iż ich niecierpimy, to zaczynamy się z nimi identyfikować i pożegnanie ich jest żegnaniem części siebie. Co oczywiście nie znaczy, że są wmurowane w naszą osobowośc- po prostu musimy dać im odejść i na to potrzeba chwili czasu.MaksiaKasia pisze: Może nieświadomie boję się wyjścia z choroby? Może boję się tych zmian, normalnego życia? Pfff. I tak wszystko jest dziwne :/
A co do tego poczucia, że nie umiesz żyć na świecie- to jest to bardzo typowo nerwicowe. Większość ludzi żyje na autopilocie, a to zaburzenie wyrywa nas całkowicie z tego intuicyjnego funkcjonowania. Coś jest nie tak, jest za duża kulminacja napięcia i pojawia się wyrwanie z realiów, które każe nam na siłę zatrzymać się i przyjrzeć swojej rzeczywistości, swojemu życiu, postawom, zachowaniom. Pojawia się masa pytań, których nigdy sobie nie zadawaliśmy, przyglądamy się wszystkiemu na nowo. To przerażające z początku, ale to też szansa, żeby na nowo, już świadomie się zacząć poruszać w swoim świecie.
Cieszę sie, że zaczęłaś się aktywnie odburzać.

Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy.

- MaksiaKasia
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 248
- Rejestracja: 15 maja 2015, o 21:23
Nie swoja rola w teatrzyku. Bardzo trafne
dziekuje, milej nocki ;*

Żyję w klatce. Od lat. Chcę nauczyć się żyć na nowo...
- Ciasteczko
- Administrator
- Posty: 2682
- Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01
Wzajemnie 

Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy.

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 41
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 11:30
ja tez sie boje tego rozstania z moja choroba .w koncu z nia zyje od kilku dobrych lat.mimo ze jej nie nawidze i chcialabym jej sie pozbyc i zyc normalnie to chyba przyzwyczilam sie to niej i wiem czego sie moge po niej spodziewac.kurcze to chore jakies.dluga droga do odburzenia przede mna
- MaksiaKasia
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 248
- Rejestracja: 15 maja 2015, o 21:23
Jestesmy na tym samym etapie mniej wiecej w takim razie 

Żyję w klatce. Od lat. Chcę nauczyć się żyć na nowo...
-
- Gość
Powiem Wam, że może nie tyle się tego boje, co nie chce. I to mnie ciągle trzyma w tym stanie. Bo się obawiam, że sobie nie poradzę, że nikt się nie będzie mną przejmować jak mi się nic nie będzie dziać, że będę musiała radzić sobie sama. Może macie podobnie, że podświadomie, albo i świadomie, chcecie w tym tkwić. Bo mimo że może to być nieprzyjemne jest już znane i na swój sposób "bezpieczniejsze".
- MaksiaKasia
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 248
- Rejestracja: 15 maja 2015, o 21:23
Divam, myślę że bardzo dużo jest w tym niestety prawdy. Czujemy się zaopiekowani przez nerwicę 

Żyję w klatce. Od lat. Chcę nauczyć się żyć na nowo...