Witam jestem Karol i mam 21 lat. Obecnie studiuje

Przez ostatni rok przeżyłem bardzo dużo przykrych i przerażajacych epizodów a mianowicie moja mam która była dla mnie wielką podporą zachorowała i umarła na białaczke.
Gdy mineły 2 miesiące a emocje po pogrzebie opadły zaczeły nekać mnie dziwne nartetne myśli ktorych nie mogłem sie pozbyć Mianowice że chce kogoś np zabić albo zgwałcić małe dziecko.Mimo iż wiedzilem doskonale że tego nie zrobie to nie dawało mi spokoju. stopniowo im wiecej czytałem o nerwicy w intrnecie i o problemach ludzkich zacząłem bać sie ostrychy noży i przedmitów mimo że ich używałem. (Dodam tylko że to nie sa zwykłe myśli tylko wyobrażenia taki jak np widze kamień i wyobrażam sobie jak wale w niego swoją głową albo wyskakuje z balkonu z 4 pietra, Czesto przedstawiam swoje mysli w sposob obrazowy i nie wiem czy robie to specjalnie czy wychodzi to samo z siebie bo gdy przestane o tym myslec i sie zapomne jest zupełnie normalnie.Czasami popadam w dziwny stan że wszystko mnie drażni, mam wyczulony słuch i nie wiem dosłownie" gdzie mam sie schować". Co do moich snów to prawie zawsze go pamietam i jest zwiazany z czymś co robiełem w poprzedni dzień a gdy sie obudze i chce jeszce troche poleżeć wpadam w stan "pół snu" a mysli zaczynaja płynąć same. przez co mam zły chumor gdy wstaje wmawiam sobie że coś jest nie tak i myśl że to schizofremia towarzyszy ze mną czesto cały dzień. Mam rónież natłoki mysli który przechodza i powracają co kilka tygodni. Cały czas przypominają mi sie jakieś sceny z przeszłosci (raz gdy byłem na rybach przypomniał mi sie nawet sen jak łapie ryby nad oceanem który snił mi sie kilka dobrych lat w wstecz ). DD raczej nie wystepuje a jesli tak to mozę bardzo zadko o minimalnym nasileniu. Mimo iż cały czas wychodze z założenie że to ja jestem panem umysłu i nie bedą kontrolować mną jakieś bezndziejne myśli, podnosi mnie na duchu ale czasami przychodzą takie stany że nie jestem w stanie nic z tym zrobić i po prosto chce mi sie płakać no bo jak moge przejmować sie kuchennym nożem czy też siekierą bądź kamieniem. Moim życiu prywatnym nic sie nie zmieniło i znajomi raczej nie zauwazyli jakiś zmian w moich zachowaniu gdyż staram sie robić to co robiłem problem w tym że ja je dostrzegłem w swojej swiadomości bo gdy stoje i z kimś rozmawiam nie wiadomo skąd wyobrażam sobie jak kopie mojego przyjaciela czy też wbijam mu nóż w plecy. Zapomniałem dodać że wczesniej czesto
-skupiałem sie na samochodach i w myslach rozmyślalem kto ma taki samochód z osób które znam
-obserwowałem ludzi i doszukiwalem w nich podobieństwa z ludzmi ktorych czesto widuje....
Wszystkie objawy czasami powracają bądź odchodzą lecz najgorszy jest lęk że to sie nigdy nie skończy i że w końcu zwariuje mimo iż wewenetrzenie czuje że może jednak uda mi sie z tego wybrnąć chodź mecze sie z tym już od 5 miesiecy.
W całym opisie zapomniałem dodać że praktycznie nie przestaje myśleć o tym co mi dolega.Czesto skupiam sie na obliczaniach sprawdzajać je wielokrotnie oraz przez okres kilu dni miałem 'fobie" na punkcie ortografi literując wyrazy ....Nikt do konca nie potrafi mnie zrozumieć bo sam bym tego wczesniej nie zrozumiał. Dziewczyna mówi że przez to czytanie o chorabach wmawiam sobie nowe urojenia. Zdaje sobie z tego sprawe i myśle że gdyby nie te dziwne, realistyczne i szczegułowe sny ,może łatwiej byłoby mi sie z tego otrzasnąć.
PS.chciałbym przeprosić za moje chaotyczne pismo i błedy ale chciałem jak najbardziej opisać moją przypadłość