Witam, to mój pierwszy post, ale forum przeglądam od dobrych kilku miesięcy:) Wydaje mi się, że mam DD (napady od 5lat, ale dopiero od września uświadomiłam sobie, że to może być DD), jednak u mnie występuje ono raz na 3-4miesięcy, czasem nawet raz na pół roku i trwa za każdym razem "tylko" około dwóch tygodni bez względu na to, jak bardzo się tym stanem przejmowałam. Po prostu po półtora tygodnia zaczyna mi się samoistnie polepszać z dnia na dzień, aż któregoś dnia budzę się i wiem, że minęło. Z tego co wyczytałam na forum widzę, że praktycznie u wszystkich DD-owców stan ten utrzymuje się przez wiele miesięcy. Chciałam w związku z tym zapytać:
1) czy mogę mieć jednak coś innego niż DD? Czy to typowe, że napady mam tak regularnie? Wiem, że to dziwne pytanie i pewnie powinnam się cieszyć, że u mnie to trwa tak "krótko";) ale wolę się upewnić czy może są osoby, u których te stany też występują tak cyklicznie i krótko;
2) a także chciałam się dowiedzieć jak radzicie sobie z otumanieniem, "zanikiem inteligencji", nierozumieniem co ludzie do Was mówią? Wiem już z forum, że w DD trzeba się przełamywać i nie zamykać z domu, jednak jak można w takim stanie np. wykonywać odpowiedzialną pracę albo taką, gdzie trzeba dużo logicznie myśleć? Już na studiach ledwo sobie z tym radzę, zwykle przy DD uciekałam do domu i załatwiałam sobie zwolnienie, bo nie było sensu żebym np. pisała kolokwium z całek nie mogąc myśleć, prawie nic bym nie napisała. W DD moją najczęstszą natrętną myślą jest strach, jak ja w przyszłości przy dzieciach i pracy będę funkcjonować i przecież teraz jest tak dobrze, a po studiach na pewno będzie więcej stresu i obowiązków, więc mi się DD wydłuży, nie będę mogła przez to pracować, wszystkich zawiodę itd. Bardzo proszę o wskazówki, nie wiem, powinnam w takich stanach brać np. hydroksyzynę albo coś mocniejszego? Nigdy nie chciałam brać na to leków, boję się uzależnienia:(
Napiszę krótko do tego może o sobie- jestem studentką, mam 21lat i teoretycznie bardzo udane życie, jestem zdrowa, stresuję się jednak kontaktami międzyludzkimi i zamartwiam często przyszłością i czy znajdę pracę. Jednak są to dosyć typowe problemy, wręcz błahe, a mimo to tak jak pisałam miewam te koszmarne stany DD (większość objawów idealnie pokrywa się z opisanymi na forum) i gdyby nie one, naprawdę byłaby szczęśliwym człowiekiem, a tak to boję się np. niewyspania, bo mam wrażenie, że często DD nabawiałam się, gdy zbyt długo spałam krócej, niż 8h. Aha, i chodzę na psychoterapię grupową od listopada aby odkryć, co mnie tak bardzo stresuje, że mam takie stany;) Ale mam wrażenie, że psychiatra i psycholog nie wiedzą za dużo o DD i może nawet myślą, że sobie wkręcam dolegliwości, ale one są tak wyraziste:( Jeśli gdzieś już są odpowiedzi na moje pytania to przepraszam za powielanie, ale nie jestem w stanie przeczytać wszystkich postów na forum;)
Pozdrawiam
-- 30 grudnia 2013, o 19:50 --
[quote="Direct"]masakra. tak czuje sie taki nie zyjacy.. taki ograniczony. bez mozliwosci wyboru. masakra
-- 30 grudnia 2013, o 18:13 --
Sluchajcie.. jak to jest z tym zdrowieiem.. mialem pare tygodni naprawde dobrych po czym.. bez jakiegoś stresora dostalem nagle silnego DD.. i utrzymuje die juz pinad tydzien.. Czy tak wlasnie wyglada zdrowienie.. jak mi sie pogarsza.. Jak to do cholery jest :/ I ten.. bo tu chodzi o chenie w mozgu. nie utrali mi sie to na stale? czy cos mi zostanie nawet jak to wylecze? jak to jest? Njak bylem mlodszy tez miewal dd ale mijalo szybko.. i czy dd bede mial tak jak kiedys czyli raz na pare miesiecy na pare godzin??[/quot
Co do zmian w mózgu po DD - powiem Ci, że czasem czułam się tak bardzo źle, że byłam wręcz pewna choroby psychicznej, nie byłam w stanie zrobić dosłownie nic wokół siebie. W końcu jak takie straszne objawy mogą nie mieć na nas żadnego wpływu??? A tu niespodzianka - no nie mają wpływu;) po "wyzdrowieniu" zawsze czułam się wręcz lepiej niż przed DD i po tych 5 latach odkąd się zmagam z tą dolegliwością mogę potwierdzić, że nie ma to na moje zdrowie fizyczne czy psychiczne żadnego wpływu;) niedawno robiłam nawet EEG głowy, wszystko w normie. Raz stan ten trwał u mnie dokładnie miesiąc (zawsze trwało około 2tygodni, więc tym razem się przedłużyło) i wtedy przestraszyłam się nie na żarty, że już mi tak zostanie, a jednak też minęło - o dziwo, gdy przestałam o tym w koło rozmyślać, przemogłam się i wróciłam z domu na studia.