Dobrze ze Was znalazlam...

wczoraj pierwszy raz tu poczytalam i poplakalam sie bardzo. poczulam tak olbrzymia ulge jakiej chyba nigdy

od prawie miesiace czulam cos czego nie umialam zidentyfikowac. mialam zbadana krew z rozmazem, tomograf glowy i eeg oraz tarczyce i moja neurolog chyba myslala ze cos zmyslam... ale ja nie zmyslam tylko juz wiem co mi jest! dziwi mnie tylko ze wyszlo to ze mnie po takim czasie ale 2 lata temu zmarla mi bliska osoba z rodziny, przezylam to bardzo i nie moglam sie pozbierac przez pol roku. potem troche zal minal i zylam dalej az do pewnego momentu... kiedy wieczorem nie pzonalam sie w lustrze i dostalam tak wielkiego ataku paniki ze nie moglam mowic bo tak zdretwialy mi usta. wezwano karetke w szpitalu dostalam syrop, zrobiono mi badania i zrobili gest wzruszenia ramion. ten gest mnie dziwil bo ja bylam pewna ze pewnie koncze na tym swiecie zywot. a tu sie okazalo ze mnie nic nie jest!
po prowrocie do domu zaczelo sie pieklo tak wielkie jak ocean dla rozbitka. zaczelam miec uczucia ze nie jestem w swoim ciele, ze zawieszilam sie i wszystko jest moim wymyslem. mam problemy z skoncentrowaniem sie na dowolnej rzeczy, nawet to piszac mam problem. czuje jakbym pisala o kim innym a nie o sobie. nie czuje siebie ani swojej tozsamosci. jakbym zniknela i tylko moja powloka sie rusza. wszystko dociera do mnie z opoznieniem. czuje sie jakbym przestala logicznie myslec.
nie odczuwam tego ze plynie czas i nie znam siebie samej jak dawniej. moje zainteresowania, moje mysli dawniej mnie wyparowaly. czuje sie bardzo zle ale zarazem duzo mi zeszlo po tym jak wczoraj natrafilam na Was i Wasze wiadomosci.
To jest wlasnie to co ja czuje a na co dwoch neurologow rozkaldalo rece. bylam tez u psychologa ale ona tylkoz awyrokowala ze to depresyjne moze byc i najpierw mam isc do psychiatry. ide w ten piatek co teraz bedzie.
ale juz wiem co mi jest bo to chyba nie przypadek ze to co czuje przeczytalam slowo slowo w opisie o depersonalizacji. bardzo Wam dziekuje za ta ulge. bo pierwszy raz od miesiaca moglam sie poplakac zeby cos poczuc. z ulgi tak chyba plakalam i z tego ze tylu Was jest i tez sie tak ludzie mecza. a myslalam glupia ze tylko ja.... jak egoistka.
czytalam tez ze to moze minac i ze przejdzie ale jak na razie jestem do tego pesymistycznie nastawiona ale czytalam ze to tez tak jest

oo nawet sie usmiecham jak to pisze... chcialabym zeby to minelo i mam nadzieje ze tak bedzie. boje sie tylko leczenia i wizyty u psychiatry. ale przynajmniej wiem ze nie zwariowalam ani mozg mi nigdzie nie wyparowal i ze mam szanse... to bardzo wiele bo juz mialam rezygnowac z tego swiata.
