
Odkąd minęła moja nerwica a przynajmniej stany lękowe to minął rok, później pół roku temu miałem 2 dniowy nawrót lęków który opisałem w tym wątku: pol-roku-bez-dd-i-bez-nerwicy-i-nagly-nawrot-t4763.html ale wszystko minęło dosłownie po 2 dniach... Przez ten czas wiodłem spokojne życie bez lęków.
Ostatnio jakieś 3 miesiące temu zaczęły mnie codzienne bóle głowy, zacząłem chodzić po lekarzach ale wszystkie badania wychodziły w porządku i pomyślałem że to może od nerwów, ale to ustało.
Obecnie od pół roku studiuję tzn wznowiłem studia które przerwałem 2 lata temu właśnie z powodu nerwicy. Ostatnio znalazłem dziewczynę z która na prawdę jest mi dobrze i nie chce kolejnego nieudanego związku ale na razie wszystko jest na dobrej drodze. Zaczęło mi się wszystko układać i gdzieś w podświadomości jest ta presja żeby teraz to się nie zepsuło. Przez ostatnie miesiące mam dużo stresów w życiu ale po tych doświadczeniach nerwicowych jestem/byłem twardy i nawet silniejszy od większości "zdrowego" społeczeństwa.
Aż do 24 Kwietnia 2015 (piątku), to samo co pól roku temu, wieczór... postanowiłem że zrobie sobie kilka pompek przed snem. Zrobiłem, wstałem położyłem się a tutaj mega kołatanie serca, i z automatu panika nogi z waty i przypomniało mi się to co było pół roku temu. Oczywiście znając wszystkie techniki ogarnąłem panikę w ciągu kilkunastu sekund, ale to wystarczyło żeby zasiać LĘK w mojej głowie. Na drugi dzień gdy się obudziłem czułem już ciągłe napięcie, ściskanie w klatce, i ciągły lęk. Czytałem mój wątek z przed pół roku gdy miałem to samo i też przez pompki i lęk związany z kołataniem serc, ale wtedy po 2 dniach mi to przeszło. A teraz trzyma się już 3 dzień i nawet jak by się nasila. Boje się że to wpłynie na mój nowo rozpoczęty związek i na moje oceny na studiach i na moją prace... Wiem ze to mija z odpowiednim podejściem i w odpowiednim trybie życia. Ale nie wiem czy obecnie moje życie sprzyja temu żeby lęk zniknął. Chciałbym tego baarrdzo i chciałbym się nauczyć wreszcie tego opanowania żeby pomimo takich sytuacji ten lęk nie utrzymywał sie i nie narastał.
Proszę pomóżcie kochani, pocieszcie, doradźcie, liczę na wasze doświadczenie, bo ja będąc rok bez nerwicy duuużo zapomniałem i nie chcę jej (nerwicy albo przynajmniej stanów lękowych) powrotu.
Dziekuję wszystkim którzy to przeczytali.
Pozdrawiam!

PS. W ogóle jak dobrze że jest to forum, już samą ulgę dało mi napisanie tutaj i wyrzucenie tego z siebie.
I też przepraszam tych którym obiecywałem po każdym moim ozdrowieniu że zostanę na forum z wami żeby pomagać a potem nie zostawałem, ale to może troche ze strachu żeby nie kusić losu i nie przypominać sobie o tym okresie z życia i o nerwicy żeby to nie wywołało jakiegoś nawrotu, chciałem się od tego odciąć całkowicie. Chyba mnie rozumiecie kochani, sami wiecie jak to jest z nami nerwicowcami.