Dzień dobry wszystkim...
nie wiem czy dobrze piszę w tym temacie.
forum napotkałem przypadkowo i myślę że chyba dobrze trafiłem

niestety
postaram się opisać swoją historię, objawy i dolegliwości.
bardzo proszę o pomoc 
mam 31 lat i od około 5 lat paliłem nałogowo marihuanę ale od około miesiące już nie palę i nigdy nie zapalę!!! (wstyd się przyznać)
miałem dzieciństwo bardzo ciężkie tj. tata alkoholik co za tym idzie awantury w domu nie przespane noce i wstyd u kolegów.
około 12 lat temu miałem fajną dziewczynę z którą byłem około 3 lat. w wieku 22 lat zerwała ze mną dziewczyna i bardzo się tym przejąłem (myślę że jestem osobą która bardzo wszystkim się przejmuje - taki charakter) i tak naprawdę zostałem z tym sam. teraz po takim czasie myślę że miałem depresję no ale jako chłopak 20 paro letni nawet nie wiedziałem co to jest depresja i jak z tym walczyć więc w to brnąłem coraz bardziej. przez około 3 lat po rozstaniu się zacząłem popijać alkohol co weekend imprezy w barach różne stany i różne akcje oraz popalałem marihuanę. w wieku 27 lat na studiach poznałem bardzo fajną dziewczynę z którą układałem sobie życie. po około roku bycia ze sobą zacząłem palić marihuanę już nałogowo, i zaczęły moje zdrowotne problemy tj. bolał mnie brzuch a najgorzej żołądek (zaparcia, biegunki itp.). trafiłem do szpitala różnie badania (gastroskopia, kolonoskopia) i wyniki nic tak naprawdę nie wykazały (lekarz powiedział że wrzody pewnie na odczep aby mnie wypisać ze szpitala. również nic mi nie pomagały leki a nawet gorzej się czułem, różni lekarze gastrolodzy prywatni i nic - tylko pieniądze stracone

teraz już wiem że to nerwica żołądka i ZJD -

. w wieku 28 lat marihuanę zacząłem palić nałogowo codziennie

. różne stany po marihuanie problemy i wkręcanie głupot do głowy (mam również stresującą pracę nawał pracy obowiązków i problemów). po około 4 lat dziewczyna którą mocno kochałem (i pewnie kocham jeszcze) zostawiła mnie - pewnie już nie wytrzymała psychicznie ze mną bo jak można wytrzymać z jakimś nałogowcem

teraz to zrozumiałem ale za późne niestety

gdy dziewczyna mnie zostawiła zostałem sam i po paleniu marihuany wkręcałem sobie głupoty do głowy a wiem że przy marihuanie nie powinno się myśleć negatywnie bo to tylko zwiększa ból i dolegliwości (nie mogłem sobie z tym pogodzić i poradzić i tak jest do dnia dzisiejszego i wiem że to moja tylko i wyłącznie wina). około miesiąc temu zaczęło mi piszczeć/szumieć non stop w lewym uchu (od rana do wieczora a spać jest ciężko - ze spaniem również to u mnie różnie bywało). udałem się do laryngologa różne badania i nic, otrzymałem leki: Vicebrol Forte i miligamma. i teraz gdy otrzymałem lek i zacząłem czytać ulotkę bardzo się przestraszyłem (a byłem po marihuanie) dopadł mnie straszny lęk zaczęły mi drżeć ręce i nogi, zacząłem się pocić i nic nie mogłem nic zrobić ze sobą myślałem że umieram i od tamtej pory definitywnie rzuciłem marihuanę i do dnia dzisiejszego nie palę - sukces, wstyd się przyznać

. zacząłem brać te leki ale nic mi nie pomagają pisk/szum w uchu pozostał

. zapisałem się do laryngologa ale myślę to tylko będzie formalność - pewnie nic Panu nie jest. zacząłem szukać w internecie pomocy i przypadkowo znalazłem te forum. proszę o pomoc co ja mam zrobić bo zwariuje do tego pisku w uchu co jakiś czas wydaję mi się jak bym się pocił i tak jak by mi się kręciło w głowie aż tak jak bym tracił równowagę. bardzo ale to bardzo żałuję iż doprowadziłem się do takiego stanu, wcześniej byłem chłopkiem energicznym chwytający każdy dzień. teraz przez rozstanie się z dziewczyną i i piskiem w uchu nie chcę mi się żyć. bardzo obwiniam się za wszystko. straciłem najbliższą dla mnie osobę i wszystko to co nią miałem.
przepraszam za błędy i stylistykę pisania ale nigdy nie byłem dobry z polskiego. pisząc tutaj odważyłem się bardzo bo zawsze gdy chciałem się zarejestrować nie mogłem to przezwyciężyć. nikomu o swoich problemach nie mówiłem bo wiem jak było w przypadku żołądka każdy mi mówił że wymyślam że to za bardzo się denerwuję ale to nie moja wina to jest odemnie silniejsze również tak naprawdę nie mam komu tak zaufać aby się zwierzyć ze wszystkiego, tylko była moja dziewczyna mnie rozumiała

uwierzcie mi że jestem normalnym chłopakiem który lubi grać w piłkę, żartować i obejrzeć się na ładne dziewczyny ale w środku bardzo wszystkim się przejmuję

tak bardzo bym chciał cofnąć czas ale się nie da, bardzo żałuję swojego zachowania i już nigdy tak nie zrobię. może ktoś z was miał takie problemy jak ja, czy ktoś mi pomoże??? może jakieś porady ? czy mam skorzystać z psychologa psychiatry?? ale nie wiem czy sam pójdę do niego

a może mi się już kończy życie ?? sam już nie wiem co mam robić i myśleć

jeszcze raz bardzo przepraszam za błędy i bardzo dziękuję że ktoś przeczytał mojego posta i mam nadzieję że nikt nie będzie się śmiał.
pozdrawiam wszystkich nerwicowców i życzę im wytrwałości i wyzdrowienia...
"mam twarde łokcie i miękkie serce zawsze tak miałem, dziękuje Bogu za ten dar który dostałem"
"od zawsze na zawsze wiara, nadzieja i miłość"
"Życie nie po to by się śpieszyć,
Życie jest po to by się życiem cieszyć,
A kiedy w życiu gonią nas terminy,
To się nie przejmuj najwyżej nie zdążymy"
"Carpe Diem"