Kochana, zrobisz jak uważasz. Nie napisałam tego żeby Ci dowalić tylko uzmysłowić, że kiedyś w końcu będziesz musiała zmierzyć się z samymi objawami I od tego nie uciekniesz. Proponuję Ci poczytać jak nie forum to chocby Claire Weekes "Skuteczna samopomoc dla Twoich nerwów". Z Twoich postów widać , że Ty się boisz nerwicy I chcesz ją skasować, anulować, odepchnąc od siebie, a nie tędy droga - droga jest dokładnie odwrotna. Musisz wyrobić w sobie nawyk akceptowania I przekonania samej siebie wewnętrznie, że nic Ci nie grozi, a to tylko wymysł zlęknionego umysłu.Waleczna90 pisze:czyli co mi radzisz? mam przestać brać leki po 4 dniach? mam przestać chodzić do psychoterapeuty ?bo wszystko co teraz robię jest złe? tylko co dalej?
szczerze mówiąc od kilku dni żyłam taką iskierką, która zapaliła się w moim umyśle, że "oho w końcu przestanę płakać, w końcu przestanę się izolować, w końcu będę mogła zacząć żyć" - właśnie cała moja nadzieja zaczęła gasnąć. Jak zaczynałam brać tabletki ufałam w to co mówi psychiatra i psychoterapeuta, że w moim wypadku leczenie farmakologiczne bardzo ułatwi dojście do normalności. a Ty od razu dowaliłaś mi, że po skończeniu leczenia wszystko mi wróci i będę w tym punkcie w którym znajdowałam się kilka dni temu. Naprawdę dziękuję za wsparcie i słowa otuchy.
Możliwe, że nie jestes na to gotowa.
Poczytaj na spokojnie materiały z forum, bo na początku każdy błądzi jak dziecko we mgle. To normalne.
I pisze Ci to tylko z dobroci serca, naprawdę. Sama kiedyś wierzyłam w magiczną moc leków. Wiem jakie to jest fajne poczuć się lepiej od razu, natychmiast. Tylko z perspektywy czasu wiem, że to jest pułapka myślowa. Nie jesteś nawet świadoma jak wiele możesz zmienić przez zmianę swojego sposobu myślenia I jak cienka jest granica między zaburzeniem a odburzeniem. I to normalne, bo jesteś w lęku. Każdy wtedy wali do psychiatry - na początku. Poczytaj historię ludzi, którzy brali leki I jakie jest ich zdanie na ten temat. To, że większość psychiatrów nie widzi innej drogi leczenia jak tylko leki. A leki to jak już ktoś kiedyś napisał: jak dawanie komuś paracetamolu na złamaną nogę.