Hej,
13 sierpnia napisałem:
" Słuchajcie, chce sie z Wami podzielić co się wydarzyło w tym tygodniu. Mało tu pisze ale bardzo dużo Was czytam:)
Moje zaburzenie trwa lekko ponad 2 miesiace. A więc, w tym tygodniu miałem 5 dni pod rząd kiedy czułem się dużo lepiej. Nie był to stan totalnego odburzenia, ale poczułem spory progres. Jakoś tak udało mi się wyluzować, mniej przejmować się swoimi myślami, mniej je kontrolowałem, mialem duzo lepszy humor. Oczywiście, w ciągu tych dni pojawiały się różne myśli ale nie przeszkadzały mi aż tak bardzo. Bardziej je zlewałem albo szybciej przechodziłem do innych tematów lub czynności. Nawet, nie czułem potrzeby w ciągu tych dni wchodzenia na forum, jakoś skupiałem się na innych rzeczach a nie na zaburzeniu. Niestety, po 5 dniach nakręciłem znów spirale myśli, i teraz jest troche gorzej. Zaczałem porównywać swój stan do tego jak było wczesniej i znow doszedlem do wiekszej analizy i wiekszej ilosci mysli...
Chce Wam powiedziec ze to byly wspaniale dni, pomimo tego ze nie zapomnialem na ten czas o zaburzeniu, bylo tak jakos..lżej, lepiej, spokojniej nie czułem nerwowości. Bardzo chce takiego samopoczucia więcej, mam nadzieje ze to znak ze moge z tego wyjsc i miec jeszcze wspaniale zycie:) Miło by było gdyby ktoś z odburzonych podpowiedział czy tez tak miewał w drodze do "wolności"

"
A więc w zasadzie nastepnego dnia po tym poscie znow udało mi się odpuścić, i czuć się dużo lepiej. Chyba dzięki odpowiedzi Victora, za który bardzo dziękuję. Lepsze samopoczucie trwało 3 tygodnie. Nawet czułem się już w 90% odburzony, było wspaniale. Pojawialy sie znow od czasu do czasu moje mysli, w okol ktorych "kręcę" nerwicę ale było ich bardzo mało i w ogole w niczym mi nie przeszkadzały. No i kiedy już było tak wspaniale w ostatnią niedziele nie moglem zasnac pierwszy raz od dluzszego czasu. No i sie nakrecilem i mam teraz słabszy czas. Myślałem że już nie będę w stanie sie znów nakręcic, a jednak. Czuje lekką nerwowość i zwiększyłem analizę. Co prawda mysle ze ten kryzys jest slabszy niz było to wcześniej, jednak zaskoczony jestem ze pomimo tak dobrej passy, kiedy nawet myslalem ze w zasadzie juz jestem na prostej do odburzenia, i ze juz się nie ześlizgnę z tej drogi.
A więc ozdrowieńcy? Tez tak mieliście? Może wcale się nie ześlizgnąłem tylko to taki etap? Po kryzysie będzie jeszcze lepiej?