
Nie chce mnie opuścić na dobre ale walczymy bo czyje, że pęknie ta bańka z hukiem

Dzięki

Badz cierpliwy, odpusci, powoli, tydzien wolnosci to juz wielki sukces i bardzo dobry krok do przodu! Brawo !wojteczek pisze:Rozumiem
Nie chce mnie opuścić na dobre ale walczymy bo czyje, że pęknie ta bańka z hukiem![]()
Dzięki
Ja mam cały czas strach, co będzie (ze mną), gdy rodzice umrą. Przeciętny 10-latek jest bardziej zaradny i samodzielny niż ja, więc śmierć rodziców może mieć bardzo poważne dla mnie skutki.patex pisze:Jak poradziliscie sobie ze strachem przed śmiercią rodziców?zwłaszcza jeżeli juz maja swoje lata a wy jesteście młodzi?
Ja to się czułem osłabiony jeszcze dłuższy czas po tym jak wszystko ustąpiło.nowmar pisze:Witam,
jestem świeży na forum. Mam do was pytanie czy podczas wychodzenia z nerwicy byliście bardzo słabi aż kręciło się w głowie. Mam wrażenie jakby organizmowi brakowało adrenaliny. Jak wypruty tofikProszę was o odpowiedź. Nie ogarniam jeszcze forum więc proszę Was o wyrozumiałość.
Mariusz
Muszę się tym pochwalić. Myślę, że mój post da wam nadzieje albo utwierdzi w przekonaniu, że paskudne objawy nerwicy mogą minąć jeżeli tylko będziecie nad sobą pracowali. Przeżyłam prawie wszystkie objawy. Przerażała mnie anhedonia ( brak odczuwania uczuć). Jedyne uczucie jakie mi towarzyszyło to lęk. Perspektywa życie bez radości, zachwytu, zaciekawienia, miłości….okropność. Już jakiś czas intensywnie pracuję nad sobą. Powoli wracają mi uczucia. Pierwszym zapamiętane przeze mnie to te związane z moim dzieckiem. W tej kwestii prawie wszystko wróciło do normy. Jestem przeszczęśliwa. Inne odczucia też się budzą. Jeszcze takie mdłe mało intensywne ale są i rosną. To jest wspaniałe. W trakcie nerwicy unikałam szkoleń i wyjazdów integracyjnych. Ostatnio czuję się już lepiej więc postanowiłam pojechać. W sobotę byłam na szkoleniu powiązanym ze spływem pontonowym oraz wspólnym ogniskiem. Dałam radę 3 godziny spływu i sprawiało mi to radość. Podczas intensywnej pracy zapomniałam o moich zaburzeniach. Rozmowy przy ognisku też nie powodowały dyskomfortu. Chciałam więcej a to coś nowego. Więc „powiadam Wam” ,że powrót do równowagi jest możliwy. A to co Was teraz męczy nie musi trwać wiecznie. Pozdrawiam Was serdeczniepannazuzanna pisze:Mam pytanie do osób, które z tego wyszły. Czy jest ktoś, komu udało się wyjść z ROCD, anhedonii w związku itp? Wiem, że jest wiele osób, które z tym walczą, ale czy komuś udało się to na 100% ?:)
Oczywiście, że to normalne. Mam to nadal. Proponuje zestaw mikroelementów magnez w wiekszej dawce, wapń i wit D3. Magnez i wapń w odpowiednich proporcjach(poczytaj w inter). Wit D3 min 2500 jednostek. Podczas nerwicy mało przebywamy na sloncu. Mi taką kuracje przepisal endokrynolog po zdjagnozowaniu niedoboru wit d po tym jal 3 lata zalegalam w domu. Powiedzial, ze te substancje są od siebie zależne.nowmar pisze:Dziękuję Ci Wojciech za odpowiedź. Czuję się jak śnięta ryba, nie mogę zebrać myśli, aż kręci się w głowie. Nawet ciśnienie 105/67. Suplementacji nie stosuję. A możesz mi coś podpowiedzieć w temacie. Rozumiem,że ten stan jeszcze trochę potrwa
Pozdrawiam i dziękuję za odpowiedz.
-- 12 września 2016, o 08:02 --
Witam,
jestem nowym nerwicowcem, tzn. już rok czasu się z tym męczę. Zaczęło się jak większość od paniki. Później sobie to poukładałem i przeszło. Natomiast od 2 miesięcy wróciło. Staram się jakoś sobie poradzić. Nie biorę leków chociaż psychiatra przepisał ELICEA. Czuję się w miarę dobrze tylko mam straszne zmęczenie i zawroty głowy w dzień. Nawet ciśnienie 105/67 i taki jakiś zamroczony jak "śnięta ryba", mam wrażenie jakby mózg potrzebował adrenaliny. Ponawiam pytanie czy wychodząc z nerwicy też tak się czuliście.
Proszę was o pomoc.