Niestety, masz rację. Wiele lat samotnych ciężkich treningów, dążenie do coraz wyższej formy, funkcja kierownicza w pracy i trzymanie wszystkiego pod kontrolą. Nikt nie mógł mi podskoczyć. A oprócz tego oczywiście przyjaciele, bez których nie wyobrażałem sobie życia. Wszystko to jednak bez bliższych relacji z kobietami-jedynie koleżeńskie relacje i to dobre. A teraz nerwica próbuje podważyć moje 30 letnie podstawy. Odstawiam tabletki i wiem, że będzie w ch.. ciężko, ale chyba tak trzeba.subzero1993 pisze:Nerwica często dopada ambitnych, bo zbyt chcą mieć wszystko pod kontrolą i dążą do perfekcjinizmu. Nie mówię, że tak jest u Ciebie, ale z tego co wiem to tak bywa.
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Ogólne pytania do ozdrowieńców
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 85
- Rejestracja: 22 marca 2016, o 13:55
Dziękuje Ci za odpowiedź. Wiele zrobiłem już w kwestii rozwoju w kierunku kobiet i tu niestety pojawiają się te natręty. Staram się jednak je ignorować, ale czasem walą mnie prostu w pysk.
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 1006
- Rejestracja: 5 kwietnia 2016, o 22:09
Wydaje mi sie, że nie ma co dążyć aż tak do perfekcjonizmu, bo i tak w życiu nie osiągniemy wszystkiego, a jak byśmy osiągneli to byśmy chyba musieli umrzeć, bo nic by już nam tu nie pozostało
Umiar powinien być chyba w każdej sprawie, bo można popaść w manię. Co do tabletek, to dobra decyzja, bo jak pokonasz samego siebie, to chyba nic nie będzie już w życiu dla Ciebie przeszkodą 


Jak szukać objawów bez nakręcania się -> http://www.zaburzeni.pl/viewtopic.php?p=100011#p100011
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 85
- Rejestracja: 22 marca 2016, o 13:55
No, ale najpierw trzeba pokonać siebie... bylem u 2 psychiatrów i 2 psychologów i oni mi mówią, że wszystko jest ok. Nikt tego nie widzi, tylko ja mam 1 mln myśli w ciągu dnia. Natręty, uderzenia gorąca, pocenie się i lęki. Nie mogę dać po sobie poznać, że coś nie gra, ale chyba wiem, jak było wcześniej, jak było przed 14 października :/ No, ale będę stosował się do tutejszych rad, oraz do tych, które zawarte są w różnych książkach.
Jadę we wtorek na prywatną wizytę, w celu ustalenia odstawienia leków.
Muszę powiedzieć,że ta nerwiczka, to sprytna cizia. Jak się uporam z 1, to wali drugie. Jak nie taki natręcik, to może ciśnienie. Niezła jest.
Jadę we wtorek na prywatną wizytę, w celu ustalenia odstawienia leków.
Muszę powiedzieć,że ta nerwiczka, to sprytna cizia. Jak się uporam z 1, to wali drugie. Jak nie taki natręcik, to może ciśnienie. Niezła jest.
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 1006
- Rejestracja: 5 kwietnia 2016, o 22:09
Bo właśnie myk w nerwicy polega na tym, że wszystko dzieje się w naszych głowach. Mnie najbardziej nerwica zaskoczyla swoją kreatywnością gdy wystraszyłem się jakiegoś dźwięku i on zapętlił mi sie potem w głowie jak utwory w galeriach handlowych i myślałem, że wariuje i słyszę jakieś dźwięki z dupy
Wiem, że to wygląda jak reklama, ale mi bardzo pomaga książka Stephena Briersa - Pokonaj depresję, stres i lęk. Robi robotę. Oczywiście wszystkie Divovici przesłuchaj, bo to mega dawka wiedzy, oraz historię Victora (tam to już mega kompedium wiedzy) oraz podejście normalnościowe Divina. Dla mnie to jest rewelacyjny komplet antyzaburzeniowy 


Jak szukać objawów bez nakręcania się -> http://www.zaburzeni.pl/viewtopic.php?p=100011#p100011
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 85
- Rejestracja: 22 marca 2016, o 13:55
Widzę, że nerwica próbuje atakować różne, ważne wartości. Znalazłem fajną dziewczynę, z którą uzgodniliśmy, że warto kontynuować dalszą znajomość. A tu coś nagle mi w głowie: "ona nie wie, że z Tobą jest coś nie tak", albo że "jesteś psycholem", "że sobie nie poradzę w pracy", "że zawsze tak będę miał i już spokojnie nie będę umiał funkcjonować".
Nie było tego kiedyś. Nie jestem przecież psycholem. Ludzie mnie chwałą ze wszystkich możliwych stron, ale to gówno podkopuje moje poczucie wartości. Sami często tu wspominacie, że to nie choroba psychiczna, a zaburzone emocje... Atak na wartości. Rozumiem, że to wszystko należy traktować, jako te słynne chochliki Victora, jak przejeżdżające pociągi, którym mam się nie przyglądać? Podobnie staram się robić z objawami.
Traktować zaburzenie, jako całość. To jest i będzie jeszcze przez pewien krótki czas.
Zastanawia mnie, czy rzeczywiście takie głupie myśli po unormowaniu się tego stanu i wyciszeniu mózgu naprawdę przechodzą? Czy rzeczywiście tak jest?
Nie było tego kiedyś. Nie jestem przecież psycholem. Ludzie mnie chwałą ze wszystkich możliwych stron, ale to gówno podkopuje moje poczucie wartości. Sami często tu wspominacie, że to nie choroba psychiczna, a zaburzone emocje... Atak na wartości. Rozumiem, że to wszystko należy traktować, jako te słynne chochliki Victora, jak przejeżdżające pociągi, którym mam się nie przyglądać? Podobnie staram się robić z objawami.
Traktować zaburzenie, jako całość. To jest i będzie jeszcze przez pewien krótki czas.
Zastanawia mnie, czy rzeczywiście takie głupie myśli po unormowaniu się tego stanu i wyciszeniu mózgu naprawdę przechodzą? Czy rzeczywiście tak jest?
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 1006
- Rejestracja: 5 kwietnia 2016, o 22:09
Myśli jak to myśli, jedne odejdą, przyjdą inne, dlatego zmieniaj otoczenie myślowe. Pozwól też innym myślą na dostanie się do głowy. Pamiętaj, że stan emocjonalny nie ma zdolności logicznego myślenia więc, moźe Ci jakieś śmieciowe myśli podsyłać. Nie ma co się tym przejmować. U mnie myśli przechodzą, a nawet jak już przyjdą to po wcześniejszym zracjonalizowaniu ich (czyli podaniu np 3 argumentów dlaczego ta myśl jest fałszywa i nie ma sensu / udowodnieniu że jest inaczej) nie mają już wartości lękowej i męczą. Staram już się teraz do nich z humorem odnosić. Tak czy siak nie będą Ci przeszkadzać, aczkolwiek ja jestem świeżym odburzeńcem
Może jakiś weteran forumowy powie jak u niego to wygląda.

Jak szukać objawów bez nakręcania się -> http://www.zaburzeni.pl/viewtopic.php?p=100011#p100011
-
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1939
- Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49
Przechodzą całkowicie, od paru lat już ich nie miałem a miałem zaburzenie nerwicowe z natretami i DD. Mysli sa wynikiem stanu zaburzenia, kiedy on schodzi to dlaczego by mialy zostac ci takie mysli? Nie zostaja, mysli sa wynikiem, efektem a nie same w sobie choroba, ktora sie utrwala. Tak wiec nie pojawiaja sie. Problemem jest to ze nie kazdy odburzony tu zaglada na forum czy sie udziela, ja tu jestem od dawna i nie umialbym tak na szybko policzyc liczby osob ktore tu byly mialy zaburzenia i natrety a teraz sa po prostu od tego wolni. A to dlatego ze jest to spora grupa osob
To jest calkiem realne i mozliwe, trzeba tylko najpierw w pelni pojac zasade dzialania takiego myslenia i to zaakceptowac, zaufac temu.

To jest calkiem realne i mozliwe, trzeba tylko najpierw w pelni pojac zasade dzialania takiego myslenia i to zaakceptowac, zaufac temu.
- Olalala
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1858
- Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36
hetman, jak umysł jest wyciszony to albo nie ma takowych myśli albo nawet jak są to są i nic się nie dzieje. One jakby przepływają, a Ty sobie normalnie żyjesz dalej. Nie zwraca się na to uwagi.hetman999 pisze:Widzę, że nerwica próbuje atakować różne, ważne wartości. Znalazłem fajną dziewczynę, z którą uzgodniliśmy, że warto kontynuować dalszą znajomość. A tu coś nagle mi w głowie: "ona nie wie, że z Tobą jest coś nie tak", albo że "jesteś psycholem", "że sobie nie poradzę w pracy", "że zawsze tak będę miał i już spokojnie nie będę umiał funkcjonować".
Nie było tego kiedyś. Nie jestem przecież psycholem. Ludzie mnie chwałą ze wszystkich możliwych stron, ale to gówno podkopuje moje poczucie wartości. Sami często tu wspominacie, że to nie choroba psychiczna, a zaburzone emocje... Atak na wartości. Rozumiem, że to wszystko należy traktować, jako te słynne chochliki Victora, jak przejeżdżające pociągi, którym mam się nie przyglądać? Podobnie staram się robić z objawami.
Traktować zaburzenie, jako całość. To jest i będzie jeszcze przez pewien krótki czas.
Zastanawia mnie, czy rzeczywiście takie głupie myśli po unormowaniu się tego stanu i wyciszeniu mózgu naprawdę przechodzą? Czy rzeczywiście tak jest?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 85
- Rejestracja: 22 marca 2016, o 13:55
Dziękuję Wam za odpowiedzi. Co by jednak nie mówić, to ta nasza nerwiczka to krzyż. Za to spróbuję z niej wynieść, jak najwięcej. Coś za coś. Kto wie, może właśnie jakoś mnie to życiowo wzmocni. Z pewnością widzę już jakieś zmiany wobec kobiet. To znaczy, ja zawsze traktowałem dziewczyny z pełnym szacunkiem, ale na poziomie tylko koleżeńskich relacji. Odrzucałem wszystkie możliwości i może dlatego przeżyłem swój pierwszy raz w wieku lat 30, tydzień temu.
No zobaczymy. Dziś mam wizytę po długim czasie, tabletek mi brakło w niedzielę, a i tak brałem już tydzień po połówce. Zobaczymy co mi powie chłop.
-- 11 maja 2016, o 09:31 --
Hej, wizyte mam za soba. No nie porazmawialismy zbyt wiele nt.nerwicy i lękow. Przeczytalem kilka ksiazek, przewertowalem nasze forum i sam zaczalem mowic o akceptacji, o nie spogladaniu na mysli, na leki, ktore sie zdarzaja, na objawy, ktore temu towarzysza... Chodzi przeciez o to, aby nie nakrecac tej spirali leku. Ja chyba wiedzialem wiecej na ten temat niz ten mlody synek( lekarz 5 lat starszy ode mnie). Powiedzial, ze jestem pelny kontroli i on sie dziwi, ze sam probuje cos zmienic. Czytam ksiazki, forum, modyfikuje myslenie. Natomiast ludzie przychodza do niego i mowia "zrob Pan cos". Chyba to nie tak powinno wygladac. Powiedzial, ze powinienem zastanowic sie nad psychoterapia i podal mi ksiazke o mindfulness.Zadnych konkretnych rad o nerwicy, jak z tym walczyc itd. I co na ten temat powiecie? Ta przyjemnosc 100 zl.


No zobaczymy. Dziś mam wizytę po długim czasie, tabletek mi brakło w niedzielę, a i tak brałem już tydzień po połówce. Zobaczymy co mi powie chłop.
-- 11 maja 2016, o 09:31 --
Hej, wizyte mam za soba. No nie porazmawialismy zbyt wiele nt.nerwicy i lękow. Przeczytalem kilka ksiazek, przewertowalem nasze forum i sam zaczalem mowic o akceptacji, o nie spogladaniu na mysli, na leki, ktore sie zdarzaja, na objawy, ktore temu towarzysza... Chodzi przeciez o to, aby nie nakrecac tej spirali leku. Ja chyba wiedzialem wiecej na ten temat niz ten mlody synek( lekarz 5 lat starszy ode mnie). Powiedzial, ze jestem pelny kontroli i on sie dziwi, ze sam probuje cos zmienic. Czytam ksiazki, forum, modyfikuje myslenie. Natomiast ludzie przychodza do niego i mowia "zrob Pan cos". Chyba to nie tak powinno wygladac. Powiedzial, ze powinienem zastanowic sie nad psychoterapia i podal mi ksiazke o mindfulness.Zadnych konkretnych rad o nerwicy, jak z tym walczyc itd. I co na ten temat powiecie? Ta przyjemnosc 100 zl.
- ddd
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 2034
- Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54
A co mamy mówić? Masz swój rozum? 
Psychiatrzy bardzo rzadko potrafią zajmowac się nalezycie zaburzeniami emocjonalnymi, bo to wymaga znajomości wielu tematyk z tego zakresu. Psychiatra natomiast to jest bardziej lekarz/medyk, od diagnoz/leków. Jedynie Ci, którzy chcą bądź specjalizują się w takich zaburzeniach bądź są jednocześnie psychologami, terapeutami mają inne podejście.
A poza tym czego sam oczekiwałeś u lekarza? Że będzie on za Ciebie działał? Że da Ci wykład o emocjach? Trochę naiwne oczekiwania = rozgoryczenie.

Psychiatrzy bardzo rzadko potrafią zajmowac się nalezycie zaburzeniami emocjonalnymi, bo to wymaga znajomości wielu tematyk z tego zakresu. Psychiatra natomiast to jest bardziej lekarz/medyk, od diagnoz/leków. Jedynie Ci, którzy chcą bądź specjalizują się w takich zaburzeniach bądź są jednocześnie psychologami, terapeutami mają inne podejście.
A poza tym czego sam oczekiwałeś u lekarza? Że będzie on za Ciebie działał? Że da Ci wykład o emocjach? Trochę naiwne oczekiwania = rozgoryczenie.
(muzyka - my słowianie)
Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!
Autor Zordon ;p
Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!
Autor Zordon ;p
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 85
- Rejestracja: 22 marca 2016, o 13:55
Ja nie poszedłem do lekarza rozmawiać o dupie maryny. Czego oczekiwałem - co to zapytanie?! Oczekiwałem wskazówek, jako od specjalisty, którego dyplom wisi na korytarzu...ddd pisze:A co mamy mówić? Masz swój rozum?
Psychiatrzy bardzo rzadko potrafią zajmowac się nalezycie zaburzeniami emocjonalnymi, bo to wymaga znajomości wielu tematyk z tego zakresu. Psychiatra natomiast to jest bardziej lekarz/medyk, od diagnoz/leków. Jedynie Ci, którzy chcą bądź specjalizują się w takich zaburzeniach bądź są jednocześnie psychologami, terapeutami mają inne podejście.
A poza tym czego sam oczekiwałeś u lekarza? Że będzie on za Ciebie działał? Że da Ci wykład o emocjach? Trochę naiwne oczekiwania = rozgoryczenie.
W tym wszystkim sam wiedziałem więcej na temat zaburzeń emocjonalnych niż lekarz. To chyba nie jest do końca normalne.
Podałem mu adres tego forum. Niech sobie poczyta. To głównie stąd czerpię swoją wiedzę na ten temat, ale nie jestem odburzony,oj nie.
Dlatego on się dziwił, że ja sam próbuję z tym walczyć, bo ludzie przychodzą i proszą o to, żeby on coś zrobił.
Więc, jeśli ktoś próbuje mi wmówić, że ja nie mam rozumu iże to lekarz robi coś za mnie, to to właśnie wprawia mnie w rozgoryczanie, o którym ktoś tam wspomniał.
Jestem wszystkim tutaj bardzo wdzięczny, za posty o wyzdrowieniu, sugestie i porady, jak z tego wyjść. Tyle ludzi zastosowało się do tych rad i zwyciężyli , więc to musi być najszczersza prawda.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 18
- Rejestracja: 19 kwietnia 2016, o 11:53
Hej, jestem tutaj od niedawna. Pisałam o swoim problemie tutaj: lek-przed-bezsennoscia-derealizacja-depresja-t8547.html
Niestety nie radzę sobie sama ze swoimi emocjami i chyba już jestem psychicznie uzależniona od leków przeciwdepresyjnych. Niestety bez nich nie jestem w stanie funkcjonować... Aczkolwiek moim marzeniem jest pozbyć się tego dziadostwa, albo chociaż spróbować w miarę normalnie żyć, bo póki co to jestem wrakiem. Czytałam, że chłopaki umieścili tutaj sporo filmików i postów ale zupełnie nie wiem od czego mam zacząć żeby niczego nie pominąć... jakaś podpowiedź z Waszej strony?
Niestety nie radzę sobie sama ze swoimi emocjami i chyba już jestem psychicznie uzależniona od leków przeciwdepresyjnych. Niestety bez nich nie jestem w stanie funkcjonować... Aczkolwiek moim marzeniem jest pozbyć się tego dziadostwa, albo chociaż spróbować w miarę normalnie żyć, bo póki co to jestem wrakiem. Czytałam, że chłopaki umieścili tutaj sporo filmików i postów ale zupełnie nie wiem od czego mam zacząć żeby niczego nie pominąć... jakaś podpowiedź z Waszej strony?

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 85
- Rejestracja: 22 marca 2016, o 13:55
Hej,
Prosiłbym jeszcze o 2 zdania, co do poniższej taktyki (źródło: zaburzeni.pl)
To taka esencja mojego postępowania:
1. Akceptacja,
2. Ignorowanie i nieprzywiązywanie wagi do dziwnych/natrętnych myśli oraz ignorowanie mikrowizji,
3. Niespoglądanie w siebie - objawy (pocenie się, ciśnienie itp.) - czyli nietraktowanie siebie, jako starego chorego dziada,
4. Kontynuacja życia (spotykanie się ze znajomymi, zainteresowania, praca),
5. Sport - duuuużo ruchu,
6. Słynne już wychodzenie lękowi naprzeciw,
7. Skupianie się na tu i teraz, czyli odciąganie uwagi od głupich myśli,
8. Utożsamianie miejsc, w których się pociłem/denerwowałem z czymś przyjemnym - kolega Divin nazwał to zamianą wizualizacyjną,
9. Programowanie siebie pozytywnie - zawsze,
10. Podkreślanie swoich sukcesów - bycie dla siebie dobrym,
11. Zidentyfikowanie problemu, od którego zaczęła się ta sytuacja,
12. Zrzucanie tego wszystkie na nerwicę. Przecież tego wcześniej nie było, a to co mi czasem mózg podsunie, to tylko objaw nerwicy. Czyli traktowanie tego wszystkie, jako jedno g..., z którego niedługo wyjdę,
13. Kierowanie się logiką i nabycie wiedzy na ten temat.
Czy tak to powinno wyglądać? Coś dodać, to tego arsenału?
Prosiłbym jeszcze o 2 zdania, co do poniższej taktyki (źródło: zaburzeni.pl)
To taka esencja mojego postępowania:
1. Akceptacja,
2. Ignorowanie i nieprzywiązywanie wagi do dziwnych/natrętnych myśli oraz ignorowanie mikrowizji,
3. Niespoglądanie w siebie - objawy (pocenie się, ciśnienie itp.) - czyli nietraktowanie siebie, jako starego chorego dziada,
4. Kontynuacja życia (spotykanie się ze znajomymi, zainteresowania, praca),
5. Sport - duuuużo ruchu,
6. Słynne już wychodzenie lękowi naprzeciw,
7. Skupianie się na tu i teraz, czyli odciąganie uwagi od głupich myśli,
8. Utożsamianie miejsc, w których się pociłem/denerwowałem z czymś przyjemnym - kolega Divin nazwał to zamianą wizualizacyjną,
9. Programowanie siebie pozytywnie - zawsze,
10. Podkreślanie swoich sukcesów - bycie dla siebie dobrym,
11. Zidentyfikowanie problemu, od którego zaczęła się ta sytuacja,
12. Zrzucanie tego wszystkie na nerwicę. Przecież tego wcześniej nie było, a to co mi czasem mózg podsunie, to tylko objaw nerwicy. Czyli traktowanie tego wszystkie, jako jedno g..., z którego niedługo wyjdę,
13. Kierowanie się logiką i nabycie wiedzy na ten temat.
Czy tak to powinno wyglądać? Coś dodać, to tego arsenału?
