17 lutego 2025, o 10:10
Dzień dobry.
Chcialem się czegoś poradzić. Miałem w planie wyjazd na ferie (ok 140km od domu) i już kilka dni przed wyjazdem zaczałem sobie wkręcać i szukać jak daleko będe miał do szpitala w razie jak by mi się coś miało stać ( wiem nie jestem wyrocznią i nie mam złotej kuli żeby przepowiadać przyszłośc) , szpital jest oddalony od miejsca pobytu ok 50 km i dla mnie szok , co teraz będzie czy karetka dojedzie itp. W dniu wyjazdu na ferie dostałem oczywiście silnego ataku paniki , gdy siedziałem już w samochodzie , prawie zadzwoniłem odwołać nasz przyjazd. Posiedziałem pare minut w aucie z rodziną , w końcu odpaliłem samochód i wyruszyliśmy. Jazda nie byla może przyjemna , ale dojechaliśmy. Po rozpakowaniu , kolejna akcja , masakrycznie silny lęk , płacz , rodzina patrzy , chęć powrotu do domu , ale przetrwałem. Następny dzień dalej silny lęk , ale jakoś objechałem. Za to dziś z rana znowu masakryczny lęk , musiałem się ratowac Benzo , bo nie dawałem już rady. Jak widać staram się przełamywać moje lęki , ale czy ja sobie za dużo nie wziąłem na głowe , na terapie chodzie dopiero od 3 tygodni. Co radzicie , zostac i ratowac się benzo , czy odpuscic wyjazd , bo jak by nie patrzeć jakąś część lęku już przełamałem , z drugiej strony zostać i ratować się co pare godzin Benzo to tak średnio , spacery itp po górach jeszcze bardziej nasilają moje lęki , chodze po górach i szukam miejsca gdzie mógłby wylądować helikopter żeby mnie zabrać.