Nie wiem i szczerze, to mało mnie interesuje w tej chwili, ponieważ moja uwaga jest skierowana na życie zewnętrzne w większości.Prawdziwe szczęście może i dla mnie najprawdopodobniej jest zupełnie inne, niż je sobie wyobrażamy w drodze do niego.

Nie wiem i szczerze, to mało mnie interesuje w tej chwili, ponieważ moja uwaga jest skierowana na życie zewnętrzne w większości.Prawdziwe szczęście może i dla mnie najprawdopodobniej jest zupełnie inne, niż je sobie wyobrażamy w drodze do niego.
To niech ta baba weźmie sobie moje cierpienie,jak mnie wkurza takie gadanie osób które nie mają pojęcia o tym ,przeczytała coś z książek i się wymądrza ,że oto doświadczamy czegoś wyjątkowego,to lekcja życia ble ble ble ,ten kto nie doświadczy tego piekła niech się nie wypowiadaniedowierzam pisze: ↑31 stycznia 2018, o 10:20.
Jak to moja terapeutka wczoraj powiedziała, że każdemu przydałby się epizod zaburzenia lękowego, jeśli ma dawać takie skutki i przemyślenia, jak u mnie
Spokojnie Celine, ona powiedziała to w żarcie, musisz załapać trochę dystansu i nie atakować od razu, bo to przemiła kobietaCeline Marie pisze: ↑31 stycznia 2018, o 15:11To niech ta baba weźmie sobie moje cierpienie,jak mnie wkurza takie gadanie osób które nie mają pojęcia o tym ,przeczytała coś z książek i się wymądrza ,że oto doświadczamy czegoś wyjątkowego,to lekcja życia ble ble ble ,ten kto nie doświadczy tego piekła niech się nie wypowiadaniedowierzam pisze: ↑31 stycznia 2018, o 10:20.
Jak to moja terapeutka wczoraj powiedziała, że każdemu przydałby się epizod zaburzenia lękowego, jeśli ma dawać takie skutki i przemyślenia, jak u mnie
![]()
Ja doświadczałem tego piekła przez 4 lata i uważam, że pomimo ogromu cierpienia to najlepsze co mi się przydarzyło w życiu. Zmusiło mnie do uformowania się na nowo, poszukiwania wartości, poszukiwania sensu życia. Dzięki nerwicy zdobyłem szereg umiejętności. Bardziej rozumiem siebie i swoje potrzeby. Także podzielam zdanie pani psycholog, że wielu ludziom dla ich własnego dobra przydałoby się pierd***cie nerwicą i depresją.Celine Marie pisze: ↑31 stycznia 2018, o 15:11To niech ta baba weźmie sobie moje cierpienie,jak mnie wkurza takie gadanie osób które nie mają pojęcia o tym ,przeczytała coś z książek i się wymądrza ,że oto doświadczamy czegoś wyjątkowego,to lekcja życia ble ble ble ,ten kto nie doświadczy tego piekła niech się nie wypowiadaniedowierzam pisze: ↑31 stycznia 2018, o 10:20.
Jak to moja terapeutka wczoraj powiedziała, że każdemu przydałby się epizod zaburzenia lękowego, jeśli ma dawać takie skutki i przemyślenia, jak u mnie
![]()
Ja w dalszym ciągu nie jestem jeszcze całkowicie odburzona, ale zgadzam się totalnie. Nieraz coś musi się zburzyć, żeby mogło powstać coś nowego. Dzięki nerwicy i mojemu wewnętrznemu konfliktowi pomiędzy tym czego chcę od życia, a tym co powinnam chcieć, zdałam sobie sprawę, że nie tędy droga i że prawdziwe szczęście można osiągnąć tylko dzięki harmonii wewnętrznej. W dalszym ciągu jestem na etapie poznawania siebie i próby odszukania swojego prawdziwego ja, bo u mnie niestety wytworzyło się w dzieciństwie ja fałszywe, które stara się być nazbyt idealne.WWA pisze: ↑1 lutego 2018, o 11:07Ja doświadczałem tego piekła przez 4 lata i uważam, że pomimo ogromu cierpienia to najlepsze co mi się przydarzyło w życiu. Zmusiło mnie do uformowania się na nowo, poszukiwania wartości, poszukiwania sensu życia. Dzięki nerwicy zdobyłem szereg umiejętności. Bardziej rozumiem siebie i swoje potrzeby. Także podzielam zdanie pani psycholog, że wielu ludziom dla ich własnego dobra przydałoby się pierd***cie nerwicą i depresją.Celine Marie pisze: ↑31 stycznia 2018, o 15:11To niech ta baba weźmie sobie moje cierpienie,jak mnie wkurza takie gadanie osób które nie mają pojęcia o tym ,przeczytała coś z książek i się wymądrza ,że oto doświadczamy czegoś wyjątkowego,to lekcja życia ble ble ble ,ten kto nie doświadczy tego piekła niech się nie wypowiadaniedowierzam pisze: ↑31 stycznia 2018, o 10:20.
Jak to moja terapeutka wczoraj powiedziała, że każdemu przydałby się epizod zaburzenia lękowego, jeśli ma dawać takie skutki i przemyślenia, jak u mnie
![]()
Kochana uwierz mi, ze każdy boi sie nowotworów. Czy znasz kogoś kto by sie tego nie bal? Tylko ze większość ludzi nie myśli o tym, bo czyż myślami możesz zmienić swój los? Jedyne co możesz zrobić to robic regularne badania, nic więcej. Wyjście z hipochondrii nie polega na przestanie się bania pewnych rzeczy jak choroby tylko na życiu normalnym pomimo tego lęku. Tak zyje większość ludzi. Tobie potrzebna jest terapia ukierunkowana pod katem hipochondrii. Kiedys wklejałamtez na forum fajne materiały jak wyjść z hipo, świetne materiały z internetu. Szkoda, ze nie cieszyly sie większy zainteresowaniem tak jak niektóre tematy tutaj, głównie te dotyczące użalania się:-)
Dzięki za odpowiedź:) Właśnie to jest tak jasne, ale tak ciężko poskromić ten lęk i przestać się tym zadręczać. Generalnie jak pisałam w innych postach obawiam się o życie i zdrowie bliskich, a też nie mam na to żadnego wpływu...Mam pewne błędne schematy myślowe np Obawiam się, że mąż przez stres w pracy umrze. Zastanawiam się jak przeżyje śmierć swoich rodziców itp. Ach, szkoda gadać, na psychoterapie od niedawna chodzę. Jestem tylko ograniczona czasowo ze względu na malutkie dziecko.Olalala pisze: ↑1 lutego 2018, o 18:08Kochana uwierz mi, ze każdy boi sie nowotworów. Czy znasz kogoś kto by sie tego nie bal? Tylko ze większość ludzi nie myśli o tym, bo czyż myślami możesz zmienić swój los? Jedyne co możesz zrobić to robic regularne badania, nic więcej. Wyjście z hipochondrii nie polega na przestanie się bania pewnych rzeczy jak choroby tylko na życiu normalnym pomimo tego lęku. Tak zyje większość ludzi. Tobie potrzebna jest terapia ukierunkowana pod katem hipochondrii. Kiedys wklejałamtez na forum fajne materiały jak wyjść z hipo, świetne materiały z internetu. Szkoda, ze nie cieszyly sie większy zainteresowaniem tak jak niektóre tematy tutaj, głównie te dotyczące użalania się:-)
Normalnie jakbym czytała siebie z początków nerwicy!agnefka28 pisze: ↑1 lutego 2018, o 18:47Dzięki za odpowiedź:) Właśnie to jest tak jasne, ale tak ciężko poskromić ten lęk i przestać się tym zadręczać. Generalnie jak pisałam w innych postach obawiam się o życie i zdrowie bliskich, a też nie mam na to żadnego wpływu...Mam pewne błędne schematy myślowe np Obawiam się, że mąż przez stres w pracy umrze. Zastanawiam się jak przeżyje śmierć swoich rodziców itp. Ach, szkoda gadać, na psychoterapie od niedawna chodzę. Jestem tylko ograniczona czasowo ze względu na malutkie dziecko.
Dlugo sie odburzasz? To normalne takie myśli w nerwicyagnefka28 pisze: ↑1 lutego 2018, o 18:47Dzięki za odpowiedź:) Właśnie to jest tak jasne, ale tak ciężko poskromić ten lęk i przestać się tym zadręczać. Generalnie jak pisałam w innych postach obawiam się o życie i zdrowie bliskich, a też nie mam na to żadnego wpływu...Mam pewne błędne schematy myślowe np Obawiam się, że mąż przez stres w pracy umrze. Zastanawiam się jak przeżyje śmierć swoich rodziców itp. Ach, szkoda gadać, na psychoterapie od niedawna chodzę. Jestem tylko ograniczona czasowo ze względu na malutkie dziecko.Olalala pisze: ↑1 lutego 2018, o 18:08Kochana uwierz mi, ze każdy boi sie nowotworów. Czy znasz kogoś kto by sie tego nie bal? Tylko ze większość ludzi nie myśli o tym, bo czyż myślami możesz zmienić swój los? Jedyne co możesz zrobić to robic regularne badania, nic więcej. Wyjście z hipochondrii nie polega na przestanie się bania pewnych rzeczy jak choroby tylko na życiu normalnym pomimo tego lęku. Tak zyje większość ludzi. Tobie potrzebna jest terapia ukierunkowana pod katem hipochondrii. Kiedys wklejałamtez na forum fajne materiały jak wyjść z hipo, świetne materiały z internetu. Szkoda, ze nie cieszyly sie większy zainteresowaniem tak jak niektóre tematy tutaj, głównie te dotyczące użalania się:-)
Oj tak, to jest tak męczące...Też mam wrażenie, że niedługo coś się złego stanie albo mnie albo bliskim. Zajmuje myśli,,mam malutkie dziecko, takze czasu "niby" na rozmyślanie też nie, ale jednak to siedzi w głowie. Nad mężem to też trzęsę się(fakt, ze ma kiepska sytuacje w pracy i jest tez znerwicowany), to i ja sie nakrecam. A jak ostatnio ksiadz chodzil po koledzie i stwierdzil, ze jest wiecej wdow niz wdowcow, to myslalam, ze padne...kasicka91 pisze: ↑1 lutego 2018, o 19:29Normalnie jakbym czytała siebie z początków nerwicy!agnefka28 pisze: ↑1 lutego 2018, o 18:47Dzięki za odpowiedź:) Właśnie to jest tak jasne, ale tak ciężko poskromić ten lęk i przestać się tym zadręczać. Generalnie jak pisałam w innych postach obawiam się o życie i zdrowie bliskich, a też nie mam na to żadnego wpływu...Mam pewne błędne schematy myślowe np Obawiam się, że mąż przez stres w pracy umrze. Zastanawiam się jak przeżyje śmierć swoich rodziców itp. Ach, szkoda gadać, na psychoterapie od niedawna chodzę. Jestem tylko ograniczona czasowo ze względu na malutkie dziecko.
A co jak będę miała jakiś nowotwór?
A co jak mojemu mężowi coś się stanie?
A rozmyślanie jak przeżyję śmierć moich rodziców (w ogóle wrażenie jakby to miało być za moment!) to w ogóle chyba było najczęściej.
To wszystko jest ILUZJĄ.
Skoro ja przestałam o tym myśleć to i Ty możeszWierzę, że dasz radę!
. No właśnie, masz racje, NIKT przyszłości nie zna, a ja jestem tą "wariatką";), która ma z tym problem. Obawy dotyczące przyszłości też mnie martwią, typu " co to będzie jeśli dożyje 60tki?", "czy bede samotna" itp. Generalnie lękam się o wszystko:zdrowie, przyszlosc, bliscy i wiele innych. Na psychoterapie chodze od miesiąca. To napięcie dotyczące tych lęków jest też straszne, czuję się jak bomba. No cóż, muszę pracować nad sobą:) Dzięki za wskazówki!:)Olalala pisze: ↑1 lutego 2018, o 19:30Dlugo sie odburzasz? To normalne takie myśli w nerwicyagnefka28 pisze: ↑1 lutego 2018, o 18:47Dzięki za odpowiedź:) Właśnie to jest tak jasne, ale tak ciężko poskromić ten lęk i przestać się tym zadręczać. Generalnie jak pisałam w innych postach obawiam się o życie i zdrowie bliskich, a też nie mam na to żadnego wpływu...Mam pewne błędne schematy myślowe np Obawiam się, że mąż przez stres w pracy umrze. Zastanawiam się jak przeżyje śmierć swoich rodziców itp. Ach, szkoda gadać, na psychoterapie od niedawna chodzę. Jestem tylko ograniczona czasowo ze względu na malutkie dziecko.Olalala pisze: ↑1 lutego 2018, o 18:08
Kochana uwierz mi, ze każdy boi sie nowotworów. Czy znasz kogoś kto by sie tego nie bal? Tylko ze większość ludzi nie myśli o tym, bo czyż myślami możesz zmienić swój los? Jedyne co możesz zrobić to robic regularne badania, nic więcej. Wyjście z hipochondrii nie polega na przestanie się bania pewnych rzeczy jak choroby tylko na życiu normalnym pomimo tego lęku. Tak zyje większość ludzi. Tobie potrzebna jest terapia ukierunkowana pod katem hipochondrii. Kiedys wklejałamtez na forum fajne materiały jak wyjść z hipo, świetne materiały z internetu. Szkoda, ze nie cieszyly sie większy zainteresowaniem tak jak niektóre tematy tutaj, głównie te dotyczące użalania się:-)mi tez ostatnio terapeutka powiedziała cos kapitalnego: Zawsze myślenie o przyszlosci będzie wywoływać lęk i wątpliwości, bo nikt przyszlosci nie zna
takie proste, a takie genialne.