Wydaję mi się, że dzielenie na zaburzenie----------czas--------odburzenie jest nie do końca trafne.
W moim przypadku jest tak, że nie uznaję nerwicy jako czegoś co pozbywa się z presją czasu, ani ze zniecierpliwieniem.Oczywiście rozumiem, że przy ostrzejszych objawach marzy się tylko o łagodnej chłodnej głowie bez gorączkowych myśli, które się gotują w niej przy zaburzeniu.
A co do samego myślenia i tempa w jakim ono zachodzi, to szczerze nie macie się co pytać, bo to sami wyczujecie w końcu i zapomnicie, że kiedykolwiek mieliście nerwice.Wspomnienia będą, ja mam, ale to tylko jakieś obojętne obrazy, które mają mniejszą wartość w rozrachunku emocjonalnym niż rozmowa z kolegą 2 dni wstecz, albowiem te emocje giną w otchłani przeszłości.
Tak ja mam, jak na chwilę obecną i sam nawet nie wiem czy to jest odburzenie albowiem w moim mniemaniu swoje zdrowie to
nigdy nie będziesz na 100% pewny, że jesteś na 100%
zdrowy to chyba mnie motywuje tylko do poszerzania swoich perspektyw i dbania o siebie.Sam nie wiem jak to może dziłać
