

Załamuję się, że mam takie myśli i próbuję sobie znaleźć wyjaśnienie sensu życia. Tak wiem, tańczę jak nerwica mi zagra.pudzianoska pisze:Begonia, napisz proszę, co konkretnie robisz, kiedy przychodzą Ci do głowy myśli typu "a po co to życie, wszyscy umrzemy" itd?
Begonia, przykro mi, że w ogóle nie korzystasz z wiedzy jaką daje Ci to forum. Czuję, że trzeba Ci nakopać do dupy. Przecież Divin miał takie myśli, jakie Ty masz. Czemu nie skorzystasz z jego rad? Chcesz się odburzyć, czy tylko wpadać tu, żeby napisac jak jest do dupy? W nerwicy jest DO DUPY. Ja często czuję się DO DUPY. Ale kutwa, haruję jak wół, żeby ta suka nerwica nie robiła mnie w ciula.Begonia pisze:Załamuję się, że mam takie myśli i próbuję sobie znaleźć wyjaśnienie sensu życia. Tak wiem, tańczę jak nerwica mi zagra.pudzianoska pisze:Begonia, napisz proszę, co konkretnie robisz, kiedy przychodzą Ci do głowy myśli typu "a po co to życie, wszyscy umrzemy" itd?
Sęk w tym, że korzystałam i naprawdę było o niebo lepiej. Potem zaczęła się hipochondria i to mnie tak dobiło, że nie wierzę, nie widzę sensu, nie potrafię, nie wiem samapudzianoska pisze:
Begonia, przykro mi, że w ogóle nie korzystasz z wiedzy jaką daje Ci to forum. Czuję, że trzeba Ci nakopać do dupy. Przecież Divin miał takie myśli, jakie Ty masz. Czemu nie skorzystasz z jego rad? Chcesz się odburzyć, czy tylko wpadać tu, żeby napisac jak jest do dupy? W nerwicy jest DO DUPY. Ja często czuję się DO DUPY. Ale kutwa, haruję jak wół, żeby ta suka nerwica nie robiła mnie w ciula.
Dasz radę, ale to się samo nie stanie!
Proszę:
https://www.youtube.com/watch?v=L7MWR9vrirA
i żebyś mi się szybko odburzyła!!!!<boks>
Begonia, a na każde odchylenie od normy reagujesz myślą o chorobie? Bo widzisz to już według mnie nie jest normalne. To jest włąśnie zaburzone. Czym innym jest realna choroba, a czym innym jakieś dolegliwości, które wcale choroby nie muszą zwiastować, a jeśli już to drobne niedomaganie organizmu. Podam Ci przykład. W poniedziałek dostałam mega dziwnego uczulenia na twarzy. Wypiłam duża ilość kurkumy, za niedługo zaczął mnie boleć brzuch, a potem wywaliło mnie na twarz. Normalnie we wtorek moja twarz płonęła. Gdybym zareagowała starym nawykiem to byłoby "o matko, co się ze mną dzieje" (----> strach, przerażenie, itd.). Natomiast zobaczyłam tą twarz i mówię sobie "to pewnie alergia, każdemu może się to zdarzyć. Wezmę wapno, maść i pewnie minie". I jak myślisz, która reakcja jest zdrowa? Czy lepiej by było gdybym założyła, że to pewnie rak skóry albo jakaś inna straszna choroba? Czy to jest realne? Nie, bo narazie jest tylko OBJAW który moze być, a za kilka dni może go nie być. Takie chwilowe niedomaganie organizmu. I takie coś ma wiele ludzi. Każdego dnia. I oni nie goooglują zaraz w poszukiwaniu tego czy to aby napewno nie rak skóry. Po prostu podchodzą zdroworozsądkowo, a gdyby objaw nie mijał to idą do lekarza i się badają.Begonia pisze:Dzięki pudzianoska za Twe dobre serducho i chęć pomocy![]()
Ale wiesz, że lekarze to konowały straszne? I w podstawowych badaniach nic nie wychodzi. Z resztą sama znasz te zdania, które każą nam iść i badać się dalej.
Google staram się omijać, a jak juz czegoś szukam to site:zaburzeni.pl Prawdą jest, ze dzięki hipochondrii odkryłam chorobę, która mogła mnie doprowadzić do wrzodów, a dalej raka żołądka.
Myślę, np. o mojej siostrze. Zrobi sobie raz na rok morfologię i mówi, że jest ok. Oczywiście ja, jako znawca chorób, przypisałabym jej kilka i dziwię się, że nic nie robi(ewidentne objawy). Też bym tak chciała, może nie do końca, ale choć trochę olać i nie myśleć, że znów jakieś badanie, że wyszły mi dziwne kropki na rtg i lekarz kazał z powrotem iść do radiologa i oczywiście nie poszłam i dręczy mnie czy to RAK? Już guzy na głowie wyczuwam i wmawiam sobie, że to na pewno kość... Ten strach jest spowodowany pewnie tym, ze mam małe dziecko i że moja mam zmarła młodo (ja miałam 20 lat) i boję się powtórzyć jej historię. Choć staram się sobie wmówić, że tonie moja historia, to jej historia, jej była inna. Ale jak tylko znajdę jakieś wspólne podobieństwo (moje zachowania, objawy,które przypominają jej ) to się załamuję...
Begonia pisze:Dzięki pudzianoska za Twe dobre serducho i chęć pomocy![]()
Ale wiesz, że lekarze to konowały straszne? I w podstawowych badaniach nic nie wychodzi. Z resztą sama znasz te zdania, które każą nam iść i badać się dalej.
Google staram się omijać, a jak juz czegoś szukam to site:zaburzeni.pl Prawdą jest, ze dzięki hipochondrii odkryłam chorobę, która mogła mnie doprowadzić do wrzodów, a dalej raka żołądka.
Myślę, np. o mojej siostrze. Zrobi sobie raz na rok morfologię i mówi, że jest ok. Oczywiście ja, jako znawca chorób, przypisałabym jej kilka i dziwię się, że nic nie robi(ewidentne objawy). Też bym tak chciała, może nie do końca, ale choć trochę olać i nie myśleć, że znów jakieś badanie, że wyszły mi dziwne kropki na rtg i lekarz kazał z powrotem iść do radiologa i oczywiście nie poszłam i dręczy mnie czy to RAK? Już guzy na głowie wyczuwam i wmawiam sobie, że to na pewno kość... Ten strach jest spowodowany pewnie tym, ze mam małe dziecko i że moja mam zmarła młodo (ja miałam 20 lat) i boję się powtórzyć jej historię. Choć staram się sobie wmówić, że tonie moja historia, to jej historia, jej była inna. Ale jak tylko znajdę jakieś wspólne podobieństwo (moje zachowania, objawy,które przypominają jej ) to się załamuję...