Coś tak tu cicho , hmm więc chciałbym się pochwalić.
Otóż miałem straszny okres jakiś tydzień temu , i myślałem ,że umieram , ale nie umarłem serce mi waliło duszność no masakra po prostu, okazało się że miałem masakrycznie wielki puls chyba przez gorączkę ,ale zrobiłem z tego platynę

Wydobrzałem i od tego czasu powiedziałem sobie DOŚĆ , nie będę się ograniczał już nigdy więcej choćby miał paść na zawał udar wylew i co tylko .
W piątek pojechałem do kina , zawsze mi wali serce w kinie i źle się czuje , i nie chciałem jechać tzn. część mnie nie chciała , ale jak nie chciałęm to tym bardziej pojechałem , hmm i co ? Świetnie , pierwsze 20 min źle ,ale potem już nawet na to nie zwracałem uwagi , wpieprzałem popcorn i zająłem się filmem , po filmie było cudowne uczucie dumy , poszedłem do kolegi na piwo ! (nie pije po za domem nigdy bo się boje ,że coś się stanie) Wypiliśmy po 2 i mi było mało mogłem siedzieć całą noc , choć byłem słaby przez napięcie itp. Śmialiśmy się , cały czas gadaliśmy no bajka
W sobotę mieliśmy iść do znajomych z dziewczyną , a ja nie lubie jak jest dużo osób

(kiedyś uwielbiałem) Więc chciałem się wymigać , sory tzn. mała część mnie , chochlik , i co ? Tymbardziej poszedłem , nawet rano mnie chwycił lęk wolnopłynący ,którego nie miałem już półroku , i co ? Wystraszyłem się , uciekłem ,panika ? Nieee , dodało mi to wręcz motywacji, bo wiem ,że nerwiczce się to już nie podoba jak sobie poczynam

I może nie było cudownie , ale było dobrze , cierpła mi ręka i źle się czułem ,ale zajmowałem się przyjaciółmi ,śmiechem , zabawą

Po 3 godzinach się rozluźniłem i nie było mi już straszne żadne objawy , napięcie czy cokolwiek
To nie tak ,że odrazu rozbiłem wszystko, bo wcześniej miałem jeszcze głupi nawyk mierzenia pulsu na szyi (po akcji z gorączką) ,ale potem przestałem i było dobrze, jedyne co mi jeszcze doskwiera , przejmuje się strasznie tym ,że jestem często czerwony na twarzy , albo na dłoniach , wtedy jeszcze gorzej się czuje , musze się jeszcze z tym uporać i myślę ,że będzie wporzo
Przyjechałem od znajomych wypiłem sobie parę piw , na następny dzień lekki kac i zrobiłem sobie leniwą niedzielę ,ale i tak w końcu poszedłem na spacer z dziewczyną i było suuuper.
Poniedziałek - 1 dzień szkoły , od początku stycznia , bo na uczelni mieliśmy ferie . Wiadomo , trochę nakrętka ,że sobie nie poradzę , ale starałem się zbywać te myśli , wiadomo ,że całkowicie się nie da , a one mnie bombardowały z każdej strony , to akurat było nie fajne. Trudno, poszedłem spać w niedzielę i rano z przytupem poszedłem na uczelnie , i myślałem czy by nie zbiec do ubikacji na zajęciach czy jakoś się nie zwolnić, ale miałem w głowie słowa Green " Nie uciekaj, tym bardziej siedź, nie wychodź bez potrzeby (tzn.fizjologia) "
I przetrwałem, mieliśmy tylko 2 godziny , więc było ok , trochę się kręciłem na siedzeniu i w ogóle bo trudno mi było wysiedzieć ,ale siedziałem twardo ! Oczywiście duma po zajęciach
Wtorek - 2 dzień szkoły , zajęcia 6 godzin , tu się już jakoś nie bałem , choć powinienem zważywszy na ilość zajęć , wiedziałem ,że znowu przyjdą objawy ,ale trudno
Pierwsze zajęcia nawet były super , tylko często patrze na zegarek kiedy koniec , i ciężko mi się skupić w ogóle na zajęciach bo jeszcze mam nawyk "próbowania nieumierania"
Wierciłem się , słabo mi było , zaraz nagle ciepło, zimno , serce przeskakiwało , duszno , chciałem wyjść , ale nie wyszedłem , powiedziałem "NIGDY JUŻ SIĘ NIE COFNĘ ,nigdy już nie odbierze mi mojego życia jakiś chory stan emocjonalny "
Przesiedziałem pierwsze zajęcia , na przerwie do łazienki sprawdzić czy jestem jeszcze bardziej czerwony (no i faktycznie czasami byłem mocno czerwony) niestety tylko to mnie jeszcze schizuje bo od tego zaczął się mój lęk (tata właśnie zmarł przez ciśnienie , a był zdrowy) , ale i tak nie uciekłem bo szedłem na kolejne zajęcia z coraz mniejszą siłą i energią życiową HP, ataki serca , duszności , i niestety ta zasrana analiza lękowa odbierają sporo energi dlatego jest jeszcze ciężej (bo serio na 1 zajęciach zawsze jest najlepiej bo jest najwięcej siły) .
Kolejne zajęcia no i kolejne ataki , trudnoooo niech sobie są ! Miałem kryzysy na tych zajęciach ,ale zrobiłem super rzecz , którą polecam , wziąłem kartkę i wypisałem listę badań jakich miałem SZCZEGÓŁOWO , i na dole napisałem "co więc choruje jak wszystkie badania są dobre ? Hmm mózg ? Niee to tylko chory stan emocjonalny ,który muszę przekonać, a nie przekonam go baniem się objawów , bo on faktycznie pomyśli ,że coś jest na rzeczy

Objawy nie mogą mnie zabić, organizm sobie tego nie zrobi , nerwica nie ma najmniejszego prawa NIC zrobić ! Nawet ciśnienie podczas największego ataku paniki miałeś 150 , a to jeszcze dobre ciśnienie ! Wszyscy mówią ,że skoki ciśnienia przez nerwiczkę są nie groźne więc tak jest ! "
Na kolejnych zajęciach nawet mnie zaczeło odrealniać już ze spięcia, patrzałem na wykładowcę i normalnie choćbym go nie widział , czarne kropki na nim , na ścianie , jakieś takie czarne płaty , smugi itp

Zacząłem się śmiać z tego w duchu , i starać się na tym nie skupiać i tak przetrwałem cały dzień 6 godzin w szkole , pokonałem wiele potężnych lęków i myślę ,że teraz będzie tylko lepiej

Aaa dodam jeszcze ,że mówiłem sobie przetrwasz dzisiejszy dzień , nie uciekniesz , dostaniesz nagrodę na koniec dnia tzn. Liga mistrzów ulubionego zespołu + Whisky (którego nie piłem bo się trochę boje ,że mi będzie źle , w końcu i tak skończyło się na 3 piwkach xd)
Po zajęciach pojechaliśmy na obiad do centrum handlowego do którego też się bałem chodzić, może nie tyle co bałem ,a po prostu mi się słabo robiło, ale ja i tak byłem osłąbiony tym dniem i nic mi straszne już nie było po takiej wielkiej dumie wysiedzenia na zajęciach
Miałem tego dnia jeszcze straszne perypetię bo się zakopałem autem w błocie normalnie bym był zły , panikował ,ale było sporo śmiechu
Tak jak pisałem trochę popiłem wczoraj dzisiaj mam lekkiego kaca , gorsze samopoczucie ,ale na własne życzenie , wiem z czego , i nie przejmuje się tym jakoś specjalnie , zaraz jade popracować troszkę , wypocić alko , a wieczorem rower a potem liga mistrzów , trzeba być aktywnym !
Trochę mi cierpnie ręka , mam smugi i kropy przed oczami , ale co z tego ? Mam się przez to zatrzymać !? Nieeeeeeeeee przez duże N ! Zmniejszmy swoje nerwy ! Ceńmy pozytywy !
My mamy chochlika ,którego idzie prztyknąć na każdym kroku w nos , i w końcu go wygonimy , są ludzie chorzy, dzieci bez rąk nóg , nie poddają się , walczą każdego dnia z przeciwnościami losu i śmieją się , żyją , doceniają wszystko co mają , nawet jak nie mają nic ! A my mamy się cofnąć bo co ? Bo serce Ci zabije mocniej ? Bo Ci duszno ? Co to kogo obchodzi ? My mamy iść do PRZODU ! Masz natrętną myśl ? Super i co ? I zrobiłeś coś kiedyś pod wpływem myśli z dupy ? Nie i nigdy nie zrobisz
Tak więc pochwaliłem się , dałem trochę rad ,które mi OSOBIŚCIE pomogły , w sumie ja je przekazuje dalej bo większość dostałem od innych super ludzi

Ja tylko uporam się z mierzeniem pulsu palcem , i nie przejmowaniem się ,że jestem czerwony , może po prostu mam taką urodę ? I wjeżdzam na prostą ! Będzie sporo kryzysów , ale super , nie będzie nudno !