Zebulon,jeśli masz wysokie ciśnienie to je ureguluj lekami,a nerwicę mimo wszystko ignoruj.Ja też jestem.....chyba stara chociaż tak się nie czuję.Codziennie staram się przejechać chociaż 15km rowerem.Bywa że ręce drętwieją tak ze ich nie czuję na kierownicy,no to co jadę dalej.....i przestaje.I wiatr we włosach i zyć się chce

.Zebulon miałam tak ze z łózka nie mogłam się podnieść,tego co przeszłam nie da się opisać.....to był koszmar jakiś zły sen.Mimo tego nie byłam dnia na zwolnieniu,zawsze byłam w pracy.Chociaz czasem,nie wiem jak to mi się udawało.To wszystko to już raczej wspomnienie, ale wiem ze gdyby tak silne objawy wróciły, to będę robić to samo.I powiem ci więcej jestem gotowa na ich przyjęcie.....zero lęku,wręcz na nie czekam.Nie przychodzą ,a jak przyjdą to się zmywają bo mam je gdzieś.Te bóle głowy,drętwienia,drzenia,wymioty,zawroty,ciemnienia,jasnienia,szumy,pieczenia,swędzenia,bezwlady,blokady i tysiąc innych gówień......to wszystko się zmywa bo nie zwracam na to uwagi,i nie przerywam wykonywanej czynnosci.A jak na początku odburzania miałam mega ataki paniki to wychodziłam z domu,szłam do galerii albo jezdziłam autobusami tam i z powrotem.To co się ze mną działo jest trudne do opissnia,ale wie to każdy kto z tego wyszedł.Czego i tobie zyczę z całego serca
