Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Masz wątpliwości dotyczace objawów? Omawiamy je, opisujemy
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 228
- Rejestracja: 27 lutego 2017, o 19:44
Mam 19 lat, a nerwicę od dobrych 4. Ciśnienie mam ogólnie dobrze lub niskie, ewentualnie lekko skacze ze stresu, ale ta arytmia mnie przeraża. Czuję ostatnio drgania w klatce i dziwne bicie serca, ale miesiąc temu byłam u kardiologa. Nie wiem, czy taka arytmia na ciśnieniomierzu może być groźna dlatego pytam. Ciśnienie mierzyli też rodzice i w aptece i wyszło dobrze, bez żadnych znaczków, a u mnie od razu. Zapytałam tylko co o tym sądzicie, bo wydaje mi się, że coś jest nie tak.
- eiviss1204
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1291
- Rejestracja: 2 stycznia 2017, o 16:22
Wszystko jest ok,jakbys miala wady serca to by wyszly one w badaniach ,jesli ich nie masz to pomysl Ty masz 19 latAnxietyDisorder0 pisze: ↑26 kwietnia 2017, o 16:59Mam 19 lat, a nerwicę od dobrych 4. Ciśnienie mam ogólnie dobrze lub niskie, ewentualnie lekko skacze ze stresu, ale ta arytmia mnie przeraża. Czuję ostatnio drgania w klatce i dziwne bicie serca, ale miesiąc temu byłam u kardiologa. Nie wiem, czy taka arytmia na ciśnieniomierzu może być groźna dlatego pytam. Ciśnienie mierzyli też rodzice i w aptece i wyszło dobrze, bez żadnych znaczków, a u mnie od razu. Zapytałam tylko co o tym sądzicie, bo wydaje mi się, że coś jest nie tak.


-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 228
- Rejestracja: 27 lutego 2017, o 19:44
Chodzę normalnie do szkoły, a leków nigdy nie brałam, na terapii też nie byłam. Serce mam badane od samego dzieciństwa, wtedy wyszła tachykardia i nerwica wegetatywna. No ale skąd ta arytmia? Zastanawia mnie to. Niby wiem, że jestem zdrowa, miałam już tyle badań krwi i innych, ale pomiary na ciśnieniomierzu nadal szaleją.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 228
- Rejestracja: 27 lutego 2017, o 19:44
Dobra, uspokoiłam się, wzięłam Persen i zmierzyłam i ciśnienie było 113/72, tętno 88 (czułam jak mi rośnie podczas mierzenia), bez znaczku arytmii. Tak więc koniec mierzenia na kolejne kilka tygodni.
Jakbym miała arytmię to by był znaczek cały czas, nie? Ale się nakręciłam 


- eiviss1204
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1291
- Rejestracja: 2 stycznia 2017, o 16:22
Bo sie stresujesz ,nawet jak tego nie czujesz to Twoj organizm zapamietal to,ze w momencie mierzenia cisnienia jestes nerwowa i mozliwe ze skacze Ci cisnienie. Bedzie dobrzeAnxietyDisorder0 pisze: ↑26 kwietnia 2017, o 17:40Dobra, uspokoiłam się, wzięłam Persen i zmierzyłam i ciśnienie było 113/72, tętno 88 (czułam jak mi rośnie podczas mierzenia), bez znaczku arytmii. Tak więc koniec mierzenia na kolejne kilka tygodni.Jakbym miała arytmię to by był znaczek cały czas, nie? Ale się nakręciłam
![]()

?
- Annka_167
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 52
- Rejestracja: 22 grudnia 2016, o 23:22
Zacytuję Ci fragment z mojej książeczki, którą miałam dołączoną do ciśnieniomierza: "Większość arytmii ma charakter przejściowy i łagodny. Najczęściej serce co pewien czas opuszcza jedno uderzenie lub występują uderzenia dodatkowe. Takie zaburzenia mogą być spowodowane emocjami lub intensywnym wysiłkiem fizycznym." Jak widzisz może gdzieś tam się podświadomie zdenerwowałaś i wystąpiło jakieś uderzenie dodatkowe i ciśnieniomierz to wyłapał. Gdzieś kiedyś przeczytałam, że zrobiono eksperyment i podłączono lekarzy z ostrego dyżuru do holtera i sprawdzono, że w tych silnych emocjach jakich doświadczają, mają skurcze dodatkowe. Jest to zupełnie normalne i niegroźne. Skoro czujesz się dobrze, to tym bardziej nie masz się czym przejmować
Nie nakręcaj się tylko teraz i będzie wszystko dobrze 


"Dziewięćdziesiąt procent naszych zmartwień dotyczy spraw, które nigdy się nie zdarzą".
Margaret Thatcher
Margaret Thatcher
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 228
- Rejestracja: 27 lutego 2017, o 19:44
Bardzo Wam dziękuję. Taka natura hipochondryka...
Co do pytania to nie palę, nie piję, nigdy nawet nie miałam alkoholu w ustach (bo się boję). No młoda to jestem, ale najgorzej, że już w wieku 15-16 lat miałam normalne ataki paniki i do teraz miałam chyba już wszystkie możliwe objawy. Ale damy radę, dziękuję Wam za pomoc, uspokoiłam się

Co do pytania to nie palę, nie piję, nigdy nawet nie miałam alkoholu w ustach (bo się boję). No młoda to jestem, ale najgorzej, że już w wieku 15-16 lat miałam normalne ataki paniki i do teraz miałam chyba już wszystkie możliwe objawy. Ale damy radę, dziękuję Wam za pomoc, uspokoiłam się

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 18
- Rejestracja: 11 kwietnia 2017, o 18:35
Hej, ma takie myśli ostatnio, powiedzcie mi proszę co o tym myślicie.
Skoro tyle osób jest zaburzonych, ma takie dziwne myśli, to może tak naprawdę to co my sobie myślimy jest prawdziwe, a ten świat jest nierealny? Gdzie leży granica między tym co prawdziwe a tym co nierealne, co jest normalne a co zaburzone? Przez te myśli czuję, że tracę kontakt z rzeczywistością. Ale co to jest ta rzeczywistość?!
Naszły mnie znowu natrętne myśli typu: jak to jest że mam nos?! czemu ja tak w wyglądam, czym jestem ja? naprzeciwko mnie siedzi moja siostra i tak sobie myślę: czemu tak wyglądają ludzie, kim są w ogóle ludzie i czemu ja się urodziłam i jestem jednym z nich? Czym jest życie i na czym polega? Bardzo zaczęłam się bać ludzi, bo ja już nic z tego nie rozumiem.
Najgorsze jest, że czasami jak mi mija lęk to w ogóle mam wrażenie że nie czuję nic. Tak jakby lęk był jedną mi znaną emocją. Jak mija to czuję, że czegoś brakuje, że zaraz coś sie stanie np. zniknę, stracę rozum.
Zastanawiam się, gdzie leży zdrowa granica między światem zmyślonym a prawdziwym. Jestem niesamowicie zagubiona i nie mogę uwierzyć w to że żyję. Moje życie sprzed zaburzenia wydaje mi się jakimś snem. Mój charakter, moi znajomi, cała moja przeszłość się rozmywa. Boję się, że zapomnę kim jestem, że przestanę poznawać swoją rodzinę
te myśli mnie przerażają, bo już nie boję się żadnych fizycznych objawów (a miałam ich multum) ani ataków paniki, bo wiem że nic mi nie zrobią, ale te myśli i zmieniona percepcja sprawiają, że boję się że przestanę istnieć, że pomylę rzeczywistość z fikcją, bo granica mi się już zaciera. Wiem,że to nie jest żadna choroba psychiczna, ale nie mogę pojąć co się wokół mnie dzieje. W pracy czasami wszystko "wskakuje na swoje miejsce" i się pytam sama siebie: "o co mi chodziło, przecież zawsze tak się czułam, wszystko jest normalne" i wtedy całe to forum i problemy na nim wydają mi się dziwne, wszystkie pytania egzystencjalne znikają i mnie dziwi, że w ogóle można czymkolwiek się zamartwiać, bo przecież nic się nie dzieje. Ale później nagle hop przychodzi myśl: co jest normalne a co nie?
Najgorszy problem mam z tym, że człowiek zawsze wydawał mi się takim tajemniczym i mistycznym stworzeniem, składającym się z ciała i duszy. Ale od kiedy ta moja "dusza" zaczęła chorować to zaczęłam wnikać w sprawy, które zawsze były dla mnie mistyczne i gdzieś tam straszne, bo duch jest przecież nieuchwytny. I w tym jest własnie mój problem. Że muszę w tym wszystkim się zmierzyć ze sobą, a zawsze postrzegałam tę duszę jako coś niematerialnego, czego nie da się ogarnąć rozumem. Myślę, że stąd się bierze ten brak akceptacji, że ja mogę świadomie wpływać na coś co jest nieuchwytne i niematerialne!!
Co o tym Kochani myślicie? Mieliście podobne przemyślenia?
Skoro tyle osób jest zaburzonych, ma takie dziwne myśli, to może tak naprawdę to co my sobie myślimy jest prawdziwe, a ten świat jest nierealny? Gdzie leży granica między tym co prawdziwe a tym co nierealne, co jest normalne a co zaburzone? Przez te myśli czuję, że tracę kontakt z rzeczywistością. Ale co to jest ta rzeczywistość?!
Naszły mnie znowu natrętne myśli typu: jak to jest że mam nos?! czemu ja tak w wyglądam, czym jestem ja? naprzeciwko mnie siedzi moja siostra i tak sobie myślę: czemu tak wyglądają ludzie, kim są w ogóle ludzie i czemu ja się urodziłam i jestem jednym z nich? Czym jest życie i na czym polega? Bardzo zaczęłam się bać ludzi, bo ja już nic z tego nie rozumiem.
Najgorsze jest, że czasami jak mi mija lęk to w ogóle mam wrażenie że nie czuję nic. Tak jakby lęk był jedną mi znaną emocją. Jak mija to czuję, że czegoś brakuje, że zaraz coś sie stanie np. zniknę, stracę rozum.
Zastanawiam się, gdzie leży zdrowa granica między światem zmyślonym a prawdziwym. Jestem niesamowicie zagubiona i nie mogę uwierzyć w to że żyję. Moje życie sprzed zaburzenia wydaje mi się jakimś snem. Mój charakter, moi znajomi, cała moja przeszłość się rozmywa. Boję się, że zapomnę kim jestem, że przestanę poznawać swoją rodzinę

Najgorszy problem mam z tym, że człowiek zawsze wydawał mi się takim tajemniczym i mistycznym stworzeniem, składającym się z ciała i duszy. Ale od kiedy ta moja "dusza" zaczęła chorować to zaczęłam wnikać w sprawy, które zawsze były dla mnie mistyczne i gdzieś tam straszne, bo duch jest przecież nieuchwytny. I w tym jest własnie mój problem. Że muszę w tym wszystkim się zmierzyć ze sobą, a zawsze postrzegałam tę duszę jako coś niematerialnego, czego nie da się ogarnąć rozumem. Myślę, że stąd się bierze ten brak akceptacji, że ja mogę świadomie wpływać na coś co jest nieuchwytne i niematerialne!!
Co o tym Kochani myślicie? Mieliście podobne przemyślenia?
- NerwowaSzeregowa
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 177
- Rejestracja: 1 marca 2017, o 18:58
jakbym czytała o własnym zyciu na codzieńwszystkobedzieok pisze: ↑26 kwietnia 2017, o 21:24Hej, ma takie myśli ostatnio, powiedzcie mi proszę co o tym myślicie.
Skoro tyle osób jest zaburzonych, ma takie dziwne myśli, to może tak naprawdę to co my sobie myślimy jest prawdziwe, a ten świat jest nierealny? Gdzie leży granica między tym co prawdziwe a tym co nierealne, co jest normalne a co zaburzone? Przez te myśli czuję, że tracę kontakt z rzeczywistością. Ale co to jest ta rzeczywistość?!
Naszły mnie znowu natrętne myśli typu: jak to jest że mam nos?! czemu ja tak w wyglądam, czym jestem ja? naprzeciwko mnie siedzi moja siostra i tak sobie myślę: czemu tak wyglądają ludzie, kim są w ogóle ludzie i czemu ja się urodziłam i jestem jednym z nich? Czym jest życie i na czym polega? Bardzo zaczęłam się bać ludzi, bo ja już nic z tego nie rozumiem.
Najgorsze jest, że czasami jak mi mija lęk to w ogóle mam wrażenie że nie czuję nic. Tak jakby lęk był jedną mi znaną emocją. Jak mija to czuję, że czegoś brakuje, że zaraz coś sie stanie np. zniknę, stracę rozum.
Zastanawiam się, gdzie leży zdrowa granica między światem zmyślonym a prawdziwym. Jestem niesamowicie zagubiona i nie mogę uwierzyć w to że żyję. Moje życie sprzed zaburzenia wydaje mi się jakimś snem. Mój charakter, moi znajomi, cała moja przeszłość się rozmywa. Boję się, że zapomnę kim jestem, że przestanę poznawać swoją rodzinęte myśli mnie przerażają, bo już nie boję się żadnych fizycznych objawów (a miałam ich multum) ani ataków paniki, bo wiem że nic mi nie zrobią, ale te myśli i zmieniona percepcja sprawiają, że boję się że przestanę istnieć, że pomylę rzeczywistość z fikcją, bo granica mi się już zaciera. Wiem,że to nie jest żadna choroba psychiczna, ale nie mogę pojąć co się wokół mnie dzieje. W pracy czasami wszystko "wskakuje na swoje miejsce" i się pytam sama siebie: "o co mi chodziło, przecież zawsze tak się czułam, wszystko jest normalne" i wtedy całe to forum i problemy na nim wydają mi się dziwne, wszystkie pytania egzystencjalne znikają i mnie dziwi, że w ogóle można czymkolwiek się zamartwiać, bo przecież nic się nie dzieje. Ale później nagle hop przychodzi myśl: co jest normalne a co nie?
Najgorszy problem mam z tym, że człowiek zawsze wydawał mi się takim tajemniczym i mistycznym stworzeniem, składającym się z ciała i duszy. Ale od kiedy ta moja "dusza" zaczęła chorować to zaczęłam wnikać w sprawy, które zawsze były dla mnie mistyczne i gdzieś tam straszne, bo duch jest przecież nieuchwytny. I w tym jest własnie mój problem. Że muszę w tym wszystkim się zmierzyć ze sobą, a zawsze postrzegałam tę duszę jako coś niematerialnego, czego nie da się ogarnąć rozumem. Myślę, że stąd się bierze ten brak akceptacji, że ja mogę świadomie wpływać na coś co jest nieuchwytne i niematerialne!!
Co o tym Kochani myślicie? Mieliście podobne przemyślenia?

skoro nie boisz sie juz atakow (mnie rowniez na chwile obecna przestały tak przerazac) to wydaje mi sie ze umysł szuka innego, strasznego tematu zastępczego ktorym moze nas postraszyc zeby znalezc "realne" zagrozenie.
- martusia1979
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 921
- Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28
najlepiej jakbyś się komunikowała z rzeczywistością poprzez dotyk natury....teraz czas wiosny najpiekniejszy moment na odburzanie...jak chesz sprowadzić sie na ziemie spedzaj wiecej czasu na dworze, obserwuj nature , drzewa dotykaj lisci dotykaj trawy , kwiatóww ....korzystaj ze słońca jak tylko sie pojawi . Utwierdzaj sie w ten sposób, ze natura jest ta sam ,ze sie nie zminia tylko nasza percepcja myslenia jest inna. Zobacz natura jest ta sama! Swiat sie nie zmienia wszystko jest takie same!wszystkobedzieok pisze: ↑26 kwietnia 2017, o 21:24Hej, ma takie myśli ostatnio, powiedzcie mi proszę co o tym myślicie.
Skoro tyle osób jest zaburzonych, ma takie dziwne myśli, to może tak naprawdę to co my sobie myślimy jest prawdziwe, a ten świat jest nierealny? Gdzie leży granica między tym co prawdziwe a tym co nierealne, co jest normalne a co zaburzone? Przez te myśli czuję, że tracę kontakt z rzeczywistością. Ale co to jest ta rzeczywistość?!
Naszły mnie znowu natrętne myśli typu: jak to jest że mam nos?! czemu ja tak w wyglądam, czym jestem ja? naprzeciwko mnie siedzi moja siostra i tak sobie myślę: czemu tak wyglądają ludzie, kim są w ogóle ludzie i czemu ja się urodziłam i jestem jednym z nich? Czym jest życie i na czym polega? Bardzo zaczęłam się bać ludzi, bo ja już nic z tego nie rozumiem.
Najgorsze jest, że czasami jak mi mija lęk to w ogóle mam wrażenie że nie czuję nic. Tak jakby lęk był jedną mi znaną emocją. Jak mija to czuję, że czegoś brakuje, że zaraz coś sie stanie np. zniknę, stracę rozum.
Zastanawiam się, gdzie leży zdrowa granica między światem zmyślonym a prawdziwym. Jestem niesamowicie zagubiona i nie mogę uwierzyć w to że żyję. Moje życie sprzed zaburzenia wydaje mi się jakimś snem. Mój charakter, moi znajomi, cała moja przeszłość się rozmywa. Boję się, że zapomnę kim jestem, że przestanę poznawać swoją rodzinęte myśli mnie przerażają, bo już nie boję się żadnych fizycznych objawów (a miałam ich multum) ani ataków paniki, bo wiem że nic mi nie zrobią, ale te myśli i zmieniona percepcja sprawiają, że boję się że przestanę istnieć, że pomylę rzeczywistość z fikcją, bo granica mi się już zaciera. Wiem,że to nie jest żadna choroba psychiczna, ale nie mogę pojąć co się wokół mnie dzieje. W pracy czasami wszystko "wskakuje na swoje miejsce" i się pytam sama siebie: "o co mi chodziło, przecież zawsze tak się czułam, wszystko jest normalne" i wtedy całe to forum i problemy na nim wydają mi się dziwne, wszystkie pytania egzystencjalne znikają i mnie dziwi, że w ogóle można czymkolwiek się zamartwiać, bo przecież nic się nie dzieje. Ale później nagle hop przychodzi myśl: co jest normalne a co nie?
Najgorszy problem mam z tym, że człowiek zawsze wydawał mi się takim tajemniczym i mistycznym stworzeniem, składającym się z ciała i duszy. Ale od kiedy ta moja "dusza" zaczęła chorować to zaczęłam wnikać w sprawy, które zawsze były dla mnie mistyczne i gdzieś tam straszne, bo duch jest przecież nieuchwytny. I w tym jest własnie mój problem. Że muszę w tym wszystkim się zmierzyć ze sobą, a zawsze postrzegałam tę duszę jako coś niematerialnego, czego nie da się ogarnąć rozumem. Myślę, że stąd się bierze ten brak akceptacji, że ja mogę świadomie wpływać na coś co jest nieuchwytne i niematerialne!!
Co o tym Kochani myślicie? Mieliście podobne przemyślenia?
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
- eiviss1204
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1291
- Rejestracja: 2 stycznia 2017, o 16:22
Brawo mlodaNerwowaSzeregowa pisze: ↑26 kwietnia 2017, o 21:28jakbym czytała o własnym zyciu na codzieńwszystkobedzieok pisze: ↑26 kwietnia 2017, o 21:24Hej, ma takie myśli ostatnio, powiedzcie mi proszę co o tym myślicie.
Skoro tyle osób jest zaburzonych, ma takie dziwne myśli, to może tak naprawdę to co my sobie myślimy jest prawdziwe, a ten świat jest nierealny? Gdzie leży granica między tym co prawdziwe a tym co nierealne, co jest normalne a co zaburzone? Przez te myśli czuję, że tracę kontakt z rzeczywistością. Ale co to jest ta rzeczywistość?!
Naszły mnie znowu natrętne myśli typu: jak to jest że mam nos?! czemu ja tak w wyglądam, czym jestem ja? naprzeciwko mnie siedzi moja siostra i tak sobie myślę: czemu tak wyglądają ludzie, kim są w ogóle ludzie i czemu ja się urodziłam i jestem jednym z nich? Czym jest życie i na czym polega? Bardzo zaczęłam się bać ludzi, bo ja już nic z tego nie rozumiem.
Najgorsze jest, że czasami jak mi mija lęk to w ogóle mam wrażenie że nie czuję nic. Tak jakby lęk był jedną mi znaną emocją. Jak mija to czuję, że czegoś brakuje, że zaraz coś sie stanie np. zniknę, stracę rozum.
Zastanawiam się, gdzie leży zdrowa granica między światem zmyślonym a prawdziwym. Jestem niesamowicie zagubiona i nie mogę uwierzyć w to że żyję. Moje życie sprzed zaburzenia wydaje mi się jakimś snem. Mój charakter, moi znajomi, cała moja przeszłość się rozmywa. Boję się, że zapomnę kim jestem, że przestanę poznawać swoją rodzinęte myśli mnie przerażają, bo już nie boję się żadnych fizycznych objawów (a miałam ich multum) ani ataków paniki, bo wiem że nic mi nie zrobią, ale te myśli i zmieniona percepcja sprawiają, że boję się że przestanę istnieć, że pomylę rzeczywistość z fikcją, bo granica mi się już zaciera. Wiem,że to nie jest żadna choroba psychiczna, ale nie mogę pojąć co się wokół mnie dzieje. W pracy czasami wszystko "wskakuje na swoje miejsce" i się pytam sama siebie: "o co mi chodziło, przecież zawsze tak się czułam, wszystko jest normalne" i wtedy całe to forum i problemy na nim wydają mi się dziwne, wszystkie pytania egzystencjalne znikają i mnie dziwi, że w ogóle można czymkolwiek się zamartwiać, bo przecież nic się nie dzieje. Ale później nagle hop przychodzi myśl: co jest normalne a co nie?
Najgorszy problem mam z tym, że człowiek zawsze wydawał mi się takim tajemniczym i mistycznym stworzeniem, składającym się z ciała i duszy. Ale od kiedy ta moja "dusza" zaczęła chorować to zaczęłam wnikać w sprawy, które zawsze były dla mnie mistyczne i gdzieś tam straszne, bo duch jest przecież nieuchwytny. I w tym jest własnie mój problem. Że muszę w tym wszystkim się zmierzyć ze sobą, a zawsze postrzegałam tę duszę jako coś niematerialnego, czego nie da się ogarnąć rozumem. Myślę, że stąd się bierze ten brak akceptacji, że ja mogę świadomie wpływać na coś co jest nieuchwytne i niematerialne!!
Co o tym Kochani myślicie? Mieliście podobne przemyślenia?
skoro nie boisz sie juz atakow (mnie rowniez na chwile obecna przestały tak przerazac) to wydaje mi sie ze umysł szuka innego, strasznego tematu zastępczego ktorym moze nas postraszyc zeby znalezc "realne" zagrozenie.


-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 888
- Rejestracja: 1 grudnia 2013, o 09:57
Czuje się koszmarnie. Czuje okropny lęk on narasta z dnia na dzień. Z dnia na dzien czuje sie coraz gorzej. Caly czas moj stan sie pogarsza. Boje sie ze to juz nie nerwica. Czemu ja caly czas sie coraz gorzej czuje czemu to sie nasila. Naprawde w nerwicy wystepuje stale poglebianie objawow ?
Ja jestem juz tym stanem teraz przerażony
Ja jestem juz tym stanem teraz przerażony
-
- Hardcorowy "Ryzykant" Forum
- Posty: 1759
- Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09
Tak, to mozliwe, szczegolnie jesli nie posiada sie odpowiedniej wiedzy na temat tego, co nam jest. Jesli tkwi sie w tsanie nerwicowym i nie wie sie, ze to nerwicowe. Jesli nie zapoznalo sie z wiedza, zgromadzona na forum, a nadal sie nakreca. Jesli nie relaksuje sie ciala. Relaks jest jak dla lnie najwazniejszy w wychodzeniu w nerwicy, zrelaksowane cialo relaksuje umysl. Wtedy swiadomosc zaczyna dominiwac nad emocjami, a nie na odwrot.SCF pisze: ↑27 kwietnia 2017, o 11:39Czuje się koszmarnie. Czuje okropny lęk on narasta z dnia na dzień. Z dnia na dzien czuje sie coraz gorzej. Caly czas moj stan sie pogarsza. Boje sie ze to juz nie nerwica. Czemu ja caly czas sie coraz gorzej czuje czemu to sie nasila. Naprawde w nerwicy wystepuje stale poglebianie objawow ?
Ja jestem juz tym stanem teraz przerażony
E
Wiesz, jak z dnia na dzien coraz bardziej nakrecasz sie obawami i watpliwoscia.i, to napiecie rosnie galopem. Co ciekawe, przy regularnym uprawianiu sportu, to napiecie, rosnace szybko, bylo coraz mniej intensywne u mnie. Podobnie z innymi typami relaksacji. Trwale i permanentnie obnizaja leki.
Relaksacja odgrywa bardzo wazna role. Sprobuj jej,
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 540
- Rejestracja: 6 maja 2015, o 12:16
Hej mam pytanko... leze sobie i nagle sie zaczynam cala trząść... cisnienie mi skoczylo... czy to normalns?
-
- Hardcorowy "Ryzykant" Forum
- Posty: 1759
- Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09
Oczywiscie, to jest jak najbardziej normalnesloneczko92 pisze: ↑27 kwietnia 2017, o 21:56Hej mam pytanko... leze sobie i nagle sie zaczynam cala trząść... cisnienie mi skoczylo... czy to normalns?

Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)