Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Masz wątpliwości dotyczace objawów? Omawiamy je, opisujemy
- ciekawy94
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 211
- Rejestracja: 4 czerwca 2015, o 11:58
Drogi kolego, zapraszam na pw, napewno się ustosunkuję , pisz PW
Wykuty charakter przez lata żywym dłutem
Uzależnienia i nerwica ciągłej walki skutek
I na drugim końcu świata będę dumny z pochodzenia
[b]--------------------------------------------------------[/b]
Ogarnę NERWICĘ albo zajebie się starając.
Autor Bart26
Uzależnienia i nerwica ciągłej walki skutek
I na drugim końcu świata będę dumny z pochodzenia
[b]--------------------------------------------------------[/b]
Ogarnę NERWICĘ albo zajebie się starając.
Autor Bart26
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 540
- Rejestracja: 6 maja 2015, o 12:16
No właśnie dużo ludzi mi mowi ze mi tak nagadala.. Ale widzisz to jest psycholog i zawsze jej ufalam i teraz wziely mnie watpliwosci ze moze i tak bylo... Idiotka... A ja sb tak mysle ze chociazby i to prawda byla to przy mojej nerwicy nie powinna mi tego mowic...kolorowa pisze:Boziunou a co to za konowalka ci takich rzeczy naopowiadala...przeciez nerwica nie jest choroba ciała tylko emocji fakt no są różne bole somatyzacyjne ale one pokazują tylko ze cos z psychika sie dzieje.Weź uciekaj od te baby czym prędzej...bo głupoty gada.Od NERWICY SIĘ NIE UMIERA!
Bo ostatnio mam ciezkie dni




-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 38
- Rejestracja: 14 listopada 2013, o 19:24
Gocha dziękuję za odpowiedź. Leki właśnie zmieniliśmy, mija ok miesiac i idę powoli z dawką w górę, z psychologiem rozmawiam odważnie i szczerze. Wydaje mi się, że robię wszystko co się da, aby było lepiej. Przeczytałem już prawie wszystkie artykuły Victora i Divovica, zaczynam słuchać nagrań. Dziś przełamałem się i poszedłem na spacer + zakupy. Wróciłem z trzęsiawką, odruchami wymiotnymi, fatalnym samopoczuciem, wszędzie szczęśliwi ludzie, nawet 90letni, wszyscy gdzieś idą, wszyscy się uśmiechają, a ja się męczę i na siłę się przełamuję, porównywałem siebie do każdego i zdawałem sobie sprawę jak nisko jestem. Oczywiście pracuję, staram się skupić na drzewie, znaku drogowym, liściu na trawie itd, itp. Do tego ta ciągła myśl "kiedy to przejdzie i co jak nie przejdzie?".Oczywiście, że to wszystko, co opisujesz jest na tle nerwowym. Skoro jesteś pod opieką psychiatry i psychologa, to opowiedz im to, co nam teraz. Może źle dobrane leki, a może po prostu Twoja niecierpliwość, bo leki też muszą zacząć działać, a to trwa przecież. Poza tym, już poza psychologiem, możesz sam zacząć pracować nad swoim stanem - tzn. robić to, co wszyscy tutaj sugerują. Czytałeś posty, artykuły, słuchałeś Divovica???? Jeśli jesteś gotów na absolutnie wszystko - stosuj podane tu rady!!!! Innego wyjścia nie ma.
Ciekawy, pisałeś do mnie może?Drogi kolego, zapraszam na pw, napewno się ustosunkuję , pisz PW
- Gocha079
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 189
- Rejestracja: 6 stycznia 2014, o 08:52
Nevermind, tak właśnie trzeba robić - poszedłeś na spacer + zakupy. Owszem, dostałeś objawów, ale to w tym stanie nie może dziwić. Zanim to ustąpi, musisz tak zrobić kilkanaście razy, już z pełną świadomością tego, co może się pojawić i bez bania się tego. No bo co? Potrzepało Cię? Mnie też często trzepie. Ręce mi się trzęsą, szczególnie jak stoję w kolejce. Nawet zastanawiam się, czy jak płacę w kasie to tego nie widać. A dlaczego? Bo: a). jak każdy nerwicowiec jestem niecierpliwa; b). zaczynam analizować, że gdy będę długo czekała, stojąc w miejscu, a mnie nosi, mogę dostać objawów i co wtedy? Skompromituję się, wszyscy zobaczą etc.
I wokoło też zauważam same spokojne osoby, wyluzowane, które bez problemu mogą stać w kolejce nawet i cały dzień
Naszym problemem w tym stanie jest to, że non stop zastanawiamy się, kiedy to przejdzie i przed każdą czynnością pytamy się, czy znowu będę się czuł/a źle. To jest mechanizm lękowy. Ja już w tym wątku komuś radziłam: nie walcz ("na siłę się przełamuje"). Pewna mobilizacja jest oczywiście potrzebna, ale tylko do tego, aby poszerzyć swoją strefę komfortu, czyli spróbować wyjść, gdy się boisz. Bo tylko w taki sposób zaczniesz nabierać doświadczenia i zapoczątkujesz mechanizm odwracania pętli strachu. Na zasadzie skojarzeń. Ale to tylko tyle w kwestii walki, szarpania się etc. Dalej - akceptujesz absolutnie wszystko! Czyli robiąc pierwszy krok i wychodząc, masz świadomość, że jesteś w stanie awaryjnym i możesz, ba, na pewno, będziesz miał złe samopoczucie i jakieś objawy. Przygotowujesz się na to mentalnie i akceptujesz. I tak ćwiczysz ileś razy. W tyle głowy masz świadomość, że objawy, które są cholernie męczące, są tylko nieprzyjemną reakcją ciała na strach. I tu jeż nie ma zmiłuj: działasz pomimo wszystkiego!!! Jeśli z takim nastawieniem zaczniesz po prostu żyć, nie skupiając się na objawach, one zaczną słabnąć, aż w końcu ustąpią. Pytanie- kiedy? Ale to już kwestia bardzo indywidualna. Także głowa do góry, pierś do przodu
Wszyscy na tym Forum tak mieli!!!!!
I wokoło też zauważam same spokojne osoby, wyluzowane, które bez problemu mogą stać w kolejce nawet i cały dzień

Naszym problemem w tym stanie jest to, że non stop zastanawiamy się, kiedy to przejdzie i przed każdą czynnością pytamy się, czy znowu będę się czuł/a źle. To jest mechanizm lękowy. Ja już w tym wątku komuś radziłam: nie walcz ("na siłę się przełamuje"). Pewna mobilizacja jest oczywiście potrzebna, ale tylko do tego, aby poszerzyć swoją strefę komfortu, czyli spróbować wyjść, gdy się boisz. Bo tylko w taki sposób zaczniesz nabierać doświadczenia i zapoczątkujesz mechanizm odwracania pętli strachu. Na zasadzie skojarzeń. Ale to tylko tyle w kwestii walki, szarpania się etc. Dalej - akceptujesz absolutnie wszystko! Czyli robiąc pierwszy krok i wychodząc, masz świadomość, że jesteś w stanie awaryjnym i możesz, ba, na pewno, będziesz miał złe samopoczucie i jakieś objawy. Przygotowujesz się na to mentalnie i akceptujesz. I tak ćwiczysz ileś razy. W tyle głowy masz świadomość, że objawy, które są cholernie męczące, są tylko nieprzyjemną reakcją ciała na strach. I tu jeż nie ma zmiłuj: działasz pomimo wszystkiego!!! Jeśli z takim nastawieniem zaczniesz po prostu żyć, nie skupiając się na objawach, one zaczną słabnąć, aż w końcu ustąpią. Pytanie- kiedy? Ale to już kwestia bardzo indywidualna. Także głowa do góry, pierś do przodu

Odwaga to robienie tego, czego boisz się zrobić. Nie można mówić o odwadze, w przypadku, gdy nie jesteś przestraszony.
- martusia1979
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 921
- Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28
Grocha ma racje co do wyjscia z tego pociesze cie ze kazdy znas robil sobie napiecie z tego powodu kazdy chce z tego wyjsc ale potrzeba czasu ,czasu i jeszcze raz czasu. To naturalne ze sie frustujesz i jestes poprostu niecierpliwy. Minie ale jak przestaniesz nadawac czasu znaczenie . To normalne ze obserwujesz innych i im zazdroscisz stanu i szczescia
to tez typowe w nerwicy nie jest niczym szczegulnym. Poza tym przeczytalam twoj post i widze podobienstw;-) Musisz pracowac nad soba z czasem zauwazysz poprawe!

strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
- munka
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 581
- Rejestracja: 22 sierpnia 2014, o 18:06
hej
dzisiaj mam dupny dzien. Czuje jakas taka wscieklosc i zarazem lęk z powodu tej wscieklosci grrr. Macie czasem tak, ze czujecie sie jakbyscie na bombie siedzieli? No dzis normalnie wszystko tak mnie irytuje..masakra..coby moj mąż nie zrobil, powiedzial..to zaraz w glowie miliard okropnym mysli na jego temat..takie wewnetrzne dogryzanie, ponizanie..nagle mam wrazenie, ze moj maz ma same wady, itd. Mam ochote normalnie strzelac do ludzi:/ . Ja generalnie mam problem ze zlosci, tzn. boje sie zloscic i nie lubie sie klocic...ale w tej nerwicy to juz przegiecie z tymi atakami wscieklizny. Oczywiscie nic nie mowie mojemu mężowi, bo wiem, ze to moj wewnetrzny problem...ale serio dzis mam jakas taka nagonke na niego, ze az mnie to przeraza. Macie tak czasem?
dzisiaj mam dupny dzien. Czuje jakas taka wscieklosc i zarazem lęk z powodu tej wscieklosci grrr. Macie czasem tak, ze czujecie sie jakbyscie na bombie siedzieli? No dzis normalnie wszystko tak mnie irytuje..masakra..coby moj mąż nie zrobil, powiedzial..to zaraz w glowie miliard okropnym mysli na jego temat..takie wewnetrzne dogryzanie, ponizanie..nagle mam wrazenie, ze moj maz ma same wady, itd. Mam ochote normalnie strzelac do ludzi:/ . Ja generalnie mam problem ze zlosci, tzn. boje sie zloscic i nie lubie sie klocic...ale w tej nerwicy to juz przegiecie z tymi atakami wscieklizny. Oczywiscie nic nie mowie mojemu mężowi, bo wiem, ze to moj wewnetrzny problem...ale serio dzis mam jakas taka nagonke na niego, ze az mnie to przeraza. Macie tak czasem?
- munka
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 581
- Rejestracja: 22 sierpnia 2014, o 18:06
no wlasnie..ja mam problem, bo mysle, ze moze to nie natrety, tylko ja tak na serio o nim mysle. Bo o ile jakies natrectwo np. zwiazane z psychopatia da sie upchac do nerwicy, to jednak taka nagonka na męża jest dosc realna rzecza...grrrr madafaka!!!!! BTW. Panikara jak u Ciebie? WIdzę, ze wyszlas za mąż:>
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 66
- Rejestracja: 5 maja 2015, o 08:44
Witam ponownie moi drodzy od dłuższego czasu jestem w kryzysie nawet musiałem się napić bo to mnie męczyło zbyt długo i niestety po przejściu kaca wszystko wróciło lęk ciągly wolnopłynący czuję sie niespokojny jakby rozdygotany a w miedzy czasie momenty mocno nasilonego leku z dd. Wiem już sporo o naszej przyjacółce ale wiedzieć i działać to dwie różne żeczy. Mam momenty że staram sie akceptować w stanach silnego leku np trwam w tym rozmawiam z zona chociaz jest trudno bo to silne doznanie ale trwam, po czasie zchodzi czuje sie lepiej ale po jakis 20-30min pojawia sie lek wolnopłynący i obawy ze zaraz wróci ten silniejszy lek zaczynam sie spinac moje ruch są jak u robokopa, i wtedy mam chec sie położyć bo wtedy czuję sie najbezpieczniej chociaż lek wolnoplynący dalej jest obecny. I to jest dziwne ze w trakcie tego silniejszego leku jestem w stanie sie zmobilizowac nastawic pozytywnie a w trakcie ciagłego leku wolnopłynącego juz nie. W czesniej bo juz troche jestem zaburzony jak akceptowałem to uczucie silnego leku to przechodziło a potem miałem spokuj teraz jest inaczej pojawia sie lek wolnopłynacypomiedzy. to mnie denerwuje. Czy to może świadczyć o cofaniu sie w tył? Macie rady jak do tego sie ustosunkować. Też zauważyłem że dużo zależy od nastroju jak mam stany depresyjne to jest gożej z akceptacją. Nawet najdrobniejsza czynność powoduje nasilenie lęku. Jak mam troche chumoru to jest troche lepiej z akceptacją. Nieszukam uspokojenia szukam jakis wskazówek jak ta akceptacje wyrobic gdy lęk jest ciągły cały czas 24/H. Doradzcie cos ! 

- martusia1979
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 921
- Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28
tak jak ktos tu napisał lęk wolno płynący w brew pozorom pojawia się od naszych obaw np. przed napadami paniki albo przed mysleniem o złym samopoczuciu, od obawy przed daną sytuacją życiową itp. my o tym nie myślimy więc wydaje nam się ze bierze on się z nikąd i to nas przeraża gdyż wydaje nam się ze jest nie do pokonania bo nie wiemy z kad on się bierze. Czesto mowi się ze jestem spokojny lub byłem a mam lęk wolno płynący gówno prawda! Sama to przechodziłam długi czas od jakiś 2-3 miesięcy mam ulgę wcześniej myslałam ze jest on nie doogarnięcia. Ja natomiast bałam się lęku przed lękiem i reagowałam stresująco na dane sytuacje chociażby zamierzonym wyjściem z domu. To normalne że umiesz sprostać napadowi paniki ponieważ wierz że on minie wcześniej czy pózniej jak już napisałeś już trochę w tym siedzisz czyli już to przerabiałeś natomiast lęk wolno płynący bierze się nie wiadomo z kąd( my tak twierdzimy) nie wiesz ile potrwa jak długo będzie cię nękał , a potrafi być upierdliwy dlatego jest gorszym do zniesienia. I to jest własnie STRES. Mogę jedynie napisać ci moje spostrzeżenia gdyż przerobiłam to na własnej skórze. Ja to przerabiałam na terapii. Jak już napisałam u mnie to odzwierciedlało się lękiem przed lękiem i to mnie napędzało do codziennego stresu. Gdy już poznałam technikę istnienia i funkcjonowania lęku zaczełam stosować techniki olewania go , niezwracania na niego uwagi przeżywania go , akceptowania go zaczął znikać stres związany z jego pojawianiem się i obawą o niego co powodowało znikanie lęku wolno płynącego! Oczywiście wymagało to wiele pracy cierpliwości ,łez , tygodni ale opłacało się bo z dnia na dzień zapominałam o lęku i zaczął zanikać w jakimś czasie zapomniałam że na niego cierpię;-) CZYLI : CIERPLIWOŚĆ, ODWRACANIE UWAGI OD LĘKU ale AKCEPTACJA GO jak to robisz do tej pory Godzenie się z nim zmienianie podejscia do stresujących cię sytuacji oraz najważniejsze NIEBANIE SIĘ NADEJŚCIA LĘKU bo podejrzewam ,że to cię FRUSTUJE i napędza do lęku wolo płynącego!
Ostatnio zmieniony 24 sierpnia 2015, o 10:48 przez martusia1979, łącznie zmieniany 1 raz.
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 391
- Rejestracja: 1 kwietnia 2015, o 21:17
Ej no wy tez macie takie cos ze jak sie poklocicie z kims z rodzicami kolezankami ktos was oleje czy po prostu pomyslicie to macie natret samobojczy i normalnie jakbyscie chcieli to zrobic ?i strach ze w ogole tak pomysleliscie i strach ze w koncu to zrobicie?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 66
- Rejestracja: 5 maja 2015, o 08:44
Dzieki "martusia myśle ze to jest moim problemem lek przed lekiem a teraz mam sytuacje stresowa bo w sierpniu zaczynan kurs francuskiego na uniwersytecie a mam tez fobie społeczną i kiedy mam wzożony lek to poteguje tez fobie. Mysle ze to to. A co byś poradziła na sytuacje jestem w szkole jest mnustwo ludz oczywiscie jest lek ktos mnie cos pyta lek wzrasta pustka w głowie, dd,głos drży nogi jak z waty uczucie omdlewania mysli katastroficzne bujanie sie ruchy sztywne itd... co robic bo jedynym wyjsciem jakie przychodzi do głowy jest ucieczka ale wiadomo ona nie pomaga zbytnio.Wracasz do domu panika schodzi ale lek pozostaje? Co ty byś zrobiła?
-
- Gość
Oj wiem co czujesz bo mialam to samo co Ty .Byłam załamana ze wszyscy tacy szczęśliwi a ja z natretami i lekami nie mogę normalnie żyć jak inni to mnie na prawdę dobijalo.Jeszcze jak była ładna pogoda to już całkiem ...i zadawalam sobie pytanie co jeśli to nigdy nie minie ale nie ma sensu zadawać takich pytań bo jeśli nastawimy się ze to epizod to będzie to epizodem.nevermind pisze: wszędzie szczęśliwi ludzie, nawet 90letni, wszyscy gdzieś idą, wszyscy się uśmiechają, a ja się męczę i na siłę się przełamuję, porównywałem siebie do każdego i zdawałem sobie sprawę jak nisko jestem.
-
- Gość
Ja nie mam natretow samobójczych bo to nie jest mój konik. Pewnie to jest Twój konik i jak się z kimś poklocisz to czujesz się źle to tak myślisz . w nerwicy to normalka.patex pisze:Ktos mi odpowie?;-D