Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Masz wątpliwości dotyczace objawów? Omawiamy je, opisujemy
- Gocha079
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 189
- Rejestracja: 6 stycznia 2014, o 08:52
Jak najbardziej. Mogą być nawet symptomy markujące zawał
To chyba podchodzi pod wszelakie nerwobóle.

Odwaga to robienie tego, czego boisz się zrobić. Nie można mówić o odwadze, w przypadku, gdy nie jesteś przestraszony.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 121
- Rejestracja: 29 stycznia 2015, o 13:43
A ja ostatnio mam omamy sluchowe podczas zasypiania. I to juz kilka dni.Wiem że to nic dziwnego tym bardziej że biorę leki odkarzajace(zaczęły sie te omamy od kiedy zażywam te leki) ale i tak się nakręcam. Po czymś takim leze i sie wsłuchuje... O lekach nie wspomnę. 
-- 21 sierpnia 2015, o 14:26 --
Też tak miałam ostatnio! Ze nawet dostałam ataku paniki a juz dawno ich nie miałam.
Wpadlsm w panikę poprostu. Ale juz jest lepiej. Przestalam o tym myśleć i sie nakręcać aż samo przeszło.

-- 21 sierpnia 2015, o 14:26 --
zaburzony86 pisze:A jak radzicie sobie z sytuacją gdy lęk budzi w was wasz własny głos? Normalny (w sensie niezaburzony) człowiek nie zwraca uwagi na swój głosy, a ja czasem niestety zwrócę co powoduje bardzi nieprzyjemne doznania. Brzmi on obco, jak nie mój. Dramat jakiś.
Też tak miałam ostatnio! Ze nawet dostałam ataku paniki a juz dawno ich nie miałam.

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 100
- Rejestracja: 6 października 2013, o 11:04
Właśnie o to mi chodzi, ja wszystko analizuję. Wiem, że to norma. Tłumaczę mojej nerwicy, że mnie robi w konia, bo nigdy nie będę na miejscu tych ludzi. Mam jeszcze problem ze wspomnieniami. Jak mam gdzieś pójść tzn. w miejsce, w którym źle się czułam natychmiast ogarnia mnie lęk i szukam podświadomie tego nawyku, no i jest źle. Tak jakbym na to czekała. Gadam jej, że tam i tam było źle, ale teraz nie musi. Akurat z tym nie mogę sobie poradzić.Gocha079 pisze:Taka analiza to jest w stanie nerwicowym standard. Jak poprzednicy, ja też często zastanawiam się, jak ludzi daja radę robić pewne rzeczy. Bo ja bym nie dała. Ale na tym to właśnie wszystko polega - ponieważ my mamy teraz pewne ograniczenia, nie wyobrażamy sobie takiego funkcjonowania, jak "zwykli ludzie". Dlatego musimy akceptować swoje stany, ryzykować, żeby umysł się uspokoił i wszedł w tryb normalnościowy. Jak sto razy powtórzy się pewien schemat, to w końcu podświadomość musi załapać

- Gocha079
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 189
- Rejestracja: 6 stycznia 2014, o 08:52
Tłumacz sobie, nie nerwicy
To Twój mózg, a później podświadomość mają załapać. Musisz się oswoić z tą sytuacją, że kojarzy Ci się źle, ale to było kiedyś. Kto powiedział, że znowu coś się wydarzy i będziesz czułą się źle????
To jest właśnie ryzykowanie i sprawdzanie nerwicy. Nie nastawiaj się negatywnie, bo to tylko nakręca, zupełnie niepotrzebnie. Idziesz i czekasz na nowe wrażenia: spokoju, ciekawego spotkania, czegokolwiek. Nie chodzi o to, żeby wymazać z pamięci tamto wspomnienie złego samopoczucia, bo tego się nie da, ale aby doświadczyć czegoś zupełnie innego, nie podyktowanego przez lęk. Wtedy tak było, a teraz może być inaczej. Cokolwiek się stanie, przecież z Tobą nie dzieje się nic, oprócz myśli i wspomnień.

To jest właśnie ryzykowanie i sprawdzanie nerwicy. Nie nastawiaj się negatywnie, bo to tylko nakręca, zupełnie niepotrzebnie. Idziesz i czekasz na nowe wrażenia: spokoju, ciekawego spotkania, czegokolwiek. Nie chodzi o to, żeby wymazać z pamięci tamto wspomnienie złego samopoczucia, bo tego się nie da, ale aby doświadczyć czegoś zupełnie innego, nie podyktowanego przez lęk. Wtedy tak było, a teraz może być inaczej. Cokolwiek się stanie, przecież z Tobą nie dzieje się nic, oprócz myśli i wspomnień.
Odwaga to robienie tego, czego boisz się zrobić. Nie można mówić o odwadze, w przypadku, gdy nie jesteś przestraszony.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 100
- Rejestracja: 6 października 2013, o 11:04
Wiesz ja sobie ją personifikuje, jak radzą chłopaki
Ale czasem mam tak silne objawy, że ledwo żyję, a i długo z nią walczę. Wkurza mnie, że wiem prawie wszystko o zaburzeniu i jak taki matoł ciężko mi to w praktyce wychodzi. Wiem skąd są myśli, reakcje itd., a ona mnie czasem tak połyka.

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 203
- Rejestracja: 7 grudnia 2014, o 23:15
Mimo tego, że zrobiłem spory krok do przodu w pokonaniu nerwicy, to nadal mam słabsze okresy jak każdy z nas ... Obecnie wlaśnie takowy przechodzę ... Standradowo lęk przed samobójstwem, tylko teraz tak, zę po prostu tego nie wytrzymam, że będzie tak silne ataki lękowe, że po prostu nie wytrzymam tego i się zabije, ze po prostu moje ciało nabierze takiego napięcia, że nie bede w stanie tego wytrzymać. Lęk właśnie przed tym. No i lęk przed tym, że nie chce żyć, że moze ja nie mam radosci z zycia ... Takie mysli egzystencjalne. Jedyne co mnie martwi, że ilekroć wraca kryzys, to właściwie zawsze daje się łapać na to, jest mi ciężko, za duzo analizuję, watpliwosci od groma ; / .
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 38
- Rejestracja: 14 listopada 2013, o 19:24
Witajcie Kochani. Opisałem juz dokładnie moja przygodę z depresja w odpowiednim do tego dziale, tu skupie się zgodnie z tematem na objawach.
Po prostu ciągle źle się czuje, nazywam to "blokada w glowie", na nic nie mam ochoty, jedynie do leżenia w łóżku i bujanie, lub ruchów nogami. Czuje straszny ból psychiczny, który uniemożliwia mi wszystko. Zrobienie ani obowiązku, ani przyjemności. Trwa to tak już dwa lata (pierwszy epizod miałem 15 lat temu i trwał ok 2 lat). Przykładowo puszczam ulubiona muzykę, a ona mnie drażni, przeszkadza. Ciężko mi zrobić cokolwiek i do wszystkiego się zmuszam. Ten stan zaczyna się nagle i potrafi trwać wiele miesięcy. Staram się przelamywac, mobilizować, ale głupie wyjście na spacer to dla mnie mordega. Uczucie, które opisuje aby zobrazowac: budzisz się na potwornym kacu, do tego zatruwasz się np. Nie świeżym jedzeniem, otumaniasz hydroxyzyna. Tak się mniej więcej czuje każdego dnia tylko bez żadnego powodu. Do tego dochodzą mdłości 24h i co kilka godzin głośne odruchy wymiotne. Po odruchach lekka ulga z mdłościami. Przez to wszystko straciłem mnóstwo kontaktów, prace i wiele okazji na wyjścia. Po prostu wegetuje zmuszając się do wszystkiego. Biorę leki. Od niedawna wenle, wcześniej paroksetyne. Przez ostatnie 2 lata zdażyło się kilka razy, że nagle czułem się ok. Bez powodu. Chwytem wtedy każda minute życia i bylem najszczesliwszym człowiekiem pod słońcem. Załatwiłem zaległe sprawy. Wracała po prostu normalność. Jako ciekawostka: absolutnie wszystkie objawy znikają mi gdy wezmę xanax (mam doraźnie) lub wypije 4pak piwa. Znikają mdłości, pojawia się chęć do życia, wyjścia, apetyt, którego nie czułem od lat.
Przeszedłem juz wszystkie możliwe badania medyczne. Krwi, moczu, gastroskopie, rezonans głowy, USB jamy brzusznej, badania endokrynologa. Jedyne co wyszło to stluszcona i powiększona watroba. Wynika to z mojej otyłości i wielu lat brania leków. Moje życie ta ciągle czekanie na "normalnosc", zmuszanie się do najprostszych czynności i codzienne źle samopoczucie. Tak jakby ktoś wyłączył mi wszystkie doznania,ochotę, przeczucia, uczucia o 95%. Jestem pod opieką dobrego psychiatry i kolejnego psychologa, ale żadnej efektownej poprawy nie widzę. Czy to wszystko może być na tle nerwowym? Jak z tego wyjść? Jestem gotów absolutnie na wszystko.
Po prostu ciągle źle się czuje, nazywam to "blokada w glowie", na nic nie mam ochoty, jedynie do leżenia w łóżku i bujanie, lub ruchów nogami. Czuje straszny ból psychiczny, który uniemożliwia mi wszystko. Zrobienie ani obowiązku, ani przyjemności. Trwa to tak już dwa lata (pierwszy epizod miałem 15 lat temu i trwał ok 2 lat). Przykładowo puszczam ulubiona muzykę, a ona mnie drażni, przeszkadza. Ciężko mi zrobić cokolwiek i do wszystkiego się zmuszam. Ten stan zaczyna się nagle i potrafi trwać wiele miesięcy. Staram się przelamywac, mobilizować, ale głupie wyjście na spacer to dla mnie mordega. Uczucie, które opisuje aby zobrazowac: budzisz się na potwornym kacu, do tego zatruwasz się np. Nie świeżym jedzeniem, otumaniasz hydroxyzyna. Tak się mniej więcej czuje każdego dnia tylko bez żadnego powodu. Do tego dochodzą mdłości 24h i co kilka godzin głośne odruchy wymiotne. Po odruchach lekka ulga z mdłościami. Przez to wszystko straciłem mnóstwo kontaktów, prace i wiele okazji na wyjścia. Po prostu wegetuje zmuszając się do wszystkiego. Biorę leki. Od niedawna wenle, wcześniej paroksetyne. Przez ostatnie 2 lata zdażyło się kilka razy, że nagle czułem się ok. Bez powodu. Chwytem wtedy każda minute życia i bylem najszczesliwszym człowiekiem pod słońcem. Załatwiłem zaległe sprawy. Wracała po prostu normalność. Jako ciekawostka: absolutnie wszystkie objawy znikają mi gdy wezmę xanax (mam doraźnie) lub wypije 4pak piwa. Znikają mdłości, pojawia się chęć do życia, wyjścia, apetyt, którego nie czułem od lat.
Przeszedłem juz wszystkie możliwe badania medyczne. Krwi, moczu, gastroskopie, rezonans głowy, USB jamy brzusznej, badania endokrynologa. Jedyne co wyszło to stluszcona i powiększona watroba. Wynika to z mojej otyłości i wielu lat brania leków. Moje życie ta ciągle czekanie na "normalnosc", zmuszanie się do najprostszych czynności i codzienne źle samopoczucie. Tak jakby ktoś wyłączył mi wszystkie doznania,ochotę, przeczucia, uczucia o 95%. Jestem pod opieką dobrego psychiatry i kolejnego psychologa, ale żadnej efektownej poprawy nie widzę. Czy to wszystko może być na tle nerwowym? Jak z tego wyjść? Jestem gotów absolutnie na wszystko.
- Gocha079
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 189
- Rejestracja: 6 stycznia 2014, o 08:52
Ja też jeszcze mam objawy, czekam, aż przejdąkatka77 pisze:Wiesz ja sobie ją personifikuje, jak radzą chłopakiAle czasem mam tak silne objawy, że ledwo żyję, a i długo z nią walczę. Wkurza mnie, że wiem prawie wszystko o zaburzeniu i jak taki matoł ciężko mi to w praktyce wychodzi. Wiem skąd są myśli, reakcje itd., a ona mnie czasem tak połyka.

Ja codziennie rano czuję się źle. Mnie dobija w prawdzie jeden objaw, ale to jest mój "konik", więc mam świadomość, że dopóki tego nie "puszczę", to będzie mnie trzymało. Więc codziennie to przeżywam, na świadomie, ale robię swoje. Dodam, że w dużym niekomforcie, źle się czując. I w ten sposób nabieram i doświadczenia, i sprawdzam. Bo oprócz mojego wrażenia przecież nie dzieje się n i c. Więc moja rada dla Ciebie: podejmij praktykę. Po prostu

Odwaga to robienie tego, czego boisz się zrobić. Nie można mówić o odwadze, w przypadku, gdy nie jesteś przestraszony.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 100
- Rejestracja: 6 października 2013, o 11:04
Dziękuję Gocha. Widzisz ja to wiem, staram
się. Faktycznie godziny czytania, słuchania poszerzyły mi świadomość. Jakbym na początku to wszystko wiedziała, to pewnie nie wpędziła bym się tak daleko. Moim konikiem jest to okropne samopoczucie, ale wiem, że muszę ćwiczyć teraz nie szarpanie się, a przyzwolenie. A to tak wkurza. Wiem już gdzie był błąd. Ja walczyłam, próbowałam uciec. Dzięki raz jeszcze.
się. Faktycznie godziny czytania, słuchania poszerzyły mi świadomość. Jakbym na początku to wszystko wiedziała, to pewnie nie wpędziła bym się tak daleko. Moim konikiem jest to okropne samopoczucie, ale wiem, że muszę ćwiczyć teraz nie szarpanie się, a przyzwolenie. A to tak wkurza. Wiem już gdzie był błąd. Ja walczyłam, próbowałam uciec. Dzięki raz jeszcze.

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 540
- Rejestracja: 6 maja 2015, o 12:16
Witam, ostatnio już nie daje rady... poprostu jest źle ;/ staram sie żyć jakoś normalnie ale wszystko mnie dobija... Dziś znów mi się ciężko oddycha, przy tym zawroty głowy, chwilowe uczucie słabości, w nocy nie mogłam spać, miałam straszne uczucia że to już jest koniec ;(całymi dniami mam lęk... Bopje sie strasznie ;( tak bym chciała by się wszystko ułożyło ... boje sie że tak juz zostanmie, ze sie pogrąże coraz bardziej ;( te objawy psychiczne też sa straszne... odrealnienie, uczucie ze to koniec, uczucie bezsensu... nie mg sobie wyobrazić że ktoś moze miec tak samo jak ja...
jeszcze ta psycholog mi naopowiadała takich rzeczy... słyszeliscie wgl o taki czym,s ze 3 osoby zmarły zdrowe niby na nerwice ?
jeszcze ta psycholog mi naopowiadała takich rzeczy... słyszeliscie wgl o taki czym,s ze 3 osoby zmarły zdrowe niby na nerwice ?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 69
- Rejestracja: 9 lipca 2015, o 12:09
Boziunou a co to za konowalka ci takich rzeczy naopowiadala...przeciez nerwica nie jest choroba ciała tylko emocji fakt no są różne bole somatyzacyjne ale one pokazują tylko ze cos z psychika sie dzieje.Weź uciekaj od te baby czym prędzej...bo głupoty gada.Od NERWICY SIĘ NIE UMIERA!
- Gocha079
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 189
- Rejestracja: 6 stycznia 2014, o 08:52
Oczywiście, że to wszystko, co opisujesz jest na tle nerwowym. Skoro jesteś pod opieką psychiatry i psychologa, to opowiedz im to, co nam teraz. Może źle dobrane leki, a może po prostu Twoja niecierpliwość, bo leki też muszą zacząć działać, a to trwa przecież. Poza tym, już poza psychologiem, możesz sam zacząć pracować nad swoim stanem - tzn. robić to, co wszyscy tutaj sugerują. Czytałeś posty, artykuły, słuchałeś Divovica???? Jeśli jesteś gotów na absolutnie wszystko - stosuj podane tu rady!!!! Innego wyjścia nie ma.nevermind pisze:A ktokolwiek odpisze cokolwiek na mój post wyżej? (22 sierpnia 2015, o 01:59)
Odwaga to robienie tego, czego boisz się zrobić. Nie można mówić o odwadze, w przypadku, gdy nie jesteś przestraszony.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 203
- Rejestracja: 7 grudnia 2014, o 23:15
On93 pisze:Mimo tego, że zrobiłem spory krok do przodu w pokonaniu nerwicy, to nadal mam słabsze okresy jak każdy z nas ... Obecnie wlaśnie takowy przechodzę ... Standradowo lęk przed samobójstwem, tylko teraz tak, zę po prostu tego nie wytrzymam, że będzie tak silne ataki lękowe, że po prostu nie wytrzymam tego i się zabije, ze po prostu moje ciało nabierze takiego napięcia, że nie bede w stanie tego wytrzymać. Lęk właśnie przed tym. No i lęk przed tym, że nie chce żyć, że moze ja nie mam radosci z zycia ... Takie mysli egzystencjalne. Jedyne co mnie martwi, że ilekroć wraca kryzys, to właściwie zawsze daje się łapać na to, jest mi ciężko, za duzo analizuję, watpliwosci od groma ; / .
Moze ktoś się ustosunkuje
