Czarna86@ pisze: ↑23 lipca 2018, o 14:28
Hej Wam. M mały problem, tzn tkwię z nim już jakiś czas ale teraz się znowuż nasilił do tego stopnia że boję się wychodzić z domu, ba boję się nawet chodzić po domu. Mam takie zaburzenia równowagi i uczucie bujania że się boję stawiać jakikolwiek krok. I ok mogę tak żyć i w sumie żyje już jakiś czas tyle że teraz mam jakiś nawrót, gdy brałam leki to było lepiej na jakiś czas później objaw się nasilał tak więc od zeszłego roku jestem bez leków. Najgorsze że boję się wychodzić sama i sama z dziećmi. Na samą myśl dostaję lęku a jak tylko wyjdę z domu np z mężem i dziećmi to mam takie odrealnienie że głowa mała, nie mogę się wogole skupić na rzeczywistość tylko siedzę w sobie i kontroluje chód. Mam już tego serdecznie dość, nie wiem jak sobie pomóc by chociaż trochę zeszły te bujania. Każdy mnie pyta dlaczego kuleje, a ja poprostu chodzę jak upośledzony człowiek. Przez te napięcie w nogach mam przesolone stawy co dodatkowo sprawia dyskomfort w chodzeniu. Ktoś coś? Może ktoś jakoś to ogarnął nim terapia pomogła. Czy coś? Pozdrawiam
Toż to mój konik nerwicowy

, bujanie, uczucie zaburzenia równowagi, poczucie chodzenia jak po "gąbce", do tego jeszcze wieczne "zaraz zemdleję" i wewnętrzne trzęsawki.
Zaprowadzanie i odbieranie 3latka z przedszkola to był niesamowity wyczyn, ramiona poobijane bo dosłownie szłam ocierając się o ściany wszelakie, coby się podeprzeć

I ten strach, że sama z takim maluchem, że jak mi się coś stanie to co z dzieckiem, na ulicę wybiegnie, wystraszy się, nikogo nie będzie do pomocy...itp. Makabryczne to było.
Co robić?
Nic.
Przeć do przodu.
Wychodziłam, wyjścia nie miałam

, dzień po dniu, tydzień po tygodniu powoli wyciszały się te najgorsze jazdy, łazić wszędzie bez taryfy ulgowej, wyjść ze strefy komfortu ( mąż, osoba towarzysząca ).
Ciężko jak diabli, ale oczywiście do zrobienia

Powodzenia