Prowadziłem beztroskie życie , nie wgłębiałem się w siebie , lecz już wtedy brakowało mi motywacji , nie myślałem o celach , bo wtedy moje myslenie sprowadzało sie do "jakos to bedzie" ale to też była rzadkośc. Ja to trktuje jako wbudowaną ceche osobowości , która się tylko rozwarstwiła . Dowód już mam z dzieciństwa kiedy to juz w wieku 7-8 lat miałem pierwsze zaburzenie nerwicowe. Do tego teraz dochodzi sporo " mniejszych"
Więc predyspozycje zawsze miałem , nikt mi nie potrafił pomóc to się powiększyły na inne sfery mojego "zycia"
Porażki życiowe tylko uzupełniają gorycz mojej egzystencji na tej pustej planecie.
Jeszcze dzisiaj na obronie się skompromitowałem , jak można się nie obronić w terminie poprawkowym
Czuje się jak wyróżniony , unikatowy ponieważ jako jedyny w historii tej uczelni nie obroniłem się
To niby jeszcze do mnie nie trafia , lekko się tylko na razie sfrustrowałem , ale ciekawe czy przyniosą kolejne spędzone dni w domu.
Żadnej już perspektywy , to był mój jedyny z cieżkim trudem wypracowany cel .
Myślenie o ustawieniu sobie go jest bezcelowe , ponieważ w niczym go nie widze i tu już nie chodzi o tą obrone , to tylko dopełniło poczucie , że jestem ofiarą uwięzioną tutaj na ziemi.