Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Dziwne samopoczucie

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
AgataAgata
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 25 listopada 2021, o 07:46

27 grudnia 2021, o 21:48

madmag87 pisze:
27 grudnia 2021, o 21:31
Piszesz, że chce Ci się płakać... A płaczesz czy tylko Ci się chce? Nie tłum łez i też nie ma sensu, żebyś szła do teściowej po sztuczne pocieszenie, bo to wcale nie pomoże, jeśli w środku Cię rozrywa... Najpierw się wypłacz, a potem wyjdź do ludzi, a jeśli potrzebujesz mieć do tego towarzystwo, to najlepiej przed kimś, kto Ci nie powie "nie płakusiaj, dobrze jest"
Mało płacze bo chyba boje się płakać bo to będzie oznaczać że to już depresja. 😒
Awatar użytkownika
karolax
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 70
Rejestracja: 23 czerwca 2020, o 08:41

27 grudnia 2021, o 21:53

AgataAgata pisze:
27 grudnia 2021, o 21:47
karolax pisze:
27 grudnia 2021, o 21:16
AgataAgata pisze:
27 grudnia 2021, o 21:04


To normalne, że od 16.00 dziennie zciska mnie w środku takie okropne uczucie zacisku. Sama nie wiem co to jest. Raz myślę , że lęk ,raz że smutek , raz, że lęk jakiś inny. A wieczorem dziennie chce mi się płakać. Niczym nie umiem się zająć. Byłam u teściowej która zawsze na mnie dobrze wpływała. Pomagała mi rozmowa z nią. Zaczynałam się śmiać . I czułam się lepiej. A teraz mam ochotę od niej uciec. Nie umiem skupić się na rozmowie .
To typowe i „normalne „ dla nerwicy. Tez mam ucisk w żołądku cały czas, jedynie akceptacja tego ze tak jest może pomoc. A nie dziwienie się ciągłym objawom. Jasne ze raz na jakiś czas można coś się zapytać bo nerwica może dawać serio różne objawy, ale nie ciagle to samo w kółko. Przedłużasz sobie tylko czas w zaburzeniu Agatka, spróbuj nad sobą popracować troszkę. Ignoruj to i rób swoje. Na początku nie będziesz widzieć żadnej zmiany, ale po jakimś czasie będzie lepiej. Później będzie dwa dni super i stwierdzisz „wow, nie taka nerwica straszna” po czym przeważnie przychodzi tez ciulowe samopoczucie i właśnie wazne jest żeby w tym złym samopoczuciu nie wracać do jakiś błędnych przekonań a ze było dwa, trzy dni dobrze i znowu zle i ze pewnie coś zle robię czy coś. To jest całkowicie normalne, to taka trochę sinusoida. Wazne żeby iść ku wyjścia z lęków.
Tez bardzo często mam takie „poczucie ucieczki” ale wtedy właśnie musisz na sile siedzieć i przekonywać swój mózg emocjonalny ze nic ci się nie dzieje „Podejście normalnosciowe”
Ja chyba jestem tak przerażona tą depresją i że to nie minie, że jest masakra. Za pierwszym rzutem choroby też miałam te uczucia zciskania w środku czuję to w klatce piersiowej. Nienawidziłam tego uczucia. Ale po czasie mijało to uczucie. Jak wychodziłam do ludzi, jak teściowa mnie pocieszyła, po terapii. A teraz terapię kontynuuje, a jest coraz gorzej. Nie daje ulgi. Od teściowej chce uciekać. Z nikim nie chce się spotykać. Teraz z rana 2 dni lepsze w stawaniu. Mniej natrętów, że nie chce żyć, jaki to ma sens, i już zaczęłam się cieszyć, jest jakaś poprawa. A nagle od 16.00 takie okropne uczucie zacisku w środku ,aż płakać się chce, nasila się DD. I zaraz myślę że mam depresję. Teraz jest gorzej. Bo uciekam od ludzi , rodziny, ze sklepow. Nic mnie nie pociesza to chyba jest gorzej. Że teraz nie wyjdę itd. Widzę się już w psychiatryku. Żal mi moich dzieci , nie mają ten radosnej mamy, widzą że snuje się jak ćma. Obarczam się tym, że nie umiem być do nich jak kiedyś. Że cierpią przez to. Że boje się że taka zostane skoro terapia nic nie daje. Przestała działać. Że może to jednak depresja endogenna skoro pol roku było lepiej. A teraz się wróciło i jest gorzej. Sama nie wiem. Tak bardzo czuję się bezsilna. Jestem ciągle nerwowa, drażni mnie nawet jak dzieci do mnie mówią. To chyba nie jest normalne. I ciągle przesiewam w głowie, że to nie jest normalne. Że to może najgorsza postać deoresji.
Jak ma być lepiej skoro u ciebie to jest jedna wielka analiza? Poradziłbym dwie opcje -zmiana terapeuty ( nie zawsze jest tak ze trafi się od razu na super terapeutę ) plus praca nad sobą. Bo ty nad sobą nie pracujesz ani trochę.
-ewentualnie załączenie leków (może inaczej spojrzysz na zaburzenie)
Jeśli myślisz ze jesteś w najgorszym momencie, to pamiętaj ze to jest tylko moment. Przecież wiesz, że nic co złe też nie może wiecznie trwać. :friend: :lov:
madmag87
Gość

27 grudnia 2021, o 21:59

Właśnie depresyjny stan masz, bo tlumisz smutek, trzeba się wypłakać, a jak nie umiesz już płakać, to nawet piwo/wino sobie kup, jeśli miałoby Ci to pomoc się rozkleić... Bo jesteś jakby ciągle w tym samym schemacie... Najpierw rozmowa z teściową zawsze Cię podnosiła na duchu, ale do czasu... I z psychologiem to samo przecież było... Jeśli narzekasz w kółko na to samo i nic z tym nie robisz, to tak też nie może być... Bo też nikt nie będzie chciał słuchać na okrągło tego samego
AgataAgata
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 25 listopada 2021, o 07:46

27 grudnia 2021, o 22:06

karolax pisze:
27 grudnia 2021, o 21:53
AgataAgata pisze:
27 grudnia 2021, o 21:47
karolax pisze:
27 grudnia 2021, o 21:16


To typowe i „normalne „ dla nerwicy. Tez mam ucisk w żołądku cały czas, jedynie akceptacja tego ze tak jest może pomoc. A nie dziwienie się ciągłym objawom. Jasne ze raz na jakiś czas można coś się zapytać bo nerwica może dawać serio różne objawy, ale nie ciagle to samo w kółko. Przedłużasz sobie tylko czas w zaburzeniu Agatka, spróbuj nad sobą popracować troszkę. Ignoruj to i rób swoje. Na początku nie będziesz widzieć żadnej zmiany, ale po jakimś czasie będzie lepiej. Później będzie dwa dni super i stwierdzisz „wow, nie taka nerwica straszna” po czym przeważnie przychodzi tez ciulowe samopoczucie i właśnie wazne jest żeby w tym złym samopoczuciu nie wracać do jakiś błędnych przekonań a ze było dwa, trzy dni dobrze i znowu zle i ze pewnie coś zle robię czy coś. To jest całkowicie normalne, to taka trochę sinusoida. Wazne żeby iść ku wyjścia z lęków.
Tez bardzo często mam takie „poczucie ucieczki” ale wtedy właśnie musisz na sile siedzieć i przekonywać swój mózg emocjonalny ze nic ci się nie dzieje „Podejście normalnosciowe”
Ja chyba jestem tak przerażona tą depresją i że to nie minie, że jest masakra. Za pierwszym rzutem choroby też miałam te uczucia zciskania w środku czuję to w klatce piersiowej. Nienawidziłam tego uczucia. Ale po czasie mijało to uczucie. Jak wychodziłam do ludzi, jak teściowa mnie pocieszyła, po terapii. A teraz terapię kontynuuje, a jest coraz gorzej. Nie daje ulgi. Od teściowej chce uciekać. Z nikim nie chce się spotykać. Teraz z rana 2 dni lepsze w stawaniu. Mniej natrętów, że nie chce żyć, jaki to ma sens, i już zaczęłam się cieszyć, jest jakaś poprawa. A nagle od 16.00 takie okropne uczucie zacisku w środku ,aż płakać się chce, nasila się DD. I zaraz myślę że mam depresję. Teraz jest gorzej. Bo uciekam od ludzi , rodziny, ze sklepow. Nic mnie nie pociesza to chyba jest gorzej. Że teraz nie wyjdę itd. Widzę się już w psychiatryku. Żal mi moich dzieci , nie mają ten radosnej mamy, widzą że snuje się jak ćma. Obarczam się tym, że nie umiem być do nich jak kiedyś. Że cierpią przez to. Że boje się że taka zostane skoro terapia nic nie daje. Przestała działać. Że może to jednak depresja endogenna skoro pol roku było lepiej. A teraz się wróciło i jest gorzej. Sama nie wiem. Tak bardzo czuję się bezsilna. Jestem ciągle nerwowa, drażni mnie nawet jak dzieci do mnie mówią. To chyba nie jest normalne. I ciągle przesiewam w głowie, że to nie jest normalne. Że to może najgorsza postać deoresji.
Jak ma być lepiej skoro u ciebie to jest jedna wielka analiza? Poradziłbym dwie opcje -zmiana terapeuty ( nie zawsze jest tak ze trafi się od razu na super terapeutę ) plus praca nad sobą. Bo ty nad sobą nie pracujesz ani trochę.
-ewentualnie załączenie leków (może inaczej spojrzysz na zaburzenie)
Terapeutka mi pomogła od pierwszej wizyty. Mijało. Po roku czułam się zdrowa. 3 miesiące idealności i lęk o chorobę, że rak żołądka i reszta poleciała. Cały czas chodziłam do terapeuty. Wyszłam z tego i nagle bum i terapeuta nie pomaga. A leki-probowalam za pierwszym razem ale po escitil trzęsłam się i biegałam na około stołu , a po pół roku poszłam do innego lekarza i zoloft po którym dostałam tych natrętych myśli, że nie chce żyć, i jaki to ma wszystko sens. I po 2 mies znalazłam terapeutkę która pomagala i wyszłam praktycznie z tego a teraz nie pomaga 😔
AgataAgata
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 25 listopada 2021, o 07:46

27 grudnia 2021, o 22:08

Leków nie brałam bo się przeraziłam po tamtych. I stwierdziłam, że wyjdę bez po terapii. I terapia działała a teraz jest tak samo a terapia przestała działać .
madmag87
Gość

27 grudnia 2021, o 22:18

3 miesiące idealności? Nie ma ideałów, trzeba sobie czasem pozwolić na gorsze emocje, i na bieżąco je odreagowywać, zamiast zakładać maskę uśmiechu 24/7, żeby się nie skumulowały te małe złości w żołądku właśnie :)
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

27 grudnia 2021, o 22:18

AgataAgata pisze:
27 grudnia 2021, o 22:08
Leków nie brałam bo się przeraziłam po tamtych. I stwierdziłam, że wyjdę bez po terapii. I terapia działała a teraz jest tak samo a terapia przestała działać .
Co to znaczy, że terapia przestała działać, bo nie ograniam? Przecież to Ty masz działać dzięki terapii.
Jeżeli się idzie na terapię to dobrze jest mieć rozeznanie jak to działa, żeby nie czynić błędnych założeń. Z zaburzenia wychodzi się samemu, a terapeuta służy jedynie pomocą, wskazuje nam drogę, daje narzędzia, ale nie wykona pracy za nas. Jak się tego nie zrozumie, to można mieć milion terapii i dalej być w zaburzeniu.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

27 grudnia 2021, o 22:39

AgataAgata pisze:
27 grudnia 2021, o 21:47
karolax pisze:
27 grudnia 2021, o 21:16
AgataAgata pisze:
27 grudnia 2021, o 21:04


To normalne, że od 16.00 dziennie zciska mnie w środku takie okropne uczucie zacisku. Sama nie wiem co to jest. Raz myślę , że lęk ,raz że smutek , raz, że lęk jakiś inny. A wieczorem dziennie chce mi się płakać. Niczym nie umiem się zająć. Byłam u teściowej która zawsze na mnie dobrze wpływała. Pomagała mi rozmowa z nią. Zaczynałam się śmiać . I czułam się lepiej. A teraz mam ochotę od niej uciec. Nie umiem skupić się na rozmowie .
To typowe i „normalne „ dla nerwicy. Tez mam ucisk w żołądku cały czas, jedynie akceptacja tego ze tak jest może pomoc. A nie dziwienie się ciągłym objawom. Jasne ze raz na jakiś czas można coś się zapytać bo nerwica może dawać serio różne objawy, ale nie ciagle to samo w kółko. Przedłużasz sobie tylko czas w zaburzeniu Agatka, spróbuj nad sobą popracować troszkę. Ignoruj to i rób swoje. Na początku nie będziesz widzieć żadnej zmiany, ale po jakimś czasie będzie lepiej. Później będzie dwa dni super i stwierdzisz „wow, nie taka nerwica straszna” po czym przeważnie przychodzi tez ciulowe samopoczucie i właśnie wazne jest żeby w tym złym samopoczuciu nie wracać do jakiś błędnych przekonań a ze było dwa, trzy dni dobrze i znowu zle i ze pewnie coś zle robię czy coś. To jest całkowicie normalne, to taka trochę sinusoida. Wazne żeby iść ku wyjścia z lęków.
Tez bardzo często mam takie „poczucie ucieczki” ale wtedy właśnie musisz na sile siedzieć i przekonywać swój mózg emocjonalny ze nic ci się nie dzieje „Podejście normalnosciowe”
Ja chyba jestem tak przerażona tą depresją i że to nie minie, że jest masakra. Za pierwszym rzutem choroby też miałam te uczucia zciskania w środku czuję to w klatce piersiowej. Nienawidziłam tego uczucia. Ale po czasie mijało to uczucie. Jak wychodziłam do ludzi, jak teściowa mnie pocieszyła, po terapii. A teraz terapię kontynuuje, a jest coraz gorzej. Nie daje ulgi. Od teściowej chce uciekać. Z nikim nie chce się spotykać. Teraz z rana 2 dni lepsze w stawaniu. Mniej natrętów, że nie chce żyć, jaki to ma sens, i już zaczęłam się cieszyć, jest jakaś poprawa. A nagle od 16.00 takie okropne uczucie zacisku w środku ,aż płakać się chce, nasila się DD. I zaraz myślę że mam depresję. Teraz jest gorzej. Bo uciekam od ludzi , rodziny, ze sklepow. Nic mnie nie pociesza to chyba jest gorzej. Że teraz nie wyjdę itd. Widzę się już w psychiatryku. Żal mi moich dzieci , nie mają ten radosnej mamy, widzą że snuje się jak ćma. Obarczam się tym, że nie umiem być do nich jak kiedyś. Że cierpią przez to. Że boje się że taka zostane skoro terapia nic nie daje. Przestała działać. Że może to jednak depresja endogenna skoro pol roku było lepiej. A teraz się wróciło i jest gorzej. Sama nie wiem. Tak bardzo czuję się bezsilna. Jestem ciągle nerwowa, drażni mnie nawet jak dzieci do mnie mówią. To chyba nie jest normalne. I ciągle przesiewam w głowie, że to nie jest normalne. Że to może najgorsza postać deoresji.
1. Z tego co opisałaś wnioskuje, że Ty się nie oburzasz, tylko się uspokajasz i zajmujesz czymś myśli, co samo w sobie jest ok, ale do odburzania potrzeba jednak właściwego podejścia do objawów, rozumienia ich, przyzwolenia na nie, a nie wyczekiwania ich końca pogrążona w analizach.
2. Za terapię to tak jak napisałam wyżej, jesteś też odpowiedzialna. To jest Twoje zaburzenie i Ty masz odpowiedzialność za swoje życie. Masz obiekcje co do terapii, to zmień terapeutę, bo nikt tej decyzji nie podejmie za Ciebie. Pamiętaj jednak, że idąc na terapię musisz się nastawić na pracę własną. W mojej ocenie terapii się nie próbuje, tylko się w nią wchodzi całym sobą, wtedy to ma sens. Pitolenie przez godzinkę, żeby się trochę uspokoić to nie jest terapia.
3. Cały czas jesteś skupiona na objawach, czekasz ich końca, analizujesz je, a wszystko to czemu stawiasz opór jest wzmacniane. Zacznij przyzwalać na to kiepskie samopoczucie bez rozważania czy to już depresja czy jeszcze nie. Pozwól się sobie źle czuć. Przestań dumać nad tym Twoim samopoczuciem. I nie czekaj na radosny nastrój żeby wyjść, bo się nie doczekasz. Zaburzenie to (jak napisała kiedyś słusznie użytkowniczka Doris) nie grypa, którą sobie wyleżysz tydzień czy dwa i potem wrócisz do aktywności. Odburzanie to życie, to działanie. Nie dumanie nad tym dlaczego się tak czujesz, kiedy Ci to przejdzie i gdzie Cię to zaprowadzi (tym jest zaburzenie), tylko życie z tymi wszystkimi objawami, bez niecierpliwego wyczekiwania ich końca. Im mniej czasu będziesz poświęcała swemu złemu samopoczuciu, tym więcej dasz sposobności temu żeby Twój układ nerwowy się regenerował.
Ostatnio zmieniony 27 grudnia 2021, o 22:48 przez Katja, łącznie zmieniany 1 raz.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
SCF
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 888
Rejestracja: 1 grudnia 2013, o 09:57

27 grudnia 2021, o 22:41

Katja pisze:
27 grudnia 2021, o 22:18
AgataAgata pisze:
27 grudnia 2021, o 22:08
Leków nie brałam bo się przeraziłam po tamtych. I stwierdziłam, że wyjdę bez po terapii. I terapia działała a teraz jest tak samo a terapia przestała działać .
Co to znaczy, że terapia przestała działać, bo nie ograniam?
To znaczy że efekt placebo się wyczerpał... pisałem też o tym ale autorka zlała mój post...
Choć w pewnym sensie rozumiem bo to trudne na początku dopuścić do głowy że to samemu trzeba...
Na początku tkwi takie błędne przekonanie że to ktoś zrobi za nas. To jest właśnie ogólny schemat polegający na braku sprawczości.
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

27 grudnia 2021, o 22:47

SCF pisze:
27 grudnia 2021, o 22:41
Katja pisze:
27 grudnia 2021, o 22:18
AgataAgata pisze:
27 grudnia 2021, o 22:08
Leków nie brałam bo się przeraziłam po tamtych. I stwierdziłam, że wyjdę bez po terapii. I terapia działała a teraz jest tak samo a terapia przestała działać .
Co to znaczy, że terapia przestała działać, bo nie ograniam?
To znaczy że efekt placebo się wyczerpał... pisałem też o tym ale autorka zlała mój post...
Choć w pewnym sensie rozumiem bo to trudne na początku dopuścić do głowy że to samemu trzeba...
Na początku tkwi takie błędne przekonanie że to ktoś zrobi za nas. To jest właśnie ogólny schemat polegający na braku sprawczości.
Właśnie przeczytałam, bardzo fajny post.
Autorka go zlała, bo piszesz wprost o pracy i odpowiedzialności, zamiast koić i uspokajać, czego łakną osoby zaburzone.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
SCF
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 888
Rejestracja: 1 grudnia 2013, o 09:57

27 grudnia 2021, o 23:12

Katja pisze:
27 grudnia 2021, o 22:47

Właśnie przeczytałam, bardzo fajny post.
Autorka go zlała, bo piszesz wprost o pracy i odpowiedzialności, zamiast koić i uspokajać, czego łakną osoby zaburzone.
Heh, dzięki ;)

Przypomniała mi się pierwsza wizyta u psycholożki która właśnie powiedziała mi że "wszystko będzie dobrze" i mi też objawy jak ręką odjął inna sprawa że jak objawy wróciły to pani psycholog już nie radziła sobie ewidentnie i narobiła większych szkód... chociaż w sumie pozytywem tego jest świadomość że jak nie ten terapeuta to inny...
Potem jak poszedłem na pierwsza rozmowę do psychodynamicznej to miałem wywiad. Żaliłem się gościowi że ja się TAK źle czuję i tak mi źle i pytałem natretnie czy ta terapia mi pomoże. A on zamiast pocieszyć odpowiadał "Pan by bardzo chciał usłyszeć pocieszenie i zapewnienie że będzie dobrze, a to nie o to chodzi..." - pamiętam jaki zły wtedy stamtąd wyszedłem :D
Podejrzewam że gdyby nie to że miałem iść pierw na grupę to bym być może olał temat.
Autorze tematu a może spróbuj wyciągnąć taki wniosek że skoro ktoś cię pocieszył i podziałalo placebo to jest to równoważne temu że podziałało twoje myślenie na twój stan ? A nie żadna boska siła.
AgataAgata
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 25 listopada 2021, o 07:46

28 grudnia 2021, o 08:52

Tylko że dlatego że nie do końca wiem czy te objawy mogą być w nerwicy czy tylko deoresji i wciąż się tak czuję. Bo jestem przerażona. Psychoterapeutka nie powiedziała mi mniej więcej czego można się spodziewać w nerwicy lękowej. Tylko właśnie w poprzednim rzucie uspakajała, że to nie depresja. I tyle. ...🙁
morphifry
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 301
Rejestracja: 13 lipca 2015, o 00:52

28 grudnia 2021, o 10:30

Jesli chodzi o ten scisk to mialam i dalej mam ale aktualnie mniej intensywnie, to samo i tez nigdy nie umialam opisac czym jest ten scisk. Zawsze mowie ze to polaczenie lęku i smutku, bardzo dziwne uczucie przez ktore wpadam w pulapke mysli ze moze serio nie chce zyc.
Ale jakos jak tego scisku nie mam i jestem spokojna i bez lęku to nie mam takich mysli, ze nie chce zyc. Wiec do tego trzeba tez podchodzic logicznie a nie tylko emocjonalnie.

Jak poprzednim razem przechodzilas to samo i potem z tego wyszlas to czulas ze serio wtedy nie chcialas zyc? Czy zdalas sobie sprawe ze to byla po prostu nerwica i iluzja?

Masz mysli s przynoszace ukojenie? Chyba nie, prawda? Ja np w ogole nie mam mysli s a jednak czuje to co Ty. Wedlug mnie to nie jest niechec do zycia, ale raczej strach przed zyciem i przed tym ze zyc w ogole trzeba, a my mamy rozwalony stan emocjonalny i dlatego wszystko nas przeraza
morphifry
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 301
Rejestracja: 13 lipca 2015, o 00:52

28 grudnia 2021, o 10:36

A i jeszcze zapytam przede wszystkim, czy Ty masz dd?
Bo ja tak i wedlug mnie nasz stan jest spowodowany glownie przez dd. To z tego biora sie te mysli.
SCF
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 888
Rejestracja: 1 grudnia 2013, o 09:57

28 grudnia 2021, o 13:36

AgataAgata pisze:
28 grudnia 2021, o 08:52
Tylko że dlatego że nie do końca wiem czy te objawy mogą być w nerwicy czy tylko deoresji i wciąż się tak czuję. Bo jestem przerażona. Psychoterapeutka nie powiedziała mi mniej więcej czego można się spodziewać w nerwicy lękowej. Tylko właśnie w poprzednim rzucie uspakajała, że to nie depresja. I tyle. ...🙁
No jak masz depresje to co ?
Ludzie mają dwpresje i inne kryzysy psychiczne a jednak z nich wychodzą.
Inna sprawa ze w depresji raczej bys nie analozowała "a co jeśli ?" tylko mialabyś wszystko w DU...
ODPOWIEDZ