Wiem, ale duszności mnoe dobijają. Duszę się po prosty. Gdy mam jakies zawroty czy bole i uciski głowy to nic, nawet nie mam ochoty o tym czytać. Ale te duszności to tragedia. Strach taki, że. ..kogelmogel pisze: ↑5 grudnia 2017, o 19:22Nie wiem, jak sobie radzi Kasicka, ale zastanawiam się, dlaczego łamiesz pierwsze przykazanie hipochondryka, które brzmi: "Nie sprawdzaj i nie czytaj info o chorobach w sieci i nigdzie indziej"?jacobsen pisze: ↑5 grudnia 2017, o 19:16Kasicka, a jak dajesz sobie rade z ta myślą? Bo dla mnie myśl o tym jest najgorsza, że mogę mieć pasożyty, to mnie załamuje.kasicka91 pisze: ↑5 grudnia 2017, o 15:59Pasożyty mogą wzmacniać nerwicę, ale pasożyty ma większość z nas a ile osób wcale nie czuje się znerwicowanych
Ja mam owsicę. Na początku roku się odrobaczałam, ale znowu wróciły w zbyt krótkim czasie![]()
Nerwicę mam od 1,5 roku, a owsicę domyślam się, że ho ho i ho. Więc też bym tego nie łączyła, ale tak jak wspomniałam, mogą być nasilone pewne objawy. Dlatego warto sprawdzić sobie kupkę(co i tak nie daje niestety 100% pewności i trzeba wybrać dobre lab np. felix w Wawie).
Poza tym ja obawiam się glisty ludzkiej i szukam wszedzie info czy można od nich umrzeć.
Takim działaniem wzmacniasz schemat lękowy i trudniej Ci będziew wyjść z hipochondrii. W TAKI SPOSÓB RADZI SIĘ Z HIPOCHONDRIĄ - wytrwałością w porzuceniu iluzorycznych uspokajaczy, jakim jest nałogowe czytanie o chorobach.
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Dziennik hipochondryczki !
- jacobsen
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 383
- Rejestracja: 28 września 2015, o 21:20
- kasicka91
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 105
- Rejestracja: 10 lipca 2016, o 22:09
Gliste ludzką też podobno mam i wiele innych gówien, chociaż tego dowiedziałam się niedawno 
Kiedyś pasożyty też mnie przerażały, teraz nie jest dla mnie to temat do zmartwień.
Od nich bezpośrednio też się nie umiera.
Tym tematem powinien każdy się zainteresować, nie tylko nerwicowiec. Zwierzęta odrobacza się regularnie a zapomina o ludziach
Ten przykład też pokazuje jak nerwica działa na nas i jak można się wkręcić w lęk. Ty się możesz bać, że masz np. owsiki i dostawać ataków paniki jak Cię tylko tyłek zaswędzi a ja wiem że mam i po prostu wiem że muszę coś z tym zrobić, podjąć leczenie i nie boję się tego i tyle.
Nie dawaj się nerwie!

Kiedyś pasożyty też mnie przerażały, teraz nie jest dla mnie to temat do zmartwień.
Od nich bezpośrednio też się nie umiera.
Tym tematem powinien każdy się zainteresować, nie tylko nerwicowiec. Zwierzęta odrobacza się regularnie a zapomina o ludziach

Ten przykład też pokazuje jak nerwica działa na nas i jak można się wkręcić w lęk. Ty się możesz bać, że masz np. owsiki i dostawać ataków paniki jak Cię tylko tyłek zaswędzi a ja wiem że mam i po prostu wiem że muszę coś z tym zrobić, podjąć leczenie i nie boję się tego i tyle.
Nie dawaj się nerwie!

- jacobsen
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 383
- Rejestracja: 28 września 2015, o 21:20
Dzięki Kasickakasicka91 pisze: ↑8 grudnia 2017, o 21:13Gliste ludzką też podobno mam i wiele innych gówien, chociaż tego dowiedziałam się niedawno
Kiedyś pasożyty też mnie przerażały, teraz nie jest dla mnie to temat do zmartwień.
Od nich bezpośrednio też się nie umiera.
Tym tematem powinien każdy się zainteresować, nie tylko nerwicowiec. Zwierzęta odrobacza się regularnie a zapomina o ludziach![]()
Ten przykład też pokazuje jak nerwica działa na nas i jak można się wkręcić w lęk. Ty się możesz bać, że masz np. owsiki i dostawać ataków paniki jak Cię tylko tyłek zaswędzi a ja wiem że mam i po prostu wiem że muszę coś z tym zrobić, podjąć leczenie i nie boję się tego i tyle.
Nie dawaj się nerwie!![]()

Ja robie badania, ale z kupy

Kogel, wiem. Zastosowałam się do Twojej rady i nie czytałam, a raczej zmuszałam się do nieczytania. Było nieco lepiej. Dzięki za motywację

- jacobsen
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 383
- Rejestracja: 28 września 2015, o 21:20
Muszę to napisać, aby za jakiś czas wiedzieć czy już tak było czy też nie. Żałuję, że nie prowadzę takiego dziennika od początku zaburzenia. Zastanawiam się czy wrócić do leków czy nie. Mecze się tak bardzo... Nie tak bardzo jak na początku zaburzenia (Boże to już chyba 10 lat takiego marnego zycia), ale i tak,strach duzp
Jedyne co się zmieniło to to, że jestem mądrzejsza, wyuczona pewnych zachowań. Wysmiewam objawy, bagatelizuje je, nie jeżdżę na SOR.. Poprostu znam siebie zaburzona, wiem czego się po sobie spodziewac,znam pewne mechanizmy. Jednak co z tego skoro tak bardzo się męczę? Każde wyjście do pracy a nawet z psem na spacer to wyzwanie (jakie to żałosne). Co mi jest? Bolą mnie plecy, żołądek, kłuję mnie ciało w różnych miejscach, ledwo chodzę, bo nogi podczas takiego bólu lędźwi odmawiają posłuszeństwa. Czasami się duszę, a czasami kołacze mi serce,boli mnie podbrzusze, wibrują jelita, zdarzają się biegunki, uczucie niepełnego wypróżnienia. Sprawdzam puls, googluje objawy. Wysmiewam objawy, tłumaczę sobie, że już tak było, medytuje. Ale rano znów mdłości, bóle, skurcze, gęsią skórka, swędzenie ciała, dziwne chrosty. Wystają mi żyły, dretwieje noga, zdarzają się kurcze łydek.. Mierze temperaturę co godzinę marnując sobie zycie domysłami. Czy to jest wogole życie?
Najgorsze te plecy, bolą tak, że aż mdli, boję się, że wstanę z krzesła i się wywroce. Z jednej strony wygląda to na żadna chorobę, z drugiej na jakąś ogólnoustrojową, wyniszczająca organizm.. Nie wiem co robić.
Jedyne co się zmieniło to to, że jestem mądrzejsza, wyuczona pewnych zachowań. Wysmiewam objawy, bagatelizuje je, nie jeżdżę na SOR.. Poprostu znam siebie zaburzona, wiem czego się po sobie spodziewac,znam pewne mechanizmy. Jednak co z tego skoro tak bardzo się męczę? Każde wyjście do pracy a nawet z psem na spacer to wyzwanie (jakie to żałosne). Co mi jest? Bolą mnie plecy, żołądek, kłuję mnie ciało w różnych miejscach, ledwo chodzę, bo nogi podczas takiego bólu lędźwi odmawiają posłuszeństwa. Czasami się duszę, a czasami kołacze mi serce,boli mnie podbrzusze, wibrują jelita, zdarzają się biegunki, uczucie niepełnego wypróżnienia. Sprawdzam puls, googluje objawy. Wysmiewam objawy, tłumaczę sobie, że już tak było, medytuje. Ale rano znów mdłości, bóle, skurcze, gęsią skórka, swędzenie ciała, dziwne chrosty. Wystają mi żyły, dretwieje noga, zdarzają się kurcze łydek.. Mierze temperaturę co godzinę marnując sobie zycie domysłami. Czy to jest wogole życie?
Najgorsze te plecy, bolą tak, że aż mdli, boję się, że wstanę z krzesła i się wywroce. Z jednej strony wygląda to na żadna chorobę, z drugiej na jakąś ogólnoustrojową, wyniszczająca organizm.. Nie wiem co robić.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 178
- Rejestracja: 8 sierpnia 2020, o 18:56
Cześć jakobsen, kope lat. Na wstępie chciałem Ci podziękowac, że kiedyś mi pomogłaś gdy było ze mną źle.
Tak, masz racje, to jest żałosne i smutne, to jest własnie najgorsze gdy człowiek zdaje sobie sprawe z tego, że to są objawy tylko nerwicowe a nie potrafi sobie z nimi poradzić. Nie jesteś sama, pamiętaj.
Tak, masz racje, to jest żałosne i smutne, to jest własnie najgorsze gdy człowiek zdaje sobie sprawe z tego, że to są objawy tylko nerwicowe a nie potrafi sobie z nimi poradzić. Nie jesteś sama, pamiętaj.
- jacobsen
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 383
- Rejestracja: 28 września 2015, o 21:20
Luk, umknęła mi to Twoja wiadomość. No kopa lat, a tu bez jakiś spektakularnych zmian, nawrot
boli bardziej niż początki chyba. Właśnie to, że nie jestem sama chyba jakos trzyma mnie przy "życiu". Mam nadzieję, że u Ciebie lepiej!
Pozdrawiam Cie!
Dziś, a właściwie cały ostatni tydzień to ciągle ziewanie, duszności, hiperwentylacja. Wiem, że już to miałam, wiem że wyglądało tak samo, ale strach niewiele mniejszy. Nie ma nic gorszego niż nadmiar lub brak tlenu.
boli bardziej niż początki chyba. Właśnie to, że nie jestem sama chyba jakos trzyma mnie przy "życiu". Mam nadzieję, że u Ciebie lepiej!
Pozdrawiam Cie!
Dziś, a właściwie cały ostatni tydzień to ciągle ziewanie, duszności, hiperwentylacja. Wiem, że już to miałam, wiem że wyglądało tak samo, ale strach niewiele mniejszy. Nie ma nic gorszego niż nadmiar lub brak tlenu.
- jacobsen
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 383
- Rejestracja: 28 września 2015, o 21:20
Ale porażka, nie pojechalam do pracy, pokonała mnie 10 minutowa trasa. Wszystko jest umiarkowanie dobrze, gdy idę tam gdzie nie ma samochodów. Gdy pojawiają się w zasięgu mojego wzroku auta zaczyna mi się kręcić w głowie a nogi się pode mną uginają. Mam wrażenie, że zaraz upadnie. Do tego okropny bok głowy, szczęki, mrowienie twarzy. Wszystko po prawej stronie. Jestem w rozsypce. Cofnąć się do domu i nie iść do pracy, bo boli głowa i kręci się w głowę? Dla mnie jest jest to totalna porażka. Osiągam dno. Ja nie żyje tylko wegetuje. Powinnam zacząć brać leki, ale boje się, mimo tego, że już je brałam. Co robić? Ja już kiedyś mówiłam, jeśli przestanę normalnie chodzić do pracy przez zaburzenie to że mną koniec. Tak się właśnie teraz czuję.
- jacobsen
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 383
- Rejestracja: 28 września 2015, o 21:20
Godzinę temu wzięłam pierwszą dawkę asentry po 4 latach przerwy. Nie obyło się bez łez, boje się co będzie, ale chyba bardziej boje się tego co jest teraz. Muszę to przetrwać, te skutki uboczne. Szkoda, że nie spisuje swoich odczuć na bieżąco, bo nie pamiętam jak to było te kilka lat temu
jedyne co pamiętam to okropny bol gardła ( to przeżyje
) i chyba mdłości oraz brak apetytu? Nie pamiętam dokładnie. Obym to przetrwała, wtedy przekonam się czy ten bol, zawroty, nogi z waty to wina nerwicy czy czegoś innego. Chciałabym mieć już ten pierwszy etap za sobą 
- jacobsen
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 383
- Rejestracja: 28 września 2015, o 21:20
Zaraz kolejna tabletka. Po pierwszym dniu biegunka
, nie wiem co to głód 🥴, mdłości
, chodzę po ścianach (zawroty)
, taka ciężkość w klatce. Ja przyspieszyć czas, żeby mienly już chociaż pierwsze 2 tygodnie
Musi być gorzej, aby bylo lepiej 

- jacobsen
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 383
- Rejestracja: 28 września 2015, o 21:20
W drugim dniu lekkie mdłości i brak apetytu. 3 i 4 dzień brak skutków ubocznych, chociaż wczoraj obniżony nastrój. Ale niewielkie ma to znaczenie, bo w sumie ten obniżony nastrój to już od ponad roku
Jestem w szoku, że nie mam tych skutków ubocznych już w tej chwili, chociaż po zwiększeniu dawki mogą się pojawić i biorę to pod uwagę.
Niech już mijają szybko te tygodnie, niech przyjdzie poprawa, nie mogę się doczekać 🥺
Jestem w szoku, że nie mam tych skutków ubocznych już w tej chwili, chociaż po zwiększeniu dawki mogą się pojawić i biorę to pod uwagę.
Niech już mijają szybko te tygodnie, niech przyjdzie poprawa, nie mogę się doczekać 🥺
- jacobsen
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 383
- Rejestracja: 28 września 2015, o 21:20
Dziś 12 dzień brania leków, 3 dzień zwiększonej dawki i żadnych skutków ubocznych. Jestem w szoku. Czuję się jakby bardziej zmotywowana, ale mnie wiem czy to nie jest efekt placebo. Nie będę się jednak nad tym zastanawiać, niech idzie to swoim tempem. Będzie co ma być.
- Hightower
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 389
- Rejestracja: 26 września 2022, o 20:22
- jacobsen
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 383
- Rejestracja: 28 września 2015, o 21:20
- jacobsen
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 383
- Rejestracja: 28 września 2015, o 21:20
16 dzień brania leków. Chodziłam do pracy,.nie dodałam się do domu. Dziś poszłam sama do sklepu pierwszy raz od 2 lat. W tym czasie byłam może dwukrotnie, ale to były sytuację mocno wymuszone przez sytuację albo w dużej adrenalinie, która trzymała mnie na 2 nogach.
Nie kręciło mi się w głowie kiedy stałam na światłach oraz w sklepie, a to 2 sytuacje kiedy zdarzało się to zawsze. Wracając trochę się trzęsłam, jak wchodziłam do domu to troszkę kołatało serce. Ale w drodze prawiw popłakałam się ze szczęścia
Nie kręciło mi się w głowie kiedy stałam na światłach oraz w sklepie, a to 2 sytuacje kiedy zdarzało się to zawsze. Wracając trochę się trzęsłam, jak wchodziłam do domu to troszkę kołatało serce. Ale w drodze prawiw popłakałam się ze szczęścia