



justyna_, a możesz mi powiedzieć jak pracujesz nad tym zaburzeniem osobowości w tej terapii? To praca nad myślami, nawykami? Czy jakieś dodatkowe elementy? Moja mama ma też osobowość zależną, więc podaj łapęjustyna_ pisze:Chodzę na poznawczo-behawioralnąto zaszły we mnie duże zmiany, bo nawet znajomi którzy mnie dłużej nie widzieli, są w szoku że tak się zmieniłam i na pozytywnie
Nawet podejrzewali mnie niektórzy o ciążę
po pół roku terapii natręctwa mi znacząco ustąpiły. Jednak gdy pojawiły się nowości to wpadałam w dół, dziwiłam się temu. Kupiłam sobie książkę pokonać ocd od Hyman. A następnie znalazłam to forum i zaczęłam je wnikliwie czytać i słuchać nagrań. To spowodowało, że nawet jak zdarzy mi się dziwna myśl to już nie jest natrętna. Myślę sobie, że znowu ocd i już powoli nawet potrafię się z tego śmiać
W każdym razie mi akurat sama wiedza by nie pomogła, żeby sobie z tym poradzić. Mama też ma zaburzenie osobowości zależnej, więc obserwowałam to cały czas. No i podświadomość już się domagała, żeby zrobić jakiś porządek w osobowości. I dlatego dorzuciła mi nagle strasznymi myślami. No bo natręctwa to mam całe życie, ale zawsze były takie drobne. Halina a jakie masz zaburzenie osobowości?
justyna_ pisze:Chodzę na poznawczo-behawioralnąto zaszły we mnie duże zmiany, bo nawet znajomi którzy mnie dłużej nie widzieli, są w szoku że tak się zmieniłam i na pozytywnie
Nawet podejrzewali mnie niektórzy o ciążę
po pół roku terapii natręctwa mi znacząco ustąpiły. Jednak gdy pojawiły się nowości to wpadałam w dół, dziwiłam się temu. Kupiłam sobie książkę pokonać ocd od Hyman. A następnie znalazłam to forum i zaczęłam je wnikliwie czytać i słuchać nagrań. To spowodowało, że nawet jak zdarzy mi się dziwna myśl to już nie jest natrętna. Myślę sobie, że znowu ocd i już powoli nawet potrafię się z tego śmiać
W każdym razie mi akurat sama wiedza by nie pomogła, żeby sobie z tym poradzić. Mama też ma zaburzenie osobowości zależnej, więc obserwowałam to cały czas. No i podświadomość już się domagała, żeby zrobić jakiś porządek w osobowości. I dlatego dorzuciła mi nagle strasznymi myślami. No bo natręctwa to mam całe życie, ale zawsze były takie drobne. Halina a jakie masz zaburzenie osobowości?
U mnie zmiany też procentują partnerstwem w związkujustyna_ pisze:Pracuje nad emocjami i relacjami w grupie. Te relacje w sumie są najważniejszeMyślenia się nie zmienia. Oparta jest na skojarzeniach i mówi się co myśli, ale żeby innych nie obrazić
Mnie mąż też w tym dodatkowo wzmacnia ale ja akurat nie uchroniłam się od objawu. W sumie jest to dosyć wygodne, bo ma się taką opiekę. No ale teraz mam motywacje, żeby zupełnie się tego pozbyć bo widzę, że fajnie jest doświadczyć takiej niezależności
No i też widzę, że relacja jest teraz bardziej partnerska. Moja mama też doświadczyła objawu. No ale niestety to co ma to już nie nerwica. Z trudem ją przekonałam do pójścia do lekarza. Trafiłam w odpowiednim czasie na terapię, bo inaczej nie wiedziałabym jak jej pomóc. I na pewno byłabym nieźle zestresowana.
Bo kazdy jest inny i nie mozna sie w pelni sugerowac tym co ktos robi na terapii. Justyna troche za bardzo uogolnia swoj przypadek do wszystkich przypadkow.jaktoktojakja pisze:Dobrze Justyna, ze problem związany z Twoja mama nie nakręca Cie dodatkowo no i musisz byc silna babka, że potrafilas udźwignąć awoj problem i problem mamy chociaż psycholog mi np odradzal pomoc rodzicom powiedzial ze jak ktos chce to sam sobie pomoże:/
kurde jakie fajne jest to odpuszczanie, takie "lekkie" i "zwiewne" i przyjemne. Otoz dzisiaj nie nakrzyczalam na faceta z ato, ze lezy sobie caly dzien i odpoczywa, a wczoraj z ato, ze nie przykrecil klamekOlalala pisze:To ja mam Halinko super przykład z dzisiaj. Przyjechała do moich teściów babcia mojego męża. Już w niedzielę I wczoraj mówił mi, żeby ją zaprosić do nas dzisiaj. I co, dzisiaj cisza, mąż nic mi rano na ten temat nie powiedział. Kiedyś zrobiłabym z tego raban. Że nie planuje, nie organizuje, że ja nic nie wiem. Oczywiście pełna kontrola. Obecnie mam na to wylaneMi to nie robi różnicy czy ta babcia przyjedzie do nas czy nie, bo to babcia męża I jemu powinno zależeć,a nie mi. Nie uzależniam swojego szczęścia od innych, jak nie przyjedzie to trudno, przeżyję
sama się zajmę sobą, bo potrafię
Co ciekawe, to cieszę się, że mam fajnego męża, I że nie musi być idealny, tak jak I ja nie muszę
nie mam do niego o to żadnych pretensji. Zrobi co będzie uważał za słuszne. Zero presji I życie robi się lepsze. Takie proste, a kiedyś takie trudne do skumania.
Halina, tą pianę ja też miałam na początku - odnośnie bałaganu. Ale przetrwałam to I już jest spokój
Wykorzystujac to ze jestes na forumVictor pisze:Da się.
Ellena, piękna historia, dzięki!Ellena pisze:Da się napewno, mój wujek bardzo bliski, bywa u nas parę razy w tygodniu miał nerwicę lękową. Przyjmował leki trzy lata oraz leki na serce, bo miał z nim jakieś problemy. Nerwica przybiła go do tego stopnia, że zwolnił się z pracy a był prokuratorem. O pozbyciu się nerwicy zadecydował robiąc najbardziej ryzykowną w tymże czasie rzecz, a mianowicie mimo ataków paniki, poczuciu, że zawsze musi ktoś przy nim być wyjechał do pracy do Francji sam. Teraz tak to wspomina, iż mówi, że był to dla niego kolosalny wyczyn, przekonanie, że jest sam na obczyźnie, że to straszna choroba a punktem kulminacyjnym był moment gdy we Francji nie mógł już iść myślał, że umiera, usiadł na krawezniku i pogodził się tak jakby z faktem, że umrze, że tam też jest dobrze i wtedy nerwica zaczęła ustępować. Gdy pytałam się go czy sądzi, że to zasługa leków czy zmiany myślenia stwierdził, że nie leki, bo brał je 3 lata i było prawie bez zmian, a i je właśnie we Francji odstawił bo nie miał możliwości dostania recepty a w aptece nie chciano mu sprzedać. Raz mu ciocia je wysłała z Polski ale potem i jej nie chciał lekarz dać recepty. Mi dał radę żebym nie analizowala tego co przynosi mi nerwica, chodzi o objawy i spróbowała poukładać jak najwięcej w swoim życiu. Reasumując wujek toczył trzyletnią bitwę, którą wygrał a minęło 27 lat, więc z nerwicy da się wyjść. Czy ma jakieś objawy jak każdy czlowiek jak się denerwuje.
Przepraszam, że się wtrącam, ale gdyby praca miała być sposobem na zaburzenia to po wpadnięciu w rutynę każdy "odburzony" po 3 miesiącach by wpadał w nie znowu. Tu chodzi o podejście, o zaprzestanie bania się lęku, objawów, chodzi też o akceptację bla bla bla... ogólnie wszystko o czym się mówi na forum, bo jeśli wykona się to poprawnie to przy mocnym stresie potarga Cię to przez kilka dni, ale w koło lękowe się nie wpadnie. Poza tym Wojciech, Bart i wiele innych też nie ma nawrotów zaburzenia, więc nie jest to kwestia farta.wojtas pisze:Wykorzystujac to ze jestes na forumVictor pisze:Da się.i omijajac skrzynke pw mam pytanka
Moze sie uda xd
Czy jestes Victor w stanie powiedziec ze nie miales zadnego nawrotu zaburzenia i czy to nie jest tak ze po prostu moze nie miales ku temu powodu? Czyli w zyciu sie uklada, nie ma problemow i dlatego nerwica nie wrocila?
Pytam bo jak sam wiesz uwazne sledze twoje wpisy i bardzo chetnie korzystam z nich ale w twojej historii widac taki moment ze wziales sie za zycie ogolnie. Firma, praca i czy to nie jest tak ze wlasnie to oddalilo zaburzenie?
Nie to ze watpie w twoja prace ale pytam ze wzgledu na siebie bo czasem mam watpliwosci czy zaburzenie nie moze wrocic gdy dzieje sie zle.