Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 57
- Rejestracja: 27 marca 2022, o 22:15
I jeszcze jedno: nerwicowiec to mistrz w oszukiwaniu samego siebie. Wiele jest tutaj takich postów, w których można przeczytać: już wszystko skończone, przestałem/am bać się nawet, że nie kocham... Cóż, gdyby taka osoba faktycznie przestała bać się, że nie kocha, to by nie wchodziła na to forum, żeby o tym pisać i dalej pytać, czy to normalne i co teraz. To, że wchodzi i pisze, to dowód na to, że wcale nie przestała się tego bać, tylko lęk zatacza kolejne błędne koło, tym razem na innych zasadach. Gdyby taka osoba już faktycznie się nie bała, że nie czuje, to mogłaby przestać podejmować z kimkolwiek ten temat. A ponieważ się boi, ale tego tak nie odczuwa (chociażby z przegrzania), to będzie, i owszem, dręczyła siebie i innych wciąż tymi samymi pytaniami. Jednocześnie nerwicowiec ma mnóstwo wymówek: nie no, zapytałam już ostatni raz, bo już wiem, że nie kocham, bo już nawet straciłam lęk przed tym... a wtedy, gdy nad tym rozmyślałam, to tylko tak sobie, bez szczególnego zaangażowania...
I inne bullshity.
Jak ktoś tu wchodzi przynajmniej co jakiś czas, to znaczy, że coś go niepokoi, nawet jeśli mówi sam sobie, że już stracił wszelki niepokój.
I inne bullshity.
Jak ktoś tu wchodzi przynajmniej co jakiś czas, to znaczy, że coś go niepokoi, nawet jeśli mówi sam sobie, że już stracił wszelki niepokój.
- aveno
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 262
- Rejestracja: 18 sierpnia 2015, o 15:38
Ja jeszcze bym dodała, że nie ważne w jakim temacie jest OCD - czy to ROCD czy dotyczy np. lęku, że coś sobie zrobimy, hipochondrii itp. Żeby trwale z tego wyjść należy wrzucać wszystko jak tu piszą do jednego wora. Bo mechanizmy są zawsze takie same tylko temat się zmienia. Przepracuje się temat z ROCD to za jakiś czas pojawi się jakaś inna myśl w innym temacie i wszystko zacznie się od nowa. Ja tak właśnie mam. Staram się teraz jakoś działać od podstaw, zrozumieć mechanizmy tego wszystkiego i je wyłapywać typu to są natrety, ja już to znam i nie wchodzę w to. Na razie to mi średnio to wychodziHieronim pisze: ↑13 maja 2022, o 01:20ROCD, jak sama nazwa wskazuje, to R - związkowe (relation), O - obsesyjno (obsessive), C - kompulsywne (compulsive), D - zaburzenie (disorder)
R - dotyczy Twojego związku
O - polega na obsesjach, czyli ciągłym zastanawianiu się, rozmyślaniu na temat związku, któremu towarzyszy lęk albo inne nieprzyjemne, niechciane uczucia
C - prowadzi do kompulsji, czyli rozpaczliwych prób odpowiedzi na pytania o związek, poszukiwania pewności, pytania innych osób, siedzenia na forach, googlania
D - jest to zaburzenie, ponieważ czujemy, że nie jest to nasz naturalny stan, odczuwamy spory dyskomfort (także z powodu pozornego braku dyskomfortu) i zapętlamy się w bezradności
Dodatkowym argumentem za ROCD jest ciągła niepewność, kiedy ktoś powie Ci: a) to jest ROCD, albo b) to nie jest ROCD, tylko spieprzony związek. Odpowiedź a) daje chwilową ulgę, ale nie daje trwałej pewności, a odpowiedź b) powoduje, że lęk się wzmacnia, zaczyna się jeszcze mocniejsza udręka.
Innym argumentem jest czas, który poświęcamy temu tematowi. Jeśli dręczymy się tym dłużej niż godzinę dziennie, to już nie jest normalne odczuwanie. To się nazywa myślenie OBSESYJNE.
Innym jest ciągłe sprawdzanie swoich uczuć i myśli, sprawdzanie, sprawdzanie, sprawdzanie, sprawdzanie, sprawdzanie, sprawdzanie, sprawdzanie, sprawdzanie, sprawdzanie, sprawdzanie, sprawdzanie, sprawdzanie, sprawdzanie, sprawdzanie, sprawdzanie, sprawdzanie, sprawdzanie, sprawdzanie...
Innym argumentem jest to, że łazimy po ludziach i pytamy wszystkich na okrągło, co to może być, bo może to nie ROCD, albo może ROCD, a może nie ROCD, a może jednak ROCD, ale skąd wiadomo, że ROCD, a może nie ROCD, chyba jednak ROCD, ale jednak może nie ROCD... Ciągłe poszukiwanie zapewnienia u jednej osoby po kilka razy albo pytanie jak największej liczby osób. To się nazywa DZIAŁANIE KOMPULSYWNE.
Jeszcze jednym argumentem jest to, że w innych aspektach życia zdradzamy skłonności nerwicowe. To się nazywa bycie w ZABURZENIU.
Wielu z nas nie ma pewności, czy to ROCD albo nerwica, ponieważ nauczyła się funkcjonować nerwicowo przez lata, tak że wydaje nam się, że przecież to jest normalne tak mocno odczuwać lęk albo angażować się w temat tak bardzo, dopóki nie zyskamy pewności. Większość ludzi tak ma. Otóż nie. To funkcjonowanie nerwicowe, a my tego tak nie nazywamy, bo tak długo funkcjonujemy w tym trybie, że uznaliśmy go za normę.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 57
- Rejestracja: 27 marca 2022, o 22:15
Oj, zdecydowanie. Ja sam doświadczam nawet wewnątrz samego ROCD fluktuacji. Na początku miałem pytania, czy kocham. Dotarłem do momentu, w którym nie niepokoi mnie już to pytanie, zacząłem znów czuć, że kocham, to ROCD przypieprzyło się do elementów wyglądu, które urastają do niebotycznych rozmiarów. Przez pewien czas wygląd przestał mnie niepokoić i pojawiła się akceptacja oraz ponowne zauroczenie, to ROCD zaczęło się przywalać do słabego popędu seksualnego.aveno pisze: ↑13 maja 2022, o 07:50Ja jeszcze bym dodała, że nie ważne w jakim temacie jest OCD - czy to ROCD czy dotyczy np. lęku, że coś sobie zrobimy, hipochondrii itp. Żeby trwale z tego wyjść należy wrzucać wszystko jak tu piszą do jednego wora. Bo mechanizmy są zawsze takie same tylko temat się zmienia. Przepracuje się temat z ROCD to za jakiś czas pojawi się jakaś inna myśl w innym temacie i wszystko zacznie się od nowa. Ja tak właśnie mam. Staram się teraz jakoś działać od podstaw, zrozumieć mechanizmy tego wszystkiego i je wyłapywać typu to są natrety, ja już to znam i nie wchodzę w to. Na razie to mi średnio to wychodziHieronim pisze: ↑13 maja 2022, o 01:20ROCD, jak sama nazwa wskazuje, to R - związkowe (relation), O - obsesyjno (obsessive), C - kompulsywne (compulsive), D - zaburzenie (disorder)
R - dotyczy Twojego związku
O - polega na obsesjach, czyli ciągłym zastanawianiu się, rozmyślaniu na temat związku, któremu towarzyszy lęk albo inne nieprzyjemne, niechciane uczucia
C - prowadzi do kompulsji, czyli rozpaczliwych prób odpowiedzi na pytania o związek, poszukiwania pewności, pytania innych osób, siedzenia na forach, googlania
D - jest to zaburzenie, ponieważ czujemy, że nie jest to nasz naturalny stan, odczuwamy spory dyskomfort (także z powodu pozornego braku dyskomfortu) i zapętlamy się w bezradności
Dodatkowym argumentem za ROCD jest ciągła niepewność, kiedy ktoś powie Ci: a) to jest ROCD, albo b) to nie jest ROCD, tylko spieprzony związek. Odpowiedź a) daje chwilową ulgę, ale nie daje trwałej pewności, a odpowiedź b) powoduje, że lęk się wzmacnia, zaczyna się jeszcze mocniejsza udręka.
Innym argumentem jest czas, który poświęcamy temu tematowi. Jeśli dręczymy się tym dłużej niż godzinę dziennie, to już nie jest normalne odczuwanie. To się nazywa myślenie OBSESYJNE.
Innym jest ciągłe sprawdzanie swoich uczuć i myśli, sprawdzanie, sprawdzanie, sprawdzanie, sprawdzanie, sprawdzanie, sprawdzanie, sprawdzanie, sprawdzanie, sprawdzanie, sprawdzanie, sprawdzanie, sprawdzanie, sprawdzanie, sprawdzanie, sprawdzanie, sprawdzanie, sprawdzanie, sprawdzanie...
Innym argumentem jest to, że łazimy po ludziach i pytamy wszystkich na okrągło, co to może być, bo może to nie ROCD, albo może ROCD, a może nie ROCD, a może jednak ROCD, ale skąd wiadomo, że ROCD, a może nie ROCD, chyba jednak ROCD, ale jednak może nie ROCD... Ciągłe poszukiwanie zapewnienia u jednej osoby po kilka razy albo pytanie jak największej liczby osób. To się nazywa DZIAŁANIE KOMPULSYWNE.
Jeszcze jednym argumentem jest to, że w innych aspektach życia zdradzamy skłonności nerwicowe. To się nazywa bycie w ZABURZENIU.
Wielu z nas nie ma pewności, czy to ROCD albo nerwica, ponieważ nauczyła się funkcjonować nerwicowo przez lata, tak że wydaje nam się, że przecież to jest normalne tak mocno odczuwać lęk albo angażować się w temat tak bardzo, dopóki nie zyskamy pewności. Większość ludzi tak ma. Otóż nie. To funkcjonowanie nerwicowe, a my tego tak nie nazywamy, bo tak długo funkcjonujemy w tym trybie, że uznaliśmy go za normę.![]()
I tak w kółko.
Podejrzewam, że znikłoby ROCD, to zaczęłoby się inne cholerstwo. Bo to praca z lękiem, który wygasza pozytywne emocje i zniekształca ogląd rzeczywistości, a nie z tym konkretnym związkiem.
Dlatego NIE WARTO dilować z tymi pytaniami, bo one nie będą miały końca.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 14
- Rejestracja: 11 maja 2022, o 23:46
Naszła mnie taka myśl, że emocje są bardzo powiązane z właśnie myślami i postrzeganiem świta. Piszę to bo właśnie męczy mnie myśl, że to może nie jest to zaburzenie ( wiem jak to komicznie brzmi). Wiec może ktoś by rzeczywiście powiedział mi, ze skoro mam w głowie niepewność i myśli praktycznie przez cały dzień to chyba normalne ze moje emocje też siłą rzeczy są inne niż jakbym chciał. Cały czas gdy się przytulam z moją partnerką albo się całujemy i nie czuje tego co bym chciał to mam wyrzuty sumienia i sam sobie w głowie mowie, ze mam w dupie to ze nie czuje tego teraz bo wiem ze ją kocham No Ale jednak ciężkie to jest. Czy to jest normalne i jest częścią tego horroru ( zaburzenia)?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 8
- Rejestracja: 27 kwietnia 2022, o 08:27
To chyba normalne. Przeczytałam prawie cały ten wątek i to pojawia się tu regularnie... że jak masz coś czuć, jak bez przerwy myślisz o tym, co czujesz, a myślenie to jest stresujące, bo podszyte niepewnością, więc żadna pozytywna emocja się w takim stanie nie pojawi... pozytywne emocje są tylko w przebłyskach, gdy faktycznie jesteś w danej sytuacji tu i teraz, i nie myślisz o niczym...Witold pisze: ↑13 maja 2022, o 14:05Naszła mnie taka myśl, że emocje są bardzo powiązane z właśnie myślami i postrzeganiem świta. Piszę to bo właśnie męczy mnie myśl, że to może nie jest to zaburzenie ( wiem jak to komicznie brzmi). Wiec może ktoś by rzeczywiście powiedział mi, ze skoro mam w głowie niepewność i myśli praktycznie przez cały dzień to chyba normalne ze moje emocje też siłą rzeczy są inne niż jakbym chciał. Cały czas gdy się przytulam z moją partnerką albo się całujemy i nie czuje tego co bym chciał to mam wyrzuty sumienia i sam sobie w głowie mowie, ze mam w dupie to ze nie czuje tego teraz bo wiem ze ją kocham No Ale jednak ciężkie to jest. Czy to jest normalne i jest częścią tego horroru ( zaburzenia)?
U mnie po pierwszej wizycie u psychoterapeuty było ok, nawet nie zaglądałam w ten wątek, bo uwierzyłam, że problem u mnie leży w zaburzonej relacji z rodzicami, która mnie stresuje i sprawia, że nie potrafię wziąć odpowiedzialności za swoje życie. Boję się żyć w pełni, boję się podejmować decyzje, bo "a co jeśli..." - wszędzie wypatruje zagrożeń. Wg psycholog dlatego, że rodzice przez całe moje życie tylko krytykowali moje wybory ("a czemu na takie studia, lepiej byłoby...", "a czemu uprawiasz ten sport, lepiej..." itd..). Dosłownie w każdym temacie krytykowali. Wg psycholog ten głos w głowie - lękowy - jest właśnie moich rodziców... stąd nie mogę być szczęśliwa, bo żyję w lęku. W każdym razie po tej wizycie moje obsesyjne myślenie przeszło ze związku w stronę właśnie problemu w relacji z rodzicami. Więc w tym temacie była cisza.
Ale po tygodniu miałam drugą wizytę i tym razem ten cały brud wywalony na psychoterapii ze mną został. Mam wrażenie, że zamiast ulgi wlaśnie znalazlo sie jeszcze więcej negatywnych emocji. I to teraz przekłada się na związek - ale tym razem zaatakowało sferę seksualną. Zablokowałam się... Nie potrafię nic czuć i tylko się stresuję - że co jeśli tak mi zostanie albo co jeśli popsuje się przez to ten związek... błędne koło bo wiem że nic nie poczuję jeśli będę wpadać w te obsesyjne negatywne myślenie...ale ja po prostu nie umiem tego myslenia wyłączyć..
edit: oczywiście to przekłada się na dalsze myśli - może teraz nam nie wychodzi, bo on jednak mi się nie podoba? (włączam zdj. i patrzę podoba się czy nie? no chyba tak, ale co jeśli nie?)... może jednak to nie to i dlatego tak jest? może my powinniśmy byc tylko przyjaciólmi?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 14
- Rejestracja: 11 maja 2022, o 23:46
Zastanawia mnie też coś takiego, że No jak miała by wyglądać rzeczywista strata uczyć. Skoro się odkochał to by się nie chciało aby te uczucia wróciły i żeby było jak kiedyś. Przynajmniej ja tak uważam. A według was jaka jest różnica pomiędzy rzeczywistym odkochaniem, a tym zaburzeniem?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 57
- Rejestracja: 27 marca 2022, o 22:15
Witold, pomijając kwestię czy masz ROCD czy nie masz ROCD, ustalmy fakty:
* Boisz się. Przede wszystkim o związek, na który nikt Ci nie daje 100% gwarancji. Pojawia się światełko w tunelu w postaci formuły ROCD, która to może wyjaśnić. Ponieważ boisz się, że to może nie być trafione, a nikt Ci nie daje 100% gwarancji (bo nikt Ci nie przeprogramuje głowy na siłę), to zadajesz pytania. Dostajesz odpowiedzi, ale ponieważ dalej się boisz, to żadna odpowiedź nie jest satysfakcjonująca;
* Z całą pewnością to, o czym piszesz i przede wszystkim to, w jaki sposób to piszesz, pokazuje, że wpadłeś w obsesje, w kompulsje zresztą też;
* Każdy albo większość nerwicowców wierzy w normalność swoich lękowych myśli. Przynajmniej do czasu;
* Każdy albo większość nerwicowców powątpiewa, czy ma nerwicę. Przynajmniej do czasu.
* Boisz się. Przede wszystkim o związek, na który nikt Ci nie daje 100% gwarancji. Pojawia się światełko w tunelu w postaci formuły ROCD, która to może wyjaśnić. Ponieważ boisz się, że to może nie być trafione, a nikt Ci nie daje 100% gwarancji (bo nikt Ci nie przeprogramuje głowy na siłę), to zadajesz pytania. Dostajesz odpowiedzi, ale ponieważ dalej się boisz, to żadna odpowiedź nie jest satysfakcjonująca;
* Z całą pewnością to, o czym piszesz i przede wszystkim to, w jaki sposób to piszesz, pokazuje, że wpadłeś w obsesje, w kompulsje zresztą też;
* Każdy albo większość nerwicowców wierzy w normalność swoich lękowych myśli. Przynajmniej do czasu;
* Każdy albo większość nerwicowców powątpiewa, czy ma nerwicę. Przynajmniej do czasu.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 300
- Rejestracja: 20 stycznia 2022, o 10:43
Cześć, czy to normalne że przebłyski pojawiają się u mnie rzadziej i na krótsza chwilę niż kiedyś? Teraz w ogóle zapominam, że te przebłyski się pojawiają, ale czasem coś tam się pojawi na chwilę. Czy to dlatego,że jestem już tym tak przemęczona czy poprostu to nie nerwica? W ogóle się tym już nie przejmuje, większość czasu czuję obojętność i teraz nawet mi się nie chce tym przejmować, staram się to na drugi plan zrzucać bo naprawdę już mi się nie chce o tym myśleć i jestem bardzo zmieszana. Sama nie wiem, czy chce się tym przejmować czy nie, ale jednak gdzieś tam w głębi boje się (albo nie bo sama już nie wiem jak to jest), że moje ocd zmieni temat a tak to przynajmniej wiem że mój chłopak jest dla mnie bardzo ważny. Czy to normalne,że calutki czas czuje taka obojętność i przygnębienie, bez większych przebłysków ani nic? Bo trochę teraz zaczęłam nad tym myśleć .
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 32
- Rejestracja: 17 kwietnia 2022, o 20:15
To jest naprawde dziwne uczucie… Jezeli dalej cos cie niepokoi (tak jak pisal Hieronim wczesniej), to nie jest tak ze ci nie zalezy. Ja tez czuje pustke emocjonalna czasami, bo odcina nam wlasnie emocje - dziwne to uczucie jak mysle o slubie z moim narzeczonym, a z drugiej mam blokade zeby mu powiedziec ze go kocham, czy jak na niego patrze to nic nie czuje. Jednak staram sie wychodzic z zalozenia, ze osoba ktora przestala kochac nie planuje przyszlosci, czy tak jak ja - kupuje mojemu narzeczonemu np. jakies jego ulubione jedzenie czy spodnie, zeby mial do pracy. Wydaje mi sie, ze po prostu po jakims czasie przyzwyczajamy sie do tego leku tez i przestaje byc tak intensywny.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 300
- Rejestracja: 20 stycznia 2022, o 10:43
Dziwne uczucie tzn wy tak na przykład nie macie? Przepraszam,ale chciałabym z tego wyjść... Mimo wszystko chyba chciałabym kochać mojego chłopaka ale nawet nie umiem się przejmować tym wszystkim... Nie chce żeby tak było... Ostatni przez chwilę było lepiej. Też tak macie, że rzadko kiedy macie przebłyski? To normalne u was?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 14
- Rejestracja: 11 maja 2022, o 23:46
Mam dokładnie tak samo. Czuje się tak zmęczony psychicznie, ze po prostu odkładam to na drugi plan, lecz wiem, ze nie jestem pewny czy kocham moją partnerkę. Jednak coś nas trzyma przy tych ludziach. Na przykład wczoraj i przedwczoraj miałem już kryzys z tym wszystkim, gdy widziałem moją dziewczynę to wszystko mnie irytowało, ale doszedłem do wniosku, że to ja się irytuje na siebie za to, że jej normalne zachwiania mnie irytują, co jest nienormalne. Idę w poniedziałek do psychologa i mam nadzieje, ze mi pomoże, tobie radzę to samo, bo gdy się męczy z tym samemu to naprawdę jest ciężko, a w końcu nie chcemy aby przez to co się dzieje u nas w głowie, żebyśmy stracili szczęście i kochaną osobę, przy której czuliśmy się wspaniale przed tą całą nerwicą. Mózg ma tyle myśli i obaw, ze chyba odstawia to na potem, a my jesteśmy źli na siebie, ze nie myślimy o tych myślach, a potem nie wiem czy to nerwica czy nie ( przynajmniej ja tak mam) ale skoro na samym początku zaczęliśmy szukać o informacji co to, czemu nie czujemy nic do partnera i trafiliśmy tu, zaczęliśmy czytać i zadawać pytania, to chyba mówi nam, ze naprawdę jesteśmy poprostu zagubieni i zmęczeni naszymi myślami, a nie przestaliśmy rzeczywiście kochać.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 300
- Rejestracja: 20 stycznia 2022, o 10:43
Dziękuję za odpowiedź. Mam naprawdę bardzo podobnie jak ty i pomogło mi to na duchu, tyle że mój chłopak mnie mało co denerwuje,ale różnie to bywa i ogólnie nie chce się na niego denerwować. Chciałabym poprostu go kochać. Jeśli chodzi o psychologa to chodzę już na terapię i w najbliższym czasie mam zamiar iść po leki do psychiatry.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 300
- Rejestracja: 20 stycznia 2022, o 10:43
Tak nagle by to chyba nie minęło skoro męczyliśmy się z tym tyle czasu, tak mi się wydaje. To poprostu odcięcie od emocji i to wszystko przybiera inną formę niż dotychczas. Kiedyś się tym przejmowaliśmy, płakaliśmy, nie mogliśmy jeść a teraz normalnie funkcjonujemy tylko jest nam smutno i czujemy pustkę (przynajmniej ja tak mam).
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 300
- Rejestracja: 20 stycznia 2022, o 10:43
Cześć,
Po pierwsze - Witold, bardzo chętnie bym ci pomogła,ale sama się z tym zmagam i nie mogę sobie zbytnio poradzić. Ogólnie dziś czuje się lepiej,przeczytałam moje stare wiadomości do terapeutki, jakie miałam myśli,odczucia i teraz tylko się upewniłam że to nerwica i jakoś mi lepiej. Jakaś tam wiara powróciła. Musimy uwierzyć,że to nerwica i akceptować wszystko,oswoić myśli.
Po pierwsze - Witold, bardzo chętnie bym ci pomogła,ale sama się z tym zmagam i nie mogę sobie zbytnio poradzić. Ogólnie dziś czuje się lepiej,przeczytałam moje stare wiadomości do terapeutki, jakie miałam myśli,odczucia i teraz tylko się upewniłam że to nerwica i jakoś mi lepiej. Jakaś tam wiara powróciła. Musimy uwierzyć,że to nerwica i akceptować wszystko,oswoić myśli.