

U większości z was zaczęło się od 1 myśli A mnie wątpliwości prześladowany wcześniej

Mnie też prześladowały wcześniej też nie była to jedna myślJulix pisze: ↑1 lipca 2020, o 14:56A mnie dziś przygniotło to że ja przed zanikiem uczuc też miałam wątpliwosci:(. Często wpadaly mi do głowy myśli czy kocham czy tęsknię czy czuje motylki w brzuchuocenialam atrakcyjność ale robiłam to trochę nieświadomie.
U większości z was zaczęło się od 1 myśli A mnie wątpliwości prześladowany wcześniej![]()
Ja takich fali szczęście teraz też nie mam. Ale moja podświadomość chyba się dobija powoli i po prsotu wiem że kocham i wiem czego chcę.
Wydaje mi się że nawet gorsze bo tamta relację znałam a tu mam myśli dotyczące dosłownie wszystkiego i przyznaję, że jestem załamana bo trochę łudziłam się że będę mogła jednak normalnie żyć w którymś momencie i nie rozumiem zupełnie czemu to wróciło skoro to zupełnie inna osoba. Wiem że to siedzi w głowie ale żeby aż tak? Nie wiem czy to dla mnie jest do zrozumienia. Chwilowo musze chyba wrócić na leki, dziś mam psychiatrę bo jestem w takim dole że tylko wyjekruszyna7733 pisze: ↑1 lipca 2020, o 07:45Niestety jak pokazuja historię na forum nieprzepracowane rocd lubi wracać w następnych związkach , teraz musisz się skupić na odburzaniu ale nie lekami, leki tylko maskują problem wiem bo brałam kilka lat , teraz też masz takie objawy dokładnie jak za pierwszym razem ?Loska1 pisze: ↑30 czerwca 2020, o 22:31Choruję na rocd od 3 lat, zwykle radziłam sobie lekami, ale musiałam trzykrotnie je zmieniać, bo bywały momenty lepsze a potem jakby leki się wypalały i od nowa szukałam kolejnego. Chodziłam też na terapię prawie 2 lata ale o rocd rozmawialiśmy mało i nigdy nie wierzyłam, że to są myśli natrętne szczególnie że nie czułam niczego do swojego narzeczonego a byliśmy ze sobą ponad 3 lata i dość szybko mi się zaczęły natręctwa. W styczniu tego roku postanowiłam się rozstać..i zrobiłam to trochę za namową mojej nowej psycholog, która stwierdziła, że gdyby miały mi te myśli przejść to by już przeszły a i w moim związku się już nie układało wcale i mój chłopak też chyba doznał ulgi jak się rozstaliśmy. Na początku czerwca czyli niedawno poznałam pewną osobę a może dokładniej zbliżyłam się do osoby, którą już wcześniej znałam i świetnie się rozumieliśmy mam wrażenie ale od dokładnie dwóch tygodni znowu nagle zablokowały mi się emocje, wstałam i poczułam, że jestem pusta i zaczęły mnie męczyć myśli czy na pewno coś do niego czuję i mam teraz silne uczucie niechęci do niego aż płaczę od 4 dni i nie wstaję z łóżka..przyszło to nagle i nie mogę się tego pozbyć! Jest to samo jak przy poprzednim razie! Jak ja mam się tego pozbyć? Mam wrażenie że to niekończący się koszmar bo to inna osoba a czuje się tak samo i mam wyrzuty sumienia, że poprzedni związek skończyłam bo teraz widzę wyraźniej że to wszystko miesza jedynie w głowie ale nic mi to nie daje, bo to jest bardzo silne że znowu nie moge przestać o tym myśleć
Jak to czytam to czuję wręcz jak przez moje żyły przepływa nienawiść. Strasznie mi przykro z tego powodu, ale trafiałaś po prostu na tragicznych terapeutów. Dwóch pierwszych brzmi jak terapeuci, którzy pracują w nurcie psychoanalitycznym, albo psychodynamicznym, oni wolą zajmować się wszystkim tylko nie samą nerwicą. Dla mnie jest to skandaliczne, że terapeutka, która nawet nie powinna mieć tego tytułu uznała za rozwiązanie rozstać się. Na samą nerwicę najlepsi są terapeuci CBT lub ACT i w pierwszej kolejności powinnaś zacząć szukanie terapeuty w tym nurcie. Z nimi popracujesz nad mechanizmem lękowym i po prostu nad nerwicą, zamiast roztrząsać przeszłość. Spróbuj też szukając terapeuty zapytać czy zna się na ROCD. Bardzo ci współczuję i trzymam kciuki, dasz sobie radę.Loska1 pisze: ↑2 lipca 2020, o 17:40Nie wiem czy to dobry temat na takie pytania ale chciałam zapytać osoby z rocd uczeszczające na terapie o wasze doświadczenia. Pierwszy raz na terapie trafiłam 3 lata temu i chodziłam prawie 2 lata, dostałam potwierdzenie że mam nerwice i mieliśmy zacząć pracę nad powodami natręctw. Jak byłam mała odszedł od nas tata i wyjechał nie dając żadnego znaku życia choć wiedzieliśmy, że ma się dobrze i było to jak miałam 9 lat ale 2 lata później moja mama poznała bardzo opiekuńczego faceta i jest moim ojczymem do dzisiaj i mam z nim bardzo dobrą relację i czuję jakby to był mój tata. Dlatego na terapii głównie pracowałam nad decyzyjnością i asertywnością bo jak się okazało nie było zbyt dużych powodów do innych rozmów. Miałam stać się bardziej pewna siebie żeby wpłynęło to na natręctwa i rzeczywiście stałam się ale natręctwa nie ruszyły się ani o krok. Terapia jakby się skończyła i poszłam na kolejną i trafiłam na terapeutę, który powiedział że moje natręctwa to wynik obsesyjnej osobowości i musimy znaleźć jakąś pasję żeby zamienić jedną obsesję na drugą, ale to nie wychodziło i trochę nie do końca mi pasowała ta osobowość obsesyjna do mnie. Trzecia terapeutka ostatnia uznała że jakby natręctwa miały minąć to by już minęły więc najlepiej poszukać powiewu świeżości, bo problemem jest związek. Rozstanie było mimo wszystko niezbyt łatwe szczególnie że chłopak był zmęczony ale chciał żeby to wyszło w końcu no ale jednak rozstaliśmy się.
Doznałam trochę wtedy ulgi ale też nie do końca, trudno to wyjaśnić bo czułam jakby coś nade mną wisiało ale myślałam że chodzi o rozstanie. Po zbliżeniu się do nowej osoby jest tragedia, wszystko wróciło z podwójną mocą, nie mam już sił. Dziś byłam u psychiatry i miałam teleporadę z tą psycholog która trochę mnie nakierowała na rozstanie. Stwierdziła ze nawrót oznacza że mam problemy z budowaniem związku z uwagi na brak tatyale zupełnie zapomniała, ze mówiłam jej o ojczymie i widać było ze zapomniała. Mam 3 różne wersje na ten sam problem czy wy też macie takie doświadczenia z terapią? Wiem że na forum jest dużo o rocd, czytałam też ciekawą ksiązke i się to zgadza z tym co tu dużo osób pisze ale z drugiej strony mam myśli, czemu w takim razie żaden z trzech terapeutów nigdy o tym nie wspomniał? Z drugiej strony trudno im też zaufać mi teraz, czy w ogóle terapie to mają sens w przypadku rocd?