Wydaję mi się to natrętem.Bo skoro denerwuje Cię to do takiego stopnia, że wolałabyś umrzeć niż się z tym pogodzić, to coś nie teges jest.Zaakceptuj tą myśl i daj jej popłynąć.Malami09 pisze: ↑6 marca 2018, o 22:04Wracam, nie dalam rady![]()
Zauwazylam, ze ostatnio czesto przylapuje sie na "konikach" nerwicowych. Juz wiem co na mnie najbardziej dziala ale nie do konca wiem czy dobrze reaguje, a mianowicie:
Od jakiegos czasu moją "obsesją" jest pornografia, nie potrafie zrozumiec i pogodzic sie czemu on tak wlasciwie istnieje, na samą mysl chce mi sie plakac, a jak pomysle, ze moj facet takie rzeczy ogladal (kazdy byl 12/13 latkiem) to mam ochote umrzec nic sie z tym pogodzic.
Czy tak wlasnie wyglada natręt ? Czy to juz jest cos innego, pozdrawiam![]()
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?
-
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1543
- Rejestracja: 17 października 2017, o 23:08
-
- Gość
Kochani, bardzo źle się czuję. Byłam na drugiej wizycie u nowej psycholog i kazała mi zaakceptować ta myśl, że mogę się rozwieść. Wiem, że takie jest życie, ale jestem w rozrywce. Tyle z mężem przeszliśmy problemów, trudnych, że teraz ona sugeruje, że to przez rutynę, różnicę temperamentow... Wiem, może jestem frajerów, powinnam zaakceptować, że związki się kończą, ale nie mogę, zwłaszcza, że to się stało tak nagle, a od roku w kółko to samo. Nie dochodzę do żadnych wniosków, jedynie tylko, że jak już będę mega zmęczona i na dużych dawkach leków to ucieknie od męża no bo zwariuje... To najgorsze, co mnie spotkało, czy ktoś poleca Wam terapię dla par? Mi już któryś raz z rzędu mówią, że to mój problem i terapia dla par to nie, a potem, że mąż nie zaspokaja moich potrzeb jakichs itd. Pomóżcie
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 90
- Rejestracja: 24 lutego 2018, o 09:51
Teraz doszły jakieś dziwne myśli że jak byłem w związku to się zostawiałem co by było gdybyśmy się rozstali jakby się to wszystko potoczyło dodam że to nie były myśli z chce zerwać tylko takie zwykłe myśli to normalne w związku? Albo że od początku związku nie myślałem o niej że jest najpiękniejsza na świecie itp wiedziałem że są ładniejsze i zgrabniejsze na tym świecie bardziej mnie urzekła osobowością, charakterem zawszę sobię powtarzałem że to przecież najważniejsze uroda z czasem przeminie no i nie ma co opierać związku na tym czy dana osoba mi się podoba czy nie są ważniejsze kryteria. A teraz wszystko wróciło że to nie przez nerwicę mi się nie podoba i nie pociąga tylko tak poprostu co o tym myślicie ?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 120
- Rejestracja: 24 sierpnia 2017, o 12:48
Dzieki za odpowiedz, jednak nie potrafie przestac o tym myslac i sie na tym skupiacwitorrr98 pisze: ↑7 marca 2018, o 11:54Wydaję mi się to natrętem.Bo skoro denerwuje Cię to do takiego stopnia, że wolałabyś umrzeć niż się z tym pogodzić, to coś nie teges jest.Zaakceptuj tą myśl i daj jej popłynąć.Malami09 pisze: ↑6 marca 2018, o 22:04Wracam, nie dalam rady![]()
Zauwazylam, ze ostatnio czesto przylapuje sie na "konikach" nerwicowych. Juz wiem co na mnie najbardziej dziala ale nie do konca wiem czy dobrze reaguje, a mianowicie:
Od jakiegos czasu moją "obsesją" jest pornografia, nie potrafie zrozumiec i pogodzic sie czemu on tak wlasciwie istnieje, na samą mysl chce mi sie plakac, a jak pomysle, ze moj facet takie rzeczy ogladal (kazdy byl 12/13 latkiem) to mam ochote umrzec nic sie z tym pogodzic.
Czy tak wlasnie wyglada natręt ? Czy to juz jest cos innego, pozdrawiam![]()
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 106
- Rejestracja: 26 grudnia 2017, o 12:38
Czy tylko ja tak mam że gdy jestem sama to wiem że kocham, czuje to i jesten szczęśliwa ale gdy się spotkam z moim ukochanym to znowu lęk, łzy a oczach, skupiam się na "wadach" (których wcześniej nie widziałam), wszystko na odwrót
Miał ktoś tak?

-
- Gość
Ja mam tak, że przy mężu czuję się często lepiej, sama jak jestem to zero uczuć. Im więcej chodzę po terapiach tym gorzej wtedy, bo każdy terapeuta ma inne pomysły, wtedy przychodzę do domu i się zastanawiam i męczę męża tematem, że np. psycholog mi zasugerowała że mi nie mówi komplementow i gadam potem o tym godzinami...
-
- Gość
Skupiam się na wadach to mało powiedziane, ja to co uznawalam za zaletę (np. że jest spokojny i nie gada głupot) to teraz uznaje za wadę....
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 90
- Rejestracja: 24 lutego 2018, o 09:51
Mam takie pytanie do was bo przypomniałem sobie a w sumie to chyba nerwica mi przypomniała że będąc w tym związku miałem czasem myśli o rozstaniu jak to by było albo że i tak pewnie kiedyś to się skończy chyba głównym powodem tych myśli było to że ona jest moją pierwszą dziewczyna a jej pierwszym chłopem i chyba poprostu nie wierzyłem w to że to będzie miłość na zawsze to normalne czy to mogła być już nerwica dodam że nigdy nie myślałem poważnie nad rozstaniem tylko to były takie przelotne myśli a wręcz marzyłem o tym żeby to była moja pierwsza i ostatnia myślałem że to jest większa wygrana niż wygranie szóstki w lotka, miałem plany że zamieszkamy razem weźmiemy ślub będziemy mieli dzieci gdybym nie był pewny tego związku to chyba bym tak nie myślał co? Na początku związku nie byłem pewien czy chce z nią być ale postanowiłem że spróbuję jak to nie będzie to to się rozstaniemy ale potem pojawiła się wręcz chorobliwą zazdrość nawet gdy jakiś kolega do niej coś napisał albo skomentował zdjęcie na fb to mnie aż nosiło to chyba też jakiś dowód że jest moim oczkiem w głowie? Co wy myślicie o tym wszystkim?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 580
- Rejestracja: 19 października 2016, o 12:02
Ciężko mi jest ostatnio, ale posty kapralisa bardzo mi pomagają w przetrwaniu tego. Gdyby nie to forum to ja nie wyobrażam sobie co ja bym zrobił
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 592
- Rejestracja: 26 kwietnia 2017, o 17:33
Czesc Kochani jak sobie radzicie? Katarzynka co u Ciebie?
Dosyc troche mnie tu nie bylo....
radzilam sobie dobrze czulam ze Kocham coreczke i chlopaka, natrety minely. Od poniedIalku jestem chora i od wczoraj znowu minely jakies mysli odnosnie dziecka ze moze mi orzeszkadza, denerwuje ze jej nie chce itp
mam nadzieje ze to tylko nwrwica bo tak bardzo chce ja kochac.... I byc dobra mama dla.niej a nie ciagle rozkminiac po co wogole ludIom dIeci itp...
Dodam ze czesto rodIce moi mi gadaja ze dziecko to sam klopot i problemy a dla mnie zawsze dziecko bylo radoscia i szcEsciem a nie


Dosyc troche mnie tu nie bylo....
radzilam sobie dobrze czulam ze Kocham coreczke i chlopaka, natrety minely. Od poniedIalku jestem chora i od wczoraj znowu minely jakies mysli odnosnie dziecka ze moze mi orzeszkadza, denerwuje ze jej nie chce itp
Dodam ze czesto rodIce moi mi gadaja ze dziecko to sam klopot i problemy a dla mnie zawsze dziecko bylo radoscia i szcEsciem a nie
-
- Gość
Cześć Kochana! U mnie też było lepiej, a od wizyty u psycholog gorzej. Chyba już odpuszczę te terapię, bo tylko mnie rozwalaja. Każdy podsuwa kolejne wątpliwości. No ja Kochana też mam w głowie ciągle głos matki, że jak jest źle to trzeba się rozstać itd.. Zła jestem na samą siebie, że mam taki charakter, że takie rozkminki. Czułam, że mam tyle, mimo trudnej rodziny, wspaniałego męża, a tu coś takiego... I co mi pozostaje, nie chce iść z prądem i skakać z jednego związku w drugi, mam niestabilnosc emocjonalna. Nagle dostaje jakieś coś pomysłów, a potem mi się nudzi. Podobnie z dzieckiem, boję się ciąży bo jak mnie coś takiego złapie....nikanere pisze: ↑8 marca 2018, o 15:55Czesc Kochani jak sobie radzicie? Katarzynka co u Ciebie?
Dosyc troche mnie tu nie bylo....
radzilam sobie dobrze czulam ze Kocham coreczke i chlopaka, natrety minely. Od poniedIalku jestem chora i od wczoraj znowu minely jakies mysli odnosnie dziecka ze moze mi orzeszkadza, denerwuje ze jej nie chce itpmam nadzieje ze to tylko nwrwica bo tak bardzo chce ja kochac.... I byc dobra mama dla.niej a nie ciagle rozkminiac po co wogole ludIom dIeci itp...
Dodam ze czesto rodIce moi mi gadaja ze dziecko to sam klopot i problemy a dla mnie zawsze dziecko bylo radoscia i szcEsciem a nie![]()
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 592
- Rejestracja: 26 kwietnia 2017, o 17:33
Ja na poczatku ciazy bylam w szoku i balam sie co to bedzie bo mialam mysli ze nie kocham chlopaka. Od pierwszego usg pokochalam moje malenstwo i czulam cala sobo ze jak sie z chlopakiem nie uda to trudno ale dziecinka bedzie kochana bardzo przezemnie i ze mogw nawet byc samotna matka. A teraz coMilla31 pisze: ↑8 marca 2018, o 16:53Cześć Kochana! U mnie też było lepiej, a od wizyty u psycholog gorzej. Chyba już odpuszczę te terapię, bo tylko mnie rozwalaja. Każdy podsuwa kolejne wątpliwości. No ja Kochana też mam w głowie ciągle głos matki, że jak jest źle to trzeba się rozstać itd.. Zła jestem na samą siebie, że mam taki charakter, że takie rozkminki. Czułam, że mam tyle, mimo trudnej rodziny, wspaniałego męża, a tu coś takiego... I co mi pozostaje, nie chce iść z prądem i skakać z jednego związku w drugi, mam niestabilnosc emocjonalna. Nagle dostaje jakieś coś pomysłów, a potem mi się nudzi. Podobnie z dzieckiem, boję się ciąży bo jak mnie coś takiego złapie....nikanere pisze: ↑8 marca 2018, o 15:55Czesc Kochani jak sobie radzicie? Katarzynka co u Ciebie?
Dosyc troche mnie tu nie bylo....
radzilam sobie dobrze czulam ze Kocham coreczke i chlopaka, natrety minely. Od poniedIalku jestem chora i od wczoraj znowu minely jakies mysli odnosnie dziecka ze moze mi orzeszkadza, denerwuje ze jej nie chce itpmam nadzieje ze to tylko nwrwica bo tak bardzo chce ja kochac.... I byc dobra mama dla.niej a nie ciagle rozkminiac po co wogole ludIom dIeci itp...
Dodam ze czesto rodIce moi mi gadaja ze dziecko to sam klopot i problemy a dla mnie zawsze dziecko bylo radoscia i szcEsciem a nie![]()
-
- Gość
Nie przezywalabys tego tak jakbyś nie kochała. Ja postanowiłam zrobić coś dla dzieciaków porzuconych i chodzic na wolontariat do ośrodka preadopcyjnego. Myślę, że to dobra droga żeby ankietowanych myśli na coś pozytywnego. Ja znowu myślę, że mój związek osiągnął stabilizację, różnimy się z mężem temperamentami i zaczęłam wariowac bo potrzebuje wrażeń. Dlatego ten ośrodek, lepiej ta energię spozytkuje w działania pozytywne.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 592
- Rejestracja: 26 kwietnia 2017, o 17:33
No i pomysl super.Milla31 pisze: ↑8 marca 2018, o 17:19Nie przezywalabys tego tak jakbyś nie kochała. Ja postanowiłam zrobić coś dla dzieciaków porzuconych i chodzic na wolontariat do ośrodka preadopcyjnego. Myślę, że to dobra droga żeby ankietowanych myśli na coś pozytywnego. Ja znowu myślę, że mój związek osiągnął stabilizację, różnimy się z mężem temperamentami i zaczęłam wariowac bo potrzebuje wrażeń. Dlatego ten ośrodek, lepiej ta energię spozytkuje w działania pozytywne.
U mnie moze sie to brac z poczucia zagrozenia tez. Wiem ze chcemy byc razem z chlopakiem ale on duzo mowil zawsze o zareczynach i slubie a nawet jeszcze nie zrobil tego kroku zeby sie oswiadczyc
Tylko jak mam kryzys to mi sie przypominaja sytuacje z wiadomosci ze jakas matka.zabila swoje dziecko itp i Magda z Sosnowca
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 490
- Rejestracja: 8 września 2017, o 20:37
Cześć kochani czuje się okropnie
od miesiąca żyję jednym i tym samym (sztuczne podniecenie) i nie puszcza mnie to cholerstwo... jestem tym tak zestresowana ze to sztuczne podniecenie odczuwam w momencie zagrożenia.. jak czuje zagrożenie.. po prostu.. nie wiem jak to wytłumaczyć..
Nie patrze na innych chłopaków (wspominałam o tym) bo nie chce, nie czuje takiej potrzeby i nie mam po co. Bo mam ich w dupie. Dostaje takiej pieprzonej paniki jak niechcący zobaczę jakieś zdjęcie w internecie... od razu wychodzę ze zdjęcia, jestem tak zestresowana ze zobaczyłam to co zobaczyłam ze po prostu czuje się tak okropnie i zaraz pojawia się to sztuczne gówno i ja się obwiniam właśnie ze to ja taka jestem..
Weszłam przypadkiem na profil jakieś dziewczyny i przypadkiem zobaczyłam jej zdj z jakimś chłopakiem który był bez koszulki i od razu poczułam taka panikę sekunda nie minęła jak zaczęłam klikać przyciskiem wstecz... zaczelam sobie mówić że mi się to nie podobało bo dostałam popieprzonych myśli i byłam w takiej panice pojawiło mi się to a teraz jestem tak wkurw.... na siebie i juz zaczynam plakać
boże ja tego nie wytrzymam kur..... nie wytrzymam tego !!!!!!!!!!!!!!! Jakbym się zabiła to bym przestała tak cholernie cierpieć a najgorsze jest to ze ja myślę że to ja taka jestem i ze ja się świadomie tym podniecam ja nie chce tak myśleć ja chcę mieć pewność że to z lęku 









Nie patrze na innych chłopaków (wspominałam o tym) bo nie chce, nie czuje takiej potrzeby i nie mam po co. Bo mam ich w dupie. Dostaje takiej pieprzonej paniki jak niechcący zobaczę jakieś zdjęcie w internecie... od razu wychodzę ze zdjęcia, jestem tak zestresowana ze zobaczyłam to co zobaczyłam ze po prostu czuje się tak okropnie i zaraz pojawia się to sztuczne gówno i ja się obwiniam właśnie ze to ja taka jestem..
Weszłam przypadkiem na profil jakieś dziewczyny i przypadkiem zobaczyłam jej zdj z jakimś chłopakiem który był bez koszulki i od razu poczułam taka panikę sekunda nie minęła jak zaczęłam klikać przyciskiem wstecz... zaczelam sobie mówić że mi się to nie podobało bo dostałam popieprzonych myśli i byłam w takiej panice pojawiło mi się to a teraz jestem tak wkurw.... na siebie i juz zaczynam plakać
