Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
tomek19932304
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 580
Rejestracja: 19 października 2016, o 12:02

11 listopada 2017, o 10:47

SadBoi pisze:
10 listopada 2017, o 23:44
Witam już wcześniej opisywałem swoje doświadczenia tutaj ale nie wiem jedna sprawa nie daje mi spokoju . Byłem na imprezie bez swojej partnerki i dziś jakaś dziewczyna przez przypadek dotkneła mojej ręki i przypomniała mi się moja dziewczyna .... po tym zacząłem myśleć " co podoba mi się dotyk innej dziewczyny " " co jeżeli ona teraz mi się zacznie podobać " i zacząłem myśleć i jakąś reakcją na to było by dotknięcie jej ręki jeszcze raz ale pomyśłałem że to głupi pomysł i go odrzuciłem . Nie wiem miał ktoś podobnie czy tylko mnie to tak atakuje


Luz ja tez tak miałem z jakąkolwiek dziewczyną bym nie gadał to wydawało mi się ze to jest ta jedyna i kocham ją na zabój mimo ze przed nerwicą była mi obojętna ignoruj po prostu to nie wazne jak realistyczne te obawy by nie były
k11334
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 83
Rejestracja: 17 sierpnia 2016, o 10:47

11 listopada 2017, o 15:22

Hej wszystkim, dawno mnie tu nie było, ale czytałam na bieżąco co piszecie.. Ostatnio było u mnie lepiej, pozbyłam się natretow, zaczelam "nowe życie" czułam jak by choroby nie było, jak by moje życie wycielo ten etap...a tu znów dziś to samo... Powiedzcie mi bo zwariuje.. Tydzień temu byłam szczeliwa, myślałam o przyszłości, przytulałam się do chłopaka i czułam miłość, szczecie, to ciepło... A dziś nie wiem czy to było prawdziwe czy to był wytwór mojej choroby. Patrzę na niego i niby jest podobny ale jednak inny taki obojętny mi.... Nie rozumiem już tego... Mecze się z tym 2 lata a wciąż czuję że się cofam... Nie wiem w co wierzyć czy to co jest teraz jest prawdziwe czy tamta piękna chwila..a może ta chwila była wyolbrzymiona przez chorobę i tak naprawdę nie jestem tak szczeliwa? ... Nic nie wiem ale bardzo tęsknię za tamtym moim chłopakiem sprzed choroby... Za tamta radością....
Musiałam to z siebie wyrzucić :(
nikanere
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 592
Rejestracja: 26 kwietnia 2017, o 17:33

11 listopada 2017, o 16:07

Napewno to minie. Mi jak jeden natret mija bo juz mnie nie rusza to kolejny sie pojawia.. Teraz o zjawach najpierw ze ja je zobacze a teraz ze moze moje dziecko je widzi jak sie patrzy gdzies w sufit lub na schody dluzej zapatrzona... A przyznam za mlodu to sie naogladalam setki lub nawrt tysiace horrorow ze zjawami zjawiskami paranormalnymi klatwami itp... Dawno sie nie balam ciemnosci az do dwoch tygodni wstecz... Ale wiem ze to i tak minie jak kazda inna mysl. Juz nawet tak sie ich nie boje ale meczy mnie takie myslenie ze moze ona vos widzi na tym sufivie. Powoli wariuje juz z tym ale nie poddam sie...
tomek19932304
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 580
Rejestracja: 19 października 2016, o 12:02

11 listopada 2017, o 16:48

Właściwie to u was jaki był najgłupszy natręt dotyczący waszego partnera ? bo u mnie trochę tego było niektóre natręty są bardziej sensowne a inne totalnie bez sensu
SadBoi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 4 listopada 2017, o 17:08

11 listopada 2017, o 19:49

tomek19932304 pisze:
11 listopada 2017, o 10:47
SadBoi pisze:
10 listopada 2017, o 23:44
Witam już wcześniej opisywałem swoje doświadczenia tutaj ale nie wiem jedna sprawa nie daje mi spokoju . Byłem na imprezie bez swojej partnerki i dziś jakaś dziewczyna przez przypadek dotkneła mojej ręki i przypomniała mi się moja dziewczyna .... po tym zacząłem myśleć " co podoba mi się dotyk innej dziewczyny " " co jeżeli ona teraz mi się zacznie podobać " i zacząłem myśleć i jakąś reakcją na to było by dotknięcie jej ręki jeszcze raz ale pomyśłałem że to głupi pomysł i go odrzuciłem . Nie wiem miał ktoś podobnie czy tylko mnie to tak atakuje


Luz ja tez tak miałem z jakąkolwiek dziewczyną bym nie gadał to wydawało mi się ze to jest ta jedyna i kocham ją na zabój mimo ze przed nerwicą była mi obojętna ignoruj po prostu to nie wazne jak realistyczne te obawy by nie były
Dzięki ostatnio to mnie wyniszcza ale świadomość że inni też tak mają i że to jest spowodowane chorobą jakoś mi pomaga . Teraz nie wiem co jest ze mną boje się że zostawie moją dziewczynę bo nie mamy aż tylu wspólnych tematów albo że znajdę sobie kogoś lepszego . Strasznie mnie to wyniszcza ale staram się dalej . Teraz się boje że jak wyjadę na koncert i że znajdę sobie kogoś innego kogoś kto bardziej będzie mi pasował i pojawiło się że to przecież nie mój będzie problem że znajdę sobie kogoś innego ale ja nie chcę tego . Też nie wiem pojawiła mi się ta myśl że " to by nie był mój problem tylko jej że znajdę sobie kogoś innnego " tak nie zareagowałem na nią na początku i tak wróciła do mnie i się żle czuje ze nie zareagowałem na nią wcześniej . Miał ktoś też tak że najpierw to zignorował a potem go walneło z podwójną siła ? Bardzo dziękuje wszystkim za odpowiedzi strasznie są mi pomocne
tomek19932304
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 580
Rejestracja: 19 października 2016, o 12:02

11 listopada 2017, o 20:11

SadBoi pisze:
11 listopada 2017, o 19:49
tomek19932304 pisze:
11 listopada 2017, o 10:47
SadBoi pisze:
10 listopada 2017, o 23:44
Witam już wcześniej opisywałem swoje doświadczenia tutaj ale nie wiem jedna sprawa nie daje mi spokoju . Byłem na imprezie bez swojej partnerki i dziś jakaś dziewczyna przez przypadek dotkneła mojej ręki i przypomniała mi się moja dziewczyna .... po tym zacząłem myśleć " co podoba mi się dotyk innej dziewczyny " " co jeżeli ona teraz mi się zacznie podobać " i zacząłem myśleć i jakąś reakcją na to było by dotknięcie jej ręki jeszcze raz ale pomyśłałem że to głupi pomysł i go odrzuciłem . Nie wiem miał ktoś podobnie czy tylko mnie to tak atakuje


Luz ja tez tak miałem z jakąkolwiek dziewczyną bym nie gadał to wydawało mi się ze to jest ta jedyna i kocham ją na zabój mimo ze przed nerwicą była mi obojętna ignoruj po prostu to nie wazne jak realistyczne te obawy by nie były
Dzięki ostatnio to mnie wyniszcza ale świadomość że inni też tak mają i że to jest spowodowane chorobą jakoś mi pomaga . Teraz nie wiem co jest ze mną boje się że zostawie moją dziewczynę bo nie mamy aż tylu wspólnych tematów albo że znajdę sobie kogoś lepszego . Strasznie mnie to wyniszcza ale staram się dalej . Teraz się boje że jak wyjadę na koncert i że znajdę sobie kogoś innego kogoś kto bardziej będzie mi pasował i pojawiło się że to przecież nie mój będzie problem że znajdę sobie kogoś innego ale ja nie chcę tego . Też nie wiem pojawiła mi się ta myśl że " to by nie był mój problem tylko jej że znajdę sobie kogoś innnego " tak nie zareagowałem na nią na początku i tak wróciła do mnie i się żle czuje ze nie zareagowałem na nią wcześniej . Miał ktoś też tak że najpierw to zignorował a potem go walneło z podwójną siła ? Bardzo dziękuje wszystkim za odpowiedzi strasznie są mi pomocne

Postaraj się do tego wszystkego z dystansem podejść wiem ze to jest trudne bo te mysli są czasami mega realistyczne. Ja tak samo mam ze jak wychodzę gdzieś gdzie wiem ze będzie masa kobiet pojawiają się wtedy obawy a co jeśli zakocham się wtedy w innej, ale to tylko iluzja w nerwicy powinno się z dystansem podchodzić do swoich emocji
tomek19932304
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 580
Rejestracja: 19 października 2016, o 12:02

11 listopada 2017, o 20:52

Cięzko jest to wszystko czasami znosić bo pewnie wszyscy tutaj chcieliby spędzać normalnie czas ze swoją drugą połówką a przez to świnstwo sie nie da po prostu
nieznajoma19
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 490
Rejestracja: 8 września 2017, o 20:37

11 listopada 2017, o 22:26

k11334 pisze:
11 listopada 2017, o 15:22
Hej wszystkim, dawno mnie tu nie było, ale czytałam na bieżąco co piszecie.. Ostatnio było u mnie lepiej, pozbyłam się natretow, zaczelam "nowe życie" czułam jak by choroby nie było, jak by moje życie wycielo ten etap...a tu znów dziś to samo... Powiedzcie mi bo zwariuje.. Tydzień temu byłam szczeliwa, myślałam o przyszłości, przytulałam się do chłopaka i czułam miłość, szczecie, to ciepło... A dziś nie wiem czy to było prawdziwe czy to był wytwór mojej choroby. Patrzę na niego i niby jest podobny ale jednak inny taki obojętny mi.... Nie rozumiem już tego... Mecze się z tym 2 lata a wciąż czuję że się cofam... Nie wiem w co wierzyć czy to co jest teraz jest prawdziwe czy tamta piękna chwila..a może ta chwila była wyolbrzymiona przez chorobę i tak naprawdę nie jestem tak szczeliwa? ... Nic nie wiem ale bardzo tęsknię za tamtym moim chłopakiem sprzed choroby... Za tamta radością....
Musiałam to z siebie wyrzucić :(
2 lata sie z tym meczysz?
Ja na twoim miejscu zdecydowalabym sie na psychiatrę.
nieznajoma19
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 490
Rejestracja: 8 września 2017, o 20:37

11 listopada 2017, o 22:29

A ja dzis mialam tak, ze juz zaczynaly pojawiac sie natrety zwiazane z moja druga połowa i okej,przyznam ze troche sie zestresowalam jak pomyslalam ze znowu mnie to cholerstwo czeka a wiecie co zrobilam? :DD Nie rozwijalam tematu. Nic sobie tam nie ukladalam w glowie,nie myslalam o tym NIE ANALIZOWALAM TEGO. Bo jak zaczynasz zaglebiac sie w temat to juz jest przesrane, siedzisz w tym przez kilka dni. A ja w ogole zlałam temat, nie mysle o tym a jak mi sie przypomni to po prostu to zlewam. Jakie zycie byloby piekne, gdybym potrafila robic tak caly czas :lov: A może mi się uda..
nieznajoma19
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 490
Rejestracja: 8 września 2017, o 20:37

11 listopada 2017, o 22:43

tomek19932304 pisze:
11 listopada 2017, o 20:52
Cięzko jest to wszystko czasami znosić bo pewnie wszyscy tutaj chcieliby spędzać normalnie czas ze swoją drugą połówką a przez to świnstwo sie nie da po prostu
Przeczytaj 10 razy jak będzie trzeba! :DD
A probowales robic na przekór?
Chodzi mi o to, ze ja gdy mialam natręty na temat mojego chłopaka to zachowywałam się tak jakby tego nie było. W glowie burdel, ale na zewnątrz nie pokazywalam tego. Tzn przytulanie sie, calowanie, smianie, wydurnianie (jesli chodzi o mnie :hehe: ) i szczerze mówiac,jest to lepsze wyjscie niz siedzenie ze swoja druga połowa i zamulanie dupy bo wtedy w naszej glowie jest syf nie do opanowania.
1. Pojawiają się natręty, ale robisz wszystko żeby o nich nie mysleć (czytaj wyżej) +pokazanie nerwicy ze Cię to nie rusza, i przede wszystkim robienie wszystkiego tak jakby na przekór,czyli zajebiście dobry humor - nawet jesli w srodku cię to niszczy, jakie by to trudne nie było - nie pokazujesz tego po sobie. & 2. Pojawiają się natręty, zamulasz, analizujesz, a Twoja druga połowa czuje sie urażona i smutna, bo w koncu to ją/jego dotyka problem.
Która opcja lepsza? Oczywiste, że pierwsza. Musimy rownież myslec o tym jak czuje się ta druga osoba. Czy my byśmy chcieli, żeby bliska nam osoba czula do nas obrzydzenie i ciągle zastanawiała się kocham, nie kocham? W jakiś sposob krzywdzimy ją, poprzestając na ukazywaniu uczuć do niej BO CO? BO NERWICA NAM TAK MÓWI? NIE KOCHASZ, ODEJDŹ OD NIEJ/NIEGO? SZUKAJ KOGOŚ INNEGO. A jakie znaczenie ma dla nas to co ona nam podpowiada? Jeżeli boli Cię to, co ona tobie podpowiada i co każe robić - to z cała pewnoscia masz zaburzony umysł. Jednak jesli bys się tym nie przejmował, prawdopodobnie nie chciałbys juz byc ze swoja druga połowa. A ja wiem, że sie boisz, bo przypadkiem posluchasz się tego co siedzi Ci w głowie. I teraz NAJWAŻNIEJSZE! - NIE WAŻNE, JAKA JEST TREŚĆ NATRĘTÓW, NIE WAŻNE ŻE W TO WIERZYSZ I JEST TO DLA CIEBIE TAK BARDZO REALISTYCZNE, ŻE ZASTANAWIASZ SIĘ, CZY TO PRZYPADKIEM NIE SĄ TWOJE PRAWDZIWE MYŚLI - ZAWSZE,ALE TO ZAWSZE PAMIĘTAJ, ŻE TO JEST STRASZAK. WIE, CO JEST DLA CIEBIE NAJWAŻNIEJSZE I TRAFIA W TEN PUNKT, CO CIĘ TAK BARDZO BOLI. I PAMIĘTAJ TEŻ, ŻE TO TY MASZ JĄ POKONAĆ, NIE ONA CIEBIE. Nie dawaj się, tak jak ona Ci robiła na złość tak teraz Ty jej rób i pokaż, że kochasz swoją dziewczynę. Pokaż, że się nie dasz.
nieznajoma19
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 490
Rejestracja: 8 września 2017, o 20:37

11 listopada 2017, o 22:58

SadBoi pisze:
10 listopada 2017, o 23:44
Witam już wcześniej opisywałem swoje doświadczenia tutaj ale nie wiem jedna sprawa nie daje mi spokoju . Byłem na imprezie bez swojej partnerki i dziś jakaś dziewczyna przez przypadek dotkneła mojej ręki i przypomniała mi się moja dziewczyna .... po tym zacząłem myśleć " co podoba mi się dotyk innej dziewczyny " " co jeżeli ona teraz mi się zacznie podobać " i zacząłem myśleć i jakąś reakcją na to było by dotknięcie jej ręki jeszcze raz ale pomyśłałem że to głupi pomysł i go odrzuciłem . Nie wiem miał ktoś podobnie czy tylko mnie to tak atakuje
Haha normalka, też miałam podobne akcje :DD Zapomniałam o nich, jednak pamiętam ostatnią. Hit normalnie :haha: Siedziałam na lekcji i siedział obok mnie znajomy, pisaliśmy sprawdzian. Miałam odpowiedzi na ten sprawdzian, i tak jakby przybliżylam sie głowa w jego stronę, żeby powiedzieć mu o tych odpowiedziach. A zrobiłam tak, bo musiałam po cichu to powiedzieć, bo nauczycielka akurat szła do kantorka i nie mogła tego usłyszeć. Po chwili miałam takie wyrzuty sumienia, ze się wgl do niego przybliżyłam, zaraz myśli, że chłopak mi tego nie wybaczy :hehe: :hehe: Teraz się z tego śmieję, a wtedy mialam stresa jak stąd do Chin. No i nie analizowałam tego zbytnio, więc przeszło samo z siebie :papa
nieznajoma19
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 490
Rejestracja: 8 września 2017, o 20:37

11 listopada 2017, o 23:02

nieznajoma19 pisze:
11 listopada 2017, o 22:26
k11334 pisze:
11 listopada 2017, o 15:22
Hej wszystkim, dawno mnie tu nie było, ale czytałam na bieżąco co piszecie.. Ostatnio było u mnie lepiej, pozbyłam się natretow, zaczelam "nowe życie" czułam jak by choroby nie było, jak by moje życie wycielo ten etap...a tu znów dziś to samo... Powiedzcie mi bo zwariuje.. Tydzień temu byłam szczeliwa, myślałam o przyszłości, przytulałam się do chłopaka i czułam miłość, szczecie, to ciepło... A dziś nie wiem czy to było prawdziwe czy to był wytwór mojej choroby. Patrzę na niego i niby jest podobny ale jednak inny taki obojętny mi.... Nie rozumiem już tego... Mecze się z tym 2 lata a wciąż czuję że się cofam... Nie wiem w co wierzyć czy to co jest teraz jest prawdziwe czy tamta piękna chwila..a może ta chwila była wyolbrzymiona przez chorobę i tak naprawdę nie jestem tak szczeliwa? ... Nic nie wiem ale bardzo tęsknię za tamtym moim chłopakiem sprzed choroby... Za tamta radością....
Musiałam to z siebie wyrzucić :(
2 lata się z tym męczysz? uhuhuh
Ja na twoim miejscu zdecydowałabym się na psychiatrę. Sama mam termin na za tydzień, potrzebuję opinii lekarza na to wszystko, bo nie mogę wiecznie żyć internetem :papa
Przeczytaj co napisałam wyżej Tomkowi, mam nadzieję, że pomoże! ^^
tomek19932304
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 580
Rejestracja: 19 października 2016, o 12:02

12 listopada 2017, o 01:11

nieznajoma19 pisze:
11 listopada 2017, o 22:43
tomek19932304 pisze:
11 listopada 2017, o 20:52
Cięzko jest to wszystko czasami znosić bo pewnie wszyscy tutaj chcieliby spędzać normalnie czas ze swoją drugą połówką a przez to świnstwo sie nie da po prostu
Przeczytaj 10 razy jak będzie trzeba! :DD
A probowales robic na przekór?
Chodzi mi o to, ze ja gdy mialam natręty na temat mojego chłopaka to zachowywałam się tak jakby tego nie było. W glowie burdel, ale na zewnątrz nie pokazywalam tego. Tzn przytulanie sie, calowanie, smianie, wydurnianie (jesli chodzi o mnie :hehe: ) i szczerze mówiac,jest to lepsze wyjscie niz siedzenie ze swoja druga połowa i zamulanie dupy bo wtedy w naszej glowie jest syf nie do opanowania.
1. Pojawiają się natręty, ale robisz wszystko żeby o nich nie mysleć (czytaj wyżej) +pokazanie nerwicy ze Cię to nie rusza, i przede wszystkim robienie wszystkiego tak jakby na przekór,czyli zajebiście dobry humor - nawet jesli w srodku cię to niszczy, jakie by to trudne nie było - nie pokazujesz tego po sobie. & 2. Pojawiają się natręty, zamulasz, analizujesz, a Twoja druga połowa czuje sie urażona i smutna, bo w koncu to ją/jego dotyka problem.
Która opcja lepsza? Oczywiste, że pierwsza. Musimy rownież myslec o tym jak czuje się ta druga osoba. Czy my byśmy chcieli, żeby bliska nam osoba czula do nas obrzydzenie i ciągle zastanawiała się kocham, nie kocham? W jakiś sposob krzywdzimy ją, poprzestając na ukazywaniu uczuć do niej BO CO? BO NERWICA NAM TAK MÓWI? NIE KOCHASZ, ODEJDŹ OD NIEJ/NIEGO? SZUKAJ KOGOŚ INNEGO. A jakie znaczenie ma dla nas to co ona nam podpowiada? Jeżeli boli Cię to, co ona tobie podpowiada i co każe robić - to z cała pewnoscia masz zaburzony umysł. Jednak jesli bys się tym nie przejmował, prawdopodobnie nie chciałbys juz byc ze swoja druga połowa. A ja wiem, że sie boisz, bo przypadkiem posluchasz się tego co siedzi Ci w głowie. I teraz NAJWAŻNIEJSZE! - NIE WAŻNE, JAKA JEST TREŚĆ NATRĘTÓW, NIE WAŻNE ŻE W TO WIERZYSZ I JEST TO DLA CIEBIE TAK BARDZO REALISTYCZNE, ŻE ZASTANAWIASZ SIĘ, CZY TO PRZYPADKIEM NIE SĄ TWOJE PRAWDZIWE MYŚLI - ZAWSZE,ALE TO ZAWSZE PAMIĘTAJ, ŻE TO JEST STRASZAK. WIE, CO JEST DLA CIEBIE NAJWAŻNIEJSZE I TRAFIA W TEN PUNKT, CO CIĘ TAK BARDZO BOLI. I PAMIĘTAJ TEŻ, ŻE TO TY MASZ JĄ POKONAĆ, NIE ONA CIEBIE. Nie dawaj się, tak jak ona Ci robiła na złość tak teraz Ty jej rób i pokaż, że kochasz swoją dziewczynę. Pokaż, że się nie dasz.
Zazwyczaj tak robię ignoruje te natręty i o dziwo często to pomaga bo po jakimś czasie to słabnie i mozna normalnie spędzić czas gorzej jest gdy jestem sam ze sobą wtedy umysł mi dopiero szaleje tylko z drugiej strony czasami podczas spotkan są takie sytuacje kiedy naprawdę umysł mi szaleje i do tego tego ten ścisk w klatce piersiowej i wtedy najbardziej chciałbym zeby było normalnie
k11334
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 83
Rejestracja: 17 sierpnia 2016, o 10:47

12 listopada 2017, o 08:38

nieznajoma19 pisze:
11 listopada 2017, o 22:26
k11334 pisze:
11 listopada 2017, o 15:22
Hej wszystkim, dawno mnie tu nie było, ale czytałam na bieżąco co piszecie.. Ostatnio było u mnie lepiej, pozbyłam się natretow, zaczelam "nowe życie" czułam jak by choroby nie było, jak by moje życie wycielo ten etap...a tu znów dziś to samo... Powiedzcie mi bo zwariuje.. Tydzień temu byłam szczeliwa, myślałam o przyszłości, przytulałam się do chłopaka i czułam miłość, szczecie, to ciepło... A dziś nie wiem czy to było prawdziwe czy to był wytwór mojej choroby. Patrzę na niego i niby jest podobny ale jednak inny taki obojętny mi.... Nie rozumiem już tego... Mecze się z tym 2 lata a wciąż czuję że się cofam... Nie wiem w co wierzyć czy to co jest teraz jest prawdziwe czy tamta piękna chwila..a może ta chwila była wyolbrzymiona przez chorobę i tak naprawdę nie jestem tak szczeliwa? ... Nic nie wiem ale bardzo tęsknię za tamtym moim chłopakiem sprzed choroby... Za tamta radością....
Musiałam to z siebie wyrzucić :(
2 lata sie z tym meczysz?
Ja na twoim miejscu zdecydowalabym sie na psychiatrę.
Chodziłam do psychiatry + do do psychoterapeuty.. Wracałam tylko cała znerwicowana i poplakana, cały czas mi tam wmawiali że miłość przemija, że nic nie trwa wiecznie i to nic złego że się odkochalam..... Serio?!.... Do tego tak zmieniła temat, że od kilku miesięcy gnębiła mnie zmarłym rodzeństwem, których nawet nie znałam i nie czułam w ogóle związku z tym co się ze mną dzieje.... Mieszkam w małym mieście, gdzie ciężko o psychiatrę dobrego, mam wrażenie że oni nie mają pojęcia co to jest w ogóle nerwica i jak to działa....
usuniete
Gość

12 listopada 2017, o 10:25

k11334 pisze:
12 listopada 2017, o 08:38
nieznajoma19 pisze:
11 listopada 2017, o 22:26
k11334 pisze:
11 listopada 2017, o 15:22
Hej wszystkim, dawno mnie tu nie było, ale czytałam na bieżąco co piszecie.. Ostatnio było u mnie lepiej, pozbyłam się natretow, zaczelam "nowe życie" czułam jak by choroby nie było, jak by moje życie wycielo ten etap...a tu znów dziś to samo... Powiedzcie mi bo zwariuje.. Tydzień temu byłam szczeliwa, myślałam o przyszłości, przytulałam się do chłopaka i czułam miłość, szczecie, to ciepło... A dziś nie wiem czy to było prawdziwe czy to był wytwór mojej choroby. Patrzę na niego i niby jest podobny ale jednak inny taki obojętny mi.... Nie rozumiem już tego... Mecze się z tym 2 lata a wciąż czuję że się cofam... Nie wiem w co wierzyć czy to co jest teraz jest prawdziwe czy tamta piękna chwila..a może ta chwila była wyolbrzymiona przez chorobę i tak naprawdę nie jestem tak szczeliwa? ... Nic nie wiem ale bardzo tęsknię za tamtym moim chłopakiem sprzed choroby... Za tamta radością....
Musiałam to z siebie wyrzucić :(
2 lata sie z tym meczysz?
Ja na twoim miejscu zdecydowalabym sie na psychiatrę.
Chodziłam do psychiatry + do do psychoterapeuty.. Wracałam tylko cała znerwicowana i poplakana, cały czas mi tam wmawiali że miłość przemija, że nic nie trwa wiecznie i to nic złego że się odkochalam..... Serio?!.... Do tego tak zmieniła temat, że od kilku miesięcy gnębiła mnie zmarłym rodzeństwem, których nawet nie znałam i nie czułam w ogóle związku z tym co się ze mną dzieje.... Mieszkam w małym mieście, gdzie ciężko o psychiatrę dobrego, mam wrażenie że oni nie mają pojęcia co to jest w ogóle nerwica i jak to działa....
Miałam to samo co Ty :). Zaczęłam chodzic do psychologa to mi powiedział ze to normalne pokochalam go jako nastolatka a teraz jestem juz dorosła wiec to normalne ze się odkochalam i ze ludzie nie żyją w monogamicznych zwiazkach więc zmieniaja często partnerów, poszlam do innego psychologa to stwierdził ze miłość kończy się po 2 latach i jest to udowodnione naukowo a na moje pytanie o tym ze w takim razie czemu ludzie biorą ślub i są ze sobą po 50 lat albo dluzej, powiedziała ze to przyzwyczajenie a nie miłość. Chodzilam do niej jeszcze trochę, ale zrezygnowałam bo było gorzej niż na początku. Ogólnie czulam ze traktują mnie jak gowniare ktora wymyśliła sobie problemy, wiec teraz jestem jakoś negatywnie nastawiona do mówienia komuś obcemu o swoich problemach. Oczywiscie nie mowie ze wszyscy są tacy, ale na pewno trzeba iść do psychologa z powolania, który rozumie nerwice a nie do takiego który stwierdzi ze twój problem to nie problem. :)
ODPOWIEDZ