Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 22
- Rejestracja: 14 stycznia 2016, o 13:32
Saphiro, zapewniam Cię, że to nerwica wmówiła Ci, że czujesz coś do kogoś innego i domyślam się wmówiła tak dobrze, że wydaje się to po prostu realne, a co za tym idzie - paraliżujące. Przechodziłam kiedyś przez to samo i niestety, dałam się zdominować przez nerwicę. Nawet jeśli czujesz się najgorszym przypadkiem na świecie, nawet jeśli wątpisz w to czy to nerwica w ogóle, bo wydaje się takie "prawdziwe", o to chodzi w tej chorobie. Będzie Ci podsuwać takie obrazy i w takich momentach, że zaczniesz bać się, że są Twoje. Prawda jest taka, że prawdziwa Ty to osoba, która kocha i chce kochać i jest zlękniona, bo walczyć z samym sobą jest najtrudniej.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 642
- Rejestracja: 17 stycznia 2017, o 10:33
Przyblize sytuacje: nic nie czuję... w kółko się obwiniam... mam tylko tępy ból głowy. Spotkanie mnie przeraża,jak.dzwoni rycze mu w słuchawkę,obydwoje placzemy. Ciągle wątpię czy go.kiedykolwiek.kochałam, czy nie chodziło mi tylko.o ciążę... rzygam jak.kot od.miesięcy. chciałam poczuć ulgę wreszcie. Ustalić jego kontakty z.dzieckiem... zaproponowalam przyjaźń... on się zgodził. Ulgi zero. Myśli mam.dalej,rzygam dalej,chce umrzeć.
- eyeswithoutaface
- Moderator
- Posty: 1516
- Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44
Więc dałaś sobie właśnie dowód na to, że to nerwica... Gdyby chodziło o to, że cos z Waszą relacją jest nie tak, to poczulabys ulgę chociaż trochę. Nie zostawiaj faceta dlatego, że masz idiotyczne i absurdalne natrety! Nic nie czujesz bo odcielo Cię od emocji, tak działa zaburzenie, to nie znaczy że go nie kochasz. Ciągle dajesz się łapać w tą samą pułapkę. Macie dziecko, powalcz trochę. O was, o siebie, o swoje zdrowie psychiczne. Juz tyle przeszlas, nie możesz się teraz tak zwyczajnie poddać. Wróć póki jeszcze masz szansę.laure pisze: ↑11 lipca 2017, o 15:51Przyblize sytuacje: nic nie czuję... w kółko się obwiniam... mam tylko tępy ból głowy. Spotkanie mnie przeraża,jak.dzwoni rycze mu w słuchawkę,obydwoje placzemy. Ciągle wątpię czy go.kiedykolwiek.kochałam, czy nie chodziło mi tylko.o ciążę... rzygam jak.kot od.miesięcy. chciałam poczuć ulgę wreszcie. Ustalić jego kontakty z.dzieckiem... zaproponowalam przyjaźń... on się zgodził. Ulgi zero. Myśli mam.dalej,rzygam dalej,chce umrzeć.
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 592
- Rejestracja: 26 kwietnia 2017, o 17:33
Witam to i ja dorzucę trochę od siebie...
moj problem zaczął się już dobrych kilka miesięcy temu... Ogólnie jestem po rozwodzie exmaz znęcał sie nademna psychicznie... Byłam sama około 9 miesięcy i wtedy spotkałam JEGO mojego wspaniałego wymarzonego... Było nam cudownie poczułam znoeu to ogromne szczęście miłość i wiarę w to że znowu mogę być szczęśliwa... Niestety Po miesiącu zmarła moja babcia najbliższą Mi osoba przyjaciółka była jak mama dla mnie.... No I po miesiącu sie zaczęło u mnie Praeir nir spałam nie chciałam jeść gdyż będąc z chłopakiem zobaczyłam przed oczami obraz kolegi mojego z którym mieszkałam w domu... Zaczęły mi się mylić imiona wyobrażenia w głowie nie ta twarz itp... Chociaż nadal czułam że mocno Kocham swojego partnera i że chce z nim być. Od początku czułam że chce z nim mieć dzieci założyć rodzinę. Marzyłam o oswiadczynach. Chodziłam bs terapię i tam stwierdzono Mi nerwicę natrectw ale zrezygnowałam bo uznałam że nic to mi nie daje że stoję w miejscu i poszłam do innego psychologa. Ok ruszyłam x miejsca ale zaczęły sie inne tematy strach że się rozstaniemy z chłopakiem że go ranię krzywdzę tym że z nim jestem, natrętne myśli o każdym oznaczonym mężczyźnie, myśli że jestem turkaweczką, że tylko dlatego sie z nim kocham, w międzyczasie myślenie jego imienia z exmezem, określenia brzydkie na chłopaka itp. Potem że mogłabym być lesbijką że może nie kocham faktycznie partnera - układało nam się super zamieszkalismy razem fakt faktem kilka razy mnir zawiódł ale z tym da się żyć... Wybaczyłam mu już to. Ciągły strach że ogląda się za innymi kobietami na ulicy i że mnie zostawi bo mu się jaka spodoba. Później znowu strach że mnie zwierzęta podniecają później że jestem pedofilem później znowu lesbijką - psycholog mi na początku powiedział że póki mnie nie podniecają kobiety to jest dobrze to od tego czasu stał sir strach że mnie kobiety podnieca później zwierzęta dzieci itp. I ciągle na zmianę strach że nie kocham swojego partnera lub że jestem lesbijką... Ciągle.mi mózg wymyśla niestworzone myśli dlaczego to nie zaczęłam z kim być itp. Chociaż przez dobre 9-10 miesięcy czułam że to napewno miłość i to jest ok mimo zawodów różnych to teraz mam taka jakby pustkę i się boję tego. Już jest trochę lepiej bo znalazłam góra o rocd ale teraz znów się obawiam ze jeżeli nie będę czuła leku to znaczy że moje myśli są prawda i odejdę od niego lub zostanę lesbijką...
to tak bardzo boli bo ciągle wydaje mi się że go oszukuje... Czasem boję się powiedzieć nawet jakiś komplement mu bo wtedy od razu myśl że to i tak ściema i wtedy stres czuję... Albo że może to nie ten jedyny chociaż od początku wiedziałam że to on... Wiadomo różnimy się, zranił mnie kilka razy może temu gorzej to odebrałam wtedy bo byłam u niewłaściwego terapeuty który kazał Mi wszystko analizować i porównywać do byłego partnera bo mi się nie podobało ale mimowolnie to robiłam
na myśl o tym że bylibyśmy osobno chce mi się płakać... Jak w jakimś filmie widzę pary że któremuś z nich coś się dzieje to od razu mi się chce płakać bo myślę że gdyby to był mój partner to bym się załamała... Przyznam też że jestem w ciąży już 27 tydzień idzie i czasem cieszę się na to maleństwo a czasem niezbyt... Chociaż od zawsze go pragnęłam z tym partnerem. Proszę jeżeli jest tu ktoś kto mógłby mi jakoś pomóc troszkę to proszę o kontakt....
moj problem zaczął się już dobrych kilka miesięcy temu... Ogólnie jestem po rozwodzie exmaz znęcał sie nademna psychicznie... Byłam sama około 9 miesięcy i wtedy spotkałam JEGO mojego wspaniałego wymarzonego... Było nam cudownie poczułam znoeu to ogromne szczęście miłość i wiarę w to że znowu mogę być szczęśliwa... Niestety Po miesiącu zmarła moja babcia najbliższą Mi osoba przyjaciółka była jak mama dla mnie.... No I po miesiącu sie zaczęło u mnie Praeir nir spałam nie chciałam jeść gdyż będąc z chłopakiem zobaczyłam przed oczami obraz kolegi mojego z którym mieszkałam w domu... Zaczęły mi się mylić imiona wyobrażenia w głowie nie ta twarz itp... Chociaż nadal czułam że mocno Kocham swojego partnera i że chce z nim być. Od początku czułam że chce z nim mieć dzieci założyć rodzinę. Marzyłam o oswiadczynach. Chodziłam bs terapię i tam stwierdzono Mi nerwicę natrectw ale zrezygnowałam bo uznałam że nic to mi nie daje że stoję w miejscu i poszłam do innego psychologa. Ok ruszyłam x miejsca ale zaczęły sie inne tematy strach że się rozstaniemy z chłopakiem że go ranię krzywdzę tym że z nim jestem, natrętne myśli o każdym oznaczonym mężczyźnie, myśli że jestem turkaweczką, że tylko dlatego sie z nim kocham, w międzyczasie myślenie jego imienia z exmezem, określenia brzydkie na chłopaka itp. Potem że mogłabym być lesbijką że może nie kocham faktycznie partnera - układało nam się super zamieszkalismy razem fakt faktem kilka razy mnir zawiódł ale z tym da się żyć... Wybaczyłam mu już to. Ciągły strach że ogląda się za innymi kobietami na ulicy i że mnie zostawi bo mu się jaka spodoba. Później znowu strach że mnie zwierzęta podniecają później że jestem pedofilem później znowu lesbijką - psycholog mi na początku powiedział że póki mnie nie podniecają kobiety to jest dobrze to od tego czasu stał sir strach że mnie kobiety podnieca później zwierzęta dzieci itp. I ciągle na zmianę strach że nie kocham swojego partnera lub że jestem lesbijką... Ciągle.mi mózg wymyśla niestworzone myśli dlaczego to nie zaczęłam z kim być itp. Chociaż przez dobre 9-10 miesięcy czułam że to napewno miłość i to jest ok mimo zawodów różnych to teraz mam taka jakby pustkę i się boję tego. Już jest trochę lepiej bo znalazłam góra o rocd ale teraz znów się obawiam ze jeżeli nie będę czuła leku to znaczy że moje myśli są prawda i odejdę od niego lub zostanę lesbijką...
- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
Witaj Nikanere, miło, że dołączyłaś do watku
Kochana, zobacz, ilu nas tu jest i jak wszyscy mamy podobne, niekiedy wręcz identyczne myśli i obawy. Nic odkrywczego, a jedynie potwierdzenie zaburzeń lękowych. Koło się kręci, treść myśli przeskakuje, ale mechanizm wciąż jest jeden i ten sam. Kochasz swojego partnera i dlatego ta płaszczyzna jest pożywką dla lęków. Jak się czujesz w ciąży? Obecnie jesteś w terapii?

Kochana, zobacz, ilu nas tu jest i jak wszyscy mamy podobne, niekiedy wręcz identyczne myśli i obawy. Nic odkrywczego, a jedynie potwierdzenie zaburzeń lękowych. Koło się kręci, treść myśli przeskakuje, ale mechanizm wciąż jest jeden i ten sam. Kochasz swojego partnera i dlatego ta płaszczyzna jest pożywką dla lęków. Jak się czujesz w ciąży? Obecnie jesteś w terapii?
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
- eyeswithoutaface
- Moderator
- Posty: 1516
- Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44
Terapia pomaga, pewnie, ale najważniejszym terapeutą dla siebie jesteś Ty sama. Najlepszy nawet psycholog niestety nie zrobi za Ciebie roboty, odpowiedzialnosć za działanie spoczywa na Tobie. On moze Cię nakierować, zmienić Twoje patrzenie na różne sprawy, ale nie WYLECZYĆ jeżeli nie będzie pracy i akceptacji z Twojej strony. AKCEPTACJI, kochana, której Ci cholernie brakuje, chociaż jesteś tu nie od dziś.
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 592
- Rejestracja: 26 kwietnia 2017, o 17:33
Katarzyna niby chodziłam na terapię później przerwałam na dwa miesiące myślałam że jest lepiej ale znowu wróciło i wróciłam do tego terapeuty ale od trzech tygodni znowu nie chodzę bo czuję, e bardziej mi on miesza niż pomaga... Mówi że to normalne że mogę pokochać kogoś innego będąc e tym związku... Kazał analizować porównywać mojego partnera do poprzedniego i teraz mimowolnie często jak mam zły dzień to wszystko mi w nim się nie podoba i czuję taki straszny stres wtedy... Bo przecież takiego go poznałam i pokochałam... A przez terapeute zaczęłam wszystko analizować... Doszło do tego nawet że coś mi się podobało i mój chłopak powiedział że jemu także to już w głowie miałam strach i lęk że pewnie jest to brzydkie bo jemu sie podoba... Dzisiaj zaczęło mi się wkręcać dlaczego to wogole z nim jestem i czułam się okropnie wtedy... A jak rozmaeialam z chłopakiem o swoich obawaxh i że boję się że odejdę to zaczęłam płakać bo tak strasznie mi źle z tymi myślami... Czekam na stara terapeutke ale wizytę mam dopiero za ponad tydzień
gdy rozmawiam z ukochanym to mi lepiej ale jak mam gorsze chwilę to masakra... Nawet całując go potrafi pojawić się myśl że i tak cie nie kocham lub coś tego typu że go oszukuje... A jak mam spokój od myśli to jest cudownie... Tylko boję się że uwierzę tym myślom i odejdę od niego a wiem że to by była najgorsza na świecie decyzja...
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 83
- Rejestracja: 17 sierpnia 2016, o 10:47
Mam dokładnie tak samo... Od kwietnia nie byłam na terapii, ale czuję, że bez niej sobie nie poradzę. Jedyne co mnie powstrzymuje przed ponownym pójściem tam, to usłyszenie od terapeutki, że nie kocham i być może to minęło, bo tak w życiu bywa.
Często boję się mówić o wszystkim co czuje i myślę, bo nie chce tego usłyszeć. Ból psychiczny już mi nie daje spokoju, wciąż się pogłębia, zaczynam wątpić w nerwicę. Tak bardzo probuje przywołać wspomnienia, ale mam wrażenie jak by nie były one moje... Często staram się przytulic do niego tak jak przed nerwica, tak samo coś powiedzieć, spojrzeć na niego, ale nie czuje nic.... Tak bardzo chcę się przytulic i czuć to ciepło, czuć przyjemność z przytulania z ukochaną osobą... Czuje się strasznie rozbita...z jednej strony chce poczuć ulgę i uciec od tego, a z drugiej przeraża mnie to, że miałabym już nigdy nie poczuć się jak dawniej, że miałabym i tym wszystkim co było piękne zapomnieć i żyć bez niego...
Męczę się z tym rok i 7 miesięcy....a wciąż się daje wkręcić. Tkwię w pułapce z której nie umiem znaleźć wyjścia....
Często boję się mówić o wszystkim co czuje i myślę, bo nie chce tego usłyszeć. Ból psychiczny już mi nie daje spokoju, wciąż się pogłębia, zaczynam wątpić w nerwicę. Tak bardzo probuje przywołać wspomnienia, ale mam wrażenie jak by nie były one moje... Często staram się przytulic do niego tak jak przed nerwica, tak samo coś powiedzieć, spojrzeć na niego, ale nie czuje nic.... Tak bardzo chcę się przytulic i czuć to ciepło, czuć przyjemność z przytulania z ukochaną osobą... Czuje się strasznie rozbita...z jednej strony chce poczuć ulgę i uciec od tego, a z drugiej przeraża mnie to, że miałabym już nigdy nie poczuć się jak dawniej, że miałabym i tym wszystkim co było piękne zapomnieć i żyć bez niego...
Męczę się z tym rok i 7 miesięcy....a wciąż się daje wkręcić. Tkwię w pułapce z której nie umiem znaleźć wyjścia....
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 592
- Rejestracja: 26 kwietnia 2017, o 17:33
Wiem co czujesz mam podobnie ale krótszy okres czasu... Wiem że go kocham bo pragnę z nim czas spędzać a jak on zajmuje się wszystkim tylko nie kontaktem ze mną to jest mi tak bardzo smutno wtedy i przykro że aż mi się płakać chce... Tylko takie sytuację mi niestety nie pomagają w moim problemie bo czasem się zastanawiam czy wróci to co było i to co mi kiedyś tak pięknie obiecywał... A ja bym chciała żeby było dobrze tak cudownie jak kiedyś a nie żebym czuła że o wszystko się muszę prosić czasem... Ale wydaje mi się że takie sytuację są normalne w związkach tylko ha też jestem przewrażliwiona po moim byłym... Boję się że jeżeli przestanę się angażować tak mocno jak zawsze tylko po to żeby nie bolało jak on coś zrobi albo sprawi Mi przykrość to że wtedy wszystko się zakończy i się rozejdziemy
już popełniłam dużo błędów przy starym terapeucie bo wmawialam sobie ze skoro nie chce on się odzywać to po co ja mam to robić i tego typu sprawy że jeżeli mi nie zależy to czemu ma mi zależeć... A to nie jestem ja i nie są moje prawdziwe zachowania i odczucia i możliwe że temu się zablokowałam na odczucia
jakieś rady jak to odwrócić?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 592
- Rejestracja: 26 kwietnia 2017, o 17:33
A też przyznam że boję się jak ty że pójdę do dobrego specjalisty to wtedy wyjdę z problemów ale odejdę i przez to od partnera że zrozumie że go nie kocham itp. A tego nie chce i paraliżuje mnie strach o tym... Jak wczoraj żartowałam że jak dzisiaj czegoś nie zrobimy to biorę z nim rozwód to się śmiałam bo wiedziałam że to tylko żart z mojej strony... A jak myśli same przychodzą podwazajace uczucie moje związek i jego sens to mam strasznego doła strach i płakać mi się chce... Też czasem wątpię że to nerwica i że poprostu napisałam siłę chce być z partnerem ale wtedy to już wogole mam doła więc wiem że to nie sa moje prawdziwe odczucia i pragnienia...
Ja nawet potrafię się obwiniać tym że ty sie odezwałam na tym forum i że trochę się uspokoiłam po czytaniu lub pisaniu swojej sytuacji bo wiem że nie tylko na tak mam.
Potrafię obwiniać się o wszystko i e każdym momencie kiedy robię coś fajnego i co zawsze Mi sprawiało radość tak jakbym podświadomie mówiła sobie ze nie mogę się cieszyć ze tylko oszukuje siebie wtedy...
Ja nawet potrafię się obwiniać tym że ty sie odezwałam na tym forum i że trochę się uspokoiłam po czytaniu lub pisaniu swojej sytuacji bo wiem że nie tylko na tak mam.
Potrafię obwiniać się o wszystko i e każdym momencie kiedy robię coś fajnego i co zawsze Mi sprawiało radość tak jakbym podświadomie mówiła sobie ze nie mogę się cieszyć ze tylko oszukuje siebie wtedy...