Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
ODPOWIEDZ
soniasonia123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 20 marca 2017, o 16:02

22 marca 2017, o 17:21

ewelinka1200 pisze:Rocd...od czego to,skrot?
https://centrum-poznawcze.pl/skad-sie-b ... azku-rocd/
pierwsze co znalazlam na google .
kapralis
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 3 stycznia 2017, o 18:36

22 marca 2017, o 18:02

soniasonia123 pisze:
ewelinka1200 pisze:Rocd...od czego to,skrot?
https://centrum-poznawcze.pl/skad-sie-b ... azku-rocd/
pierwsze co znalazlam na google .
To właśnie to. ROCD to Relationship Obsesive Compulsive Disorder, co na polski przełożyć można jako "Relacyjne ZOK". Co do samego rOCD bo tak powinno się pisać tego nazwę (małe r bo temat natręctw nie jest ważny - ważne jest zaburzenie OCD), polecam stronę, która swego czasu przestudiowalem od deski do deski, włącznie z bardzo cennymi komentarzami czytelników pod artykułami na blogu http://relationshipocd.com.

Poza tym polecam stronkę, która kiedyś wrzuciła tu laure : https://nerwicalekowa.com/2013/10/27/ja ... kolo-leku/. Kilka ciekawych informacji na temat nerwicy lękowej i ZOK można z niej wyciągnąć :)
Awatar użytkownika
BruceWayne
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 360
Rejestracja: 22 lutego 2016, o 13:25

22 marca 2017, o 19:03

Kapralis, potwierdzasz to, że niektórzy terapeuci niezbyt znają pojęcie rocd.

----
Poniższy post jest opisem mojej dzisiejszej rozmowy z psychologiem - nie chciałbym, żeby ktoś z tu obecnych poczuł się gorzej po przeczytaniu tego, więc uprzedzam by wrażliwsze osoby się wstrzymały z lekturą ;)
---

Ja z mojej terapii (bardziej nastawionej na rozwój osobowości, niż stricte pracę nad lękami) jestem raczej zadowolony. Chociaż zdarzały się wzloty i upadki a czasem zdarzało się, że musieliśmy coś sobie wyjaśnić by lepiej się dograć zdecydowanie muszę to wszystko zaliczyć bardziej na plus.

Dzisiejsze spotkanie było chyba najgorsze.

Opowiedziałem to, co w skrócie opisałem tu Wam dziś, wcześniej.
Mówiłem o tym, że w tym tygodniu był czas bardzo lękowy i objawowy (tutaj zostałem zganiony za to, że nie regularnie robię treningu autogennego, który ma pomóc mi sobie radzić i że żadna wiedza i świadomość nie wystarczy, gdy nie mam odpowiedniej przestrzeni do tego by ją stosować; trening autogenny ma mi w tym pomóc).
Mówiłem też o kłótni, i o tym, że czasami potrafię być roszczeniowy, skupiony na sobie, ciągle wymagam wsparcia i docenienia (bo zdarza się tak, jak wiemy nerwica sprzyja egocentryzmowi i w drugą stronę).
Tutaj dowiedziałem się o tym, że mój świat kręci się naokoło nerwicy, że się ze sobą pieszczę a, że takim zachowaniem ranię moją partnerkę, że wyrządzam jej krzywdę.

Mówiłem o "zmianie" objawów w kierunku rocd, który tak dobrze znam.
Generalnie moja pani psycholog mówiła, że swoim zachowaniem oszukuję sam siebie/oszukuję partnerkę, że może powinienem ją zostawić i przestać dalej zwodzić/ranić.
Że nie wiem co to miłość, że całe moje życie jest nastawione na mnie a partnerka jest mi potrzebna ale jej nie kocham... I, że generalnie nie wiem, nie rozumiem czym jest jest miłość. Że wiem co to jest zależność, potrzeba itp ale nie wiem co to miłość.
Nie wiem, może to jakaś forma prowokacji (już wcześniej zdarzały się takie "metody" terapeutyczne) ale generalnie czułem się jakby mój świat runął. Już nie wiem co jest prawdziwe a co nie. Co z tego co o sobie myślę jest prawdą a co fałszem. Czy możliwe jest, że blisko 9 letni związek stoi na jakichś fałszywych podstawach? Nie wiem... Może naprawdę jestem skrajnym egoistą, który wykorzystuje innych?

Gdy popłakałem się, gdy powiedziała, że ją ranię powiedziałem, że te łzy są też dowodem na to, że ją kocham, że mi zależy. Powiedziała, że to nie prawda, że to tylko dowód na to, że siebie chronię, że chcę o sobie myśleć dobrze.


Ogólnie mam teraz w głowie wielki kocioł. Nie wiem czy to prowokacja, która ma mnie skłonić do różnych przemyśleń czy po prostu jej "diagnoza" mojej osoby.
Jak mam się czuć, gdy ktoś mówi, że moje życie zbudowane jest na jakimś kłamstwie... Inna sprawa, że nauczyłem się już tyle, by nie brać tego jako jakieś prawdy objawione, lecz po prostu zdanie drugiej osoby. Więc nie rozpadnę się na kawałki, nie załamię ale parszywe samopoczucie pozostaje. Odcięło mnie dość mocno od uczuć, emocji.


Ale z drugiej strony źle się czuję, rocd męczy mnie już sporo ponad rok a w takim stanie takie wątpliwości, których dziś usłyszałem całe mnóstwo działają jako woda na młyn.
Nie wiem jak, ale jakoś to wszystko poskładam. Nie poddam się.

A Wam chyba poradzę to, co radził Zordon - z rozwagą dzielcie się swoimi związkowymi-lękowymi sprawami z psychologami (a także z bliskimi), bo różnie to może zostać odebrane i różne rzeczy możecie usłyszeć.
A to co usłyszycie odpowiednio filtrujcie i podchodźcie z potrzebnym dystansem.
zaburzona.kocham
Gość

22 marca 2017, o 20:56

A jak skończyła się historia Zordona? To dla nas przykład?
soniasonia123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 20 marca 2017, o 16:02

22 marca 2017, o 21:46

zaburzona.kocham pisze:A jak skończyła się historia Zordona? To dla nas przykład?
z tego co wiem to tak :D

Słuchajcie czy ja sie odburzam ?!
Przyjechał do mnie... ja nie moglam opanować szczęścia... niby pustka, ale szczęście... Jego uśmiech, dotyk był w końcu... przyjemny..
Wszystko sie uspokoiło- caly organizm- wyciszyl... Potem jak lezelismy i przytuleni oglądaliśmy film- jednoczenie chce jego dotyk zeby mnie utulał,czuje cieplo w sobie ale jednoczenie hmm taka pustka- zaczynam swoje natretne myslenie... I sobie zdaje sprawe,... ze to sa sprzeczne rzeczy... Ze po prostu chyba mam stan znieczulicy... Jak myslicie ? w jakim to kierunku idzie ?
zaburzona.kocham
Gość

22 marca 2017, o 22:44

Najważniejsze to próbować nie analizować tak wszystkiego... Przytulam, bo chcę i tyle, im więcej człowiek analizuje tym gorzej. MOIM ZDANIEM
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

22 marca 2017, o 23:37

Kochani Moi, a ja dzisiaj z nutką optymizmu i wiary! Jestem świeżo po przebłysku, właśnie Ukochany poszedł do domu ;)
Fruwam, latam? To mało powiedziane! Śmieję się sama do siebie, nie mogłam powstrzymać uśmiechu kiedy na Niego patrzyłam dzisiaj, nie zliczę ile razy powiedziałam Mu, że Go kocham :D Cudowne uczucie wolnooości, od myśli, od lęku, aż miłość pulsuje w żyłach :D
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Justyna22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 103
Rejestracja: 12 sierpnia 2015, o 14:18

23 marca 2017, o 00:27

Też uwielbiam te momenty jak CZUJĘ I WIEM, że go kocham. Kiedyś nie spałam pół nocy jak spaliśmy razem bo taką euforię miałam, że chciałamjak najdłużej czuć moc swoich uczuć. Wytrzymałam gdzieś do 1.30 i zasnęłam a potem rano to już nie to samo. :p Ale co poczułam to moje - a co! ;)
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

23 marca 2017, o 00:39

Dokładnie Kochana! Siedzę teraz jak szalona, żeby nie zmrużyć oka, bo boję się, że jak jutro wstanę to się odpali to co zawsze. Ale wiem, że dla takich chwil, kiedy można poczuć, że się kocha warto walczyć, choćby się umierało z bólu ;)

A do kolegów wyżej: Kapralis I BruceWayne - o kant dupy potłuc takie gadanie terapeutów. Na wstępie wypadałoby ich zapytać, czy wiedzą, czym jest zaburzenie lękowe, jak wygląda mechanizm. Gadanie aby gadać, podkręca stan lękowy i wbrew pozorom mimo, że to terapia, to takie słowa terapeuty zapadają w umysł i potrafi on zrobić z nich użytek na potrzeby nerwicy. W żaden sposób nie zgodzę się z panią psycholog z którą rozmawiał Kapralis, że odkochać nie można się z dnia na dzień, ale w jeden dzień można sobie uświadomić coś ważnego - absolutnie nieprawda! Wszystkim nam tutaj obecnym "odkochanie" pojawiło się na skutek jednej myśli, a dotychczas opisujemy, że związek układał się szczęśliwie, więc jak można mówić, że mogło być to skutkiem kiełkowania czegoś, kłopotów, nieporozumień czy kryzysów w relacji? A co, jeśli ja powiem, że u mnie myśl "nie kocham" odpaliła się jeszcze na etapie kiedy nie byliśmy parą, a jedynie w momencie, kiedy On wyznał mi swoje uczucia? W mojej sytuacji zupełnie nie było mowy o tym, że coś się nie układa, bo my nawet w związku nie byliśmy. Poza tym, tak jak mówi Zordon. Jeśli wcześniej w związkach miało się do czynienia z rocd, to z dużym prawdopodobieństwem w kolejnych wystąpi ono we wcześniejszej fazie relacji, a nawet na samym jej początku, czego ja jestem najlepszym dowodem, bo nie jest to mój pierwszy związek, gdzie zmagam się z rocd.

I podsumowując, choćbym jutro miała negować wszystko, co dziś napisałam, to właśnie dziś otrzymałam najlepszy dowód, że Go kocham i żaden terapeuta w tym momencie mi nie wmówi, że jest inaczej! :D
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Justyna22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 103
Rejestracja: 12 sierpnia 2015, o 14:18

23 marca 2017, o 01:13

Fajnie Katarzynka, że masz chwilę wytchnienia. :)
Co do tego co piszesz na temat słów terapeutów - ja pierwsze symptomy rOCD miałam po kilku tygodniach związku jak dostałam drogi prezent od jego rodziców. Nagle pomyślałam " a co jeśli ja go zostawię, a oni mnie tak lubią itd". Wtedy byłam zakochana i nagle taka myśl, że go zostawię. A to co ciągnie się za mną do teraz stało się dużo później nie nastąpiło u mnie kompletnie z dnia na dzień - ale po długiej chorobie siostry, traumie związanej z jej śmiercią i problemach z mamą po prostu coś musiało się u mnie przegrzać. Nie chcę nawet wiedzieć co powiedział by mi psycholog na mój rzekomy "brak miłość".
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

23 marca 2017, o 01:26

Kochana, ale przez to, że z dnia na dzień rozumiem, że dotychczas związek rozwijał się szczęśliwie, a myśli spowodowały to niekochanie. To znaczy, jest nam ze sobą dobrze, aż pewnego dnia pojawia się magiczna myśl "nie kocham", bez powodu w zasadzie, bez jakiejś przyczyny wynikającej bezpośrednio ze związku. Oczywiście okoliczności zewnętrzne jak najbardziej mają znaczenie. Ty w ogóle jesteś mistrz, bo w zaburzeniu przyjęłaś oświadczyny i za mąż będziesz wychodzić, to dopiero wyczyn :D
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
kamila1998
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 212
Rejestracja: 12 lipca 2016, o 17:38

23 marca 2017, o 05:57

Ja tez sie podzielę swoją reakcja :)
Wczoraj mój Patryk mial wyjść z pracy o 19 ale troszkę sie wygadal i powiedział ze ma dla mnie dzis albo jutro niespodziankę.. Otóż czekalam do 17 - bo zawsze o tej godzinie u mnie jest bo zrywa sie o 16.

Czekalam z niecierpliwością.. Ubrałam sie, umalowalam. A gdy 17 mijala mialam mu napisać ze szkoda bo mialam nadzieję ze przyjedzie... A o 17:15 juz straciłam wiarę heh i strasznie popsuł mi sie humor... Więc zaczęłam oglądać film.. Ja patrze a tu Patryk w drzwiach stoi! :D haha :)

Az sie poplakalam, ze jednak przyjechał... Cieszyłam się. A potem znowu przyszły myśli ze kocham innego...

Ten chłopak siedzi mi w glowie, od kad pamiętam troszkę mi sie podobal..i moze to nie przez chorobę czuje ze sie zakochalam?...
justi2212
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 502
Rejestracja: 3 grudnia 2015, o 19:44

23 marca 2017, o 07:02

Ja to już nawet nie mam myśli że nie kocham tylko pełno egzystek co by było gdyby.. że miłość to przypadek, jestem totalnie rozbita, nie wiedziałam że doprowadze się znowu do takiego stanu i nic i nikt mi nie przegada....
Cieszę się że u Was lepiej ;)
,,W psychologii jest takie pojęcie „błysk” to jest moment kiedy człowiekowi w głowie się wszystko zmienia, kiedy nagle dociera do niego coś co było oczywiste od lat, ale teraz nabrało innego wymiaru."
— Jacek Walkiewicz / psycholog

Być może wszystko jest w porządku, ale trudno w to uwierzyć :)
Potykając się można zajść daleko, nie można tylko upaść i nie podnieść się
kamila1998
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 212
Rejestracja: 12 lipca 2016, o 17:38

23 marca 2017, o 07:08

justi2212 pisze:Ja to już nawet nie mam myśli że nie kocham tylko pełno egzystek co by było gdyby.. że miłość to przypadek, jestem totalnie rozbita, nie wiedziałam że doprowadze się znowu do takiego stanu i nic i nikt mi nie przegada....
Cieszę się że u Was lepiej ;)
Nie przejmuj się, sama mówiłaś tyle razy żeby wkładać wszystko do jednego worka :*
Wiem, ze to trudne ale rób co do Ciebie należy-niech wszystko przez twój umysł swobodnie przeplywa a ty nie zwracaj uwagi...
justi2212
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 502
Rejestracja: 3 grudnia 2015, o 19:44

23 marca 2017, o 07:14

Wiem, ale teraz już totalnie nie wiem w co wierzyć. Muszę sobie to poukładać jakoś...
,,W psychologii jest takie pojęcie „błysk” to jest moment kiedy człowiekowi w głowie się wszystko zmienia, kiedy nagle dociera do niego coś co było oczywiste od lat, ale teraz nabrało innego wymiaru."
— Jacek Walkiewicz / psycholog

Być może wszystko jest w porządku, ale trudno w to uwierzyć :)
Potykając się można zajść daleko, nie można tylko upaść i nie podnieść się
ODPOWIEDZ