Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 642
- Rejestracja: 17 stycznia 2017, o 10:33
Miałam wczoraj wieczorem dwa motyle które jeden po drugim przefrunely mi przez brzuch. Byłam polprzytomna bo się obudziłam i za chwilę znów zasnelam. Teraz... teraz znów mam lęki i zero w sercu. Już nawet nie liczę na przeblysk. Godze się z tym że nie nadejdzie.
-
- Gość
kamila1998 pisze:Ja tez sie podzielę swoją reakcja![]()
Wczoraj mój Patryk mial wyjść z pracy o 19 ale troszkę sie wygadal i powiedział ze ma dla mnie dzis albo jutro niespodziankę.. Otóż czekalam do 17 - bo zawsze o tej godzinie u mnie jest bo zrywa sie o 16.
Czekalam z niecierpliwością.. Ubrałam sie, umalowalam. A gdy 17 mijala mialam mu napisać ze szkoda bo mialam nadzieję ze przyjedzie... A o 17:15 juz straciłam wiarę heh i strasznie popsuł mi sie humor... Więc zaczęłam oglądać film.. Ja patrze a tu Patryk w drzwiach stoi!haha
![]()
Az sie poplakalam, ze jednak przyjechał... Cieszyłam się. A potem znowu przyszły myśli ze kocham innego...
Ten chłopak siedzi mi w glowie, od kad pamiętam troszkę mi sie podobal..i moze to nie przez chorobę czuje ze sie zakochalam?...
W życiu wiele osób nas zauroczy, ale to nasza decyzja i wybór co z tym zrobimy.

-- 23 marca 2017, o 08:58 --
-- 23 marca 2017, o 09:01 --zaburzona.kocham pisze:kamila1998 pisze:Ja tez sie podzielę swoją reakcja![]()
Wczoraj mój Patryk mial wyjść z pracy o 19 ale troszkę sie wygadal i powiedział ze ma dla mnie dzis albo jutro niespodziankę.. Otóż czekalam do 17 - bo zawsze o tej godzinie u mnie jest bo zrywa sie o 16.
Czekalam z niecierpliwością.. Ubrałam sie, umalowalam. A gdy 17 mijala mialam mu napisać ze szkoda bo mialam nadzieję ze przyjedzie... A o 17:15 juz straciłam wiarę heh i strasznie popsuł mi sie humor... Więc zaczęłam oglądać film.. Ja patrze a tu Patryk w drzwiach stoi!haha
![]()
Az sie poplakalam, ze jednak przyjechał... Cieszyłam się. A potem znowu przyszły myśli ze kocham innego...
Ten chłopak siedzi mi w glowie, od kad pamiętam troszkę mi sie podobal..i moze to nie przez chorobę czuje ze sie zakochalam?...
W życiu wiele osób nas zauroczy, ale to nasza decyzja i wybór co z tym zrobimy.wydaję mi się, że to na nom teraz skupiły się Twoje myśli po prostu, w zaburzeniu tak jest... Każdy człowiek, nawet bez zaburzenia ma jakieś DZIWNE myśli, ale nie nadaje im wartości, przez nadawanie wartości, mamy lęk, strach, płacz, coś takiego jakby organizm się bronił.
Hm, człowiek nie będzie czuł motyli przez całe życie, noe trzeba na nich polegać, ale rozumiem, że w zaburzeniu taki przebłysk daje nadzieję, że coś czujemylaure pisze:Miałam wczoraj wieczorem dwa motyle które jeden po drugim przefrunely mi przez brzuch. Byłam polprzytomna bo się obudziłam i za chwilę znów zasnelam. Teraz... teraz znów mam lęki i zero w sercu. Już nawet nie liczę na przeblysk. Godze się z tym że nie nadejdzie.
-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 502
- Rejestracja: 3 grudnia 2015, o 19:44
Dokładnie, chyba muszę sobie to wbić do głowy 

,,W psychologii jest takie pojęcie „błysk” to jest moment kiedy człowiekowi w głowie się wszystko zmienia, kiedy nagle dociera do niego coś co było oczywiste od lat, ale teraz nabrało innego wymiaru."
— Jacek Walkiewicz / psycholog
Być może wszystko jest w porządku, ale trudno w to uwierzyć
Potykając się można zajść daleko, nie można tylko upaść i nie podnieść się
— Jacek Walkiewicz / psycholog
Być może wszystko jest w porządku, ale trudno w to uwierzyć

Potykając się można zajść daleko, nie można tylko upaść i nie podnieść się
-
- Gość
Zastanawiam się jak potoczyły się historie ludzi, którzy wcześniej tutaj pisali 

- nierealna
- Ex Moderator
- Posty: 1184
- Rejestracja: 29 listopada 2013, o 14:22
A u mnie powiem Wam, że też kryzys. Właściwie to mam go od dłuższego czasu, ale może jak się wygadam to spojrzę na to z innej strony
Właściwie to tak bardziej zastanawiając się nad moim związkiem zaczęłam jakoś rok temu, kiedy zapoznawalismy naszych rodziców i zaczęliśmy planować ślub. Od tamtej pory nekaja mnie właśnie takie myski - czy to ten, czy kocham, czy dam radę żyć tak długo itd. U mnie dodatkowo dochodzi Dd, więc jestem od niego odcięta. Ostatnio też często się klocimy, zaczynamy mieć odmienne zdanie w różnych kwestiach( kiedy wcześniej mieliśmy takie samo). Dużo razy zdarza się tak, że czekam aż on sobie pójdzie (bo nie mieszkamy razem), właściwie od momentu wstania zaczynają się u mnie rozkminy, w głowie mam jakieś sytuację, historyjki - że on mnie zdradzi, że się klocimy o coś itd. Nawet w snach bardzo często aż czuje jak jestem wściekła na niego.
I też w sumie nie wiem jak mam o tym myśleć i czy w ogóle rozkminiac skąd się to bierze.
Bruce, ja też nie raz gdzieś wyczytałam że można nie kochać a jest się tylko z przyzwyczajenia (to mnie wtedy zabiło totalnie). Ale tak serio, czy jeśli byśmy nie kochali to wypisywalibysmy tak tutaj?

Właściwie to tak bardziej zastanawiając się nad moim związkiem zaczęłam jakoś rok temu, kiedy zapoznawalismy naszych rodziców i zaczęliśmy planować ślub. Od tamtej pory nekaja mnie właśnie takie myski - czy to ten, czy kocham, czy dam radę żyć tak długo itd. U mnie dodatkowo dochodzi Dd, więc jestem od niego odcięta. Ostatnio też często się klocimy, zaczynamy mieć odmienne zdanie w różnych kwestiach( kiedy wcześniej mieliśmy takie samo). Dużo razy zdarza się tak, że czekam aż on sobie pójdzie (bo nie mieszkamy razem), właściwie od momentu wstania zaczynają się u mnie rozkminy, w głowie mam jakieś sytuację, historyjki - że on mnie zdradzi, że się klocimy o coś itd. Nawet w snach bardzo często aż czuje jak jestem wściekła na niego.
I też w sumie nie wiem jak mam o tym myśleć i czy w ogóle rozkminiac skąd się to bierze.
Bruce, ja też nie raz gdzieś wyczytałam że można nie kochać a jest się tylko z przyzwyczajenia (to mnie wtedy zabiło totalnie). Ale tak serio, czy jeśli byśmy nie kochali to wypisywalibysmy tak tutaj?
Tyle razy narzekał na normalność i nudę w jego życiu.
Teraz oddałby wszystko,żeby chociaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.
akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
Teraz oddałby wszystko,żeby chociaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.
akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
-
- Gość
Każdy inaczej postrzega miłość, bo inaczej był nauczony tej miłości, inaczej sobie wyobrażał . W każdym związki, nawet idealnym bez naszych myśli są kłótnie, my mamy ciągłe wątpliwości dlatego te kłótnie powodują u nas rozkminy w stylu: różnimy się, nie jesteśmy dla siebie, ale z każdym człowiekiem się różnimy i będziemy różnić i tak BĘDĄ KŁÓTNIE
tylko to my mamy zdecydować, czy akceptujemy tą osobę.

-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 502
- Rejestracja: 3 grudnia 2015, o 19:44
nierealna, myśle że to kolejne nerwicowe rozkminki
nie wierzę, że to piszę bo sama mam kryzys jak stąd do Chin, ale tak jest 
Tak jak pisała wcześniejsza użytkowniczka, że miłość to decyzja i chyba w naszym stanie tak trzeba do tego podchodzić. Ja zawsze wierzyłam w super romantyczną miłość, a realia często okazują się całkiem inne. Myślę że trzeba racjonalnie na to spojrzeć, nerwica nas w sumie do tego zmusza, do spojrzenia na miłość tylko z perspektywy świadomości, że jesteś z dobrym człowiekiem, zależy Ci na nim, dbacie o siebie na codzień itd., a kłótnie się zdarzają w każdym związku. Może macie jakiś poważniejszy kryzys z którego wyciągniecie mimo wszystko pozytywne wnioski


Tak jak pisała wcześniejsza użytkowniczka, że miłość to decyzja i chyba w naszym stanie tak trzeba do tego podchodzić. Ja zawsze wierzyłam w super romantyczną miłość, a realia często okazują się całkiem inne. Myślę że trzeba racjonalnie na to spojrzeć, nerwica nas w sumie do tego zmusza, do spojrzenia na miłość tylko z perspektywy świadomości, że jesteś z dobrym człowiekiem, zależy Ci na nim, dbacie o siebie na codzień itd., a kłótnie się zdarzają w każdym związku. Może macie jakiś poważniejszy kryzys z którego wyciągniecie mimo wszystko pozytywne wnioski

,,W psychologii jest takie pojęcie „błysk” to jest moment kiedy człowiekowi w głowie się wszystko zmienia, kiedy nagle dociera do niego coś co było oczywiste od lat, ale teraz nabrało innego wymiaru."
— Jacek Walkiewicz / psycholog
Być może wszystko jest w porządku, ale trudno w to uwierzyć
Potykając się można zajść daleko, nie można tylko upaść i nie podnieść się
— Jacek Walkiewicz / psycholog
Być może wszystko jest w porządku, ale trudno w to uwierzyć

Potykając się można zajść daleko, nie można tylko upaść i nie podnieść się
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 103
- Rejestracja: 12 sierpnia 2015, o 14:18
nierealna - u nas też były kłótnie bo chyba zawsze przychodzi taki czas, że zaczynamy się bardziej traktować po partnersku a nie tylko szalejemy z zakochania. Też nie raz czekałam aż sobie pójdzie - może to był też trochę przesyt ciągłym spotykaniem. Teraz sama czasem do niego dzwonię i mówię "nie przyjeżdżaj dziś bo chcę odpocząć lub coś sobie porobić" - on też czasem woli spędzić wieczór samotnie. Ale nie traktuję już tego jako oznakę, że go nie kocham tylko fakt, że jestem tylko człowiekiem i czasem mam prawo do samotnego dnia, chwili odpoczynki albo świętego spokoju od tego mojego narzeczonego. Jak z nim zamieszkam to pewnie do rodziców będę jeździć coby złapać oddech. Jestem w stanie Cię zrozumieć bo bardzo podobnie się czuję. Głowa do góry!
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 89
- Rejestracja: 20 marca 2017, o 16:02
Słuchajcie moi drodzy ! Wszyscy zaburzeni tym dziwnym lękiem...
Musimy żyć własnym życiem, swoimi sprawami- bo moze co niektorzy z nas mysla, ze milosc to ciagle patrzenie na siebie i tylko czekanie na przepełnienie sie uczuciem...
Moze tak naprawde nie potrafimy czasem pogodzic sie z ewolucja naszych zwiazków... Zawsze po zakochaniu przychodzi stabilizacja... I u mnie sie to zaczęło... ZE po prostu zauwazylam ze po pol roku przyszedl etap STABILIZACJI NASZYCH UCZUC- a to ze wprowadziłam sie w stan lekowy przez to bo zatesknilam za motylkami to uważam ze kazdy z nas nie ważne w jakim związku by był mógłby popaść w takie destrukcje i lęki- wiadomo kazdy chce kochac. Ale milosc to wybór... Nauczyć sie żyć obok a nie razem. --- > POLECAM OGLADAC TYCH POLSKICH YOUTUBEROW https://www.youtube.com/watch?v=VM4oiKdKt8U&t=695s chociaż jest to motyw chrześcijański wydaje mi ze dotrze i do ateistow ma przekaz uniwersalny. Ja po wczoraj kiedy czulam ze potrzebuje poczuć jego zapach, jego ciepło... i to w jaki sposób działa na mnie fizycznie... przekonało mnie ze cos jest nie tak z moja podswiadomoscia ! Zapewnilam sie ze blokada jest we mnie- i nie bedzie prosta do odblokowania i zycia po prostu od tak- chwila i tym co czuje. Mysle ze kazdy tu z nas ma z tym problem- no ale coz walczymy...Widze za kazdego z nas przeraza wizja- malzenstwa, wpsolnej przyszlosci- bo przychodza obawy ze co jesli za x lat nie bedzie takich uczuc jak teraz- trzeba wiedziec ze nic nie trwa wiecznie i dbac o przyjazn w zwiazku i partnerstwo- to jest milosc... Tak ja to odbieram iw ten sposob bede chciala zbudowac rodzine...
Musimy żyć własnym życiem, swoimi sprawami- bo moze co niektorzy z nas mysla, ze milosc to ciagle patrzenie na siebie i tylko czekanie na przepełnienie sie uczuciem...
Moze tak naprawde nie potrafimy czasem pogodzic sie z ewolucja naszych zwiazków... Zawsze po zakochaniu przychodzi stabilizacja... I u mnie sie to zaczęło... ZE po prostu zauwazylam ze po pol roku przyszedl etap STABILIZACJI NASZYCH UCZUC- a to ze wprowadziłam sie w stan lekowy przez to bo zatesknilam za motylkami to uważam ze kazdy z nas nie ważne w jakim związku by był mógłby popaść w takie destrukcje i lęki- wiadomo kazdy chce kochac. Ale milosc to wybór... Nauczyć sie żyć obok a nie razem. --- > POLECAM OGLADAC TYCH POLSKICH YOUTUBEROW https://www.youtube.com/watch?v=VM4oiKdKt8U&t=695s chociaż jest to motyw chrześcijański wydaje mi ze dotrze i do ateistow ma przekaz uniwersalny. Ja po wczoraj kiedy czulam ze potrzebuje poczuć jego zapach, jego ciepło... i to w jaki sposób działa na mnie fizycznie... przekonało mnie ze cos jest nie tak z moja podswiadomoscia ! Zapewnilam sie ze blokada jest we mnie- i nie bedzie prosta do odblokowania i zycia po prostu od tak- chwila i tym co czuje. Mysle ze kazdy tu z nas ma z tym problem- no ale coz walczymy...Widze za kazdego z nas przeraza wizja- malzenstwa, wpsolnej przyszlosci- bo przychodza obawy ze co jesli za x lat nie bedzie takich uczuc jak teraz- trzeba wiedziec ze nic nie trwa wiecznie i dbac o przyjazn w zwiazku i partnerstwo- to jest milosc... Tak ja to odbieram iw ten sposob bede chciala zbudowac rodzine...
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 85
- Rejestracja: 3 stycznia 2017, o 18:36
Dziękuję BruceWayne za Twój wpis. Twoje opinie w tym temacie wiele dla mnie znaczą bo masz zbliżony staż w związku i jesteś facetem w podobnym wieku, więc na pewno doskonale wiesz jak się czuje teraz. Nie ukrywam, że słowa terapeutki bardzo mocno mnie dotknęły i dzisiaj czuje się trochę rozbity. Zauważyłem, że w tym stanie jestem bardzo podatny na sugestie osób, których w jakimś sensie uważam za autorytet. Wczoraj wieczorem pojawiły mi się myśli o rozwodzie, podziale majątku, a najgorzej, że nie wywoływały we mnie jakiegoś wielkiego lęku. Tłumacze to sobie, że przy dawce Anafranilu 2x75mg SR ciężko jest odczuwać emocje jakiekolwiek, ale sam wiesz jak to jest... Wszedłem teraz w gorszy okres i muszę go po prostu przeczekać.BruceWayne pisze:Kapralis, potwierdzasz to, że niektórzy terapeuci niezbyt znają pojęcie rocd.
Emocje opadną i będzie można sobie trzeźwym okiem spojrzeć na wszystko. Chciałbym w końcu uzyskać taki spokój ducha, pewnego rodzaju wolność umysłu, którą kiedyś posiadałem by móc zdroworozsądkowo oceniać rzeczy generujące w chwili obecnej u mnie różne stany emocjonalne.
Katarzynka bardzo Ci dziękuję za Twoją wypowiedź. W takich chwilach, jak teraz wszelkiego rodzaju wypowiedzi, które dają nadzieję, są dla mnie na wagę złota. Staram się wszelkie tego typu myśli przepuszczać przez głowę bez interakcji z nimi, ale średnio mi to póki co wychodzikatarzynka pisze:A do kolegów wyżej: Kapralis I BruceWayne - o kant dupy potłuc takie gadanie terapeutów. Na wstępie wypadałoby ich zapytać, czy wiedzą, czym jest zaburzenie lękowe, jak wygląda mechanizm. Gadanie aby gadać, podkręca stan lękowy i wbrew pozorom mimo, że to terapia, to takie słowa terapeuty zapadają w umysł i potrafi on zrobić z nich użytek na potrzeby nerwicy. W żaden sposób nie zgodzę się z panią psycholog z którą rozmawiał Kapralis, że odkochać nie można się z dnia na dzień, ale w jeden dzień można sobie uświadomić coś ważnego - absolutnie nieprawda! Wszystkim nam tutaj obecnym "odkochanie" pojawiło się na skutek jednej myśli, a dotychczas opisujemy, że związek układał się szczęśliwie, więc jak można mówić, że mogło być to skutkiem kiełkowania czegoś, kłopotów, nieporozumień czy kryzysów w relacji? A co, jeśli ja powiem, że u mnie myśl "nie kocham" odpaliła się jeszcze na etapie kiedy nie byliśmy parą, a jedynie w momencie, kiedy On wyznał mi swoje uczucia? W mojej sytuacji zupełnie nie było mowy o tym, że coś się nie układa, bo my nawet w związku nie byliśmy. Poza tym, tak jak mówi Zordon. Jeśli wcześniej w związkach miało się do czynienia z rocd, to z dużym prawdopodobieństwem w kolejnych wystąpi ono we wcześniejszej fazie relacji, a nawet na samym jej początku, czego ja jestem najlepszym dowodem, bo nie jest to mój pierwszy związek, gdzie zmagam się z rocd.
I podsumowując, choćbym jutro miała negować wszystko, co dziś napisałam, to właśnie dziś otrzymałam najlepszy dowód, że Go kocham i żaden terapeuta w tym momencie mi nie wmówi, że jest inaczej!

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 89
- Rejestracja: 20 marca 2017, o 16:02
Ja napisze coś troszkę od siebie... Bo jestem nerwicowcem z stażem
Napisze coś z mojego punktu widzenia, jak uważam z czym to się wszystko je ...
Napisałam w wiadomości prywatnej jednej z was coś co zainspirowało mnie do napisania tego tu.
MY NERICOWE KOBIETY I MEZCZYZNI MAMY SYNDORM CHYBA NADMIERNEGO M Y Ś L E N I A
mamy zaburzenie zawsze idealnego życia, chcemy zawsze żeby ta idea piękna była w nas trwała a w nas trwało nieprzerywane szczęście- bo wiemy że wtedy my będziemy wolni od lęków. Jeżeli nigdy przedtem nie spotkały was epizody nerwicowe a zmierzacie się teraz z tym problemem... to albo tego problemu nie ma albo wyszło szydło z worka- i ujawniają się symptomy nerwicowe które maja podważalne dowody na ich istnienie np. ze względu na przeżycia, które my teraz uważamy za nieistotne a mogły one bardzo wpłynąć na nas samych. To co się teraz dzieje z nami tzn. nie wiemy czy kochamy-jest po prostu podważalnym dowodem na to iż kochamy- dlaczego ? Bo świrujemy, bo... przyznajmy przed sobą gdyby nam nie zależało po prostu- wyrzucilibyśmy tego czlowieka z naszego życia. Ale nie jesteśmy ludzmi bez skrupułów .
Rządzą teraz czasy gdzie jest moda na BIG LOVE -kreowane przez media i moda na wyrzucanie od tak osob z naszego życia gdy tylko w jakis sposob uznamy ze cos jest nie tak.
Spojrzmy na małzeństwa sprzed hmm no 50 lat, kiedys ludzie sie tak nie rozstawali, nie wyrzucali siebie nawzajem gdy mieli taka ochote- u nas w naszych czasach zniknal szacunek do drugiej osoby- musimy zauwazyc ze nasi partnerzy kochaja nas- wspieraja a my to negujemy ? dlaczego? bo szukamy silnych emocji... bo chcemy czuć. Wiec wiadomo ze lek jest silniejszym uczuciem niz milosc STABILNA, ( to nie tylko czucie, wystarczy spojrzec jak poswiecacie sie dla drugiej osoby ile dla niej robcie to jest miara milosci) ktora w prawdziwym swiecie nie wyglada tak ze sie patrzy w siebie zapatrzonych bez końca. Zauważcie ze recepta na szczesliwy zwiazek i milosc- jest przyjaźń. Milo sie patrzy jak miedzy partnerami jest stosunek kumpelski, widizmy to jako pare idealna ! my tez mozemy tylko uwierzmy...

Napisałam w wiadomości prywatnej jednej z was coś co zainspirowało mnie do napisania tego tu.
MY NERICOWE KOBIETY I MEZCZYZNI MAMY SYNDORM CHYBA NADMIERNEGO M Y Ś L E N I A

mamy zaburzenie zawsze idealnego życia, chcemy zawsze żeby ta idea piękna była w nas trwała a w nas trwało nieprzerywane szczęście- bo wiemy że wtedy my będziemy wolni od lęków. Jeżeli nigdy przedtem nie spotkały was epizody nerwicowe a zmierzacie się teraz z tym problemem... to albo tego problemu nie ma albo wyszło szydło z worka- i ujawniają się symptomy nerwicowe które maja podważalne dowody na ich istnienie np. ze względu na przeżycia, które my teraz uważamy za nieistotne a mogły one bardzo wpłynąć na nas samych. To co się teraz dzieje z nami tzn. nie wiemy czy kochamy-jest po prostu podważalnym dowodem na to iż kochamy- dlaczego ? Bo świrujemy, bo... przyznajmy przed sobą gdyby nam nie zależało po prostu- wyrzucilibyśmy tego czlowieka z naszego życia. Ale nie jesteśmy ludzmi bez skrupułów .
Rządzą teraz czasy gdzie jest moda na BIG LOVE -kreowane przez media i moda na wyrzucanie od tak osob z naszego życia gdy tylko w jakis sposob uznamy ze cos jest nie tak.
Spojrzmy na małzeństwa sprzed hmm no 50 lat, kiedys ludzie sie tak nie rozstawali, nie wyrzucali siebie nawzajem gdy mieli taka ochote- u nas w naszych czasach zniknal szacunek do drugiej osoby- musimy zauwazyc ze nasi partnerzy kochaja nas- wspieraja a my to negujemy ? dlaczego? bo szukamy silnych emocji... bo chcemy czuć. Wiec wiadomo ze lek jest silniejszym uczuciem niz milosc STABILNA, ( to nie tylko czucie, wystarczy spojrzec jak poswiecacie sie dla drugiej osoby ile dla niej robcie to jest miara milosci) ktora w prawdziwym swiecie nie wyglada tak ze sie patrzy w siebie zapatrzonych bez końca. Zauważcie ze recepta na szczesliwy zwiazek i milosc- jest przyjaźń. Milo sie patrzy jak miedzy partnerami jest stosunek kumpelski, widizmy to jako pare idealna ! my tez mozemy tylko uwierzmy...
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 91
- Rejestracja: 12 stycznia 2017, o 18:10
Witam wszystkich bardzo.serdecznie.Jestem Piotrek I mam 30 lat .Borykam się z ROCD od pięciu miesięcy .Miałem.wszystko objawy prawie oprócz tego zerwania relacji.Bardzo kocham i nie woyobrazalem sobie zycia bez niej.Kurcze mam ostatni objaw ale strasznie utrudnia spotkania z dziewczyną.Mianowicie od pierwszych minut spotkania włącza mi się analiza jej twarzy.Cały czas te myśli.NAjabardziej bolesne jest to ze raz mi się podoba a raz wydaje mi.się brzydka.Zależy jaka ma.minę .Nawet wtedy I umiem się skupić żeby z nią porozmawiać i przeraża mnie to.Czy to możliwe żeby ja kochal ,był zakochany a jednocześnie przestała mi się podobać ?jak.mam.sobie radzić z tym
Nie umiem sobie wyjaśnić ze jednak mi.się podoba .Czuję się bardzo bezradny .Jak ja mam to zaakceptować ? Mam poddać się myśli ze jest brzydka?mam takie myśli że oczy mnie przecież nie kłamią .Co mam.zrobić i jak.proszę Was pomozcie bo widzę ze macie większą wiedzę niż psycholodzy
Nie umiem sobie wyjaśnić ze jednak mi.się podoba .Czuję się bardzo bezradny .Jak ja mam to zaakceptować ? Mam poddać się myśli ze jest brzydka?mam takie myśli że oczy mnie przecież nie kłamią .Co mam.zrobić i jak.proszę Was pomozcie bo widzę ze macie większą wiedzę niż psycholodzy
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 642
- Rejestracja: 17 stycznia 2017, o 10:33
Napisałam do Ciebie na priv odnośnie terapii.kapralis pisze:Ehh u mnie dziś słabo... Byłem na pierwszej wizycie terapeutycznej. Trafiłem na bardzo fajną Panią psycholog. Spytała o wszystko, zrobiła wywiad. Okazało się, że w czasie jak byłem 10 lat temu na 3 miesięcznej intensywnej terapii na Oddziale Dziennym Kliniki Nerwic przy IPiN w Warszawie, to ona wtedy była tam starzystkąMały jest jednak ten świat.
Anyway, wracając do tematu powiedziała mi, że może łatwiej mi będzie zniwelować trochę objawy i uwolnić się od zaburzenia, jeśli zaakceptuje, że mogę jednak chcieć rozstać się z Żoną. Stwierdziła, że blokuję się uznając, iż dobrze będzie tylko i wyłącznie wówczas, gdy zostanę z Żoną, bo w ten sposób zamykam się w obszarze tylko jednego rozwiązania, co może powodować uczucie przybicia i zamknięcia w klatce.
Powiedziała, że oczywiście nie można się "odkochać" z dnia na dzień, ale w ciągu jednego dnia mogło dotrzeć do mnie coś co kiełkowalo już od jakiegoś czasu...
Generalnie jestem skołowany i czuję się gorzej. Terapię będę oczywiście kontynuował bo przed problemem uciekać nie zamierzam, ale boję się o efekt. Chciałbym żeby znowu było dobrze i żeby uczucia do Żony wróciły. Ehh ciężka sprawa. W każdym razie mam teraz nie podejmować żadnej decyzji w tym stanie i poczekać, aż się doprowadzę do porządku z samym sobą, co umożliwi mi chłodne spojrzenie na mój związek i rzetelną ocenę sytuacji.
- Wilku
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 130
- Rejestracja: 14 marca 2015, o 21:06
Kochani, chyba nastał gorszy czas dla nas wszystkich. Mnie rOCD meczy już trzeci rok, pomimo ze regularnie śledzę forum i ten wątek to rzadko sie wypowiadam. My jesteśmy małżeństwem ponad piec lat. Z myślą nie kocham bardzo szybko sie uporalam. Najgorszy jest dla mnie lek wolnoplynacy i sprawdzanie jak sie czuje, a wiecznie czuje sie oczywiście zle albo obojętnie. Prześwitów nie mam od dawna, tak wiec tym bardziej mi cieżko. U mnie nerwica skupiła sie na sprawach seksualnych, wiec ta sfera nam całkowicie runęła, a ja mam poczucie winy. Rozmyślam ostatnio czy moze leki by mi nie pomogły. W końcu trwa to już tak długo, a ja stoję w tym samym miejscu. Wierze, ze uda nam sie z tego wszystkim wyjsć. Jeśli nauczymy sie właściwie reagować na nasze myśli i bodźce zewnętrzne. Ja nadal nie znalazłam złotego środka.
Jeśli chodzi o nadmierne rozmyślanie, to chyba tutaj leży zródło problemu, dlatego trzeba starać sie jak najmniej myślec, akceptować i zajmować głowę wszystkim tylko nie objawami i nerwica.
Jeśli chodzi o nadmierne rozmyślanie, to chyba tutaj leży zródło problemu, dlatego trzeba starać sie jak najmniej myślec, akceptować i zajmować głowę wszystkim tylko nie objawami i nerwica.