Tutaj absolutnie nie chodzi o zapomnienie przeszlosci, niewazne, co sie nie przytrafilo czy co sie nie nawyczynialo. Nie zapomnisz wydarzen z przeszlosci. Nigdy. Ty masz je zaakceptowac "ok seba, bylo tak, dobra, bylo, i co? I nic. " i tak nalezy sobie powtarzac przy pojawieniu sie za kazadym razem mysli nerwicowej dotyczacej przeszlosci. Puscic to to znaczy pogodzic sie z tym, zgodzic sie z przeszloscia. Ja czesto sobie mowie "zgadzam sie na przeszlosc jaka mialam. Nie jestem w stanie nic zmienic. Przyjmuje ja. Nic nie zrobie. " Boli, tak przeszlosc moze bolec. Ale mozna zaakceptowac, w takim celu aby ktoregos dnia o mysl o przeszlosci miec mniejszy ladynek emocjonalny: zal, smutel, zlosc, ktore nie beda az tak bolec, potrwaja chwile i znikna.sebastian86 pisze:halina, dziekuje za ten dlugi wywód.ja te wszystkie argumenty twoje doskonale znam od dawna.tych prob zapomnienia o przeszlosci bylo wiele.ale jakby cos w umysle blokowalo zawsze.na pewno czeste stany lękowe nie sprzyjaly zostawianiu przeszlosci.te cwiczenie zostawiania przeszlosci jest dobre jak sie ma wewnetrzny spokoj a ja czesto w napieciu.ta przeszlosc osiadla za gleboko mam wrazenie.na samym dnie podswiadomosci.
Akceptacja przeszlosci moze sie odbyc jako dlugi proces, nie jeden dzien, nie dwa dni, ani trzy. Moze potrwac cale zycie. Ale bedzie coraz prosciej,coraz latwiej ja przyjac.
Mozna dokonac tych zmian myslenia co do przezszlosci nawet w mocnym stanie lekowym. Wydaje sie ze mozg sie blokuje, owszem. Mozg n ie chce zadnych zmian, bo jemu jest wygodnie tkwic w starych nawykach mysleniowych. Sadzisz, ze dlugoletni palacz nie bedzie mial problemow z pozostaniem przy swoim i nie uleganiem zajarania Fajki?
Nie! Ale jak postawi na swoim, jak bedize powtarzac w glowie cel rzucenia palenia kilkadziesiat razy dziennie i twardo i uparcie bedzie dazyl do tego, aby sie nie skusis na kolejna fajke, da rade. Ktoregos dnia, widzac przechodnia, ktory zajaral mu pod nosem i puscil dym powie "masakra, ale smierdzi to gowno"
Oczywiscie cale zycie palacz bedzie mial momenty w ktorych bedzie mial super ochote zajarac. Imprezy, stresory.... Jesli przy kazdej ochocie twardo sobie powie "tyle lat palilem, stop" i zmieni otoczenie myslowe, nie wezmie tej fajki do reki.
Sadze, ze na tym polega kazda zmiana.
Rowniez zmiana nawyku myslenia i rozkminiania przeszlosci.
Mowisz ze w stanach lekowych to jest niemozliwe, a ja ci powiem, ze jest bo doswiadczam tego codziennie, tego, co ty. Kazdego dnia rano mozg ma ochote krecic tematy z przeszlosci, rozmyslac, kombinowac.... Niekiedy jeszcze mu na to pozwalam, ale udaje mi sie rowniez ucinac, czyli rzucac temat i rozbijac o ziemie, jak przyslowiowy talerz, o ktorym mowilam.
Dystymia. Jakies leki nie pomogly by tobie stanac na nogi? Troche sporo czasu sie borykasz z dystymia, nie ?