Wow super, wolontariat-super sprawa, nie każdy jednak ma odwage aby iść tam , patrzyć na to wszystko a później tak powiedzieć dowidzenia:) Masz dobre serce widać. Też muszę zacząć urozamaicać sobie życie, bo może to siedzenie w domu i w kółko to samo tak na mnie wpływa..Przedszkole dla córki mam załatwione, więc musze coś zacząć działać. Jednak boję się jak to będzie, jak soebie poradzę ...Monikaaaaaa pisze:olus77@vp.pl pisze:A tak z ciekawości zapytam Was jak wygląda wasze życie z naszą "przyjaciółka", być może o tym pisaliście, ale niestety nie dam rady przeczytać wszystkiego, a ciekawi mnie to? Jak żyjecie, pracujecie, uczycie się? Ja teraz siedze dalej z dzieckiem w domu, oprócz tego zaocznie się ucze co drugi weekend. Od września ubiegłego roku szukałam pracy i dostałąm tylko staż, co się okazało praca była w 99% w domu (pisanie pism różnych sądowych), nie miałam nawet możliwości w tym wszystkim zobaczyć jak by mi się udało pracować te 8 godz poza domem. Nerwicę dostałam 8 miesięcy po porodzie i tak siedze w domu, i generalnie mam zajęcia typowo domowe, spacery z dzieckiem etc (sami wiecie o co chodzi). Od następnego tygodnia znó zaczynam wysyłać cv i chciałabym iść do pracy ale podświadomie czuje że się ciesze że nic konkretnego nie mogę znależć bo troche się jednak boje..I tak myślę sobie nieraz co ja zrobie z moją przyszłościa...miałąm takie plany..tzn dalej je mam, tylko boję się że to wszystko pójdzie na marne, dopadają mnie takie obawy, lęki..że tyle mojej kasy, nauki na marne:(, jestem już na prawie ostatnim roku prawa, na super uczelni, i zawsze chciałam zrobić aplikację. W tym roku już zdałam sobie sprawę z tego jak nerwica mną rządzi, wybrałam przedmiot kierunkowy psychiatria sądowa- i domyślcie się co poczułam na pierwszym wykładzie...mowa o takich rzeczach że niestety musiałam zmienić na rzecz umów-cywilnoprawnych, tylko dlatego że bałam się że słuchając takich rzeczy coś sobie wkręce. No i generalnie dajcie mi jakiegoś kopa, niech ktoś napisze że mimo nerwicy się spełnia, pracuje i daje rade
Ja mimo nerwicy studiuje dziennie dwa kierunki, chodzę na wolontariat do Domu Dziecka i generalnie nie ma mnie cały dzień w domu. Ostatnio też organizowałam kolędowanie w szpitalu onkologicznym dla dzieci i w kilku innych miejscach i tam złapał mnie lekki atak paniki, ale szybciutko pozbieralam myśli i do działania. Także mnie akurat takie aktywne życie pomaga w walce z nerwica.
-- 4 stycznia 2017, o 21:52 --
Ja próbuje sobie tłumaczyć troche może egoistycznie, ale, że niestety wokół nas są ludzie którzy mają naprawde gorsze problemy/ choroby etc, a taki stres życia codziennego to żaden stres, tylko poprostu "coś się dzieje". Ja generalnie wole jak coś się dzieje wokół mnie, jak mam nauke, jak mam jakieś spotkanie rano, w południe coś, wieczorem coś-napięty grafik, bo wtedy jedynie mi nerwica nie daje się we znaki WOGÓLE. Także siedząc z córką w domu, nie siedze wogóle, staram się nie myślec, staram sie ciagle cos robic. To co piszesz to może faktycznie masz nadmiar obowiązków, masz za dużo na głowie, to może zwolnij tępo, zostaw coś na jutro. Skup sie na rzeczy najważniejszej, przypuszczam, że jest to praca, dlatego skup sie na niej, a rzeczy przyziemne, czy mniej istotne daj na drugi plan, zrób może z nich sobie przyjemność-np spotkanie z kimś. Z tego co widzę mamy inną wizje, ja cierpie na brak rzeczy na głowie, na brak obowiązków, na siłe sobie je nieraz wynajduje, a ty odwrotnieYayatoure pisze:Złapało mnie i nie chce puścić. U mnie przez pracę i stresy z nią związane. Mam sporo na głowie i nie potrafię sobie tego w odpowiedni sposób poukładać, od obudzenia myśli o tym co mam zrobić, jakie ma zaległości, z kim się spotkać, a to wszystko powoduje narastanie lęku, a to w konsekwencji, że nie mogę skupić się na pracy i koło się zamyka, a ja jak ten chomik biegam w kołowrotku.
Jeśli macie rady jak podejść odpowiednio do stresów i jak olewać rzeczy nieistotne to będę wdzięczny za wskazówki
