olus77@vp.pl pisze:elala73 pisze:olus77@vp.pl pisze:Kochana ale jak sobie to wtedy tlumaczysz? Daj mi jakies cenne rady,
Ja doskonale wiem skąd te moje stany lekowe . U mnie każda drobna sytuacja emocjonalna potrafi je wywołać , np . ktoś coś powie co mnie zaboli . I już na następny dzień ,albo parę dni później pojawiają się charakterystyczne objawy takie jak : Roztrząsanie w kółko tej sytuacji , albo jakiejś innej nie związanej z tą konkretną , ale dająca mi takie poczucie winy i żalu .Pojawia się chęć płaczu i zawirowanie emocjonalne , poczucie że nie kontroluje sytuacji . Później już ten mix objawów psych i fiz .
Ja staram się już na samym początku "dobrze" do tego podejść .Widzieć to światełko w tunelu , ten koniec udręki i lepsze dni .Mam swój schemat dnia , nie wiem czy to dobrze , ale daje mi poczucie bezpieczeństwa i motywację . Np dwa razy w ciągu dnia ćwiczę po 25 min a wieczorem idę na basen(na razie nie pracuję) . Bardzo jest mi trudno w stanie lękowym w ogóle coś robić , ale zmuszam się i potem mam satysfakcję ,że dałam radę a ona bezpośrednio przekłada się na moje samopoczucie . Wyjście na basen w tym stanie ,wieczorem też jest dla mnie trudne , ale po prostu działam jak maszyna

Zwykle okazuje się ,że po tych aktywnościach fizycznych lepiej się czuje ,nigdy mnie nie zawiodły . Ja je traktuję trochę jak terapię lekową .Zamiast tabletki , ruch i wysiłek .To prawda ,że wydzielają się endorfiny, ja to czuję wyraźnie .I jeszcze jedno ważne spostrzeżenie , staram się na siłę wizualizować sobie szczęśliwe chwile , jakieś miłe wspomnienia ,zmieniać myśli na pozytywne .
Tak, ja wiem, że jak człowiek zajmie się czymś, pójdzie gdzieś, czy tak jak piszesz jest oderwany od tego myślenia o "głupotach", to zmienia się myślenie, tzn człowiek zapomina. Doskonale to wiem, bo jak mam dużo czasu dla siebie, nie mam obowiązków, to też zaczynam myśleć z nudów, co tworzy te negatywne scenariusze, zadawanie sobie pytań w myślach, co prowadzi to tego stanu nerwicowego i tej bezsensowności...Też uważam, że nieraz trzeba coś na siłe robić, a potem ma się tą satysfakcje

. Ja zawsze mam taki scenariusz, że jak to będzie jak gdzieś pojde, czy nie wpadne w koło lękowe, czy coś nie pójdzie nie tak, mliony myśli... ale później czuje się taka zadowolona z siebie, z mojego jakiegoś nawet drobnego wyczynu. Generalnie mój problem nawet nie polega na tym, że ja się boję wyjść , iść gdzieś, tylko moim problemem są te myśli. A jedne myśli, napędzają drugie i to takie kółko. No ale też sobie tłumacze, że ludzie mają naprawde starszne problemy, dają radę, więc nie ma się czym załamywać, tylko trzeba iść do przodu, nawet nieraz oszukać samą siebie ale brnąć do przodu:) dzieki za rady dla mnie, każda taka pozytywna wiadomość podbudowywuje mnie
-- 1 stycznia 2017, o 12:57 --
asia1994 pisze:Po serii fajnych dni a nawet może tygodni dzisiaj złapał mnie ogromny lęk. Juz długi czas nie wchodzilam na forum, bo nie odczuwalam żadnych lęków, co najlepsze dla mnie to ze nawet ataki paniki na zewnątrz trochę mi zaczęły mijac. Może nie całkiem, ale generalnie widziałam postęp i jak nawet jakiś mnie złapał to nie przejmowalam się tym. Zaczelam bardziej wchodzić w życie towarzyskie, bardzo w tym pomogła mi podjęta praca, bo daje mi dużo satysfakcji i radosci, poznalam wiele nowych bardzo sympatycznych osób z którymi się mocno zaprzyjaznilam. Poza tym chodze do szkoły, gdzie tez mogę zapominać o nerwicy. Ale dzisiaj mnie złapalo cos, mianowicie jutro z chłopakiem i znajomymi idziemy na zabawę sylwestrowa i bardzo się nią stresuje, nie wiem jak będzie, boje się ze mogę sie źle poczuć, dzisiaj mam Strasznie ściśnięty żołądek z nerwów, nie mogę nic zjeść i w ogóle czuje ze jestem cala spieta. Nie wiem jak sobie pomoc... Wiecie od czego takie stany nagle mogą się pojawiać?

Też tak mam, tzn. jak już wiem, że mam coś zaplanowanego i jakby nie mam odwrotu od tej sytuacji (tzn. generalnie można by ne pójść, ale głupio zrezygnować), dopadają mnie myśli głupie, natrętne, jak to będzie, czy coś mi się nie stanie, miliony tych myśli.. Staram zawsze sobie tłumaczyć to w taki sposób: nic NIGDY mi się od tego nie stało, najwyżej wyjdę, przewietrze się, ewentualnie wrócę do domu. Wogóle taka możliwość, że ją mam dobrze na mnie wpływa, taka alternatywna uspakaja mnie troche, że wiem że zawsze mogę wyjść, nikt na siłe mnie w danym miejscu nie trzyma, nie zmusza żeby być tu i teraz. W najgorszym wypadku powiem, że np bolał mnie brzuch czy głowa etc. jest milion możliwości. Ale generalnie co zauważyłam u siebie, jan zawsze się boję, ale będać już w danym miejscu, zapominam o nerwicy, dziękuje sobie że nie zrezygnowałam, a potem jestem szczęśliwa że dałam rade i krok do przodu. A tak apropo jak było:)??
-- 1 stycznia 2017, o 13:04 --
elala73 pisze:no cóż , czasami trzeba zaryzykować mimo lęku . Ja np bardzo nie lubię chodzic na basen , gdy mam stan lękowy .Boję się ,że serce mi stanie jak będę pływać i nikt mi nie pomoże .Sztuczne oświetlenie powoduje u mnie dziwne samopoczucie .Boję się iść pod prysznic w obawie ,że napotkam tam jakiegoś onanizującego mężczyznę i boję się rownież przebieralni , bo zwykle jestem tam sama, a jest tam tak mało urokliwie ,że można by było jakiś triller nakręcić .
Zdaje sobię przy tym sprawę z psychologicznego wymiaru tej całej otoczki . Stan lękowy uruchamia myśli lękowe ........
Masz to co ja, zawsze gdzieś idąc w jakieś miejsce poza domem, to zawsze szukam jakiegoś punktu zaczepienia żeby napędzić te myśli lękowe. Ostatnio będać też na basenie z dzieckiem, przyszło mi do głowy, że gdybym chciała wyjść z basenu szybko to wylece z kostiumie

, no i generanie dalsze myślenie..co sobie pomyślą ludzie...jak spojrzy na to mój mąż

i to są włąsnie te nakręcające mnie myśli. Kolejny przykład ostatnio z dzieckiem na takiej dużej sali zabaw, tak tam duszno, a mojej córci zachciało się żeby mama weszła na samą góre.. no i myśl: co jeśli tam mnie coś dopadnie, co to będzie.. no ale już naprawde nauczyłam sobie realnie do tego podchodzić i uświadamiać sobie, że każdego człowieka może w każdym momencie spotkać coś, nei tylko mnie.
Mogłabym takich sytuacji moich miliony opisać, i moje dziwne obawy i myśli. Ale wiem już że to tylko myśli, i nic tak naprawde nie grozi mi.
