Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Polak9296
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 53
Rejestracja: 18 września 2016, o 03:01

6 listopada 2016, o 23:06

marianna pisze:Monika u mnie też czesto serce reaguje, somatyke nerwicy mam obcykaną wiec wszelkie objawy ignoruje
a jednak stres gdzies tam siedzi w człowieku i najczesciej zaczyna mi własnie walic serce.
Jak nie przejdzie i nie bierzesz leków to polecam waleriane na serucho.
I tak sobie mysle że musi cos być, jaka sprawa , Twoje przekonania które te objawy generują.

Polak9296 jest jakas fachowa nazwa na bóle kości i mięśni w nerwicy, tylko nie pamietam jaka.
Na pewno stany lękowe i zmeczenie tym tak jak piszesz odbierają siły również fizyczne i można sie tak dziwnie czuć.
Nic o Tobie nie wiem bo nie spotkałam sie z Twoimi postami wiec nie wiem jakie sa przyczyny nerwicy u Ciebie
i czy chodzisz na terapię, ale sama wiele razy czułam sie jak z krzyża zdjęta, zwłaszcza w lękach i też z rana sie budze czasami "zesztywniała";)
Bo w nocy człowiek tez sie spina, przez sen. I też mnie boli z rana i nie tylko kregosłup ledźwiowy.
Ale to wszystko napiecie i stres.
Na stawy mozesz poprosic lekarza o badania krwi (lateks i CRP) z nich bedzie wyraźnie widać czy jest jakis stan zapalny stawów.
No i sercem sie zajmij, zrób sobie badania, dowiedz sie dokładnie co i jak :)
To zaraz na PW Ci wszystko napiszę.
Begonia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 121
Rejestracja: 25 lipca 2016, o 21:01

7 listopada 2016, o 21:27

Jako, że jestem hipochondrykiem (póki co), to mam takie pytanie odnośnie człowieka, czy są ludzie, których NIC NIE BOLI?! Nie kuje coś, nie strzyka etc? Ja ciągle czuję jakieś bóle z każdej części mego ciała, jak nie ręka, to noga, jak nie noga, to wątroba, jak nie ona, to żołądek, a czasem i wszystko na raz... Się zastanawiam czy ja tak mam i oczywiście jakieś problemy ze zdrowiem, czy tylko ja na to zwracam większą uwagę niż człowiek bez zaburzenia.
- Nic ci nie jest! [...] Dwa miesiące temu myślałeś, że masz czerniaka złośliwego!
- Nagle pojawiła mi się czarna plama na plecach!
- Ona była na twojej koszuli!
- Nie wiedziałem! Ludzie pokazywali na moje plecy.
Awatar użytkownika
pudzianoska
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 301
Rejestracja: 24 października 2016, o 21:37

7 listopada 2016, o 22:35

Znam wiele osób niezaburzonych, których bolą rozne csesci ciała, z ta różnicą, ze potrafią żyć jak gdyby nigdy nic, kwitujac to stwierdzeniem "kiedyś przejdzie". A jesli nawet przeszkadza im to na tyle, by szukac pomocy lekarskiej, nie myślą bez przerwy o wyniku badania z gotowym czarnym scenariuszem. My niestety, kazdy bodziec traktujemy jako powazne zagrozenie...
Boże, użycz mi pogody ducha,
Abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
Odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić,
I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.

Jeśli nie otrzymujesz cudu, stań się nim.

https://wordpress.com/view/pudzianoska.wordpress.com
Polak9296
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 53
Rejestracja: 18 września 2016, o 03:01

8 listopada 2016, o 02:52

pudzianoska pisze:Znam wiele osób niezaburzonych, których bolą rozne csesci ciała, z ta różnicą, ze potrafią żyć jak gdyby nigdy nic, kwitujac to stwierdzeniem "kiedyś przejdzie". A jesli nawet przeszkadza im to na tyle, by szukac pomocy lekarskiej, nie myślą bez przerwy o wyniku badania z gotowym czarnym scenariuszem. My niestety, kazdy bodziec traktujemy jako powazne zagrozenie...
No właśnie, i to męczy strasznie...
asia1994
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 173
Rejestracja: 9 marca 2015, o 14:32

8 listopada 2016, o 18:32

Chyba wyżalenie się pomoże mi dzisiaj najbardziej. Nie umiem sobie ze sobą samą poradzić :( Każdego dnia czuję ogromny lęk, strach przed wieloma normalnymi czynnościami. Pracuję i studiuję jednocześnie - nie wiem, czy to za dużo - jednak jak wcześniej miałam zbyt wiele wolnego czasu to w ogóle to mi nie służyło i sprawiło, że nie miałam ochoty w ogóle wychodzić z łózka. Dzisiaj "funkcjonuję" niby jak normalny człowiek - bo codziennie wstaję, ubieram się, jem, jadę do szkoły bądź do pracy. Ale każdy dzień jest dla mnie tak wyczerpujący, że jak wracam z powrotem do domu, nie mam siły zupełnie na nic. Czuję sie tak wykończona, nie mogę się na niczym skoncentrować. Codziennie mam silne ataki paniki w drodze do pracy (muszę przejść 1km, jest to dla mnie tak długi dystans, że nie jestem w stanie normalnie iść, tylko zachowuję się jak głupek, idę szybko, myśląc, że za chwilę zemdleję, serce mi wali jak szalone, a ja nie umiem się zatrzymać i iść normalnym tempem, w głowie wtedy przewija się chyba milion różnych natrętnych, okropnych myśli), ogólnie będąc gdziekolwiek sama na wolnej przestrzeni bardzo źle się czuję. Ciężko jest mi też rozmawiać z różnymi osobami, bo nie umiem się dobrze skupić na tej rozmowie - ciągle myślę, że zaraz coś mi się stanie albo że umrę. Nie wiem, jak mam się zrelaksować i odpocząć, jak mam sobie pomóc....
Awatar użytkownika
jacobsen
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 383
Rejestracja: 28 września 2015, o 21:20

8 listopada 2016, o 18:41

Begonia pisze:Jako, że jestem hipochondrykiem (póki co), to mam takie pytanie odnośnie człowieka, czy są ludzie, których NIC NIE BOLI?! Nie kuje coś, nie strzyka etc? Ja ciągle czuję jakieś bóle z każdej części mego ciała, jak nie ręka, to noga, jak nie noga, to wątroba, jak nie ona, to żołądek, a czasem i wszystko na raz... Się zastanawiam czy ja tak mam i oczywiście jakieś problemy ze zdrowiem, czy tylko ja na to zwracam większą uwagę niż człowiek bez zaburzenia.
Każdego, bez wyjątku, cos kłuje, dźga, szczypie, piecze boli, ale nie każdy od razu umiera lub ma raka jak j czy Ty :) "Oni" za sekundę o tym nie pamiętaj, a my rozpamiętując sprawuamy, że to nie mija.
Begonia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 121
Rejestracja: 25 lipca 2016, o 21:01

8 listopada 2016, o 19:11

Jestem zły czowiek :twisted: :twisted: :twisted: cieszę się, że innych też coś boli :D i z tą świadomością czuję się trochę lepiej. Oj, chyba moje pierwsze takie myśli, by cieszyć się z czyjegoś nieszczęścia ;) :) A tak naprawdę, to cieszy mnie fakt, że to norma, a nie oznaka chorego organizmu (z rakiem z przerzutami oczywiście...)
- Nic ci nie jest! [...] Dwa miesiące temu myślałeś, że masz czerniaka złośliwego!
- Nagle pojawiła mi się czarna plama na plecach!
- Ona była na twojej koszuli!
- Nie wiedziałem! Ludzie pokazywali na moje plecy.
Awatar użytkownika
pudzianoska
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 301
Rejestracja: 24 października 2016, o 21:37

8 listopada 2016, o 20:36

asia1994 pisze:Chyba wyżalenie się pomoże mi dzisiaj najbardziej. Nie umiem sobie ze sobą samą poradzić :( Każdego dnia czuję ogromny lęk, strach przed wieloma normalnymi czynnościami. Pracuję i studiuję jednocześnie - nie wiem, czy to za dużo - jednak jak wcześniej miałam zbyt wiele wolnego czasu to w ogóle to mi nie służyło i sprawiło, że nie miałam ochoty w ogóle wychodzić z łózka. Dzisiaj "funkcjonuję" niby jak normalny człowiek - bo codziennie wstaję, ubieram się, jem, jadę do szkoły bądź do pracy. Ale każdy dzień jest dla mnie tak wyczerpujący, że jak wracam z powrotem do domu, nie mam siły zupełnie na nic. Czuję sie tak wykończona, nie mogę się na niczym skoncentrować. Codziennie mam silne ataki paniki w drodze do pracy (muszę przejść 1km, jest to dla mnie tak długi dystans, że nie jestem w stanie normalnie iść, tylko zachowuję się jak głupek, idę szybko, myśląc, że za chwilę zemdleję, serce mi wali jak szalone, a ja nie umiem się zatrzymać i iść normalnym tempem, w głowie wtedy przewija się chyba milion różnych natrętnych, okropnych myśli), ogólnie będąc gdziekolwiek sama na wolnej przestrzeni bardzo źle się czuję. Ciężko jest mi też rozmawiać z różnymi osobami, bo nie umiem się dobrze skupić na tej rozmowie - ciągle myślę, że zaraz coś mi się stanie albo że umrę. Nie wiem, jak mam się zrelaksować i odpocząć, jak mam sobie pomóc....

Kiedy ponad miesiąc temu miałam pogorszenie w nerwicy, wysłuchałam nagrań chłopaków o akceptacji. Kiedy następnego dnia po średnio przespanej nocy byłam w pracy i czułam się, jakbym miała się zaraz udusić, zemdleć, co tam tylko, postanowiłam, że zaryzykuję. Że się temu nie dam. Że to mnie nie załamie, że nie zapytam setny raz, czemu to nie mija. Po prostu zaakceptuje. Ten stał trwał jeszcze kilka godzin. I wiesz co? Każdego dnia lęk stawał się coraz mniejszy, a objawy mniej dokuczliwe. Niektóre zniknęły. Niektóre wróciły po 2 tygodniach. Ale akceptuję że są. Nie, nie lubię ich. Tak, wolałabym ich nie mieć. Ale jeśli to okropne doświadczenie ma wpłynąć na mój rozwój, zmianę, to wierzę, że jest to warte. Zaakceptuj ten ohydny stan, niech nie opuszcza Cię nadzieja, że przyjdą dobre dni. Po nich znowu gorsze. Ale powoli, krok po kroku z tego wyjdziemy!!! :friend:
Boże, użycz mi pogody ducha,
Abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
Odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić,
I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.

Jeśli nie otrzymujesz cudu, stań się nim.

https://wordpress.com/view/pudzianoska.wordpress.com
agnefka28
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 505
Rejestracja: 6 listopada 2016, o 17:34

8 listopada 2016, o 21:18

Ja za to też mam dziś fatalny dzień. Wczoraj miałam przypływ energii, wszystko wydawało się proste a dziś...po prostu porażka. Na co dzień pracuję z dziećmi, każdy dzień uzależniam od "grzeczności" dzieci, braku problemów wychowawczych i efektów swojej pracy. Wiem, że nie mogę tego robić, wiem też, że nie jestem w stanie zmienić dzieci, rodziców, którzy tez bywają trudni. Nie da się spełnić oczekiwań wszystkich, jest to jasne, ale mimo to pogrążam się dalej. Każde zebranie z rodzicami, przedsięwzięcie jakiekolwiek napawa mnie lękiem. Sam fakt, że jutro będę około 12 godzin w pracy doprowadza mnie do frustracji i wściekłości. Staram się zaakceptować to wszystko, nie nakręcac się, ale nie pomaga. Generalnie mój problem z lękiem towarzyszy mi ciągle na każdej płaszczyźnie mojego życia, także nie problemem jest moja praca, ale ja sama. Poza tym po pracy ciągle o niej myślę, analizuje co mam zrobić, czego nie zrobilam, zastsnawiam się co mam zrobić z X, który dostarcza kłopotów wychowawczych i tak w kółko cos. Wieczne napięcie. Nie mam pomysłu, jak przestać "myśleć". Wykonywanie innych czynności też nie pozwala się odprezyc...
Awatar użytkownika
pudzianoska
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 301
Rejestracja: 24 października 2016, o 21:37

8 listopada 2016, o 21:31

agnefka28 pisze:Ja za to też mam dziś fatalny dzień. Wczoraj miałam przypływ energii, wszystko wydawało się proste a dziś...po prostu porażka. Na co dzień pracuję z dziećmi, każdy dzień uzależniam od "grzeczności" dzieci, braku problemów wychowawczych i efektów swojej pracy. Wiem, że nie mogę tego robić, wiem też, że nie jestem w stanie zmienić dzieci, rodziców, którzy tez bywają trudni. Nie da się spełnić oczekiwań wszystkich, jest to jasne, ale mimo to pogrążam się dalej. Każde zebranie z rodzicami, przedsięwzięcie jakiekolwiek napawa mnie lękiem. Sam fakt, że jutro będę około 12 godzin w pracy doprowadza mnie do frustracji i wściekłości. Staram się zaakceptować to wszystko, nie nakręcac się, ale nie pomaga. Generalnie mój problem z lękiem towarzyszy mi ciągle na każdej płaszczyźnie mojego życia, także nie problemem jest moja praca, ale ja sama. Poza tym po pracy ciągle o niej myślę, analizuje co mam zrobić, czego nie zrobilam, zastsnawiam się co mam zrobić z X, który dostarcza kłopotów wychowawczych i tak w kółko cos. Wieczne napięcie. Nie mam pomysłu, jak przestać "myśleć". Wykonywanie innych czynności też nie pozwala się odprezyc...

Myślałaś może o terapii? Myślę, że poza "walką" z lękiem, dobrze by było popracować nad swoim nastawieniem i podejściem do niektórych spraw np. pracy ;)
Boże, użycz mi pogody ducha,
Abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
Odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić,
I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.

Jeśli nie otrzymujesz cudu, stań się nim.

https://wordpress.com/view/pudzianoska.wordpress.com
agnefka28
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 505
Rejestracja: 6 listopada 2016, o 17:34

8 listopada 2016, o 21:51

Myslalam i kiedyś nawet uczeszczalam, bez skutku niestety. Praca z dziećmi, rodzicami, presja odgorna, papierologia i często bezradność wobec niektórych spraw dołuje. Jednym słowem, chcesz mieć nerwice to łatwo jej się nabawic pracując w szkole, a jeśli do tego z natury jest się "nadwrazliwcem" to juz w ogóle...Chociaż jak mowie, moje lęki są wszechobecne w każdej dziedzinie życia, także nie zwalam tego tylko i wyłącznie na pracę. Każdy problem, mniejszy czy większy powoduje u mnie stres, jeśli muszę wykonać cos o czym mam średnie pojęcie, tak samo. Każda nowa rzecz, cos czego nie robilam dotychczas doprowadza do tzw "guli w gardle". Wszelkie objawy, zmęczenie, bóle głowy, płytki oddech i to wszystko co jest i Wam znane mam i ja. Moje życie kręci się wokół pracy, zamartwiania się itp.
Awatar użytkownika
pudzianoska
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 301
Rejestracja: 24 października 2016, o 21:37

9 listopada 2016, o 18:52

Nie chciałabyś jeszcze spróbować? Ja uczęszczam na terapię indywidualną, uważam, że akceptacja lęku i wychodzenie z nerwicy jako zaburzenia to jedno, ale gdzieś tam równolegle trzeba uporządkować swój wewnętrzny chaos - braku dystansu, nieradzenie sobie z stresem dnia codziennego itd. ;)
Boże, użycz mi pogody ducha,
Abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
Odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić,
I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.

Jeśli nie otrzymujesz cudu, stań się nim.

https://wordpress.com/view/pudzianoska.wordpress.com
takadziewczyna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 193
Rejestracja: 19 lutego 2016, o 17:18

9 listopada 2016, o 21:51

Hej: ) po tym moim kryzysie albo przez to że jestem w trakcie niego tak dziwnie się czuje. Mam takie wrażenie jakby coś się zmieniło. Jakbym miała straszne czarne scenariusze mojej przyszłości. Czuje się jakbym nie potrafiła nic zrobić. Jakby moja nerwica podzieliła się na etap przed tym kryzysem i po. I teraz jest jakby gorzej. I martwię sie czy to aby nie depresja mi jakaś doszła albo co :( i gdzieś tam jeszcze przeczytałam ze jak nerwica postępuje to może dojść do jakiejś dezorganizacji osobowości czy cos takiego i wtedy szansę na powrót do normalności jest prawie nie możliwy i teraz sobie tak myślę czy u mnie właśnie nie poszło to za daleko. Przepraszam że tak smece Ale po prostu tak bardzo tęsknię za tym moim dawnym życiem: (
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

9 listopada 2016, o 21:55

takadziewczyna , co Ty wymyślasz jak nerwica postępuje , jak dezorganizacja osobowości , co Ty czytasz ? Nie dziwię się że tak się bujasz z tą nerwicą . Zacznij lepiej czytać artykuły na forum .
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
takadziewczyna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 193
Rejestracja: 19 lutego 2016, o 17:18

9 listopada 2016, o 22:05

No właśnie się za nie zabrałam. Kolejny raz bo 1000 razy to dla mnie chyba za mało: (
ODPOWIEDZ