Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Awatar użytkownika
Lady_Stardust
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 40
Rejestracja: 17 stycznia 2016, o 22:03

19 sierpnia 2016, o 21:41

I ja się muszę pożalić, bo naprawdę mam dzisiaj kryzys :roll: Od miesięcy nie mam już objawów somatycznych ani ataków lęku/paniki, za to dręczą mnie albo stany derealizacyjne albo napady depresyjnych myśli i oczywiście powiązane z nimi paskudne uczucia w pakiecie :(

Dzisiaj piątek, planowałam fajnie spędzić popołudnie na zakupach - nic z tego, zaraz po wyjściu z pracy wciągnął mnie wir myśli typu "po co to wszystko" "bez sensu" "po co żyć" itd. itp. - straciłam ochotę na cokolwiek. Nie chciałam odpuszczać i starałam się to ignorować, poszłam na te zakupy ale snułam się po sklepach jak zombie i nawet nie wiedziałam na co patrzę :(( Po 45 minutach się poddałam i poszłam do domu - wtedy już czułam się tak źle, że poszłam spać, moja ostatnia droga ucieczki - "reset".

Chodzę już ponad pół roku na terapię, biorę dawkę podtrzymującą escitalopramu, niby robię jakieś postępy i czasem wydaje mi się, że jest okay ale w gruncie rzeczy cały czas mnie coś dręczy. I przychodzą takie dni jak dzisiaj i ciężko mi uwierzyć, że kiedykolwiek to się skończy :(
Awatar użytkownika
Zestresowana
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 457
Rejestracja: 6 listopada 2014, o 07:22

20 sierpnia 2016, o 11:36

Lady_stardust, rozumiem,co czujesz. Zazwyczaj gdy kryzys nas zetnie po dłuższym okresie dobrego samopoczucia, to nachodzą nas takie myśli. Sama ostatnio tak mam. W takich chwilach powtarzam sobie, że to tylko kryzys, że jestem na dobrej ścieżce i za każdym razem te chwile/dni/tygodnie gorszego samopoczucia mijały, r adzilam sobie z nimi. Im więcej takich doświadczeń zabierzesz, z e sobie poradziła, t ym bardziej w to wierzysz i jest łatwiej. Sama ostatnio miałam kryzys w kinie podczas oglądania filmu, jak podczas początków zaburzenia,ale przeszło. Przypominaj sobie te chwile małych zwycięstw, ile już zrobiłaś dla siebie i będzie łatwiej.
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

20 sierpnia 2016, o 12:24

mam dosyc wwszystkiego. Leki, ktore biore, fakt, ze obnizyly moje stany emocjonalne, przez ktore wczesniej walilam glowa o sciane, ale ... nie potrafie pod wplywem lekoww pracowac nad soba, tak bardzo jak bez nich.
Czuje sie jak maszyna, ktora musi wykonac to i to
Nie czuje sie soba po prostu, i sadze, ze wpadam z latwoscia w stare nawyki
sama nie wiwem, co jest lepsze
czy macie tez takie samo wrazenie ?
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Koziorożec
Gość

20 sierpnia 2016, o 12:51

Mam dokładnie do samo - szczególnie, że mnie kryzys nadszedł po sześciu latach spokoju, gdy praktycznie zapomniałem, czym jest nerwica. Miniony tydzień, gdy wszystko wróciło, był koszmarem i jest tak za każdym razem, kiedy zaburzenia wracają (już nigdy nie będzie normalnie, będę tak żył do końca, już się z tego nie wydobędę itd.).

Czasem tak sobie myślę: nie żyję w kraju ogarniętym wojną, mam kochająca rodzinę, odnalazłem drugą połówkę, miałem świetne wakacje... Co się ze mną dzieje ;-(
sebastian86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1495
Rejestracja: 25 marca 2016, o 18:02

20 sierpnia 2016, o 13:41

a ja marze zeby przestac odczuwac te napiecie ruchowe,zeby móc spokojnie usiąsc przed komputerem i nie miec cisnienia na czeste wstawanie i chodzenie po mieszkaniu,ciagle macham kolanami gdy siedze...hydroksyzyny juz poszly cztery tabletki...
Mistrz 2021 (L)
Awatar użytkownika
Godethead
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 94
Rejestracja: 23 października 2015, o 09:49

20 sierpnia 2016, o 13:47

Halina pisze:mam dosyc wwszystkiego. Leki, ktore biore, fakt, ze obnizyly moje stany emocjonalne, przez ktore wczesniej walilam glowa o sciane, ale ... nie potrafie pod wplywem lekoww pracowac nad soba, tak bardzo jak bez nich.
Czuje sie jak maszyna, ktora musi wykonac to i to
Nie czuje sie soba po prostu, i sadze, ze wpadam z latwoscia w stare nawyki
sama nie wiwem, co jest lepsze
czy macie tez takie samo wrazenie ?
Cześć :)
Miałem dokładnie takie samo doświadczenie w 1 z 2 epizodów "genialnego" pomysłu brania "leków" (tak naprawdę nic nie leczą są raczej jak środek przeciwbólowy, który likwiduje przyczyny bólu).
Podczas brania leków czułem się jak robot. Było mi wszystko jedno, pozbawiony wszelkich emocji, zamkniety w pewien sposób w swoim bezpiecznym świecie. Bez reagowania lękiem, smutkiem ale tez radością.
Pod wpływem leków ciężko z praca nad sobą bo nie wiesz czy metody które stosujesz to nie efekt działania chemii - "leku".
Organizm musi przywyczaić sie do nowej substancji. Nawet jeśli zmienisz jeden generyk na drugi o "dokładnie takim samym składzie" (to nie jest to ta sama substancja .. ale nie ma co pisać o szczegółach :) )
Najlepsze wyjście z tej sytuacji:
!!!! 1 !!!!! Skonsultuj się z osobą, która przypisała leki.
a. Bierz leki i obserwuj co będzie się działo.
b. Poproś o zmianę leku (lek z tej samej grupy bądź inna grupa);
c. Odstaw leki i pracuj nad sobą czując grzązki grunt objawów pod nogami i akceptując wszystko co co dzieje się z Tobą samą.

Ja póki co wybrałem opcję C. Po "okrutnych" dniach nagle zacząłem widzieć horyzont w miarę upływu czasu coraz wyraźniejszy.
Dzisiaj widzę prawie tylko horyzont jednak od czasu do czasu coś mi go przysłania aczkolwiek akceptuję/pozwalam/lubię/toleruję/puszczam/bienie obserwuję i wiem że to dobra decyzja.
:)
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

20 sierpnia 2016, o 14:20

Koziorożec pisze:Mam dokładnie do samo - szczególnie, że mnie kryzys nadszedł po sześciu latach spokoju, gdy praktycznie zapomniałem, czym jest nerwica. Miniony tydzień, gdy wszystko wróciło, był koszmarem i jest tak za każdym razem, kiedy zaburzenia wracają (już nigdy nie będzie normalnie, będę tak żył do końca, już się z tego nie wydobędę itd.).

Czasem tak sobie myślę: nie żyję w kraju ogarniętym wojną, mam kochająca rodzinę, odnalazłem drugą połówkę, miałem świetne wakacje... Co się ze mną dzieje ;-(
powiem ci ze zaczelam tracic nadzieje, na calkowite wyjscie z natrectw, trudno, albo mnie dopadla melancholia albo nie wiem, co. Jak mowisz, ze po szesciu latach wszystko wrocilo..... To znaczy, ze zdani jesetsmy na leki do konca zycia >? :buu: Z drugiej strony sa osoby, ktore trwale z tego wyszly....
Poza tym wrocilo mi natrectwo sprzed czterech lat, a mlyslalam, ze sie z nim uporalam, ze wszystko zrozumialam, zaakceptowalam. Ktorego dnia minelo, a wrocilo kilka dni temu... Te natrectwa gdzies tam tkwia w tym mozgu i wylaza co jakis czas, czy jak ?

Moj terapeuta ^przekonywal mnie, z emozna calkowcie wyjsc z tego gowna, jesli sie o siebie dba, zmieni sie osobowosc etc
pewnie koziorozec biegales 100km/h, przemyczeles mozg albo bieganina, albop wlasnie cechami osobowosci, ktore powoduja napiecia, co znowu spowodowawlo wybuch, hmmm?

-- 20 sierpnia 2016, o 14:20 --
Godethead pisze:
Halina pisze:mam dosyc wwszystkiego. Leki, ktore biore, fakt, ze obnizyly moje stany emocjonalne, przez ktore wczesniej walilam glowa o sciane, ale ... nie potrafie pod wplywem lekoww pracowac nad soba, tak bardzo jak bez nich.
Czuje sie jak maszyna, ktora musi wykonac to i to
Nie czuje sie soba po prostu, i sadze, ze wpadam z latwoscia w stare nawyki
sama nie wiwem, co jest lepsze
czy macie tez takie samo wrazenie ?
Cześć :)
Miałem dokładnie takie samo doświadczenie w 1 z 2 epizodów "genialnego" pomysłu brania "leków" (tak naprawdę nic nie leczą są raczej jak środek przeciwbólowy, który likwiduje przyczyny bólu).
Podczas brania leków czułem się jak robot. Było mi wszystko jedno, pozbawiony wszelkich emocji, zamkniety w pewien sposób w swoim bezpiecznym świecie. Bez reagowania lękiem, smutkiem ale tez radością.
Pod wpływem leków ciężko z praca nad sobą bo nie wiesz czy metody które stosujesz to nie efekt działania chemii - "leku".
Organizm musi przywyczaić sie do nowej substancji. Nawet jeśli zmienisz jeden generyk na drugi o "dokładnie takim samym składzie" (to nie jest to ta sama substancja .. ale nie ma co pisać o szczegółach :) )
Najlepsze wyjście z tej sytuacji:
!!!! 1 !!!!! Skonsultuj się z osobą, która przypisała leki.
a. Bierz leki i obserwuj co będzie się działo.
b. Poproś o zmianę leku (lek z tej samej grupy bądź inna grupa);
c. Odstaw leki i pracuj nad sobą czując grzązki grunt objawów pod nogami i akceptując wszystko co co dzieje się z Tobą samą.

Ja póki co wybrałem opcję C. Po "okrutnych" dniach nagle zacząłem widzieć horyzont w miarę upływu czasu coraz wyraźniejszy.
Dzisiaj widzę prawie tylko horyzont jednak od czasu do czasu coś mi go przysłania aczkolwiek akceptuję/pozwalam/lubię/toleruję/puszczam/bienie obserwuję i wiem że to dobra decyzja.
:)
o c


ja biore zoloft dopiero miesiac, wiesz genealnie to jakos najbezpieczniejszy lek w sensie symptomow etc ... Tez nie czuje emocjoi, nawet poryczec sobie nie mozna, no coz, zaczelam brac leki niedawno, gdyz mialam bardzo ciezkie stany, gdzie glowa uderzalam o mur, po prostu nie do wytrzymania, stwierdzilam, ze na jakis czas podniose sie troche, nadrobie zaleglosci, ktorych mam sporo i wtedy zaczne obnizac leki powolutku, z dnia na dzien troszke mniej.
Wiem ze leki generyczne, zastepcze to nie jest to samo.
Korzystam z autentycznego zoloftu.
poza tym powiedziano mi, ze w razie ciazy, mozna ten lek kontynuowac,a ryzyko powiklan jest MNIEJSZE niz pozostanie w silnej nerwiwcy podczas ciazy ....
No nic, zaakceptuje to na jakis czas. Ale naprawde wolalam odczuwac te wszystkie symptomy razem wziete, ktore prowadzily do stanow depresyjnych i byc usatysfakcjonowana i najbardziej szczesliwa osobka na swiecie, kiedy nerwiwca mijala chocby na jeden wiweczor
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Koziorożec
Gość

20 sierpnia 2016, o 14:56

Ja nigdy nie brałem żadnych leków oprócz doraźnych. Mój pierwszy epizod, to był 2008/2009 z parotygodniowymi przerwami, wiec wierze, ze można z tego wyjsć całkowicie (wtedy tez bywaly momenty jak z horroru).
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

20 sierpnia 2016, o 15:05

Koziorożec pisze:Ja nigdy nie brałem żadnych leków oprócz doraźnych. Mój pierwszy epizod, to był 2008/2009 z parotygodniowymi przerwami, wiec wierze, ze można z tego wyjsć całkowicie (wtedy tez bywaly momenty jak z horroru).
no nic nalezy wierzyc, jak sadze, tym bardziej, iz istenieje wiele, wiele osob, ktore z tego wyszly, prawda?
Momenty jak z horroru mialam codzienie, od rana do wieczora, oczywiscie przy olewaniu mysli i robieniu czegos innego wszystko malalo na sile i po dwoch tygodniach moj stan jakos dalo sie znosic. Chyba bylam zbyt niecierpliwa, gdyz przy nawrocie po prostu sie wkurzalam, co oznacza, ze go nie akceptowalam. Ten bol, to cierpienie wenetrzne, po prostu po dwoch latach walki bylam wykonczona.
Teraz troszke jest lepie, ale coz, nie sadze, by natrectwa ustapily do konca. Zdaje sobie sprawe, ze calkiem niedlugo ponownie bede opuszczac dawwke, tym razem nieco wolniej, obserwujac co sie ze mna dzieje po drodze.
Przepraszam, ze na ciebie "nakrzyczalam", po prostu niekiedy mam tak dosc tej nerwicy i tego calego balaganu, ze wymiekam i wyzywam sie na innych. Poprawie sie ;puk
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Koziorożec
Gość

20 sierpnia 2016, o 16:13

Halina, wobec tego jedziemy aktualnie na jednym wózku. Ja sobie teraz powtarzam, ze skoro juz to miałem i minęło mi na tak długi okres czasu, kiedy naprawdę zapomniałem, co to jest nerwica - to tym razem tez powinno tak być. Inna sprawa, ze na przestrzeni tych sześciu lat (w szczególności ostatniego roku) wydarzyło się wiele pozytywnych, ale i przełomowych rzeczy, które kosztowały wiele emocji. Może w ten sposób mój organizm za to płaci teraz.
Poza tym czeka mnie (aż) jeden egzamin poprawkowy w sesji - z trudem, ale mobilizuje się do działania.
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

20 sierpnia 2016, o 19:26

Koziorożec pisze:Halina, wobec tego jedziemy aktualnie na jednym wózku. Ja sobie teraz powtarzam, ze skoro juz to miałem i minęło mi na tak długi okres czasu, kiedy naprawdę zapomniałem, co to jest nerwica - to tym razem tez powinno tak być. Inna sprawa, ze na przestrzeni tych sześciu lat (w szczególności ostatniego roku) wydarzyło się wiele pozytywnych, ale i przełomowych rzeczy, które kosztowały wiele emocji. Może w ten sposób mój organizm za to płaci teraz.
Poza tym czeka mnie (aż) jeden egzamin poprawkowy w sesji - z trudem, ale mobilizuje się do działania.
tak dokladnie tak mi sie wydaje, zatem nalezalo by wreszcie na tym wozku zahamowac, by nie walnac w mur ? :P Kto pierwszy hamuje, ja, czy ty? :P
Wiesz, kiedys sledzilam forum kanadyjskie, wiesz jak to oni, sa niby najlepszymi specami w tej dziedzinie, etc etc buf, ;stop ale wlasnie wytlumaczono mi, ze dokladnie to o czym piszesz, ze mozg sie meczy, nie wytrzymuje i przegrzany po prostu strajkuje. Tak, jak osoba, ktora uprawia bieganie codziennie po kilka kilometrow, koncu posluszenstwa odmowia mu stawy, a wszystko po to, by przystopowxac, zaczac biegac mniej, lub rzadziej..... Tak mi sie wydaje, ze to o to w tym chodzi. Ja tez ciagle biegalam na lewo i prawo, pracowalam duzo, tworzylam napiecia w sobie poprzez uleganie innym na przyklad i to wszzytsko zebralo sie w jedna kupe, do tego dorzuce piekne nieprzystosowanie sie do niektorych sytuacji, nabyte we wczesnym dziecinstwie ...
Ja zupelnie nie wiedzialam wczesniej, ze podobnie jak odpoczynek fizyczny, nalezy ochlodzic mozg. Poprze dbanie o siebie, o dobre jedzenie, o relaks etc ...
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Koziorożec
Gość

20 sierpnia 2016, o 19:44

Możemy spróbować hamować razem :-) Miałem przed chwilą koszmarny atak paniki, w trakcie którego znowu niepotrzebnie czytałem i nakręcałem się na choroby psychiczne. Grhmn... Chyba powinienem zamykać się w takich momentach w szafie na klucz.

Odnośnie tego, co piszesz - konkretnie, to przegrzewa i strajkuje nasza psychika. Inna sprawa, że wedle jednej z teorii różne zaburzenia, w tym także i okresowe psychozy są podobnym symptomem, co gorączka: oznakiem tego, źe psychika jest tak nadwyrężona, że paradoksalnie wariuje walcząc o równowagę.
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

20 sierpnia 2016, o 19:50

Koziorożec pisze:Możemy spróbować hamować razem :-) Miałem przed chwilą koszmarny atak paniki, w trakcie którego znowu niepotrzebnie czytałem i nakręcałem się na choroby psychiczne. Grhmn... Chyba powinienem zamykać się w takich momentach w szafie na klucz.

Odnośnie tego, co piszesz - konkretnie, to przegrzewa i strajkuje nasza psychika. Inna sprawa, że wedle jednej z teorii różne zaburzenia, w tym także i okresowe psychozy są podobnym symptomem, co gorączka: oznakiem tego, źe psychika jest tak nadwyrężona, że paradoksalnie wariuje walcząc o równowagę.
wiesz, co do psychoz to mam inne podejscie, wydaje mi sie, ze nie tak prosto o psychoze, to znaczy nie mozna ot tak sobie jej nabyc, no chyba, ze jest sie narkomanem "na pelnym etacie".
Psychozy maja w podlozu czynniki organiczne bardzo czesto, sadze, iz nie nalezy mylic newroz i psychoz :P
co do tego, ze sie naczytales, wiesz, kurcze, dzialamy tak samo, gdyz ja nie wiem zupelnie, co do glowy mi dzisiaj przyszlo, aby sie naczytac rowniez o moich "strachach" i sprawdzic, czy rzeczywwiscie to nerwica, czy moze mysli "realne" :grr: no, coz, impulsywna reakcja szukania po necie, z ktorej wyszlam juz dawno temu i na nowo zawitala dzisiaj, a to tylko dlatego, iz mam mniej symptomow lekowych i skoro tak jest to: "nie czuje strachu, to znaczy, ze natrectwo jest prawdziwe" :)
smieje sie z tego troszke, bo coz mozna innego zrobic....
No nic kontynuuje malowwanie sufitu, choc nabylam migrene, przez to szukanie po necie glupot
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Koziorożec
Gość

20 sierpnia 2016, o 19:52

Ja mam dokładnie to samo: skoro myśli natrętne przestały wywoływać lęk, ale wciąż są to znaczy, że jednak to urojenia i jestem chory. Wiesz, ale nawet w tym momencie pomimo wytłumienia napięcia wciąż jesteśmy pochłonięci analizowaniem siebie, więc to po prostu kolejne nerwicowe zagrywki.
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

20 sierpnia 2016, o 19:55

Koziorożec pisze:Ja mam dokładnie to samo: skoro myśli natrętne przestały wywoływać lęk, ale wciąż są to znaczy, że jednak to urojenia i jestem chory. Wiesz, ale nawet w tym momencie pomimo wytłumienia napięcia wciąż jesteśmy pochłonięci analizowaniem siebie, więc to po prostu kolejne nerwicowe zagrywki.
dokladnie, widze, ze jestes bardzo obeznany w tym temacie, super,
ciesze sie, ze masz delikatne stany lekowe i nie odczuwasz tego napiecia, tak mocnego, jak wczesniej
relaksujesz sie ? uprawiasz sport, czy po prostu nauka do egzaminu "na sile" pomaga ci odbic sie od tej nerwicy? Jesli moge zapyatac, oczywiscie ... :P
co studiujesz, z czego masz poprawke ?
jaki masz sposob na "olewanie" mysli?
bo ja mam taki: :lala:
:P :P
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
ODPOWIEDZ