jaktoktojakja pisze:Halinko ja go znam wiele lat. Pisałam gdzies. Ale 3,5 roku temu podjelam terapie. Historie znasz:( ja niby mam zaburzsnia neurotycze z e narcyzmu i przeczytalam ze to jedyna terapia ktora dziaal na zab osobowosci. A on mi dawnp temu juz mowil ze mam wew konflikt...ale kto go nie ma:( ja dzis jestem mega smutna... Mega... Dzis wegetuje.... Nawet sie Chcialam poddac bo jak pomyslalam ze mam od wrzesnia byc sama w domu to taki mnie lek ogarnął tzn z mlodym...ze sobie niw poradze itp.... Ahh. Dziewczyny a tez mialyscie taki kryzys na konoec terapii nynuszka Ty czulas sie w pelni zdrowa?i czujesz?
-- 8 sierpnia 2016, o 17:45 --
U mnie terapeuta mowil tj wtracal mi sie w zdanie... Czesto mowil ze powinnam cos zrobic...i jak mowilam ze nie chce to kazal wybierac....raz bylo nawet tak ze mowil ze albo pojde za jego rada albo mam nie przychodzić...dziewczyny czy u Was tez tak było?
Posluchaj, zaburzenia neurotyczne, w tym narcyzm to czynnik, ktory prowadzi do nerwicy. Chyba tego nie zrozumialas: emocjonalnosc, nieodpornosc na stres, niska samoocena siebie samej to zaburzenia neurotyczne. Ale teraz twoim glownym problemem sa natrectwa! I to je nalezy uderzyc i to szybko i to z ogromna sila nie poddawania sie !
Natretcwa powoduja, ze wszystko, co odbieramy wokol nas jest mocno znieksztalcone. Czy w stanach lekowych nie zdazylo sie wam slyszec glosy i halasy o wiele silniej anizeli zazwyczaj ? Czy nie zdazylo sie wam w nerwach powiedziec "kurde, ale wariat, ale robi halas tym motorem". Odbiera sie mocniej bodzce zewnetrzne, emocje, nawet bedac lekko poddenerwoanym. A teraz wyobraz sobie jak odbiera sie, to, co nas otacza, podczas wysokiego leku? Ogladalas siebie chociaz raz w lustrze, ktory znieksztalca twoj obraz ? Bylas szersza, dluzsza, powyginana .... Identycznie
deformuja rzeczywistosc natrectwa i stany lekowe!
DLATEGO NIE NALEZY PODEJMOWAC ZADNEJ WAZNEJ DECYZJI. NALEZY ODCZEKAC KRYZYS I DOPIERO POTEM SPOJRZEC NA DANA SPRAWE, ktora nie bedzie wydawac sie juz tak hardcorowa, jak wtedy, dzien, lub kilka dni wczesniej, jak bylismy w stanie wielkiego napiecia! Wielokrotnie mi to moj eks terapeuta powtarzal: nie zajmuj sie tym teraz! Nie mozesz wiedziec o tym, czy chcesz zostawic faceta czy nie .... Natrety znieksztalcaja ci odczucia, uczucia i spojrzenie na swiat. I co? Natretctwa minely, a pomysl zostawiwenia faceta okazal sie tak idiotyczny jak proba posadzenia dupy na jaju
Jaktojato ty krecisz sie wkolo wokol tematu. Zaufaj mi, zaatakuj natrectwa, wkrety. Najpierw to. Nastepnie przeksztalcanie mysli irracjonalnej w racjonalna. Nastepnie powinnas zaatakowac dialogi wewnetrzne i kazda mysl negatywna powinna byc zamieniana momentalnie na pozytywna. Nastepnie dopiero powinnas zabrac sie za probe zmiany cech osobowosci, ktore najbardziej ci daja popalic. Po kolei. Krok po kroku. Dopiero potem, umiejac radzic sobie z wysokim lekiem, bedac uzbrojonym w bron przeciwko natretom, dopiero potem mozesz zaatakowac konflikt wewnetrzny.
Uwierz, ty robisz wszystko na odwrot, chcesz znalezc szybko rozwiazanie na wszystko naraz, a nietedy droga!!!To powoduje u ciebie metlik w glowie i wiwelki balagan.
Chcesz sie odburyc ? Rob, co trzeba, ale po kolei!
-- 8 sierpnia 2016, o 19:34 --
Papryczka pisze:Ktoś mi kiedyś powiedział.....ale ja sama mam za mało doświadczenia w tej materii żeby wiedzieć czy to rzeczywiście prawda, więc może jakiś bardziej doświadczony z walką forumowicz powie jak jest.....że nie powinno się ważnych życiowych decyzji podejmować na podstawie dołka. Chyba, że dołek jest spowodowany przez tą rzecz, czyli w Twoim wypadku pracę (?)
absolutnie sie zgadzam, zadna decyzja nie powinna byc podejmowana podczas wysokiego leku, ktory deformuje rzeczywistosc, deformuje nasze wnetrze! Wszystko wydaje sie niedorzeczne, i do niczego! Nic sie nie podoba, nic nie cieszy.
Przeczekaj kryzys!
Poczekaj z decyzja, jak bedzie ci lepiej. Zobaczysz, wtedy, problem, ktory wydal ci sie wielki podczas wysokiego napiecia i leku, spadnie na znaczeniu i zacznie byc blahostka. "Etam, co tam, zmienie prace ? Ok, super, ale powoli, nie za szybko, dam sobie czas...." - taka powinna byc reakcja kazdej/go z nas bez stanow lekowych. "sprobuje, dobrze, przeszukam neta, moze cos fajnego sie trafi, sprobuje odpowiedziec, moze sie uda". A nie "jeju co ja tu robie, wole kopac ziemniaki, powinnam zmienic to bagno......." STOP. ZAJMIJ SIE STANAMI LEKOWYMI, A POTEM PRACA, malzonkiem, partnerem, czy innymi....
-- 8 sierpnia 2016, o 19:43 --
Olalala pisze:
Tak jak juz Ci pisałam, ja bym na Twoim miejscu poszukala innego terapeuty. Ponad 3 lata terapii i brak efektów? Sorry, ale masz prawo czuć rozczarowanie, ze hej.
Dokladnie, Tak jak napisala Halina, nie każdy nadaje się na "leczenie" nerwicy. A moze nawet zaszkodzić. Dla mnie podstawa z wychodzenia nerwicy jest znajomość mechanizmów lekowych, czyli to co na forum.
Zgadzam sie to podstawa I to trzeba zacząć praktykować, jak tego się nie zacznie to nikt tego za nas nie zrobi.
Tak, mozna sobie chodzic na tysiace najrozniejszych terapii, ale nie robiac to, co trzeba, czyli to, o czym mowa tutaj na forum, niestety nie zazegna sie NN !!!!! A to się tez bardzo przydaje do zmiany podejścia do zycia, problemów. W tym również pożegnanie sie raz na zawsze ze swoim perfekcjonizmem.
Dokladnie, najpierw poznaje sie proces lekowy, powstawanie natrectw i techniki walki z nimi, nastepnie wszystko samo zaczyna sie ukladac, i normalnie jak zaczyna sie udawac odburzanie, to kazdy powinien sobie zdac sprawe, ze ten perfekcjonizm czy nie mowienie swojego zdania i ciagle przytakiwanie, to jednak jest wkurzajace . I to samo zaczyna sie naprostowywac. To nerwica natrectw odbiera nam pewnosàc siebie!
Dla mnie to jest podstawa. Do tego można uczeszczac na terapie żeby rozwijać sie osobowościowo. Tylko tak jak pisal Victor, to się o wiele łatwiej robi gdy nie żyje die w pelnoobjawowej nerwicy. Wtedy to można łatwo stracić zaufanie do terapeuty. Bo on będzie z Wami pracowal skupiając sie na czymś innym. Uważa, ze terapia poz-beh to podstawa w nerwicy, a resztę ew. Uzupełniać ta terapia badz inna. Najlepiej znalezc rerapeute elastycznego.
Tak, ja mysle, ze nalezy najpierw doprowadzic do sytuiacji, gdize przez dluzszy czas natrety dzadza nam spokoj i potem na spokojnie zaatakowac reszte. nie wszystko naraz!!!!!
Jakktoktojakja, moze poszukaj kogoś w tym nurcie? Poz-beh? Ja tez miałam dylemat z moja terapeutka psychofynamiczna, bo ona nie potrafila widzieć inaczej objawów jak tylko w sposób, który nauczył ja jej nurt. Mysle, ze gdyby nie to to bym u niej została. Nie byla elastyczna i podjelam niełatwa decyzję o końcu terapii. Obecnie nie zaluje, sama natomiast będę chciała poszukać kogoś dla własnego rozwoju.
Wlasnie, a do tego, jesli psycholog o jednym nurcie, nie zna sie na nerwxicach, wow, moze wprowadzic niezly balagan !!!!
-- 8 sierpnia 2016, o 18:14 --
Halina pisze:jaktoktojakja pisze:Halinko nie do końca. Psychodynamiczna by tłumaczyła to jakims konfliktem wewnętrznym i, ze ma on ujście wlasnie w takim a nie innym objawie
Papryczka ja chodzilam 3 lata i mam takie odczucia jak Ty na ten moment:( u mnie terapeuta czasem siw włączal ale z tym zwiazkiem u mnie bylo identycznie jak u Ciebie, zamiast mi pomoc teraz czuje sie rozgrzebana jakbym miala flaki na wierzchu...nie wiem od czego zacząć porzadek. Zaczelam slychac nagrań. Zaczelam sie odburzac ale nie wiem jak zacząć na nowo kształtować moja osobowosc bo po terapii mam wrazenie ze wszystko jest złe:(
zatem po co ci ta psychodynamiczna?
zadna inna terapia noe zwalcza natretow jak tyllo beh.pozn. po co rozkminiac przeszlosc? czy to ni tak ze uciekasz w tysiace innych terapii zamiast zajac sie ta co trzeba? alez tak! czemu? bo beh pozn wymaga angazu i trwalosci. Regularnosci. Energii. Zaparcia. Nie odpuszczania. Praca praca praca nad soba
-- 8 sierpnia 2016, o 16:06 --
Papryczka pisze:Ja po terapii mam wrażenie, że byłam zachęcana wręcz do zastanowienia się nad moją miłością do męża, nad sensem naszego małżeństwa, nad moją wiarą w Boga, nad wszystkim na czym mi najbardziej zależy, ze wskazaniem, że może męża nie kocham, że kocham kolegę, że małżeństwo można przecież zakończyć, a w Boga nie wierzę. Psycholog mnie jakby nie słuchał kiedy mówiłam, że wiem, że kocham męża, że nie chcę kończyć małżeństwa i że wierzę w Boga, ale mam myśli "a co jeśli jednak nie?", które mnie przerażają. On mówił wtedy, że to są moje podświadome pragnienia. A jak przytaczałam mu przykłady z tego forum, że niektórzy myślą np. o zrobieniu komuś krzywdy, w tym swoim dzieciom i homoseksualizmie to mówił to samo, a wiadomo, że to bzdury. Chyba już mam teraz uraz do niego w sumie, więc dobrze, że zakończyłam u niego terapię.
dlatego na nerwice nn inny psy moze zaszkodzic. spec wiedzialby ze to natrety. w ogole sory ale ktos kto mowi ze nattectwo to pragnienie wewn. jest nieznajacym sie na nerwicach psy.
natrecrwa to mysli przeciwne naszej naturze i wartosciom wlasnym.
I z tym sie zgodzę - poz-beh to ciezka praca tu i teraz i wyjscie raz na zawsze z roli ofiary.
-- 8 sierpnia 2016, o 19:50 --
polecam dla was:
"Pokonaj depresję, stres i lęk czyli terapia poznawczo-behawioralna w praktyce" Dr Stephen Briers
dzieki subzero:)