Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Awatar użytkownika
Papryczka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 46
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 15:56

8 sierpnia 2016, o 13:08

uciekamy w PERFEKCJONIZM (kontrola wszystkiçch i wszystkiego), tlumimy emocje, nie potrafimy powiedziec NIE, boimy sie opinii innych poprzez niska wartosc siebie samego
to tak jakbym czytała o sobie.....

Z psychologiem doszliśmy do tego, że moi rodzice całe życie wymagali od nas (dzieci) żebyśmy byli najlepsi:
- Tato zawsze pytał dlaczego dostałam 4 a nie 5,
- Mama do dzisiaj mówi, że nikt niczego nie zrobi lepiej ode mnie i tylko mi ufa, że coś potrafię...
Wiem, że to zostaje w psychice. No właśnie "wiem!" Zawsze miałam z tym problem u mojego psychologa - to, że ja coś wiem to nigdy u mnie nie znaczyło to samo co "skoro już wiem, to zmienię to".

Dziękuję, że przeczytałaś mój post o psy. Nie wiem jakim był specjalistą - został mi polecany przez moją psychiatrę jako dobry i światły. Przeszkadzało mi na terapii właśnie to, że tylko mówiłam i on czasami zadawał mi pytania jedynie. To mnie nie popychało do przodu, bo tak jak mówię "wiedzieć" to nie znaczy to samo co "wiedzieć i potrafić to zmienić". Bo jak zmienić coś tylko na podstawie tego, że "się wie"? wiem teraz, że przez rozwód rodziców mam problemy z zaufaniem nie tylko partnerowi, ale i sobie (stąd pewnie m.in. rocd), ale jak wiedzę przekuć na realne zmiany? pewnie tak pytam bardziej w próżnię, bo pewnie nie ma na to łatwej odpowiedzi, ale może ktoś ją jednak ma tylko ja jej jeszcze nie znalazłam? Czyli szukać dalej kogoś do terapii z doświadczeniem z nerwicą? czy już dać sobie z tym spokój i działać w pojedynkę?

Leki odstawiałam chyba tak jak powinnam - pół roku brałam całą eliceę, potem miesiąc pół i po jej odstawieniu było ok. Trittico też brałam całą, potem miesiąc 2/3, a potem trzy tygodnie 1/3 i było ok do momentu.
Bądź mężny i mocny, nie lękaj się, nie bój się ich, gdyż Pan, Bóg twój, idzie z tobą, nie opuści cię i nie porzuci.
[Ks. Powtórzonego Prawa 31:6]
gość1
Gość

8 sierpnia 2016, o 13:29

Halinko nie do końca. Psychodynamiczna by tłumaczyła to jakims konfliktem wewnętrznym i, ze ma on ujście wlasnie w takim a nie innym objawie
Papryczka ja chodzilam 3 lata i mam takie odczucia jak Ty na ten moment:( u mnie terapeuta czasem siw włączal ale z tym zwiazkiem u mnie bylo identycznie jak u Ciebie, zamiast mi pomoc teraz czuje sie rozgrzebana jakbym miala flaki na wierzchu...nie wiem od czego zacząć porzadek. Zaczelam slychac nagrań. Zaczelam sie odburzac ale nie wiem jak zacząć na nowo kształtować moja osobowosc bo po terapii mam wrazenie ze wszystko jest złe:(
Awatar użytkownika
Papryczka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 46
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 15:56

8 sierpnia 2016, o 14:01

Ja po terapii mam wrażenie, że byłam zachęcana wręcz do zastanowienia się nad moją miłością do męża, nad sensem naszego małżeństwa, nad moją wiarą w Boga, nad wszystkim na czym mi najbardziej zależy, ze wskazaniem, że może męża nie kocham, że kocham kolegę, że małżeństwo można przecież zakończyć, a w Boga nie wierzę. Psycholog mnie jakby nie słuchał kiedy mówiłam, że wiem, że kocham męża, że nie chcę kończyć małżeństwa i że wierzę w Boga, ale mam myśli "a co jeśli jednak nie?", które mnie przerażają. On mówił wtedy, że to są moje podświadome pragnienia. A jak przytaczałam mu przykłady z tego forum, że niektórzy myślą np. o zrobieniu komuś krzywdy, w tym swoim dzieciom i homoseksualizmie to mówił to samo, a wiadomo, że to bzdury. Chyba już mam teraz uraz do niego w sumie, więc dobrze, że zakończyłam u niego terapię.
Bądź mężny i mocny, nie lękaj się, nie bój się ich, gdyż Pan, Bóg twój, idzie z tobą, nie opuści cię i nie porzuci.
[Ks. Powtórzonego Prawa 31:6]
gość1
Gość

8 sierpnia 2016, o 14:09

To straszne.... Ja Mialam natrety odnosnie mojego dziecka o zrobieniu krzywdy ale terapeuta nie mówił ze to moje ukryte pragnienie tylko ze mam problem w zbudowaniu relacji i stad wszelkie natrety. Ja tez nie wiem co teraz zrobic. Siedziałam na terapii 3 lata i czuje sie jak wrak czlowieka. Nie wiem co jest mojw prawdziwe a co zaburzone..
Wszystko wydaje mi sie teraz zaburzone...chcialabym osnalezc siebie i poukladac... Mam wrazenie ze analizowanie przyslonilo mo wszystko. A ile bylas w tamtej terapii?
Awatar użytkownika
Nynuszka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 96
Rejestracja: 8 kwietnia 2016, o 10:59

8 sierpnia 2016, o 14:18

jaktoktojakja pisze:To straszne.... Ja Mialam natrety odnosnie mojego dziecka o zrobieniu krzywdy ale terapeuta nie mówił ze to moje ukryte pragnienie tylko ze mam problem w zbudowaniu relacji i stad wszelkie natrety. Ja tez nie wiem co teraz zrobic. Siedziałam na terapii 3 lata i czuje sie jak wrak czlowieka. Nie wiem co jest mojw prawdziwe a co zaburzone..
Wszystko wydaje mi sie teraz zaburzone...chcialabym osnalezc siebie i poukladac... Mam wrazenie ze analizowanie przyslonilo mo wszystko. A ile bylas w tamtej terapii?

Ja też przez jakiś czas miałam natręty że zrobię coś moim dzieciom. To wtedy mój psychiatra się mnie pytał dlaczego jest zła na mojego męża? Bo tłumaczył mi tym że dzieci są cząstką mnie i mojego męża i lęki że coś im zrobię są powodem mojej złości na męża. A byłam zła na niego jak cholera nie mówiłam mu co myślą itp itd.... U mnie główną prowadorką nerwicy jest praca. Ale od piątku idę na urlop i nie wiem czy tu już wrócę. Tak jestem zła na to wszystko co się tu dzieje że ho ho. Więc mam nadzieję podjąć odważną decyzję w końcu. Trzymajcie za mnie kciuki :DD
Awatar użytkownika
Papryczka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 46
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 15:56

8 sierpnia 2016, o 14:26

No właśnie, a wiadomo, że jako mama nie chcesz tego zrobić tak naprawdę tylko przerażają Cię myśli na ten temat. Zrozumiałam to na tym forum i postanowiłam zakończyć moją roczną współpracę z tym psychologiem. Najgorzej jest rzeczywiście chyba stwierdzić co jest prawdziwe, a co natrętne nerwicowe. Ja doszłam ostatnio do tego, że chcę być taka perfekcyjna w swoim związku, tak jak w innych dziedzinach życia, że najmniejszy błąd interpretuję jako "już go nie kocham?". Np. pomyślałam sobie ostatnio, że ktoś mi się podoba fizycznie i panika, że jak ja mogłam tak pomyśleć?! czy nie kocham męża?! a teraz po przeczytaniu tej książki, którą Ci polecam ("Pokonać lęki i fobie") myślę sobie, że co z tego, że tak sobie pomyślałam. Mam do tego prawo, bo to są tylko myśli, które na nic nie muszą się przedłożyć i mało tego - już nie muszę mieć z tego powodu wyrzutów sumienia i się za nie ganić. To naprawdę pomogło. Aż do dzisiaj...kiedy siedzę w pracy i czuję już totalnie obezwładniające napięcie ze strachu sama nie wiem dlaczego....

-- 8 sierpnia 2016, o 14:25 --
Ja też przez jakiś czas miałam natręty że zrobię coś moim dzieciom. To wtedy mój psychiatra się mnie pytał dlaczego jest zła na mojego męża? Bo tłumaczył mi tym że dzieci są cząstką mnie i mojego męża i lęki że coś im zrobię są powodem mojej złości na męża. A byłam zła na niego jak cholera nie mówiłam mu co myślą itp itd.... U mnie główną prowadorką nerwicy jest praca. Ale od piątku idę na urlop i nie wiem czy tu już wrócę. Tak jestem zła na to wszystko co się tu dzieje że ho ho. Więc mam nadzieję podjąć odważną decyzję w końcu. Trzymajcie za mnie kciuki :DD
Nynuszka będę trzymać kciuki! również się nad tym zastanawiam jeżeli chodzi o pracę, bo w niej mam za dużo starych nerwicowych nawyków, za dużo osób, przed którymi chcę dobrze wypaść i zaimponować moim perfekcjonizmem (a niech go trafi...). Fajnie byłoby zacząć wszystko od nowa w nowej pracy...tylko czy to miejsce jest na pewno problemem?
Bądź mężny i mocny, nie lękaj się, nie bój się ich, gdyż Pan, Bóg twój, idzie z tobą, nie opuści cię i nie porzuci.
[Ks. Powtórzonego Prawa 31:6]
Awatar użytkownika
Nynuszka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 96
Rejestracja: 8 kwietnia 2016, o 10:59

8 sierpnia 2016, o 14:32

Spoko za mną te natręctwa już daleko :D pozostało mi jedynie lęk przed zwariowaniem szaleństwem i schizofrenią :DD Ja ostatnio przeczytałam fajną książkę "mimo lęku" - również polecam. Też zawsze chciałam być perfekcyjna przez to że nie byłam akceptowana przez rodziców. Bo miałam ciężki charakter - zawsze miałam własne zdanie i nie byłam pokorna. Więc chciałam być super żoną super mamą i w pracy super wszystko robić i .....poszło.....nerwica lękowa :D. Pamiętam taki jeden lęk że nie kocham męża - i wyrzuty sumienia po tym lęku. Masakra to była. Nikt nie powiedział że mam do tego prawo :D teraz już wiem. Ja też siedzę właśnie w pracy i zastanawiam się co ja tutaj robię. Niby nie powinnam się nakręcać ale nie potrafię zmienić nastawienia do pracy. I też mnie lęki już biorą, a szczególnie jak słyszę ile to osób utopiło się w Bałtyku (niestety radia tylko takie newsy podają). eh...

-- 8 sierpnia 2016, o 14:32 --
Nynuszka będę trzymać kciuki! również się nad tym zastanawiam jeżeli chodzi o pracę, bo w niej mam za dużo starych nerwicowych nawyków, za dużo osób, przed którymi chcę dobrze wypaść i zaimponować moim perfekcjonizmem (a niech go trafi...). Fajnie byłoby zacząć wszystko od nowa w nowej pracy...tylko czy to miejsce jest na pewno problemem?[/quote]


Kochana nie odpowiem ci na to pytanie bo ja sama nie wiem czy u mnie ten problem. Tak tylko się domyślam i z psychoterapii wyszło. Zresztą czuje to. A tkwię tutaj ze względów finansowych no i że mieszkam na wsi i nic innego nie ma i że tak wszyscy zazdroszczą mi że mam taką pracę. I że nic nie znajdę. ;brr
Awatar użytkownika
Papryczka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 46
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 15:56

8 sierpnia 2016, o 14:46

Ja się zastanawiam totalnie nad tym samym - co ja tu robię? i jeszcze mam lęki z tego powodu, że zaraz sprawdzą, że siedzę cały dzień na necie i mnie zwolnią. A najdziwniejsze jest to, że ja swoją pracę zawsze lubiłam. Uwielbiałam wręcz. Do nerwicy. Teraz myślę sobie, że wolałabym na polu cały dzień kopać ziemniaki. Tylko, że to pewne pieniądze i planuję ciążę w końcu, więc ciężko zmienić pracę. Tym bardziej, że perspektyw na inną brak. Postaram się ją polubić na nowo jak już się odburzę.

-- 8 sierpnia 2016, o 14:46 --
A książkę właśnie kupiłam, od razu o Twoim poście. Nie musisz dwa razy powtarzać :P
Bądź mężny i mocny, nie lękaj się, nie bój się ich, gdyż Pan, Bóg twój, idzie z tobą, nie opuści cię i nie porzuci.
[Ks. Powtórzonego Prawa 31:6]
Awatar użytkownika
Nynuszka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 96
Rejestracja: 8 kwietnia 2016, o 10:59

8 sierpnia 2016, o 14:59

Papryczka pisze:Ja się zastanawiam totalnie nad tym samym - co ja tu robię? i jeszcze mam lęki z tego powodu, że zaraz sprawdzą, że siedzę cały dzień na necie i mnie zwolnią. A najdziwniejsze jest to, że ja swoją pracę zawsze lubiłam. Uwielbiałam wręcz. Do nerwicy. Teraz myślę sobie, że wolałabym na polu cały dzień kopać ziemniaki. Tylko, że to pewne pieniądze i planuję ciążę w końcu, więc ciężko zmienić pracę. Tym bardziej, że perspektyw na inną brak. Postaram się ją polubić na nowo jak już się odburzę.

Ja nie mogę lub nie chce już mojej pracy polubić bo wkradł się według mnie mały mobbing wedle mojej osoby. A że ja z natury buntownicza to się nie daje oczywiście kosztem nerwów i całodziennego stresu. A też kiedyś uwielbiałam pracować z ludźmi, rozśmieszałam towarzystwo a jak trzeba było zapier.... to to się robiło i tyle. I też wolałabym na polu kamienie zbierać niż tu siedzieć. A ty kochana jak planujesz dziecko to nie rezygnuj. Pójdziesz na długie zwolnienie i sobie odpoczniesz :D

-- 8 sierpnia 2016, o 14:46 --
A książkę właśnie kupiłam, od razu o Twoim poście. Nie musisz dwa razy powtarzać :P

No to się cieszę. Bardzo fajna polecam. Jak ją przeczytasz to możemy o niej pogdać :DD.

-- 8 sierpnia 2016, o 14:59 --
Nynuszka pisze:
Papryczka pisze:Ja się zastanawiam totalnie nad tym samym - co ja tu robię? i jeszcze mam lęki z tego powodu, że zaraz sprawdzą, że siedzę cały dzień na necie i mnie zwolnią. A najdziwniejsze jest to, że ja swoją pracę zawsze lubiłam. Uwielbiałam wręcz. Do nerwicy. Teraz myślę sobie, że wolałabym na polu cały dzień kopać ziemniaki. Tylko, że to pewne pieniądze i planuję ciążę w końcu, więc ciężko zmienić pracę. Tym bardziej, że perspektyw na inną brak. Postaram się ją polubić na nowo jak już się odburzę.


Ja nie mogę lub nie chce już mojej pracy polubić bo wkradł się według mnie mały mobbing wedle mojej osoby. A że ja z natury buntownicza to się nie daje oczywiście kosztem nerwów i całodziennego stresu. A też kiedyś uwielbiałam pracować z ludźmi, rozśmieszałam towarzystwo a jak trzeba było zapier.... to to się robiło i tyle. I też wolałabym na polu kamienie zbierać niż tu siedzieć. A ty kochana jak planujesz dziecko to nie rezygnuj. Pójdziesz na długie zwolnienie i sobie odpoczniesz :D
Awatar użytkownika
Papryczka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 46
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 15:56

8 sierpnia 2016, o 15:23

Ehhh jak się źle dzieje w pracy to kiepsko, bo w końcu spędzamy tam jakby nie patrzeć większość tygodnia (nie licząc snu). Muszę się jeszcze tego nauczyć żeby mieć ją w nosie :D a jeszcze pytanko w takim razie co do Twojej terapii - czy ona Ci pomogła (pomaga)? w jaki sposób była prowadzona (czy tez Ty mówiłaś wyłącznie)?
Bądź mężny i mocny, nie lękaj się, nie bój się ich, gdyż Pan, Bóg twój, idzie z tobą, nie opuści cię i nie porzuci.
[Ks. Powtórzonego Prawa 31:6]
gość1
Gość

8 sierpnia 2016, o 15:28

A ja jestem teraz w dołku. Chxe sie zwolnic a boje sie ze nie bede w stanie isc do nowej pracy:(((
Awatar użytkownika
Papryczka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 46
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 15:56

8 sierpnia 2016, o 15:40

Ktoś mi kiedyś powiedział.....ale ja sama mam za mało doświadczenia w tej materii żeby wiedzieć czy to rzeczywiście prawda, więc może jakiś bardziej doświadczony z walką forumowicz powie jak jest.....że nie powinno się ważnych życiowych decyzji podejmować na podstawie dołka. Chyba, że dołek jest spowodowany przez tą rzecz, czyli w Twoim wypadku pracę (?)
Bądź mężny i mocny, nie lękaj się, nie bój się ich, gdyż Pan, Bóg twój, idzie z tobą, nie opuści cię i nie porzuci.
[Ks. Powtórzonego Prawa 31:6]
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

8 sierpnia 2016, o 16:06

jaktoktojakja pisze:Halinko nie do końca. Psychodynamiczna by tłumaczyła to jakims konfliktem wewnętrznym i, ze ma on ujście wlasnie w takim a nie innym objawie
Papryczka ja chodzilam 3 lata i mam takie odczucia jak Ty na ten moment:( u mnie terapeuta czasem siw włączal ale z tym zwiazkiem u mnie bylo identycznie jak u Ciebie, zamiast mi pomoc teraz czuje sie rozgrzebana jakbym miala flaki na wierzchu...nie wiem od czego zacząć porzadek. Zaczelam slychac nagrań. Zaczelam sie odburzac ale nie wiem jak zacząć na nowo kształtować moja osobowosc bo po terapii mam wrazenie ze wszystko jest złe:(
zatem po co ci ta psychodynamiczna?
zadna inna terapia noe zwalcza natretow jak tyllo beh.pozn. po co rozkminiac przeszlosc? czy to ni tak ze uciekasz w tysiace innych terapii zamiast zajac sie ta co trzeba? alez tak! czemu? bo beh pozn wymaga angazu i trwalosci. Regularnosci. Energii. Zaparcia. Nie odpuszczania. Praca praca praca nad soba

-- 8 sierpnia 2016, o 16:06 --
Papryczka pisze:Ja po terapii mam wrażenie, że byłam zachęcana wręcz do zastanowienia się nad moją miłością do męża, nad sensem naszego małżeństwa, nad moją wiarą w Boga, nad wszystkim na czym mi najbardziej zależy, ze wskazaniem, że może męża nie kocham, że kocham kolegę, że małżeństwo można przecież zakończyć, a w Boga nie wierzę. Psycholog mnie jakby nie słuchał kiedy mówiłam, że wiem, że kocham męża, że nie chcę kończyć małżeństwa i że wierzę w Boga, ale mam myśli "a co jeśli jednak nie?", które mnie przerażają. On mówił wtedy, że to są moje podświadome pragnienia. A jak przytaczałam mu przykłady z tego forum, że niektórzy myślą np. o zrobieniu komuś krzywdy, w tym swoim dzieciom i homoseksualizmie to mówił to samo, a wiadomo, że to bzdury. Chyba już mam teraz uraz do niego w sumie, więc dobrze, że zakończyłam u niego terapię.
dlatego na nerwice nn inny psy moze zaszkodzic. spec wiedzialby ze to natrety. w ogole sory ale ktos kto mowi ze nattectwo to pragnienie wewn. jest nieznajacym sie na nerwicach psy.
natrecrwa to mysli przeciwne naszej naturze i wartosciom wlasnym.
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Awatar użytkownika
Nynuszka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 96
Rejestracja: 8 kwietnia 2016, o 10:59

8 sierpnia 2016, o 16:16

jaktoktojakja pisze:A ja jestem teraz w dołku. Chxe sie zwolnic a boje sie ze nie bede w stanie isc do nowej pracy:(((
A widzisz ja sie boje że nie znajdę innej pracy bo tu nic nie ma.

-- 8 sierpnia 2016, o 16:16 --
Papryczka pisze:Ehhh jak się źle dzieje w pracy to kiepsko, bo w końcu spędzamy tam jakby nie patrzeć większość tygodnia (nie licząc snu). Muszę się jeszcze tego nauczyć żeby mieć ją w nosie :D a jeszcze pytanko w takim razie co do Twojej terapii - czy ona Ci pomogła (pomaga)? w jaki sposób była prowadzona (czy tez Ty mówiłaś wyłącznie)?
Terapia mi pomogla dużo zrozumiałam. Ale najbardziej w kwestii nerwicy t o książki i to forum. Na terapii ja mówiłam a psycholozka sluchala i kazała mi sama dochodzić o co mi chodzi.
gość1
Gość

8 sierpnia 2016, o 17:45

Halinko ja go znam wiele lat. Pisałam gdzies. Ale 3,5 roku temu podjelam terapie. Historie znasz:( ja niby mam zaburzsnia neurotycze z e narcyzmu i przeczytalam ze to jedyna terapia ktora dziaal na zab osobowosci. A on mi dawnp temu juz mowil ze mam wew konflikt...ale kto go nie ma:( ja dzis jestem mega smutna... Mega... Dzis wegetuje.... Nawet sie Chcialam poddac bo jak pomyslalam ze mam od wrzesnia byc sama w domu to taki mnie lek ogarnął tzn z mlodym...ze sobie niw poradze itp.... Ahh. Dziewczyny a tez mialyscie taki kryzys na konoec terapii nynuszka Ty czulas sie w pelni zdrowa?i czujesz?

-- 8 sierpnia 2016, o 17:45 --
U mnie terapeuta mowil tj wtracal mi sie w zdanie... Czesto mowil ze powinnam cos zrobic...i jak mowilam ze nie chce to kazal wybierac....raz bylo nawet tak ze mowil ze albo pojde za jego rada albo mam nie przychodzić...dziewczyny czy u Was tez tak było?
ODPOWIEDZ